Agnieszka "Ignite" Hałas |
"Lustro" i inne utwory |
Rocznik 1980, mieszka w Lublinie, studiuje biotechnologię. Pisze wiersze i opowiadania. Należy do Lubelskiego Klubu Fantastyki "Syriusz". |
 |
Lustro
gdy poezja przegląda się w lustrze
zakłopotane szkło powleka się
czarnym rumieńcem
to naturalna reakcja obrony
pojedyncze słowo pełnią
absurdu
już łatwiej milczeć
złamany flet i martwy ptak
...
pęka bańka więdnie naiwność
duch wzlatuje szybko
cichną echa
Stadium poczwarki
zapuściwszy korzenie na drugim brzegu nocy
rozrastać się po kryjomu jak pleśń
w usekretnionym wnętrzu gromadząc zaklęte jady
toksyczne uczucia
i słodycz zakazanych jabłek
* * *
po nocach śnią mi się ostre okruchy szyb
gdy nad pustynią dni moich słonych
po raz kolejny rdzawi się kłamliwe niebo
zbyt wiele potłuczonych luster
pytań bez odpowiedzi niespełnionych wróżb
i błądzenia po jałowych ścieżkach
w poszukiwaniu dawno minionej wiosny
po raz ostatni uchylić okno
niech wiatr zliże wilgoć ze zmęczonych oczu
po raz ostatni zacisnąć pięści
wyszeptać spierzchniętymi wargami imię
gdy obok nikogo nie ma
w krypty jadowitego snu
tak głęboko
w mrok cieplejszy od krwi
tak cicho
zstąpić
i złożyć poszarpane myśli
na wieczny odpoczynek w ruchomych piaskach gwiazd
Zegarki
odmierzają zegarki bezustanny upływ
wskazówka za wskazówką
zamazują się linie życia i odchodzenia
rodzą się dzieci usychają rośliny
są wzbierające fale gorycz dni-co-były
piasek w oczach i stawanie się piaskiem
bezgłośnie roją się mrówki - wiem Dali co miały znaczyć
wiem zwiędnie płomień sczernieje niebo i tylko pamięć zostanie
po bytach absurdalnych jak żyrafa na pustkowiu
...
czy po to trzymamy się wytyczonych szlaków
żeby nie dotrzeć tam gdzie nas czekają
żeby w połowie drogi nagle zgiąć się wpół
i osunąć powoli - tak jak pada drzewo
czy reszta jest milczeniem
czy przyjdzie ukojenie z pierwszą kroplą deszczu
co rozmyje nazwiska na pamiątkowych płytach
...
a tymczasem przez żyły wciąż przepływa ciepło
wydostaje się oddech spomiędzy młodych warg
odmierzają zegarki bezustanny upływ
Magia
po stopniach krętego snu
zstępujesz by uciec od światła
zwiedzasz podziemne miasta
ściskając w rękach mapę własnej duszy
pergamin znaczą ogniste linie bluźnierstw
słowa pachnące kadzidłem i siarką
w cieniu martwych palm
padasz na kolana
by ucałować stopy Lilith
...
bezwładne palce
usta pełne popiołu
|
|
 |
|