Magazyn ESENSJA nr. 2 (II)
listopad 2000





poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

Eryk Remiezowicz
  Z religii też można się pośmiać

Plakat filmu
W Kościół katolicki wali się ostatnio jak w bęben, przypisując mu wszelkie zło dzisiejszego świata. Zapowiedź "Dogmy" wskazywała na to, że będzie to następny film z tego nurtu. Częściowo jest to prawda. Rzeczywiście, niektóre kpinki z religii i jej dogmatów były na bardzo niskim, raczej skatologicznym poziomie. Przykładem może być tu demon Golgathan i namiętne eksponowanie braku genitaliów u aniołów. Ale film jest w sumie pozytywnym rozczarowaniem, bo po pierwsze śmieszy, a po drugie daje dużo materiału do zastanowienia.

Pierwszy problem do rozważenia to kwestia dopasowywania Kościoła do potrzeb i wyobrażeń wiernych, czyli zamiana teoretycznie świętych miejsc w rodzaj Disneylandu (patrz Licheń). Rozpaczliwe poszukiwanie klientów (boję się tu użyć słowa 'wiernych') prowadzi do zamiany krucyfiksu na idący z duchem czasu posąg Kumpla Jezusa, a do uzyskania rozgrzeszenia wystarczy już tylko wejść do nowo postawionej katedry. Kiedy zaś zarzuca się biskupowi posługiwanie się metodami koncernów tytoniowych, wzdycha on z tęsknotą, marząc o podobnej liczbie owieczek.

Niestety, pomysł z prostą i przyjemną likwidacją grzechów ma jedną wadę. Na Ziemię karnie zesłano bowiem w dawnych czasach dwóch aniołów. Jeżeli jednak wejdą oni do katedry, a potem umrą, to będą musieli pójść do nieba. A ponieważ Bóg zabronił im powrotu do raju, to ich pojawienie się tam złamałoby zasadę boskiej nieomylności i doprowadziło do końca świata. Amen.

W celu powstrzymania Lokiego, jedynego w historii anioła śmierci, oraz jego kumpla Bartleby'ego Metatron, Głos Boga, zbiera specjalne komando. W jego skład wchodzi Ostatni Potomek, dwóch proroków (Jay i Silent Bob) oraz trzynasty apostoł - czarny i martwy zarazem. Wspomaga ich okresowo Muza, która zamiast pomagania artystom wybrała pracę na własny rachunek.

Obie strony konfliktu zdążają do katedry - każda na własny sposób. Problemem aniołów jest nadmierny zapał Lokiego w zbożnym dziele karania grzeszników, prowadzący do niewielkich okresowych powtórek z Sodomy i Gomory. Kłopoty Bartleby'ego są jeszcze gorsze... Z drugiej strony Ostatni Potomek, czyli Bethany, ma problemy z wiarą, a reszta jej drużyny bynajmniej jej nie pomaga. Apostoł mądruje się, żądając usunięcia z Biblii uprzedzeń rasowych, a prorocy... no, z nimi jest inna historia. Jay jest seksoholikiem, a Bob nic nie mówi, co nie zmienia jednak faktu, że to ich wskazówki prowadzą drużynę do celu.

I tak to się toczy. Akcja czasem przyspiesza, czasem zwalnia, czasem film jest błyskotliwie dowcipny, a czasem raczej płytki, ale w sumie jest to naprawdę rzecz godna uwagi. Umieszczono tam kilka rzeczy, nad którymi naprawdę warto się zastanowić. W dodatku gra tam wielu znakomitych aktorów, co jeszcze lepiej uwypukla idee scenarzysty.

Jako, że film nie będzie rozpowszechniany w Polsce, ofiaruję się osobiście pomóc w jego rozprowadzaniu. To nie jest film obelżywy (no, może trochę), tylko do śmiechu.


Dogma, USA 1999
reż. Kevin Smith, scen. Kevin Smith, muz. Howard Shore
W rolach głównych: Ben Affleck, Matt Damon, Linda Fiorentino, Salma Hayek

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

40
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.