Parę lat temu przekonywano, że tylko kwestią czasu pozostaje, jak światowe kinematografie zainteresują się naszą historią najnowszą, co powinno zaowocować wielkimi kinowymi hitami w stylu hollywoodzkim. Z tych zapowiedzi na razie nic nie wynikło. Zupełnie inaczej niż w świecie komiksu, gdzie co jakiś czas powstaje interesujące dzieło autora z Zachodu, który przygląda się zawirowaniom Polski w XX wieku. Jak chociażby Francuz Gaétan Nocq, któremu zawdzięczamy powieść graficzną o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.
Historia w obrazkach: Ochotnik w Piekle
[Gaetan Nocq „Raport W” - recenzja]
Parę lat temu przekonywano, że tylko kwestią czasu pozostaje, jak światowe kinematografie zainteresują się naszą historią najnowszą, co powinno zaowocować wielkimi kinowymi hitami w stylu hollywoodzkim. Z tych zapowiedzi na razie nic nie wynikło. Zupełnie inaczej niż w świecie komiksu, gdzie co jakiś czas powstaje interesujące dzieło autora z Zachodu, który przygląda się zawirowaniom Polski w XX wieku. Jak chociażby Francuz Gaétan Nocq, któremu zawdzięczamy powieść graficzną o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.
To bez wątpienia jedna z najważniejszych, wręcz ikonicznych postaci w naszej historii najnowszej, którą powszechnej świadomości przywrócono dopiero – oczywiście ze względów politycznych – po upadku Polski Ludowej. To także postać, która – w przeciwieństwie do wielu innych – łączy, a nie dzieli badaczy przeszłości, wywodzących się z różnych środowisk ideologicznych, czy to lewicowych, czy też prawicowych. Był bohaterem kilku filmów dokumentalnych (między innymi „Witold” Tadeusza Pawlickiego i „Ucieczka z Oświęcimia” Marka Wortmana), jednego dokumentu fabularyzowanego („Pilecki” Mirosława Krzyszkowskiego) oraz doskonałego teatru telewizji „Śmierć rotmistrza Pileckiego” (2006), który wyreżyserował zmarłym przed rokiem Ryszard Bugajski. Parę lat temu zapowiedziano również poświęconą mu wielką amerykańsko-polską koprodukcję kinową, lecz, jak dotąd, nic z tego nie wyszło. Pozostają nam więc wspomniane powyżej dzieła (i kilka innych) oraz liczne książki historyczne i popularyzatorskie, a od niedawna także… komiks!
Nie pierwszy zresztą. Wcześniej polscy czytelnicy mogli poznać tę postać chociażby z opowieści rysunkowych Witolda Tkaczyka, Krzysztofa Budziejewskiego i Wojciecha Nawrota („Śmiertelna misja rotmistrza Pileckiego”, 2018) oraz Pawła Kołodziejskiego („Rotmistrz Pilecki w komiksie”, 2019). Żadna z tych prac nie dorównuje jednak poziomem dziełu francuskiego rysownika i scenarzysty Gaétana Nocq’a – „Raport W” (z oryginalnym podtytułem „Infiltré à Auschwitz”, który w tłumaczeniu niepotrzebnie zmieniono na bardziej dosłowną „Opowieść rotmistrza Pileckiego”). Nocq to młody autor, który wcześniej stworzył jedynie dwie powieści graficzne: „Palące słońce w Algierii” (2016) oraz trzytomowego, rozgrywającego się w ostatnim okresie pierwszej wojny światowej, „Kapitana Tichomirowa” (2017). Później, przekonany do tego przez Isabelle Davion, historyczkę z paryskiej Sorbony, zainteresował się „raportami Pileckiego”, co zaowocowało wspomnianym komiksem, który został wysoko oceniony zarówno we Francji, jak i w Polsce.
Jeszcze przed publikacją polskiej edycji „Raportu W” Gaétan Nocq otrzymał znaczący laur – w grudniu ubiegłego roku Polskie Towarzystwo Historyczne – Oddział w Krakowie oraz Wydział Historyczny Uniwersytetu Jagiellońskiego przyznały mu Nagrodę Specjalną imienia Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego za, jak to ujęto w uzasadnieniu, „nowatorski sposób przedstawienia dziejów Europy Środkowej”. I nie ma w tym słowa przesady. Komiks jest zarówno nowatorski w formie, jak i arcyciekawy w treści. A przede wszystkim, mimo dość swobodnej adaptacji oryginalnych zapisków Pileckiego, wierny źródłom. Nocq skupia się w swej opowieści na pobycie Witolda Pileckiego w Auschwitz, dokąd trafił on w nocy z 21 na 22 września 1940 roku wraz z tak zwanym drugim transportem warszawskim, zaledwie dwa dni po tym, jak dał się dobrowolnie pojmać Niemcom podczas łapanki na Żoliborzu. W obozie używał fałszywej tożsamości – występował jako Tomasz Serafiński i chociaż wśród współwięźniów nie brakowało osób, które znały prawdę na jego temat, nie został przez nikogo zdradzony.
