Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gry

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks DriveThruRPG.com Skapiec.pl

Nowości

growe

więcej »

Zapowiedzi

growe

więcej »

Karol Madaj
‹Stanisław Moniuszko›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStanisław Moniuszko
Data produkcjiI kwartał 2019
Autor
Producent Teatr Wielki Opera Narodowa
Wydawca Teatr Wielki Opera Narodowa
ISBN978-83-65844-67-5
Info2-8 osób, od 10 lat
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Gdy Prząśniczka w Halce wywija Oberka
[Karol Madaj „Stanisław Moniuszko” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
5 maja 2019 roku obchodziliśmy dwusetną rocznicę urodzin Ojca polskiej opery narodowej, Stanisława Moniuszki. Zagrajmy więc… Moniuszkę? Jeśli potrafimy, owszem. Jeśli jednak w tej materii nie domagamy, rozłóżmy planszę i zagrajmy w „Stanisława Moniuszkę”.

Wojciech Gołąbowski

Gdy Prząśniczka w Halce wywija Oberka
[Karol Madaj „Stanisław Moniuszko” - recenzja]

5 maja 2019 roku obchodziliśmy dwusetną rocznicę urodzin Ojca polskiej opery narodowej, Stanisława Moniuszki. Zagrajmy więc… Moniuszkę? Jeśli potrafimy, owszem. Jeśli jednak w tej materii nie domagamy, rozłóżmy planszę i zagrajmy w „Stanisława Moniuszkę”.

Dziękujemy wydawcy, Teatrowi Wielmiemu – Operze Narodowej za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.

