Pierwsze spotkanie Spawna z Batmanem... wbrem pozorom nie zaczyna się od uścisku dłoni, lecz od poważnej bójki... obaj nie wiedzą, że ktoś nimi manipuluje, że odwaraca ich uwagę od poważnego zagrożenia, że celowo napuszcza jednego na drugiego. Pewny swego, zaopatrzony w elektroniczne wynalzaki Batman staje naprzeciw piekielnej magii Spawna... co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami!

Franka Millera przedstawiać nie trzeba, Todda McFarlane’a również. Wydawałoby się, że z połączenia twórczych sił obydwu panów powstanie coś wyjątkowego, coś niesamowitego, coś zwalającego z nóg. Tymczasem crossover „Spawn/Batman” rzeczywiście zwala z nóg... swoją głupotą i brakiem pomysłu na fabułę. Dwaj tytułowi bohaterowie spotykają się w Nowym Jorku i okładają się po czerepach, dopóki nie znajdą sobie wspólnego wroga. To jeden z tych komiksów, gdzie Millerowi ewidentnie się nie chciało (identycznie jest w przypadku jego najnowszego projektu „All-Star Batman & Robin The Boy Wonder” – wyjątkowo toksyczne kupsko). Dla fanów Spawna jednak jest to pozycja obowiązkowa, jako że wpisuje się w ciągłość serialu – a konkretnie w obszar między odcinkiem 20 a 21 (w polskim wydaniu zeszyt 4/98). Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego pułkownik Simmons chodził przez długi czas z twarzą przewiązaną sznurowadłem, tutaj znajdziecie odpowiedź.