Magazyn ESENSJA nr 3 (VI)
kwiecień 2001




poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

Autor Artur Długosz
  Feralny rok

Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Są daty, które przynoszą pecha. Nie ma co ukrywać, że rok 2000 rozczarował, komputery wciąż działają, żaden grom nie uderzył w padół ziemski, a z wnętrza naszego globu nie wylało się zło. Jest, jak było. Rok 2000 niczego nie zmienił. Poza filmem Heavy Metal 2000.

Można na tę produkcję patrzyć przez pryzmat pierwszego filmu Heavy Metal, z lat osiemdziesiątych, który to do dnia dzisiejszego zaliczany jest do klasyki gatunku. Wracam z chęcią do tej filmowej opowieści o emanacji zła, opartą na oryginalnych pracach komiksowych publikowanych w amerykańskim magazynie Heavy Metal (którego bieżące wydania opisywane są w Esensji). Ale ocena Heavy Metal 2000 z takiego punktu widzenia wypada nadzwyczaj niepomyślnie. Wyczuwalny jest olbrzymi spadek jakościowy, mimo prawie 20 lat różnicy, co w przemyśle filmowym oznacza całe wieki, ale do samego li tylko rzemiosła filmowego odnosić się nie sposób. Jest to przecież film-komiks, zapowiadany jako kontynuacja starego Heavy Metal, filmowi towarzyszy gra, ale, co promuje co, to trudno powiedzieć. Dość, że Heavy Metal 2000 pojawia się w glorii pozycji wyjątkowej, pewniak na listę kina kultowego, tytułu, która ma przesunąć granice wytyczone niegdyś przez twórców pierwszego filmu Heavy Metal. Ale to zwykłe mydlenie oczu, marketingowa robota mająca przepchnąć gniota, jakim jest film.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie rozumiem zachwytu czytelników magazynu Heavy Metal, którzy wypowiadali się o filmie, eufemistycznie ujmując, pochlebnie. Wszelakie spoglądanie na HM 2000 wypada źle; fabuła jest cienka, postacie, jak na komiks przystało przerysowane, ale w jakąś pokrętną stronę, z czego nic dobrego dla widza nie wynika, zaś techniczne wykonanie woła o pomstę do nieba. Toż to pierwsza lepsza manga jest już lepiej zrobiona! I nie ma porównania to z filmem "Tytan: Nowa Ziemia".

Odnoszę wrażenie, że twórcy filmu w międzyczasie zboczyli z obranej w latach osiemdziesiątych drogi lub droga ta wywiodła ich na manowce. Może skusiły ich nowoczesne studia filmów animowanych, ale nie tłumaczy to wątłości fabularnej tytułu. Nie wyjaśnia to też, dlaczego film nie wciąga, nie intryguje, nie fascynuje i zachwyca. Przy czym nie wymagam od takiego rodzaju kina czegoś szczególnie głębokiego, jakichś filozoficznych rozważań, ale niech to się wszystko dobrze i miło ogląda. Nawet prostą, przewidywalną do bólu historię można opowiedzieć ciekawie i ludzie tacy, jak Kevin Eastman, czy Simon Bisley powinni to umieć zrobić doskonale. A historia jest prosta jak drut: kosmiczny pirat Tyler zdobywa klucz do komnaty nieśmiertelności i zmierza do niej po trupach, ale na jego nieszczęście znajduje się wśród nich ojciec Julie, która rozpoczyna wendettę. I to wszystko. Ach i jeszcze seks, fantastyka i ostra muzyka.

Ale i to nie pomogło.

Brak ilustracji w tej wersji pisma


"Heavy Metal 2000"
głosów użyczają: Michael Ironside, Julie Strain Easmten, Billy Idol

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

44
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.