Magazyn ESENSJA nr 5 (VIII)
czerwiec 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Michał Młotek
  Przebudzenie

     Blada topielica w czarnej obcisłej skórze doprowadziła mnie do pokoju. Jego pokoju. Ostatni etap poszukiwań - On. Naciskając klamkę usłyszałem cichy szept topielicy - Bądź sobą. On wie więcej niż sobie możesz wyobrazić.
     Od zawsze wiedziałem, że to, co jest wokół mnie, to nie może być prawda. Ten świat. To, co nas otacza, to klatka, z której nie ma wyjścia. Chciałem poznać prawdę. Na to znałem tylko jeden sposób. Skontaktować się z tym, który stoi z boku. Wiele długich nocy przesiedziałem nad przeklętymi manuskryptami, nad zakurzonymi księgami. Wielu kultystów o zaćmionych umysłach przekazało mi swoją wiedzę. Mogłem działać.
     ...i zacząłem. Nie jest prawdą to, że aby nawiązać kontakt wystarczy wypowiedzieć kilka słów, poskakać w kółeczku i tyle. Trzeba działać cicho i inteligentnie, tak, aby On sam cię zauważył. Reszta jest prosta i doprowadza do pokoju w obskurnym hotelu na spotkanie sam na sam z Nim.
     Wyglądał normalnie - czarne okulary, czarna skóra. - To zaszczyt cię poznać - zacząłem.
     - Nie... To mi przypada honor poznania cię. Usiądź proszę.
     - Wyglądasz na człowieka, który akceptuje to, co widzi, ponieważ wie, że za chwilę się obudzi. Czy wierzysz w przeznaczenie? - zapytał.
     - Nie. Nie podoba mi się idea, że to nie ja panuję nad moim życiem.
     - Powiem ci, czemu tu jesteś. Ponieważ coś wiesz. Wiesz, ale nie potrafisz wytłumaczyć. Czujesz to przez całe swoje życie. Coś nie tak jest ze światem. Nie wiesz co, ale wiesz, że jest. To właśnie to przywiodło cię do mnie... Czy chcesz wiedzieć, co to?
     - Tak.
     - To, co nas otacza to kłamstwo. Kłamstwo, które powstało, aby przykryć prawdę.
     - Jaką prawdę?
     - To, że jesteś niewolnikiem. Takim się urodziłeś. Po to, aby żyć w niewidzialnych więzach, o których nigdy się nie dowiesz. Więzienie, którego nie można zobaczyć. Więzienie dla twego umysłu. Niestety tego nie można wytłumaczyć. Musisz to zobaczyć samemu, aby pojąć.
     W jego rękach pojawiły się dwie pigułki.
     - Weźmiesz niebieską - obudzisz się we własnym łóżku wierząc w to, w co chcesz wierzyć. Weźmiesz czerwoną - zobaczysz świat, takim, jaki jest naprawdę.
     Sięgnąłem po czerwoną.
     - Pamiętaj. To, co ci daję, to prawda - nic więcej.
     Połknąłem.
     Świat zawirował i zblakł.
     Wisiałem w powietrzu, a wszędzie wokół mnie widziałem ludzi. Setki, tysiące, miliony. Od każdego biegły w górę złote nici. Od rąk, nóg, głów... Spojrzałem na me ręce. Moje nici zwisały luźno. On był obok mnie. W rękach trzymał srebrne nożyce i przyglądał mi się.
     Moje nici były odcięte, a pozostałe? Pozostałe biegły w górę do... do...
     Cały nieboskłon wypełniała ręka. Ręka Boga. Nie jesteśmy niczym innym, jak zabawkami. Jak lalkami tańczącymi na sznurkach. Wielki Lalkarz. A czym jest lalka, której przetnie się sznurki? Tylko martwym kawałkiem materii... Tak jak ja. Świat zawirował...
     Lucyfer widział oczy Wybranego. Oczy, które tamten skierował najpierw ku własnym rękom, potem ku niemu, a na koniec ku górze. Zobaczył jak wzrok Wybrańca zachodzi mgłą szaleństwa. A potem szarość śmierci zasnuła go na zawsze.
     Wiedział, że znów przegrał. Nie miał jednak wyjścia. Szukał tego, który nie załamie się odkrywając Prawdę i za którym pójdą inni. Rozpostarł więc swe śnieżnobiałe skrzydła i ruszył dalej ku temu, który potrafił będzie zrzucić jarzmo.
     Nie tracił wciąż nadziei, lecz po jego policzkach spływały łzy.
     ...albowiem ukochał człowieka.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

15
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.