Grecy w armii Cyrusa
Ciekawy jest skład narodowościowy helleńskich najemników. Zapewne najwięcej z nich rekrutowało się spośród mieszkańców Peloponezu - Achajów, Arkadyjczyków i Spartan. Sporo też było Tessalczyków. Obok nich widzimy Teban (Beotów), Ateńczyków, Kreteńczyków, a nawet Rodyjczyków czy nie-greckich Traków (nieliczni konni i część lekkozbrojnych). Należy się też domyślać, że uczestniczyła w wyprawie spora liczba najemników z innych państw greckich, którzy po skończeniu wojny peloponeskiej szukali zatrudnienia. Poświadczeni są także ochotnicy z helleńskich nadmorskich miast Azji Mniejszej, którzy poszli za Cyrusem jako jego dłużnicy (po wzięciu ich w ochronę przed Tyssafernesem).
Grecy, mimo że w służbie perskiej, zachowali sposób uzbrojenia, walki i dowodzenia właściwy dla własnej armii. I o to właśnie chodziło Cyrusowi, nie miał zamiaru szykować najemników na sposób perski, bo ani się oni do tego nadawali, ani nie taki był jego cel. W greckim sposobie walki leżała właśnie cała siła najemników, Persowie obawiali się najeżonej włóczniami helleńskiej falangi, mieli ją za (prawie) niezwyciężoną. Cyrus tak bardzo nie liczył na własne sto tysięcy żołnierzy, jak na owe dziesięć tysięcy najemników bałkańskich.
Na wezwanie Cyrusa przybyło dziesięciu wodzów, z których każdy przyprowadził od trzystu do czterech tysięcy wojowników. Spośród grona owych dziesięciu wybrano pięciu, którzy otrzymali tytuły strategów, czyli oficjalne greckie (a szczególnie ateńskie) miana głównodowodzących. Poniżej nich stali taksjarchowie, dowodzący oddziałem nazywanym taksis (albo 200 ciężkozbrojnych, albo stu lekkozbrojnych). Tym podlegali lochagowie (lochos - 100 ludzi), tym pentekonterowie (pentekostys - 50 ludzi), tym zaś enomotarchowie (enomotia - 25 ludzi).
Przytłaczającą większość Greków stanowili piesi; konnych było, jak się zdaje, tylko kilkudziesięciu (lub może stukilkudziesięciu), zazwyczaj byli to Trakowie z terenu dzisiejszej Bułgarii i Turcji kontynentalnej.
W chwili ostatecznej zbiórki wojsk Cyrusa w Kelajnaj oddziały greckie liczyły 13300 ludzi, w tym 10900 hoplitów (ciężkozbrojnych), 1700 peltastów (w tym 800 Traków), 500 gimnetów i 200 łuczników kreteńskich.
Widać z tego, że najemników było znacznie więcej niż 10 tysięcy. Skąd więc nazwa wyprawy? Otóż Ksenofont, a za nim cała historiografia, przyjął w tym przypadku za miarę perską jednostkę liczenia wojsk - na miriady, czyli oddziały po 10 tys. wojowników. Natomiast, pośród wojsk Cyrusa, Grecy stanowili zaledwie jedną dziesiątą (lub jedenastą) część, toteż kontyngent helleński nosił miano miriady, a nie dwóch miriad (w końcu 13 tys. stoi bliżej 10 niż 20 tys.).
A oto wykaz wojsk greckich zgromadzonych w Kelajnaj:
1. Ksenias Parrazyjczyk: 300 hoplitów (oddział nie liczony w miriadzie Greków, gdyż od lat stanowił straż przyboczną Cyrusa);
2. Ksenias Arkadyjczyk: 4 tys. hoplitów. Ksenofont nie stwierdza jasno, czy Ksenias nr 1 jest Kseniasem nr 2 (Parrazja to kraina w Arkadii), zaś właśnie za takim wyjściem przemawia kilka szczegółów zawartych w dalszych losach kampanii;