Karol Madaj
‹Stanisław Moniuszko›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStanisław Moniuszko
Data produkcjiI kwartał 2019
Autor
Producent Teatr Wielki Opera Narodowa
Wydawca Teatr Wielki Opera Narodowa
ISBN978-83-65844-67-5
Info2-8 osób, od 10 lat
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Uchwałami Sejmu i Senatu rok 2019 został ustanowiony Rokiem Stanisława Moniuszki. Wśród przeróżnych wydarzeń z tym związanych, Teatr Wielki – Opera Narodowa wydała szereg gadżetów moniuszkowskich, w tym dwie gry planszowe. „Śpiewnik domowy” adresowany jest przede wszystkim dla dzieci w wieku przedszkolnym, w ciekawy, multimedialny sposób zaznajamiający je z najsłynniejszymi, a zarazem przystępnymi dla odbiorcy w tym wieku dziełami.
Drugą grą jest bohaterka niniejszego artykułu, zatytułowana po prostu „Stanisław Moniuszko” (z podtytułem „Gra planszowa”). Starszym czytelnikom przypomnijmy, a młodszym uświadommy, że w 1995 roku w Polsce przeprowadzono denominację złotego, w wyniku którego każde stare 10 tysięcy złotych (PLZ) wymieniano na nową złotówkę (PLN). Przed denominacją Moniuszko figurował na banknocie stutysięcznym. Gdyby nie to, że owe stare banknoty mają obecnie tylko wartość kolekcjonerską, za grę planszową o Moniuszce musielibyśmy wyciągnąć z portfela sześć niebieskich „moniuszków” (i dostalibyśmy resztę).
Kariera Stanisława Moniuszki była zawrotna i pośrednio doprowadziła do przedwczesnej śmierci artysty, który w wieku 53 lat nie przeżył ataku serca. Szczególnie lata 1858-1872 toczyły się dość intensywnie: udana warszawska premiera 4-aktowej wersji „Halki”, wizyta w Krakowie, w tym na Wawelu (skąd projekt nowej, nigdy niedokończonej opery „Rokiczana”), podróż do Pragi, Niemiec i Paryża, gdzie tworzy operę „Flis”. 1860 rok przynosi premierę „Hrabiny”, 1861 – „Verbum Nobile”. Praca nad „Strasznym dworem” to kolejne dwa lata jego życia. I dalsze podróże: ponownie do Paryża, do Lwowa, Krakowa, Pragi…
W 1868 roku w Pradze Bedřich Smetana nadzoruje wystawienie „Halki”, w następnym roku opera ta wystawiona zostaje także w Moskwie, podczas gdy w Warszawie można obejrzeć kolejne dzieło artysty – „Parię”. W 1970 roku „Halka” podbija także Petersburg. W 1871 ukazał się „Pamiętnik do nauki harmonii”. 2 lutego 1872 Teatr Wielki wystawił ostatnie już dzieło operowe Moniuszki – „Beatę”.
Dodajmy do tego dzieła nieukończone – jak opery „Sen Wieszcza” oraz „Trea”. Dodajmy balety „Monte Christo”, „Na kwaterunku”, „Figle szatana” – oraz operetki: „Loteria”, „Żółta szlafmyca”, „Jawnuta”, „Betty”, „Nocleg w Apeninach”, „Ideał”, „Karmaniol, czyli Francuzi lubią żartować”, które stworzył jeszcze przed 1858 rokiem. Dodajmy 5 kantat, 3 msze, utwory symfoniczne (uwertury koncertowe), instrumentalne (fortepianowe) oraz 268 pieśni zebranych w cyklu 12 zeszytów „Śpiewników domowych”.
Początek gry. Żółty gracz jest osobą najmłodszą.<br/>Fot. autora
Początek gry. Żółty gracz jest osobą najmłodszą.
Fot. autora
Jak to wszystko ma się do gry planszowej? Otóż znajdziemy w niej wszystko, o czym mowa powyżej, może z wyjątkiem dzieciństwa oraz samej śmierci ojca polskiej opery narodowej.
Gra bazuje na spostrzegawczości i refleksie graczy. Mamy do dyspozycji 49 „kart Moniuszki”, a na każdej z nich obok sylwetki kompozytora widnieją grafiki z ośmiu różnych kategorii: w lewym górnym rogu są to tańce polskie, w prawym ilustracje wybranych Pieśni, pod Pieśniami budynki związane z artystą, pod nimi afisze jego dzieł, u ich stóp z kolei bilety do miast jego podróży. W lewym dolnym rogu portrety innych kompozytorów. Moniuszko w lewej ręce trzyma nuty wybranego dzieła, a po jego prawej stronie widnieje instrument lub inny przedmiot nawiązujący do twórczości (jak batuta lub pulpit). Najważniejsze w tych grafikach jest to, że każda z 49 kart ma jeden wspólny element z dowolną pozostałą kartą.
Rozgrywka jest podobna do gry „Dobble”: należy znaleźć dwie karty, i wskazać łączący je element. Ale to dopiero początek.
Można zrealizować ukryty cel za jeden punkt - mamy polkę i walca.<br/>Fot. autora
Można zrealizować ukryty cel za jeden punkt - mamy polkę i walca.
Fot. autora
Obok 49 „kart Moniuszki” mamy bowiem także 40 „kart ukrytych celów”. Gracze losują (zabierają z zakrytego stosu) na początek po dwie karty dla każdego – podglądają je, ale nie ujawniają przeciwnikom. Na tychże kartach widnieją dwie lub trzy grafiki (identyczne z tymi z „kart Moniuszki”) oraz krótki opis wyjaśniający, co łączy wybrane ilustracje (które mogą pochodzić z tej samej lub z różnych kategorii).
O ile w „Dobble” obserwujemy zwykle dwie karty – swoją i ze stosu – o tyle „karty Moniuszki” rozłożone zostają w cztery odkryte stosy. Obserwujemy więc jednocześnie 4 różne karty, ale zgarniamy raczej te, na których widnieje grafika z naszego ukrytego celu (uwaga – wskazać możemy dowolny identyczny element, niezależnie od tego, na którym nam zależy).
Można oczywiście zgarniać „karty Moniuszki” jak leci, ale nie jest to celowe z dwóch powodów. Po pierwsze, karty te po odjęciu jednej, rozłożone są na 4 stosy, co – jak można łatwo wyliczyć – daje jedynie 12 kart w każdym stosie. A wyczerpanie dowolnego stosu oznacza koniec rozgrywki. Po drugie, naszym zadaniem jest realizacja ukrytych celów, a te można „zaliczać” jedynie za pomocą (zgarniętych) kart ułożonych na wskazanym na planszy miejscu – a miejsc dla każdego gracza jest tylko pięć. Zabranie szóstej „karty Moniuszki” jest dozwolone, ale musi ona zakryć jedną z zebranych wcześniej – i w ten sposób jej chwilowe wyeliminowanie z gry.
W trakcie gry. Stos przed graczem żółtym ma już tylko jedną kartę!<br/>Fot. autora
W trakcie gry. Stos przed graczem żółtym ma już tylko jedną kartę!
Fot. autora
Dodajmy w tym miejscu, że na początku gry gracze (z wyjątkiem osoby najmłodszej) losują także po jednej karcie startowej. Jest to bardzo okrojona wersja „karty Moniuszki”, zawierająca tylko jedną kategorię, jedną ilustrację. Ta karta zajmuje pierwsze z pięciu pól i siłą rzeczy trudno się jej pozbyć… Najmłodsza zaś osoba w gronie graczy zamiast niej otrzymuje ową czterdziestą dziewiątą, odłożoną wcześniej „kartę Moniuszki”.
Co robimy ze zrealizowanym celem? Mając w ręku „kartę ukrytego celu” oraz dwie lub trzy odpowiadające jej „karty Moniuszki”, odkładamy je wszystkie na osobny, zakryty stos (każdy gracz ma swój). Jednocześnie pionkiem (tak, mamy w tej grze także pionki i krótką, siedmiopolową trasę, prowadzącą przez poszczególne ważne lata życia kompozytora) przesuwamy się o – odpowiednio – jeden lub dwa pola.
Grę przerywa, jak wspomniałem, wyczerpanie dowolnego stosu „kart Moniuszki”. W tym momencie ogłaszany jest zwycięzca / zwyciężczyni, czyli ta osoba, której pionek znajduje się najbliżej mety (w przypadku remisu o zwycięstwie decydują zasady szczegółowe, których nie będę tu przytaczał). Oczywiście gra kończy się także w przypadku, gdy któryś z pionków wcześniej trafił na metę.
Weryfikacja kart zwycięzcy.<br/>Fot. autora
Weryfikacja kart zwycięzcy.
Fot. autora
Ponieważ, podobnie jak w „Dobble”, „Stanisław Moniuszko” nie jest grą turową, a wszystkie biorące w niej udział osoby jednocześnie wyszukują pary, zgarniają karty, realizują cele i przesuwają pionki, nikt nie ma szans na sprawdzanie, czy cel rzeczywiście został zrealizowany, a pionek słusznie przesunięty. Dlatego po zakończeniu rozgrywki następuje weryfikacja: odkrywany jest stos realizacji zwycięzcy, sprawdzane jego cele, karty i liczba pól na trasie.
Niesamowita jest dynamika gry. Wydaje się, że obserwacja czterech kart nie powinna absorbować szczególnej uwagi, lecz weźmy pod uwagę, że co chwila któraś z tychże kart się zmienia – zabrana przez innego gracza. W dodatku interesują nas tylko niektóre z kart dostępnych w danym momencie. Najpierw więc musimy szybko się zorientować, którego symbolu poszukujemy (można zerkać na własne „karty ukrytych celów”), poszukać go wśród dynamicznie zmiennej sytuacji, a dopiero po tym wyszukać innej karty, którą połączymy z wybraną. O ile w między czasie ktoś jej nam nie zgarnie…
Gra toczy się błyskawicznie i silnie wciąga. Za każdym razem jest inna. Jednak już po kilku rozgrywkach (w trakcie których często nieświadomie wstajemy z krzeseł, by z bliższej odległości spoglądać na bieżącą sytuację) konieczność mocnego skupienia uwagi i rozbieganie wzroku powoduje zmęczenie i chęć zmiany gry. Ale już przy następnej okazji bardzo chętnie wracamy do „Stanisława Moniuszki”.
Gra, wydana przez Teatr Wielki – Operę Narodową (przygotowana przez projektanta Karola Madaja oraz ilustratora Romana Kucharskiego) zasługuje na wielkie brawa z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze jest świetną grą rodzinną, w której dzieci mają równe, a z uwagi na bystry wzrok nawet większe szanse na wygraną niż ich rodzice. Po drugie w ciekawy sposób przypomina dzieje i twórczość ojca polskiej opery narodowej, utrwalając w graczach – nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi – pewne ikony kultury naszego kraju. Zdecydowanie polecam.
koniec
17 listopada 2019
PS. Tak, wiem, że tytułowa Halka to imię góralskiej dziewczyny, a nie tylko część ubioru.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Śmierć jest tylko początkiem
Miłosz Cybowski

