Magazyn ESENSJA nr 4 (VII)
maj 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Janusz A. Urbanowicz
  Odpowiedź

        Odpowiedź na polemikę Jacka Dukaja
Jacek Dukaj zrozumiał mój tekst lepiej niż ja sam. Piszę to bez ironii. Także dlatego, że w "Kilku uwagach..." Jacek zawarł parę myśli, które w tekście oryginalnym zamierzałem zawrzeć.

Istotnie, dość wąsko zdefiniowałem sobie fantastykę naukową. Uczyniłem to jednak aby uniknąć pewnej pułapki, w którą wpadają często piszący o SF. Pułapki, polegającej na utożsamieniu fantasyki naukowej z fantastyką kosmiczną. Ta druga funkcjonuje dziś tylko jako przygodowa space opera, szczgólnie w mutacji stemplowanej znakiem Gwiezdnych Wojen. Chciałem również uniknąć pisania o fantastyce naukowej 'laserów, blasterów i kosmolotów'. Tę zniszczył już dawno Marek Oramus w "Siedmiu grzechach głównych polskiej SF" i Maciej Parowski w "Kalkulatorze wątków młodej polskiej fantastyki". I cierpi fantastyka kosmiczna na tę samą przypadłość co sf - czyli uwiąd. Ukazują się jakieś książki tego rodzaju, ale kto je pisze? Nasuwają się cztery nazwiska - Banks, Benford, Brin i Bear. Przy czym obyczajem przełomu tysiącleci autorzy ci międlą cykle. Błysnął jeszcze Simmons Hyperionem/Endymionem, ale im dalej w kontynuacje, tym gorzej. O Kołodziejczaku później.

Wracając do fantastyki naukowej - gdybym chciał tylko pisać o tym, że się jej nie pisze, nie strzępiłbym ścięgien dłoni, waląc w klawisze. Można pokusić się o narysowanie schematu rozwoju, diagramu Hertzsprunga-Russela dla ewolucji literatury popularnej:

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Diagram ewolucji literatury popularnej

Jest to schemat umowny. Przeprowadzić zależności i pokrewieństwa można dużo więcej. Jest on także bardzo uproszczony - ulokować w takiej systematyce "Kwestię sumienia" Blisha nie sposób, i rysując go w tej postaci jestem tego zupełnie świadom.

Celem powyższego schematu jest przedstawienie pewnego zjawiska które, w biologii znane jest jako specjacja. Każda nowa koncepcja litoreacka/artystyczna pociąga za sobą pojawienie się grona twórców, którzy czynią z niej konwencję, oraz czytelników lubujących się w tej konwencji. Ekstremalnym przykładem jest tu, obecnie martwa, grupa newsowa alt.cyberpunk.chatsubo - grupa której celem było propagowanie, czasem nawet dość udanych, tekstów osadzonych w konwencji cyberpunkowej, zdefiniowanej pośrednio w tekstach Williama Gibsona. Niektóre teksty opatrzone były nawet adnotacjami "osadzone w gibsonowskich realiach". Teksty publikowane komercyjnie nie mogą się do tego posunąć (to nie jest dla mnie do końca jasne), ale mechanizm naśladownictwa jest podobny. Z oryginalnej koncepcji bierze się scenografię i schematy fabuły, czasem konkretne rozwiązania (stąd na przykład w większości filmów sensacyjnych komputerowy włamywacz otwierający supertajne bazy danych - to właśnie 'przeszczep z cyberpunku'). Skupiam się tu na cyberpunku bo z artystycznych manifestów, publikowanych w jednym z pierwszych e-zinów pod tytułem "Tania prawda" ("Cheap truth") widać dokładnie, czym ten ruch artystyczny miał być. Na pewno NIE miał być pisaniem historyjek o włamywaniu się do komputerów i zażywaniu narkotyków.

Do napisania tekstu sprowokował mnie fakt, że pojawiło się (bądź przemigrowało) na teren "X" kilku współczesnych autorów którym dużo bliżej do twardej fantastyki Złotego Wieku, fantastyki obracającej się dookoła odkrycia naukowego. Na przykład Stephen Baxter; bierze on na warsztat proste przypuszczenia: co by było gdyby istniał wszechświat o innej stałej grawitacji? Albo co by było gdyby w jakimś obszarze zmniejszyć do zera stałą Plancka? Fabuły Baxtera nie odbiegają od powieści przygodowej, ale przez treści wynikające z pomysłów naukowych, nie da się jego twórczości zaliczyć do fantastyki rozrywkowej.

Greg Egan idzie dalej. Podobnie jak u Baxtera wiele u niego fizyki (fabuła jego drugiej powieści, "Kwarantanny" - "Quarantine" obraca się dookoła tego co mogłoby się zdarzyć gdyby człowiek mógł patrzeć na świat, nie będąc obserwatorem w sensie mechaniki kwantowej), ale skupia się on na tej dziedzinie, w której dziś następuje największy postęp poznania wszechświata - na biologii molekularnej i ewolucyjnej. I więcej w jego utworach jest tematyki społecznej, zwłaszcza o wydźwięku antykorporacjonistycznym.

Egan przeszedł ostatnią granicę na drodze fantasty do doskonałości - udało mu się zobaczyć jak technologie, o których rozwoju spekuluje, zaważą na naszym postrzeganiu świata. Wielka to rzecz i tylko nielicznym pisarzom udało się to osiągnąć osiagnąć.

Pisze Jacek Dukaj, słusznie zresztą, o mutacjach paradygmatów, a co za tym idzie fantastyki tworzonej w danym okresie. Prawda to. Jednakże ten nawrót do korzeni, nawrót do fantastyki konsewencji naukowych, ale już przy nowej, nie tak naiwnej nauce, jest zjawiskiem interesującym. I  właśnie to zjawisko sprowokowało dyskusję redakcyjną na temat stanu fantastyki, której odpryskiem był mój tekst.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

61
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.