Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
fot. M. Starzyński
fot. M. Starzyński

Każde martwe marzenie

Esensja.pl
Esensja.pl
Robert M. Wegner
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

Robert M. Wegner

Każde martwe marzenie

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
fot. M. Starzyński
fot. M. Starzyński
Potwór natarł na nich, gdy stali na lodzie, zastanawiając się, co skrywa tuman mgły, którego nawet furia Anday’yi nie mogła rozwiać. Wyłonił się z mlecznego oparu, łamiąc i krusząc grubą na kilkanaście stóp taflę, jakby to była skorupka jajka. Najpierw ją usłyszeli, trudno było nie usłyszeć, i poczuli, bo lód pod ich stopami drgnął i zaczął się przesuwać. Przesuwać! Kenneth wywrzeszczał rozkaz: „Do sań!” i wszyscy, strażnicy i Szczury, rzucili się do ucieczki. Za późno. Nawet gdyby siedzieli w saniach, a psy były wypoczęte i rozgrzane, ucieczka nie wchodziła w grę, bo bestia, która na nich sunęła, pędziła szybciej niż cwałujący koń.
Gdy ją ujrzeli pierwszy raz, ledwo kilkaset kroków za sobą, wyglądała jak pływająca czarna góra, szeroka – Kenneth ledwo rzucił okiem – na jakieś dwieście jardów, wysoka z jednej strony na pięćdziesiąt, za to drugą, tą bliższą nich, szorowała niemal po lodzie. Porucznik wskoczył na sanie. Psy nie potrzebowały zachęty do biegu, wyrwały przed siebie tak, że omal nie spadł, i pomknęły na południe. Pozostałe sanie jego dziesiątki już gnały do przodu.
Za wolno.
Lód trzeszczał i pękał, powożący zaprzęgiem Malawe wrzeszczał i klął, usiłując omijać co większe szczeliny. Pędzili.
Za wolno.
Gdy oficer obejrzał się po raz drugi, bestia była już dwieście jardów za nimi. A jej czarny, spękany i obrośnięty jakimiś pnączami grzbiet przyspieszał.
Wtedy zobaczył, co robi reszta. Pozostałe sanie kompanii gnały przed nim, ale nie na wprost, tylko w lewo, po skosie, coraz bliżej potwora. Po prawej sześć sań wiozących drużynę Szczurów też zaczęło skręcać. Co, do jasnej cholery?!
Malawe ściągnął wodze w lewo.
– Woda! – wrzasnął. – Woda przed nami!
Kenneth widział już, dlaczego wszyscy zakręcają. Dwieście, może trzysta jardów przed nimi szumiało morze. Szczelina miała co najmniej dwadzieścia kroków, nie do przeskoczenia dla sań i ludzi, i powiększała się coraz bardziej. Zimoszary grzbiet oceanu uwolnił się wreszcie od lodowego pancerza, ale dla Szóstej Kompanii oznaczało to wyrok śmierci.
Olbrzymia płyta lodowa, odcięta pęknięciem, zaczęła się unosić, naciskana z jednej strony przez pływającą górę, i nagle sanie sunęły teraz jakby po pochyłym stoku. Złamie się zaraz – strach sięgnął i złapał go za gardło – lód złamie się i roztrzaska na setki kawałków, a my powpadamy do wody i potoniemy jak pchły w starciu tytanów.
Myśl! Myśl!!!
Porucznik zerknął w tył. Bestia znajdowała się ledwo pięćdziesiąt jardów za nim i też skręcała w lewo. Jakby chciała przeciąć drogę saniom strażników. Pożre nas – stojąc na grzbiecie potwora i wspominając wydarzenia z wczorajszego popołudnia, dobrze zapamiętał tę myśl – lód popęka, wpadniemy do wody, a potwór pożre nas jak wieloryb ławicę śledzi.
Wsunął wówczas gwizdek do ust i zaświstał: „Do mnie! Do mnie! Oddział do mnie!”. Podpatrzyli ten sposób wydawania rozkazów u Wozaków, ostre, wwiercające się w uszy dźwięki potrafiły przebić się nawet przez kakofonię bitwy. Pędząca przed Kennethem kompania zawróciła sanie i pomknęła ku dowódcy. Szczury też odbiły ostrzej w lewo.
Przyłapał się na tym, że szczerzy się szeroko. Strach pozostał, utonięcie w lodowatej wodzie to nie jest dobra śmierć dla górala, ale większe były teraz determinacja i gniew. Dlaczego nie? Jeśli mają zginąć, to dlaczego nie tak?
Potwór zaczął go wyprzedzać, ale jakby lekko zwolnił. Z tej strony jego bok nikł pod taflą lodu, a grzbiet – czarna, popękana płaszczyzna, pokryta czymś, co wyglądało jak na wpół skamieniałe pnie drzew, wznosił się stromo niczym zbocze wzgórza. Kenneth rzucił okiem w tył… koniec bestii ginął w mglistym tumanie, który sunął za olbrzymim cielskiem jak przywiązany.
– W lewo!
Malawe wykonał rozkaz bez chwili wahania i sanie pomknęły ku czarnej pochylni.
Kenneth zagwizdał ponownie.
„Naprzód! Za mną! Atak! Atak!”.
Zaatakowali pływającą górę. Dlaczego nie, są przecież chędożoną Górską Strażą. Jak nie oni, to kto?
Psy skoczyły, szarpnięte sanie nagle przechyliły się i przez kilka długich jak całe życie chwil sunęły na jednej płozie – pod porucznikiem przemknęła szczelina między lodem a czarną bestią – i już szorowali w górę.
Zeskoczył, a raczej sturlał się z sań, czując, jak zwalniają. Grzbiet potwora był mocno przechylony, na dodatek okryty warstewką zamarzającej już wody, jakby całość dopiero co wynurzyła się z głębin. Kenneth wbił sztylet w czarną powierzchnię, ostrze weszło dość płytko, i szukając oparcia stopami, gwizdał: „Do mnie! Do mnie!”.
Jego sanie, które wspięły się już kilkanaście jardów w górę, zatrzymały się nagle, psy zaszorowały łapami po oblodzonej powierzchni i zaczęły się zsuwać.
Wypluł gwizdek i krzyknął:
– Tnij! Psy odetnij!!!
Zaprzęgowemu nie trzeba było tego powtarzać. Malawe zeskoczył z sań i dwoma szybkimi ciosami odciął rzemienie łączące je z psami. Fruuu, kilkaset funtów pomknęło w dół, mijając Kennetha o łokieć, i roztrzaskało się o przemykający w dole lód. Kolejne sanie już rozpędzały się i wjeżdżały na grzbiet bestii.
Strażnicy zeskakiwali z nich w pędzie, padali na „ziemię” i wbijali w nią sztylety, noże i czekany. Tam, gdzie psy nie dały rady pociągnąć sań, też odcinano zwierzęta, a ładunek karmił ocean.
Wtedy stracił pierwszych żołnierzy.
koniec
3 listopada 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Wyzwolenie
Ian Tregillis

9 IX 2017

Prezentujemy fragment powieści Iana Tregillisa „Wyzwolenie”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Wojny alchemiczne” ukaże się nakładem wydawnictwa Sine Qua Non.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Nie ma łatwych dróg
— Magdalena Kubasiewicz

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Wrzesień 2016
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lipiec 2015
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Poszerzenie pola walki
— Michał Kubalski

Nihil novi
— Beatrycze Nowicka

Meekhańska księga walecznych
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.