Magazyn ESENSJA nr 7 (X)
wrzesień 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Esensja
  Krótko o nowościach

Zawartość ekstraktu: 80%
Okładka książki
Okładka książki
Artur Długosz     Krócej nie oznacza gorzej
Krótka tym razem recenzja kolejnego tomu cyklu Centrum Galaktyki wcale nie oznacza mojego nim rozczarowania. Gregory Benford kolejny raz pokazuje na co go stać, kontynuując opowieść o Killleenie i załodze statku "Argo". Powoli zbliżamy się do rozwiązania zagadki centrum galaktyki, ponieważ do zamknięcia cyklu pozostał już tylko jeden tom.
W przedostatniej, piątej części, zatytułowanej "Wściekły wir", wciąż przedzieramy się przez wszechświat opanowany przez zmechy, cywilizację istot nieorganicznych. Docierając do centrum galaktyki załoga "Argo" natrafia na kandelabr, starożytną konstrukcję porzuconą w kosmicznej próżni, zbudowaną rękami ludzi w starych, dobrych dla naszej rasy czasach. Tego rodzaju artefakt wzbudza w Killeenie i jego ludziach nowe nadzieje, postanawiają więc zbadać obiekt. Kandelabr okazuje się być pułapką, samoaktywującą się w momencie wkroczenia do niego bombą - bohaterowie znajdują tam jednak także tajemniczy grawerunek, najwyraźniej dzieło praprzodków. Odszyfrowanie go dostarcza Killeenowi nowych przesłanek i argumentów, aby jednak podążać obraną dawno trasą prosto do centrum galaktyki - zjadacza wszystkich rzeczy. Bliska buntu załoga jeszcze raz daje się przekonać i oto "Argo" z depczącymi mu po piętach statkami zmechów obiera kurs na czarną dziurę.
Tutaj zaczyna się najlepszy fragment powieści, poetycka niemal wizja Benforda jest uderzająca, czuć tu umiejętne połączenie fizycznych spekulacji i wizjonerstwa. Całość zaś skonstruowana na nie gorszym od pozostałych tomów poziomie, bogata w sprawny język, ciekawe pomysły, dobre dialogi oraz bohaterów z krwi i kości.

Gregory Benford, "Wściekły wir" (Furious Gulf)
Amber 2000
przekład Anna Wojtaszczyk
ISBN 83-7245-461-2
cena: 29,80




Zawartość ekstraktu: 50%
Okładka książki
Okładka książki
Grzegorz Wiśniewski     Smok najlepszym przyjacielem człowieka
Christopher Rowley, autor "Bazila Złamanego Ogona" zdecydował się zabrać czytelnika w podróż po krainie Ryetelth, gdzie smoki i ludzie razem walczą przeciw złu. Kraina nękana jest rozlicznymi najazdami, niezbędne zatem jest utrzymywanie licznych legionów wojska. Smoki oraz ludzie zajmujący się nimi, nazywani smokowymi, ramię w ramię odpierają wrogów najrozmaitszej proweniencji. Siła i wytrzymałość jednych oraz spryt drugich stanowią na Ryetelth o sile militarnej, a więc i o bezpieczeństwie. Jego symbolem są smocze szwadrony.
Bezrobotny smok Bazil z Quosh i jego młody smokowy, Relkin Sierota, marzą o wstąpieniu do wojska. Przybywają do miasta Marneri z nadzieją na powołanie do nowo tworzonego tutaj Legionu. Aby stało się to faktem, Bazil musi zwyciężyć na arenie pojedynkowej - jednak, aby otrzymać prawo walki na arenie, niezbędna jest smocza pieczęć. Gdy tracą nadzieję jej zdobycie los styka ich z Lagdalen z Tarcho, nieco niesforną nowicjuszką mieszkającą w Marneri. Tak zaczyna się wielotomowa - jeśli wierzyć zapowiedziom na końcu książki - historia o smoku Bazilu i smokowym Relkinie ze 109 szwadronu Marneri.
Książka napisana jest w prosty sposób i podobnie poprowadzona jest fabuła. Nie nazwałbym jej literaturą wysokich lotów, jednak dobrze wpisuje się w politykę wydawnictwa ISA, które najwyraźniej próbuje sobie wychować czytelników, prowadząc ich na razie torami prostych historii. W "Bazilu" mamy sporo klasycznych dla fantasy elementów, takich jak spiski, zakony czarodziejskie czy epickie bitwy. a niektóre z nich wydają się przynależeć wręcz do świata RPG (jak np. impy). Zarówno sposób konstrukcji tła, jak i przekazywane w opisach czy dialogach informacje na temat świata przedstawionego sugerują jego daleko posuniętą powierzchowność. Może to być celowy zabieg autora, który postanowił stworzyć lekturę lekką. Choć chwilami zaskakuje nieco niezręczne tłumaczenie - "Bazila..." czyta się łatwo i bezproblemowo.
Czytelnikom, którzy niedawno odkryli fantasy, książka dostarczy sporo zabawy, dla nieco bardziej wyrobionych natomiast okaże się zapewne nazbyt prosta, co nie znaczy, że nieciekawa.