2 VI 2024

„Dead Cells” z pewnością zasługuje na uwagę każdego fana platformówek i gier spod znaku roguelike i metroidvania.

więcej »

W świecie pdf-ów: See you Space Cowboy
Miłosz Cybowski

18 V 2024

Nie jest to może najlepsze wprowadzenie do systemu, ale z pewnością trafi do graczy, którzy nie boją zmierzyć się ze złożoną mechaniką wspierającą rozgrywkę w stylu znanym z anime. „Cowboy Bebop” to przecież klasa sama w sobie i, sądząc po tym zestawie startowym, gra fabularna prezentuje się o wiele lepiej niż serialowa adaptacja Netflixa.

więcej »

Niech się mury pną… na boki
Wojciech Gołąbowski

11 V 2024

Dobrze dobrana historyjka fantasy stojąca za planszówką „Zamki Caladale” (oraz ładne grafiki na kafelkach) przydaje grze dużo sympatyczności. Gdyby tylko podsumowywanie punktów nie było tak żmudne…

więcej »

Polecamy

See you Space Cowboy

W świecie pdf-ów:

See you Space Cowboy
— Miłosz Cybowski

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Na zachód!
— Miłosz Cybowski

Jedziemy na wczasy
— Agata Hanak

Orły nad Warszawą
— Miłosz Cybowski

Twarde łokcie, sztuczny tłok
— Jakub Małecki

Dwadzieścia nóg i ogonek
— Kamil Sambor

Być jak Piłsudski
— Kamil Sambor

Tegoż autora

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
— Wojciech Gołąbowski

Niech się mury pną… na boki
— Wojciech Gołąbowski

Czym by tu zapełnić spiżarnię?
— Wojciech Gołąbowski

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski

Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski

Niewykorzystany potencjał
— Wojciech Gołąbowski

Nawet jeśli nie wierzysz w duchy, one wierzą w ciebie
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.