Magazyn ESENSJA nr 6 (IX)
lato 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Głodny
  Jazda po bandzie

Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Okładka wydawnictwa
Drogi Dominiku!

Piszę do Ciebie ten list ze względu na naszą starą znajomość oraz z uwagi na Twoją, podobną mojej, miłość do gier. Gier i twórczości Lovecrafta...
Nie tak dawno wpadła mi w ręce wielce osobliwa gra. Nie przypomina bowiem żadnej ze znanych nam gier fabularnych, a  mimo wszystko częściowo na to miano zasługuje. Mówię tu o "De Profundis" Michała Oracza, wydanej przez Portal. Gra ukazała się w serii Nowej Fali RPG, ale moim zdaniem tylko z powodu niemożności innego jej zakwalifikowania.
Już śpieszę z tłumaczeniem w czym rzecz...
Otóż owa gra zachęca do pisania listów. Tak. Rozgrywka przenosi się z przestrzeni pokoju, w którym gromadzą się uczestnicy w wirtualną rzeczywistość epistolografii. Gracze bowiem zamiast pochyleni nad kośćmi, pod kontrolą Mistrza Gry opowiadać o swoich przygodach, uciekają do swych samotni w domach (akademikach, na parkowych ławkach, w zadymionych pustych knajpach) by tam na papier przelewać urojone (wymyślone?) historie.
Kluczem jednak jest tu zachowanie konwencji niesamowitości - tej, która wyziera z listów i pamiętników bohaterów lovecraftowskich opowiadań. A więc mamy domysły, strzępki szalonych wizji i paranoicznych spostrzeżeń. Siadasz i piszesz do innych osób wciągniętych w grę jako bohater takiego niesamowitego opowiadania - opowiadania, które powstaje w miarę tego, jak inni na listy odpisują. Dzielą się przy tym swoimi własnymi wrażeniami, doświadczeniami, chwilami, kiedy otarli się o kawałek bluźnierczej tajemnicy.
Gra pozostawia duże pole do popisu dla uczestników. Można wcielić się w człowieka żyjącego w latach dwudziestych XX wieku, może to być np. jeden z bohaterów historii spisanych przez Lovecrafta. Innym rozwiązaniem jest zagranie w konwencji "Tu i Teraz", gdzie wcielasz w się postać współczesną lub nawet w samego siebie.
Autor dąży do stworzenia bardziej psychodramy niż RPG. Zresztą chyba o tej drugiej, w tym przypadku, mowy być nie może. Łączy jednocześnie przygodę, która toczy się w rzeczywistości listów z solową rozgrywką zwaną Fantasmagorią. Jest to po prawdzie ćwiczenie z percepcji świata. Polega na tym, że na banalną (?) codzienność nakładamy filtr lovecraftowski tak by, zacząć postrzegać to co wokół nas przez pryzmat niesamowitości. Ach, te chwile, kiedy gasną nocą uliczne latarnie, a okoliczne psy i ptaki w parku im. Marszałka zaczynają dziko hałasować pod niebiosa. Czymś dla nas niewidzialnym, śmiertelnie przerażone...
Tak wykrzywiając obraz świata wokół nas zyskujemy paliwo do pisania listów.
Jest jednak jeszcze trzeci wymiar tej gry, kiedy uczestnik odcina się już od toczącej się rozgrywki i sam zanurza w świat przedstawiony w listach. Kiedy nie musi już nikomu opowiadać o bluźnierczym uniwersum, ale sam staje się jego centrum. Cholera, brzmi to jak zaproszenie do schizofrenii, ale wiem Dominiku, że ty lubisz takie klimaty. Wychylenie za krawędź, zerknięcie w otchłań, jazda po bandzie...
"De profundis" jest zdecydowanie dla ludzi dojrzałych emocjonalnie, które - gdy gra się kończy - mówią o swoich postaciach w trzeciej, nie w pierwszej osobie. Kusi mnie by zagrać...

Gorąco Cię pozdrawiam Dominiku i mam nadzieję, że jeszcze będzie nam dane razem zagrać. Jak dawniej.



Michał Oracz "De Profundis - gra na pograniczu szaleństwa"
Portal
ISBN 83-914727-2-8
Cena: 15 zł

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

81
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.