Magazyn ESENSJA nr 7 (X)
wrzesień 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Jarosław Loretz
  Powrót Zielonego Mundurka

Zawartość ekstraktu: 70%
Plakat reklamowy
Plakat reklamowy
Legenda Godzilli trwała nieprzerwanie od roku 1954, kiedy to na ekrany kin wszedł pierwszy z serii filmów o zielonym, zmutowanym jaszczurze. I było tak aż do roku 1998, kiedy to pewien pochodzący z Niemiec reżyser (którego nazwisko jest powszechnie znane i po dziś dzień przeklinane) postanowił zrobić Godzillę w wersji "hamerykańskiej". Nie dość, że wygenerowany komputerowo potwór rodem z "Jurassic Park" okazał się być prymitywnym, niesłychanie zwinnym zwierzęciem, którego motto życiowe brzmi: "Nażreć się i rozmnożyć", to w dodatku dość szybko i definitywnie dał się ukatrupić. W efekcie z filmu zadowoleni byli chyba tylko jego producenci - w końcu zarobili na nim niemałe pieniądze.

Na szczęście nie tylko widzowie poczuli się urażeni zabiciem Godzilli. Również japońska wytwórnia Toho, która w swej łatwowierności udostępniła amerykańskiemu przemysłowi filmowemu prawa do Godzilli, stwierdziła, że zabicie kultowego potwora było pewnym nadużyciem ze strony Amerykanów. W związku z tym dość szybko podjęła prace nad nowym filmem, w którym tradycyjnie za Godzillę miał robić facet w stukilowym, lateksowym kombinezonie.

Kadr z filmu
Kadr z filmu
Teraz mamy właśnie okazję oglądać efekty tej pracy, bowiem w kinach pojawił się "Powrót Godzilli". Fabuła filmu jest dość tradycyjna - Godzilla, badana przez prywatną, trochę niepoważną "instytucję" (młody naukowiec Shinoda, plus jego córka i zaprzyjaźniona dziennikarka), postanawia nagle w ramach walki o czyste środowisko pograsować po terytorium Japonii i zniszczyć kilka elektrowni (w tym jedną atomową). Agencje rządowe pragną do tego nie dopuścić, więc podejmują próbę zabicia Godzilli. W tym czasie chciwi producenci prądu (znaczy się właściciele koncernu energetycznego) podnoszą z dna morza prastary meteoryt, który zdaje się sam z siebie produkować olbrzymie ilości energii. Niestety - meteoryt nagle ożywa i odlatuje. Wkrótce okazuje się, że w jego wnętrzu tkwił statek kosmiczny. Statek, który w niedługim czasie powoła do życia olbrzymie i niszczycielskie monstrum (a imię jego Orga). Przeciwstawić się mu może jedynie Godzilla...

Kadr z filmu
Kadr z filmu
Mimo, iż japońska Godzilla nadal nie jest animowana komputerowo, charakteryzatorom udało się uczynić ją nieco bardziej drapieżną - ma większe i ostrzejsze zęby, takież płyty kostne na grzbiecie, oraz groźniejsze oczy. Szczególnie wyraźnie widać to na początkowych sekwencjach, które są bardzo dopracowane - z mroku wyłania się ogromny, groźny potwór, przerażający nawet dla ludzi sypiających na codzień z krokodylami. Potem jest już trochę bardziej normalnie - Godzilla chadza swoim charakterystycznym, ciężkawym krokiem, w takt którego chwieją się (choć już nie tak silnie, jak kiedyś) doczepione na grzbiecie płyty, a niszczone budynki kładą się jak domki z tektury (którymi pewnie w istocie są). Na tym tle całkiem nieźle prezentuje się statek - mimo lustrzanego kadłuba (dość obciachowego notabene) porusza się w sensowny sposób (to znaczy widać, że porusza się on, a nie dekoracja pod nim). Bardzo sympatyczne jest również nawiązanie do "Dnia Niepodległości" - ze statkiem nasuwającym się nad miasto (aczkolwiek zdecydowanie mniejszym), i osiadającym na najwyższym budynku. Z tym, że w "Powrocie Godzilli" statek zwyczajnie siada na dachu i miażdży swoim ciężarem kilka ostatnich pięter.

Bardzo przyjemnie jest wrócić do klasycznej Godzilli, choć jest ona ździebko kiczowata i trudno ją brać na serio. Nie wróżę jej jednak - przynajmniej w Polsce - wielkiego sukcesu. Przede wszystkim dlatego, że zabrakło reklamy - dystrybutor ograniczył się do plakatów formatu A2, oraz sporadycznych reklam w branżowych pismach. A to troszkę mało, by zapełnić sale kinowe i dystrybutorskie kieszenie. W związku z tym następna japońska Godzilla, o ile w ogóle ktoś ją do Polski sprowadzi, do kin raczej nie trafi. A szkoda, bo mimo najnowszej techniki mały ekran wciąż nie wytrzymuje porównania z dużym.



"Powrót Godzilli" (Godzilla 2000, Gojira ni-sen mireniamu)
Japonia 1999
reż. Takao Okawara, scen. Hiroshi Kashiwabara, Wataru Mimura, muz. Takayuki Hattori
wyst. Tsutomoto Kitagawa, Takehiro Murata, Hiroshi Abe, Naomi Nishida, Shiro Shado.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

44
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.