Christopher Rowley "Bazil Złamany Ogon"
Tłumaczenie: Jerzy Marcinkowski
ISBN 83-87376-59-0
ISA 2001




Zawartość ekstraktu: 50%
Okładka książki
Okładka książki
Janusz A. Urbanowicz     Pierwsza krew
Zadebiutował na polskim rynku drugi fantastyczno-miltarystyczny cykl powieściowy. W odróżnieniu od Davida Webera, opiewającego kosmiczną marynarkę Manticore, S. M. Stirlinga i David Drake piszą o wojnie naziemnej. Cykl "Generał" rozpoczyna się wydanym właśnie przez wydawnictwo ISA tomem "Kuźnia", po którym zgodnie z zapowiedziami nastąpią "Młot", "Kowadło", "Stal", "Miecz" oraz "Wybraniec".
Całość zaczyna się nieźle - główny bohater, niejaki Raj Whitehall, na pierwszych kilkunastu stronach mianowany zostaje Wybrańcem anioła. Wprawdzie anioł jest cybernetyczny, ale to fakt doskonale pasujący do wyznawanej przez Raja religii. Losem Wybrańca jest podbić cały świat, to znaczy skolonizowaną przez ludzi planetę Bellevue która straciła łączność z Ziemią po Upadku lokalnej cywilizacji.
Raj jest żołnierzem do szpiku kości. Pomaga mu oddana, wierna i biegła w intrygach żona, przyjaciele oraz sam anioł. Przeciwko sobie ma wojska wielkiego generała Tewfika i rozlicznych zawistników.

Jest w tej książce kilka przyjemnych pomysłów, m.in. część kolonistów Bellevue przyjęła powstałą po cywilizacyjnej apokalipsie wiarę w relikty techniki sprzed Upadku, a część pozostała prawowiernymi muzułmanami i walczy pod sztandarami Proroka. Jest też kilka rzeczy nieprzyjemnych, a nawet głupich - do takich można zaliczyć opis broni jaką posługują się żołnierze Raja, albo zachowanie niezwyciężonego stratega Tewfika, który zachowuje się jak cywil na polu walki.
Rozumiem że autorzy chcieli pokazać genialność taktycznych posunięć Raja, ale niestety nie wychodzi im to za bardzo. Znakomity dowódca nie postępowałby nigdy tak jak Tewfik. W książce znajdują się zarówno opisy dwóch większych bitew, jak i dotyczące ich dość szczegółowe diagramy taktyczne. Paradoksalnie jednak bitwa o mniejszym znaczeniu rozrysowana jest na fazy, podczas gdy ważniejszej poświęcono zaledwie jedną mapkę. Nie zapomniano oczywiście o mapie Bellevue, a raczej okolic w których akcja książki się rozgrywa.

Mimo większych i mniejszych głupot książkę czyta się dość przyjemnie, przedstawiona w niej wizja świata i wojny nie jest nadmiernie cukierkowa, a pewne szczegóły opisane są dość drastycznie.

Słowem - przyjemne czytadło bez ambicji.

S. M. Stirling, David Drake "Generał: Kuźnia"
ISA, Warszawa 2001
ISBN 83-87376-67-1




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

49
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.