Magazyn ESENSJA nr. 3 (III)
grudzień 2000 - styczeń 2001





poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

Marzanna Bogumiła Kielar
  Wybrane wiersze

        Urodziła się w 1963 r. w Gołdapi. Ukończyła Wydział Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. W 1993 r. za debiutancki tomik poezji Sacra conversazione (Suwałki 1992) otrzymała: Nagrodę Czasu Kultury, Nagrodę Poetycką im. Kazimiery Iłłakowiczówny, Nagrodę Fundacji im. Kościelskich w Genewie. W 1995 r. otrzymała nagrodę literacką "Kristal Vilenicy" w Słowenii. Jej wiersze były tłumaczone m.in. na: niemiecki, angielski, szwedzki, hebrajski, słoweński, litewski, macedoński, czeski, francuski. Publikowała m. in. w: "Czasie Kultury", "NaGłosie", "Zeszytach Literackich", "Kwartalniku Artystycznym", "Borusii", "Krasnogrudzie", "Tygodniku Powszechnym".
     W 1999 roku ukazał się jej drugi tomik - Materia prima (Poznań, Wyd. Obserwator).
     Więcej utworów Autorki można spotkać na stronach http://poems.of.pl

W ogrodzie, boso

strącam mrówkę ze stopy
i patrzę, co zrobi z darowanym życiem,
z tą swoją kroplą czasu.
W żółtym świetle ścieżki, jak dogania inne,
zabijające właśnie jakiegoś owada, ruchliwe, żarłoczne.
Nieświadoma mojego, przez mgnienie, wahania.

Przy gorącym kamieniu, w ulewie słońca, ciężkich owoców
tyle tylko widzisz oko podobno przenikliwe,
ślepe oko poety:
tylko ten drapieżny kwiat o pięknej greckiej nazwie
/thanatos/, jak otwiera się i zamyka.
I nie możesz tego pojąć ani sprawdzić w żaden żywy
sposób. Tego, co tobie też będzie raz na zawsze dane;
niemal czarne, słodkie
zerwane wiśnie krwawią w mojej dłoni

* * *

zachód słońca w sierpniu: kropla
ożywia noc

koniuszkiem języka dotknąć
tej wilgoci


z tomiku Sacra conversazione
(Wydawnictwo STK, 1992)



Brzeg

już od tamtej strony nie odgradza nas nic,

nawet mgły nad Bałtykiem i zimową plażą
które zniosły granice między żywiołami, rano, i dymią teraz
wysoko. Ani te stare łodzie wciągnięte na piach, ni lodowaty,
gorący

altostratus wody. Może jedynie
światło, poskręcane w oblodzone węzły, w linach
na promie - nim się wycofa i zmieni w ciężki gąszcz
w głębi chmur, intruzyjne złogi;
ścinki blasku u wyjścia z zatoki, rozlewający się
samozapalny płyn... Kwilą ptaki niesione przez powietrzną falę,
szkli się stoliwo nadbrzeża i pas kamieni, skorup
trawionych przez sól - jeszcze, przez mgnienie,

światło
wymieszane z bryzgami przyboju. W nierównym wietrze
jego spłoszony dotyk; płożą się jałowce
obrane z igieł: rafa, wykruszona

rozmywana przez wydmy


* * *

dzień zaczepiony o słoneczne druty, na wpół wyrwany ze zbocza, z korzeniami
obwieszonymi ziemią; szarzeją szwy przyciętych konarów
na marcowym niebie. Obrzęki,
odrośla godzin - ich ciemność przetrwała,
jak płat śniegu w cieniu ścian
skalnego kotła; nasze ostatnie rozmowy, słowa -
zgorzelinowe rany. Słowa zaciskające się w pierścienie, szorstko,

jak słoje w pniu jabłoni, uschłej poprzedniej zimy, i której kiedyś
czytaliśmy z ust


* * *

jak ty umrzesz, taki do siebie przywiązany, ze słońcem
między igłami sosny, jasny dniu? Z tym

jaskrawym blaskiem w lusterkach samochodu
gdy wjeżdżam w leśną drogę; z czerwieniejącą kulą

nad pociemniałą, rozoraną ziemią
za stawami, nad bruzdą pola wrażliwą na dotyk stóp.
Gdy wiatr otwiera niebo - i żadnych śladów
w koronach drzew. Dniu -

z żółknącą pokrzywą na ścieżce, przy zejściu
do wody, z komarem, nieostrożnym, na moim nadgarstku
- umrę?, taka do ciebie przywiązana
i do nocy, do miłości; niebo jak okorowana kłoda

wgnieciona w darń na wzgórzach.
Pod nią dziurawe szczawie tłoczą się w mokrym pęku.
Wzrok wczepia się w obłok, w szarość - jej odwinięty
rozpalony brzeg

z tomiku Materia prima
(Wydawnictwo Obserwator, Poznań 1999)

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

13
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.