Byłem ostatnio u znajomego w sąsiednim wymiarze. Zacofany to wymiar, ale milutki i przytulny. Co prawda rozjechały mi się współrzędne i wylądowałem nie tam, gdzie chciałem, ale zrobiłem małe zakupy i teleportnąłem się tam, gdzie trzeba.
Mają tam u siebie fajny wynalazek - coś jak nasze CD, ale ciut większej pojemności i o większych możliwościach (np. wyświetlanie aktualnego tekstu). Często poza muzyką są tam teledyski, wywiady, wersje utworów bez wokali itp. Wiedziałem, że znajomy poszukuje pewnej płytki, więc korzystając z okazji zakupiłem mu ją. Najpierw się ucieszył, lecz po chwili zmarkotniał.
Pomyślałem, że już ją ma, ale po chwili wyszło szydło z worka. Kupiłem tą płytkę, tam, gdzie mnie rzuciło, tzn. w innej części geograficznej. I to był błąd...
Technologicznie, świat mojego znajomego, jest zapóźniony względem nas. Co do polityki i tym podobnych rzeczy to chyba nas wyprzedzili. Nie ma podziałów na kraje, nie ma cła i tym podobnych cudów. Jest tylko jeden podział. Na Regiony.
Co to za potwór, ten Region? Oto wydawcy fonograficzni doszli do wniosku, że gdy wydają płytę to ludzie ją kupują i tyle. A jeśli by wydawać płytę tak, żeby można było ją odtworzyć tylko w jednej części świata? Gdyby wtedy robić tournee i CD wydać w momencie koncertów, to zyski byłyby większe. Tak też bardzo szybko uczyniono.
Nagle okazało się, że kupując w sklepie odtwarzacz i muzykę nie możesz tej muzyki wysłuchać. Potem niektórzy zaczęli sobie porównywać wersje z różnych Regionów. Co się okazało? Otóż, zazwyczaj Region 1 posiadał najwięcej dodatków, dodatkowe utwory itp. Inne Regiony były pod tym względem zubażane a nawet dochodziło do cenzurowania utworów. Część płyt poza Regionem 1 nie ukazywała się w ogóle. Ceny też nie są takie same...
Aby zabezpieczyć swoje wpływy dodatkowo, wprowadzono zabezpieczenia przed kopiowaniem, tak że można odtworzyć, a nie można zgrać na kasetę. Inna sprawa, że te zabezpieczenia są psu na budę zdatne, bo na kopiowanie CD - CD zezwala. Jako, że wiele osób posiada (podobnie jak u nas) odtwarzacze CD wbudowane do komputerów, okazało się, że aby można było odtworzyć muzykę należy robić to odpowiednim programem. Programy te istnieją jedynie na tylko jeden z systemów operacyjnych. Inni, pomimo posiadania odtwarzacza i płyty (nawet jeśli są o zgodnych regionach), nie mogą muzyki posłuchać.
Sytuacja na rynku wygląda w tym momencie tak, że firmy próbują ładować do więzień wszystkich, którzy np. publikują programy służące do umożliwienia odtwarzania "zabezpieczonej" muzyki, tych, którzy chcą opublikować wyniki badań nad możliwością złamania tych zabezpieczeń itp.
Nie dziwię się znajomemu, że się zmartwił. Komputera nie posiada, odtwarzacz ma legalnie kupiony, płytę również, a muzyki nie usłyszy. Kasa wydana, a pożytku żadnego.
Długo u niego nie byłem. Nie chciałem go dołować. Może technologicznie są troszeczkę za nami, ale firmy wydawnicze mają równie chciwe jak i nasze. U nas podział na Regiony wymyślili dopiero przy filmach DVD. Za to "zabezpieczenia" wymyślili takie, że nie chcą ich z ręki wypuścić (jeśli wypalisz własną płytkę DVD to nie może ona służyć za matrycę dla innych) a jeśli ktoś się nimi bliżej zainteresuje, to sądami straszą. Co ciekawe - Chiny regionalizację mają głęboko w odwłoku i mimo, że filmy (oficjalnie kupione, a nie żadne pirackie) mają na pudełku R6 napisane, to płytki są bezregionowe...
Następnym razem jak się gdzieś wybiorę, to biorę ze sobą butlę z tlenem. Trzeba myśleć przyszłościowo. Co, jeśli gdzieś wprowadzą regionalizację powietrza, a ja będę spoza Regionu? Z drugiej strony są błyski słońca - w niektórych krajach zabronione jest sprzedawanie urządzeń z blokadą regionalną. Może jednak jest nadzieja...
|
|