3. Klearch Spartanin (naczelny strateg): 1 tys. hoplitów, 800 peltastów trackich, 200 łuczników kreteńskich;
4. Proksenos Beota (strateg): 1,5 tys. hoplitów, 500 gimnetów;
5. Sofajnetos Stymfalijczyk: 1 tys. hoplitów;
6. Sokrates Achaj (strateg): 500 hoplitów;
7. Pasjon Megaryjczyk: 300 hoplitów, 400 peltastów;
8. Menon Tessalczyk (strateg): 1 tys. hoplitów, 500 peltastów;
9. Sosis Syrakuzańczyk: 300 hoplitów;
10. Agias Arkadyjczyk (strateg): 1 tys. hoplitów;
11. Chejrisofos Spartanin: 700 hoplitów.
Słowo wyjaśnienia: Chejrisofos dołączył do armii Cyrusa dopiero w Issoj w Cylicji, tam też przeszło na stronę Cyrusa 400 hoplitów greckich, dawniej służących perskiemu satrapie Fenicji. Natomiast w następnym mieście, Myriandos (granica Cylicji z Syrią), odłączyli się Ksenias Arkadyjczyk i Pasjon Megaryjczyk, zabierając 2700 żołnierzy (najprawdopodobniej 2300 hoplitów i 400 peltastów). Reszta ich oddziałów (2 tys. hoplitów) została przyłączona do zastępów innych wodzów.
Z tego wynika, że w decydującym momencie w armii Cyrusa pozostało 9700 hoplitów, 1300 peltastów, 500 gimnetów i 200 łuczników. Razem: 11700 ludzi.
Starą tradycją greckich najemników było, iż każdy za własne pieniądze kompletuje sobie zbroję i broń. W tym wypadku zdaje się jednak, iż Cyrus przyczynił się do "dozbrojenia" Hellenów. W trakcie przemarszu doszło do uroczystego przeglądu wojsk na cześć królowej Cylicji (żony satrapy-króla tej prowincji, a jednocześnie kochanki Cyrusa): Ksenofont opisuje, że wszyscy Grecy (w tym przypadku chodzi jedynie o hoplitów) nosili brązowe hełmy, szkarłatne tuniki, metalowe nagolenice i tarcze (zapewne okrągłe). Uwagę zwracają owe szkarłatne tuniki: gdyby każdy najemnik sam sobie kupował ubiór, tuniki pstrzyłyby się różnymi barwami, od szkarłatu po siermiężną szarość. W ubiorze tym widać zamysł Cyrusa, by Grecy wyróżniali się spośród całego wojska nie tylko innym uzbrojeniem, ale także jednolitym odzieniem. W takim przypadku wydaje się niemal pewne, iż dodał złotych darejków tym, którzy nie mieli za co nabyć nagolenic czy odpowiedniego (metalowego, a nie drewniano-skórzanego) hełmu. Kronikarz nie wspomina o krótkim pancerzu, tak charakterystycznym dla hoplitów, ale należy pamiętać, że minęły już czasy, kiedy to hoplici byli uzbrojeni w brązowe zbroje. Ich miejsce zajęły wyszywane lub malowane pancerze z płótna kilkucentymetrowej grubości, w dolnej części porozcinane w szerokie pasma, dzięki którym łatwiej się poruszano. Taka zbroja była nie tylko lżejsza i wygodniejsza, ale przede wszystkim znacznie tańsza od brązowej.
Należy przypuszczać, że żołnierze greccy chronili głowy za pomocą hełmów najbardziej rozpowszechnionych w tamtym czasie: chalkidyckich, attyckich i trackich. Wszystkie te typy mogły być zdobione kitami z farbowanego końskiego włosia, choć te już w piątym wieku p.n.e. stawały się coraz rzadsze.
Za broń służyły hoplitom włócznie i miecze. Włócznia (od 1,5 do 3 m długości) posiadała wąski, liściowaty grot i równie ostry trzewik, także o przeznaczeniu ofensywnym. W użyciu pozostawały dwa typy mieczy: prosty, dwusieczny o długości ok. 60 cm oraz kopis - zagięty, jednosieczny, z charakterystyczną rękojeścią.
