Poetyckość tytułu trzeciego tomu cyklu Centrum Galaktyki zawodzi. O ile dwa pierwsze, "Przez morze słońc" i "W oceanie nocy", wydają się być trafieniem w dziesiątkę, dobrze wkomponowując się w atmosferę snutej przez Benforda opowieści, o tyle gwiezdnej rzeki, tym bardziej wspaniałej, w żaden sposób się w tej powieści nie zdołałem doszukać. Nie szkodzi to na szczęście fabule książki, choć może wskazywać na wyczerpywanie się konwencji tytułowania kolejnych części cyklu.
"Wspaniała gwiezdna rzeka" to jednak wciąż dobra, klasyczna science fiction. Po wydarzeniach opisanych w pierwszych dwóch tomach cyklu, trzeci przenosi nas w odległą przyszłość, przyszłość zdominowaną przez cywilizację maszyn, określaną przez niedobitków ludzkości zmechami. Mamy już za sobą lata świetności rasy ludzkiej, obrazu pogromu autor nam zasadniczo oszczędził, ograniczając się do króciutkiego prologu o jakże znamiennym tytule "Klęska" - ogromu porażki i konsekwencji przegranej wojny ze zmechami domyślać się możemy tylko z rozmów bohaterów tych, jakże trudnych dla naszych pobratymców, dni. Zresztą poznajemy losy pokonanej i zepchniętej do roli insektów ludzkości, śledząc jej losy na planecie zwanej Śnieżnikiem, planecie, która uciekającej przed cywilizacją nieorganiczną maszyn ludzkości miała ofiarować spokój, miała być swoistą enklawą. Jednak nawet tutaj dotarły zmechy, a ich technika pozwoliła im rozpocząć żmudny proces przekształcania klimatu globu, prowadzący w efekcie do osuszenia kolejnych obszarów i uczynienia ich dla zmechów dostępnymi. Padły Cytadele, ostatnie bastiony zorganizowanych w rodziny ludzi i nastały czasy koczowniczego życia pod gołym niebem Śnieżnika, wiecznej ucieczki przed wyrafinowanymi formami sztucznego życia, niespodziewanej śmierci, wreszcie pierwszych kontaktów ze znienawidzonymi maszynami...
Benford relacjonuje historię rodziny Bishopów z zacięciem, wciągając czytelnika w swoją opowieść śmiałymi fabularnymi chwytami i odważnymi pomysłami. Cywilizacja maszyn, jak się okazuje, to naprawdę nie papierowy wymysł; autor przemyślał sobie jej strukturę, pochodzenie, wartości, role poszczególnych elementów, wokół aż roi się od ciekawych ekstrapolacji rozwoju takiego "życia". Fundamentalne znaczenie dla klasyczności pozycji mają opisy funkcjonowania zmysłów zmechów, ich kryteriów wartości, podejmowania decyzji, poczucie bycia. Równie ciekawe są u Benforda adaptacje ludzkości do tego zmechanizowanego środowiska; zmysł węchu zostaje podłączony do urządzeń rejestrujących pole elektromagnetyczne, osobowości zmarłych przechowywane są w chipach wszczepianych ludziom - ich wiedza i doświadczenie służą potomnym, choć mogą również szkodzić.
Ogólnie czyta się powieść dobrze, choć fabularnie stoi ona nieco niżej dwa poprzednie tomy, co jednakże wynagradza wiarygodność snutych przez autora historii. Odnoszę też wrażenie, że miejscami Benford zapomniał się i najnormalniej w świecie zaczął przynudzać - zdarzało mi się trafiać na fragmenty, których przeznaczenia nie dostrzegam - co odbija się na przyjemności samego procesu czytania. Dotąd bez zarzutu.
Gregory Benford, "Wspaniała gwiezdna rzeka" (Great Sky River)
Amber 2000
przekład Radosław Januszewski
ISBN 83-7245-339-X
|
|