Cel pobytu w Auschwitz był bardzo konkretny: dowództwo ruchu oporu powiązanego ze Związkiem Walki Zbrojnej chciało wiedzieć, co dzieje się za drutami obozu. Ale Pilecki skupiał się nie tylko na tym – ściśle zakonspirowane piątki (tworzące Związek Organizacji Wojskowej) miały przygotowywać się również do walki zbrojnej (w chwili ataku oddziałów partyzanckich z zewnątrz). W sumie spędził w Auschwitz dwa lata i siedem miesięcy; kiedy uznał, że sytuacja stała się już zbyt niebezpieczna, a dekonspiracja bliska – zdecydował się na ucieczkę. Przez cały ten okres w miarę możliwości sporządzał pisemne raporty, które następnie różnymi drogami przekazywał dowództwu ruchu oporu: a to poprzez więźniów wypuszczanych do domu (zdarzali się i tacy, zwłaszcza kiedy w ich imieniu interweniowały obce państwa) bądź takich, którzy, jak on sam w kwietniu 1943 roku, decydowali się na ryzykowną ucieczkę. Przedstawiał w nich wszystko, co wydawało mu się istotne: od nastrojów społecznych po – i to jest główna zasługa Pileckiego – zbrodnie dokonywane przez nazistów na Polakach, Żydach i (od lata 1941 roku) jeńcach radzieckich.
Czytając „Raport W” poznajemy codzienne obozowe życie, z jego trudami i niebezpieczeństwami (czyhającymi nie tylko ze strony strażników, ale również więźniów funkcyjnych, czyli tak zwanych kapo), wycieńczającą pracą fizyczną oraz śmiertelnymi chorobami. Tak jak nic nie uchodziło uwagi Pileckiego, tak wszystko zostaje przedstawione przez Nocq’a: od narodzin obozowego ruchu oporu, poprzez stworzenie obozowej orkiestry, witającej więźniów powracających z prac przymusowych i przekraczających główną bramę z niesławnym napisem „Arbeit macht frei”, aż po budowę filii Auschwitz w nieodległej wsi Brzezinka, która wkrótce stała się miejscem kaźni setek tysięcy Żydów z całej Europy. Obok informacji o kolosalnym znaczeniu dla potomności raport(y) zawierał(y) również wzmianki na tematy – z perspektywy kilkudziesięciu lat – zdawałoby się drugorzędne. Lecz w takim miejscu jak nazistowski obóz koncentracyjny wszystko tak naprawdę było istotne. Bo najdrobniejszy szczegół mógł zdecydować o życiu bądź śmierci człowieka.
Prowadzona w czasie teraźniejszym narracja wzbogacona została kilkoma retrospekcjami, w których Pilecki wraca zarówno do czasów wczesnego dzieciństwa, jakie przeżył – to było jeszcze pod zaborem rosyjskim – w Karelii, jak i późniejszej służby w odrodzonym wojsku polskim. Te wtręty służą jednak głównie jako kontrast do nieludzkiej obozowej rzeczywistości; Nocq posługuje się nimi na zasadzie symbolu, ale jednocześnie stanowią one odskocznię – ważną nie tylko dla czytelnika, ale i samego autora – od wszechobecnych na kartach powieści graficznej okrucieństw. Bo choć Francuz unika brutalnego naturalizmu, w wielu fragmentach „Raport W” jest lekturą nadzwyczaj dojmującą. Duży wpływ na to ma też strona graficzna dzieła, jakże daleka od kojarzonego z komiksem frankofońskim realizmu. Kolorowane szkice sprawiają wrażenie zamglonych, nieco odrealnionych, jakby przedstawiały rzeczywistość, w którą trudno uwierzyć. Mimo pewnej umowności rysunków, autor idealnie oddał fizys bohaterów i wygląd miejsca akcji. Widać, że dużo czasu spędził na analizie zdjęć; wizytował też oczywiście Muzeum Auschwitz – wszystko po to, by jak najwierniej oddać realia.
Część komiksową wydawnictwa wieńczy, ilustrowany rysunkami Nocq’a, esej historyczny autorstwa Isabelle Davion „O Raporcie Pileckiego”, który poniekąd stanowi merytoryczne streszczenie komiksu – powtórzone są w nim najistotniejsze wydarzenia związane z pobytem Pileckiego w Auschwitz, jego ucieczką i okolicznościami spisania tekstu znanego dzisiaj jako „Raport W”. Warto na koniec wspomnieć o pewnym epizodzie przedstawionym w komiksie, który brzmi tak fantastycznie, że wręcz niewiarygodnie. A jednak był faktem! Przedstawionym przed laty w doskonałym filmie dokumentalnym Marka Tomasza Pawłowskiego „Uciekinier” (2006). Chodzi o brawurową ucieczkę z obozu Auschwitz, jaka miała miejsce 20 czerwca 1942 roku, kiedy to czterech więźniów – Kazimierz Piechowski (tytułowy bohater „Uciekiniera”), Stanisław Jaster (główna postać innego świetnego dokumentu Pawłowskiego i Małgorzaty Walczak „Jaster. Tajemnica Hela” z 2014 roku), Eugeniusz Bendera oraz Józef Lempart – przebrani w niemieckie mundury wyjechali poza teren obozu esesmańskim samochodem. Jeden z nich miał przy sobie kolejny raport Pileckiego. Może i o nich również warto by stworzyć komiks?