A jak wyglądała reszta wojska?
Peltaści należeli do piechoty lekkozbrojnej. Nie posiadali żadnego uzbrojenia ochronnego prócz małej, wiklinowej, obciągniętej skórą tarczy w kształcie półksiężyca. To właśnie od niej (pelte) wzięli swą nazwę, która jednocześnie sugeruje, skąd w istocie pochodzi ta formacja zbrojnych - pelte to słowo o pochodzeniu trackim i właśnie Trakowie słynni byli z lekkiej, walczącej bez określonego szyku, piechoty. Bronią zaczepną peltastów były włócznie do miotania oraz - rzadziej - miecze. Charakterystycznym okryciem głowy peltastów były czapki frygijskie z długimi nausznicami i nakarczkami.
Gimneci (od greckiego gymnos - nieokryty) stanowili jeszcze inną formację lekkozbrojną, walczącą w rozsypce. Nie byli posyłani na pierwszą linię, razili wroga z dalszej odległości włóczniami, strzałami z łuków i pociskami z proc.
Formalnie w ramach gimnetów powinni zawrzeć się zarówno łucznicy kreteńscy, jak i procarze rodyjscy. Wyróżniamy ich tylko dlatego, że zrobił to w swym opisie Ksenofont. Miał wszakże powód: Kreteńczycy słynni byli bowiem ze swych umiejętności strzeleckich, zaś Rodyjczycy - z miotania procą ołowianych kul. Nie wspomnieliśmy dotąd o procarzach rodyjskich, gdyż Ksenofont sformował tę jednostkę dopiero w czasie wycofywania się z Babilonii, kiedy zaistniała konieczność chronienia tyłów kolumny hoplitów. Kreteńczycy używali łuków dużych, prostych, o wąsowatych zakończeniach, do których stosowano długie strzały o niejednokrotnie masywnych, szerokich grotach. Łuki te miały niezbyt duży zasięg (do stu metrów), za to z bliskiej odległości siały spustoszenie w szeregach nawet dobrze uzbrojonego wroga.
Cyrus był na tyle zapobiegliwym wodzem, że równolegle z oddziałami podążającymi lądem wysłał morzem własną flotę, która miała mu dostarczyć zapasy w umówionym miejscu na wybrzeżu cylicyjskim. To właśnie owa flota dowiozła, spóźnionego do Kelajnaj, Chejrisofosa z jego hoplitami. Armada składała się z 25-ciu perskich galer trójrzędowych pod wodzą Egipcjanina Tannosa oraz z 35-ciu trzójrzędowców spartańskich nauarchy ("morski" odpowiednik stratega) Pitagorasa. Flota spotkała się z armią lądową w Issoj. W dalszych działaniach nie odegrała żadnej roli.
W części opisowej należy jeszcze wspomnieć o dwóch rzeczach.
Podczas marszu do Babilonii armia posuwała się z szybkością 5-7 parasangów (perska miara odległości) dziennie, czyli ok. 27-40 km! Marsz zaiste katorżniczy, jak dla piechura. Rozwiązaniem zagadki są późniejsze opisy Ksenofonta, z których wynika, że zbroje, broń i część pieszych jechała na wozach taborowych. Persowie Cyrusa nie mieli tego problemu, większość z nich była jeźdźcami lub podążała na wozach bojowych (opisane później). W takim wypadku podana prędkość posuwania się wojsk jest możliwa do zaakceptowania.
W trakcie marszu kilkakrotnie mamy do czynienia z opisem perskiego osiągnięcia w dziedzinie inżynierii wojskowej - mostu pontonowego. Budowano go z powiązanych linami łodzi. W ten sposób przeprawiono armię m.in. przez rzekę Meander (ok. 60-70 m szerokości) czy przez znacznie szerszy Tygrys. Skądinąd wiemy, iż Persowie stosowali to rozwiązanie już znacznie wcześniej - w czasie wojen grecko-perskich pobudowali ogromny most pontonowy na Hellesponcie (Cieśnina Dardanelska), pomiędzy miastami Abydos a Sestos.
|
|