Magazyn ESENSJA nr. 3 (III)
grudzień 2000 - styczeń 2001





poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

Artur Długosz
  O co tu pytać?

Zawartość ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wybierając się do kina na film "Shaft" - reanimację przeboju z lat 70 - zakładałem, że będę się dobrze bawił. Po prostu rozsiądę się wygodnie w fotelu, poddam atmosferze nieskomplikowanej z założenia filmowej opowieści i zgodnie z oczekiwaniami twórców filmu zaśmieję się, wzruszę parę razy i wyjdę z kina w dobrym humorze. Założenie to opierało się na czystej intuicji poprzedzonej uważnym przestudiowaniem plakatu filmu, kilku zdjęć oraz odkopanymi w pamięci okruchami pierwowzoru. I było to niestety błędne założenie.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie wiem, szczerze mówiąc, kto zawinił. "Ścigany" też był w swoim czasie przebojem i jego kinowa wersja z roku 1993 z Harrisonem Fordem była nie mniej udana. Wydawało mi się, że hollywoodzcy filmowi magicy są w stanie wycisnąć naprawdę sporo ze starszych produkcji, wykorzystując historię, bohatera, klimat - wszystko to, co stanowiło te parędziesiąt lat temu o sukcesie filmu. Nie udało się im to najwyraźniej w przypadku czarnoskórego, nowojorskiego gliniarza, który, znając niemoc prawa, wykazuje się dużą samodzielnością.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Oryginalny "Shaft" był wyświetlany w kinach w 1971 roku i było to spore wydarzenie w amerykańskim przemyśle filmowym, bowiem po raz pierwszy zaproponowano publiczności nowy wzór bohatera - spryciarza, twardziela, eleganta i, co najważniejsze, Afroamerykanina. Poniekąd można twierdzić, że John Shaft jest filmowym pierwowzorem wszystkich późniejszych czarnoskórych bohaterów, do których żeńska część widowni wzdychała, i na których męska część się wzorowała.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Uwspółcześniony Shaft - grany przez Samuela L. Jacksona - jest zasadniczo taki sam, cechuje go ten sam zestaw cech wewnętrznych (upór, trudny charakter, własna wykładnia prawa) i zewnętrznych (o image aktora zadbał słynny projektant mody Giorgio Armani), ale dla przykładu rzucane przez niego uwagi, z założenie pewnie śmieszne, nie rozbawiały mnie; fabuła filmu jest niezmiernie banalna, ale na to byłem przygotowany nie spodziewając się niczego wyrafinowego; trudno dyskutować o aktorskiej grze głównego bohatera, bo to profesjonalista, widzieliśmy go już w wielu najprzeróżniejszych wcieleniach i wiemy, że radzi on sobie równie dobrze z odtwarzaniem czarnoskórego biedaka, jak i speca od negocjacji - pozostali aktorzy nie zrobili na mnie żadnego wrażenia z mniejszą czy większą precyzją odtwarzając swoje papierowe, czarno-białe postacie, no może poza miłym akcentem, jakim było wystąpienia oryginalnego Shafta, czyli Richarda Roundtree, w roli wujka Johna. Ale to należałoby potraktować jako ciekawostkę, ukłon w stronę pierwowzoru i tego pokolenia Amerykanów, które na tym filmie się wychowało.

Reasumując, zabrakło "Shaftowi" owej ikry, nowatorskiego podejścia do filmowego rzemiosła, które było udziałem oryginału. I nie mam tu na myśli samego bohatera głównego, jego fizyczności i charakteru, bo z tym faktycznie niewiele dałoby się zrobić. Ale przecież kino operuje nie tylko samymi postaciami, to coś więcej, to zdjęcia i montaż, klimat... A to akurat jest tu sztampowe. Jestem pewien, że można przywrócić do życia Johna Shafta lepiej. Zasługuje na to.

Brak ilustracji w tej wersji pisma


Shaft (Shaft Returns)
USA 2000
Reż. John Singleton, scen. Richard Price, na podstawie książki Ernesta Tidymana
W rolach głównych: Samuel L. Jackson, Christian Bale, Will Chase, Busta Rhymes, Josef Sommer

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

36
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.