Wiele razy opisywano już najdziwniejsze inwazje Obcych, ale chyba jeszcze nikt nie wpadł na pomysł tak niezwykły, jak ten, który przedstawił w swej książce Maciej Żerdziński. Nad Ziemią zestrzelono statek z kosmosu, a fragmenty ciała pasażera rozsiane zostały w mieście Los Raques. Traf chciał, że jakiś student narkoman znalazł kawałek Obcego, rozpuścił to w płynie fizjologicznym i zażył dożylnie, stając się pierwszym alienrynikiem - narkomanem uzależnionym od alienryny, ciała kosmicznego rozbitka w płynie.
Nie byłoby to może aż tak straszne, narkotyki są w świecie Los Raques używką częstą i nie wzbudzającą emocji, niestety alienryna ma bardzo nieprzyjemne skutki uboczne. Biorący ją ćpun rzuca swoimi narkotycznymi wizjami dookoła, tworząc fantosy, trójwymiarowe iluzje gotowe wypalić umysł nieostrożnego widza. Z zagrożeniem tym walczy się na różne sposoby, chociażby poprzez mordowanie uzależnionych, zwane eufemistycznie detoksykacją.
Książka zaczyna się w Los Raques, od opisu próby zlikwidowania wszystkich fantosów w mieście. Fragment ten stanowi pierwsze dziewięćdziesiąt stron i jest znakomitym sf, opowiadaniem które czyta się... no, może nie z przyjemnością, ale z fascynacją. Lektura "Opuścić Los Raques" przypomina bowiem poruszanie się poprzez sen wariata, pełen rozchwianych obrazów, pośpiechu i nadmiernie silnych uczuć. Autor wykonuje wspaniałą pracę, kiedy tworzy i koloruje stanowiące centrum wydarzeń miasto, tytułowe Los Raques.
Jakie miasto, tacy mieszkańcy. Ilość i rodzaje schorzeń psychicznych, na jakie cierpią główne postacie książki wyczerpuje prawdopodobnie możliwości podręcznika psychiatrii klinicznej. Nie jest łatwo przedstawić przekonująco taką gromadę wariatów (z których część jest w dodatku podobno normalna), a jednak Żerdziński rysuje ich bardzo precyzyjnie i wiarygodnie.
Do tych wszystkich zalet dochodzi do tego jeszcze starannie zbudowana akcja, taktowana niesamowitymi wynurzeniami Benarda Alienrynika i prowadzona do niezłego finału, co owocuje jednym z najlepszych i najniezwyklejszych opowiadań polskiego sf. To jest jednak dziewięćdziesiąt stron, a cała książka ma ich dwieście pięćdziesiąt.
Ciąg dalszy nie jest dużo gorszy, broń Boże. Jest to nadal to samo przedziwne pełne psychodelicznych wizji Los Raques i znana nam banda świrów w rolach głównych bohaterów. Jednak tajemnica prawdziwego celu istnienia alienryny rozszerza się i pokazuje coraz to nowe aspekty. Fabuła traci dynamikę, a w bardzo często zmuszanie jesteśmy do całkowitej zmiany poglądów na świat, alienrynę i ludzi, co znakomicie sprzyja dezorientacji czytelnika.
Niemniej jednak, książka broni się znakomicie, niezależnie od tego, czy przeczytało się jedynie pierwszy rozdział, czy też całość. To niezwykła lektura, momentami wręcz nieprzyjemna, ale warto wydać na nią dwadzieścia cztery złote.
Maciej Żerdziński "Opuścić Los Raques", Prószyński i S-ka, 2000
cena 24 zł, ISBN 83-7255-364-5
|
|