 |  | Okładka książki |
Nie wiem, czy istnieje jakikolwiek inny pisarz fantasy tak dogłębnie obeznany ze sposobami wykorzystania i obsługi różnych typów starożytnej broni. I nie chodzi tu tylko o to, jak załadować tę nieporęczną i dziwaczną rurę nazywaną hakownicą. Feliks W. Kres wie więcej - znakomicie rozumie ograniczenia i korzyści wynikające ze stosowania w bitwie różnorodnych typów morderczego oprzyrządowania. Jest więc autorem wysokiej klasy, średniowieczno-renesansowym taktykiem i wykorzystuje to w swoich powieściach znakomicie, czy to przekazując nam tę wiedzę w licznych dygresjach, czy to pokazując ją w zgrabnie opisanych bitwach. Zachęcam Was więc, o dwudziestowieczni rycerze i królewicze, do zapoznania się z "Królem Bezmiarów" i zrozumienia, czemu na większości pól bitewnych dawnych czasów dostalibyście ciężkie baty.
Powieść powinna być jednak czymś więcej niż podręcznikiem militarnym i nie da się ukryć, że Feliks W. Kres o tym wie. Za pomocą świetnie konstruowanej i poprowadzonej fabuły wciąga szybko i skutecznie w swoją książkę, nie zwalniając założonego na naszej duszy chwytu ani na moment. Splata wątki logicznie i, w doskonale odmierzonym tempie obracając sytuację o 180 stopni, zaskakuje czytelnika dokładnie w momencie, kiedy wszystko zdawałoby się już jasne i proste. Wielką to daje przyjemność z lektury i cały czas trzyma czytającego w napięciu. Nie wolno ni strony opuścić, bo Feliks Kres w każdej linijce może porozstawiać swoich bohaterów na zupełnie innych pozycjach.
Dodatkowym plusem jest wspaniale dopracowany i absolutnie wiarygodny klimat opowieści. Składają się na niego dwa czynniki: magia, która już od pierwszego tomu jest nieodłączną częścią świata oraz ponure, fatalistyczne nastawienie bohaterów do dalszych losów świata i swoich. Co do magii, to sama struktura świata, obciążonego wiszącą na nim od wieków i na wieki Szernią zmusza bohaterów do oswojenia się z efektami zjawisk nadprzyrodzonych - czy tego chcą czy nie. Ta postawa niechętnej akceptacji, do spółki z kilkoma innymi fragmentami książki, czyni czary czymś naturalnym i logicznym, a nie sztucznym deus ex machina potrzebnym do rozwiązywania skomplikowanych problemów i zaliczenia książki do dobrze sprzedającego się gatunku "fantasy".
Punkt ostatni i chyba najważniejszy - bohaterowie. Jak we wszystkich znanych mi utworach Feliksa W. Kresa są ponurzy, niechętni światu i innym ludziom, a także uwikłani w co najmniej jeden toksyczny związek damsko-męski. Cóż, napisane jest to nieźle i z resztą książki zgrywa się udanie, ale nie będzie w "Królu Bezmiarów" okazji, żeby się zaśmiać, o nie. Klimat jest jednak nieco jaśniejszy i lżejszy (szczególnie pod koniec) niż w "Północnej granicy", pierwszym tomie "Księgi Całości" , można więc mieć nadzieję, że gdzieś w okolicach dwudziestej części cyklu bohaterowie zaczną opowiadać dowcipy, a powieści zostaną wyposażone w opcjonalny happy end.
Jako człowiek zakochany w śmiechu i optymizmie ujmuję więc "Królowi Bezmiarów" dziesięć procent zawartości ekstraktu, ale uczciwie przyznam, że dostaliśmy do ręki naprawdę dobrą i oryginalną powieść (pomijając opisany powyżej drobny i mocno zależny od czytelniczych gustów mankament). Bierzcie i czytajcie, albowiem zasłużenie dostała ta książka nagrodę Zajdla..
PS: Czy to mnie się wydaje, czy też konflikt Garra - Armekt jest rzeczywiście dalekim krewnym stosunków polsko-rosyjskich z czasów powstania styczniowego?
Feliks W. Kres "Król Bezmiarów"
Wydawnictwo MAG 2000
ISBN 83-87968-02-1
Cena: 27 PLN
|
|