 | Fantastika 2001 |
1. Kilka miesięcy temu nakładem wydawnictwa AST ukazała się antologia "Fantastika 2001", druga już - po zeszłorocznym tomie "Fantastika 2000" - prezentacja najnowszych (przynajmniej z założenia; założenie to, o czym niżej, nie do końca w tym przypadku udało się zrealizować) mikropowieści i opowiadań czołowych autorów rosyjskojęzycznego rynku sf&f, uzupełniona o kilka tekstów krytycznych o rosyjskiej i - w tym przypadku - ukraińskiej fantastyce.
Książkę otwiera nowela Siergieja Łukianienki "Prozracznyje witrażi", luźno nawiązująca do cyberpunkowej dylogii, w skład której wchodzą powieści "Łabirynt otrażienij" oraz "Fałsziwyje zierkała". Obawiam się, że bez znajomości owych powieści czytelnik pierwszego z wymienionych utworów nie będzie w stanie go docenić, ba, może mieć problemy ze zrozumieniem, o co tak naprawdę w nim chodzi. Nie będę w tym miejscu wprowadzał Was w świat Głębiny, pozostawię sobie tę przyjemność do dłuższego referatu na temat twórczości Łukianienki w jednym z najbliższych WzW (który niniejszym zapowiadam), ograniczę się tylko do stwierdzenia, iż "Prozracznyje witrażi" nie absorbują już uwagi tak jak dwa wcześniejsze utwory cyklu, pomysł, na którym rzecz jest oparta, jest niekoniecznie wciągający, zakończenia zaś, bo można wybrać spomiędzy dwiema ich wersjami, jeśli nawet zaskakują, to in minus. Pomimo tego, że mamy do czynienia z naprawdę sprawnie napisanym tekstem, zewsząd wychodzi niebywały talent Łukianienki, to jednak po lekturze pozostawia pewien niedosyt.
Jeszcze tylko ciekawostka związana z tekstem Łukianienki: początkowo "Prozracznyje witrażi" ukazywały się we fragmentach w internecie. Po każdym odcinku autor wysłuchiwał (wyczytywał?) opinii czytelników, uwzględniając je w pracy nad ciągiem dalszym. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, na ile owe opinie wpłynęły na ostateczny kształt utworu.
Akcja postkatastroficznej mikropowieści "Zwier' w okieanie" Andrieja Daszkowa toczy się na Ziemi, kilkadziesiąt (kilkaset?) lat po upadku wielkiego meteorytu, który spowodował zalanie przez wody oceanu niemalże całej powierzchni naszej planety. Życie na niej przetrwało tylko wtedy, gdy było w stanie przystosować się do bytowania w wodnych głębinach lub na powierzchni owego wszechoceanu. Z potęgi ludzkiej cywilizacji niewiele zostało - czasem przedryfuje tylko jakiś statek lub okręt, na którym wegetują zdziczali potomkowie dawnej załogi. Pod wodą też żyją ludzie, ale tylko ci, którzy są w stanie telepatycznie wpływać na zachowanie stad delfinów czy rekinów. Mamy do czynienia z przykładną symbiozą: zwierzęta korzystają z inteligencji człowieka, człowiek zaś dzięki swym nosicielom jest w stanie przemieszczać się i unikać większości niebezpieczeństw związanych z życiem pod wodą. Świat to okrutny, ponury, bardzo łatwo w nim stracić życie. I tylko legenda o Wyspie, kawałku suchego lądu, który gdzieś tam ponoć wciąż istnieje, pozwala przeżyć i nadać sens życiu ludzkości zepchniętej w oceaniczne głębiny.
"Zwier' w okieanie", choć nie łatwy w odbiorze, jest bez wątpienia jednym z bardziej interesujących tekstów zebranych w "Fantastice-2001", przegrywa jednak, moim skromnym zdaniem, ze znakomitym utworem Siergieja Siniakina, zatytułowanym "Szpion boż'iej miłost'ju, ili Jewangielije ot FSB. Powiest c malien'kimi prieuwieliczienijami." Owe "prieuwieliczienija" wcale nie są jednak tak niewielkie! Cóż my tu mamy: Niebo, cholernie nudne miejsce, przypominające jako żywo Związek Radziecki za rządów Stalina, z kartkami na niemalże wszystkie produkty, permanentną, sprawowaną przez anioły kontrolą wszystkich aspektów życia i, co chyba oczywiste, boskim kultem jednostki (dyktatura!). Za najmniejsze przewinienie trafić można do Czyśćca, miejsca już trochę przyjemniejszego, ale w którym radości życia po śmierci też się nie użyje (z nieco irracjonalnej obawy przed dalszym upadkiem chociażby), albo do Piekła, w którym co prawda trochę trzeba się pomęczyć (kotły z wrząca smołą są jak najbardziej prawdziwe!), ale za to wszelkie zakazane w Niebie przyjemności są jak najbardziej do dyspozycji. Układ ten - choć z pewnymi zgrzytami -jakoś tam funkcjonuje, aż do czasu, w którym Syn Boży, Duch Święty oraz nieco tajemniczy Gołąbek przy pomocy wysłanego z Piekła Judasza zawiązują spisek skierowany przeciwko Bogu Ojcu. Czas obalić tyranię, panie, i wprowadzić światłą demokrację. Gdzieś w tle pojawia się cień patrona całej akcji, czyli samego Szatana. Bóg jednak coś zaczyna podejrzewać, i, chcąc sprawdzić swoje podejrzenia, wysyła na przeszpiegi do Piekła dopiero co zmarłego funkcjonariusza FSB (czyli dawnego KGB).
Historia to zabawna, napisana z humorem, choć, jak rozumiem, niektórzy mogą czuć się urażeni w swych uczuciach religijnych. Lojalnie o tym uprzedza na samym początki Siniakin, podkreślając, że nie było jego zamiarem godzenie w takie uczucia, za opisanymi zaś powyżej postaciami kryją się znane osobistości ze świata rosyjskiej polityki. Sporo tu aluzji do niedawnych wydarzeń z rosyjskiej historii, odczytać wszystkie może chyba tylko Rosjanin. Fakt ten jednak zupełnie nie przeszkadza w odbiorze dzieła, można je zupełnie spokojnie czytać jako satyryczną opowieść, o ile, oczywiście, wspomniane już uczucia religijne tego nie uniemożliwią.
Interesująca jest również - choć z innych zgoła powodów - mikropowieść Władimira Wasiliewa "Wopros cieny", kolejny utwór z cyklu o Wiedźminie z Wielkiego Kijowa. Oto Geralt zdobywa kolejne zlecenie - tym razem przyjdzie mu stoczyć bój z gigantycznym transformersem. Historia napisana lekko, z humorem, a otwarte zakończenie każe domniemywać, iż wkrótce poznamy ciąg dalszy przygód Wiedźmina ery posttechnologicznej.
Obraz całości dopełniają: opowiadania Aleksandra Gromowa ("Glina Gospoda Boga"), Dmitrija Gromowa, czyli połowy duetu H. L. Oldi ("Toczka opory"), Swiatosława Łoginowa ("Ziemliepasziec"), Jewgienija Łukina ("Za żieleznoj dwieriu") i Siergieja Łukianienki ("Pieregoworszcziki") oraz eseje Andrieja Szmalki o fantastycznym getcie, Kiriłła Jeskowa o wzajemnym przenikaniu fantastyki i rzeczywistości, Igora Cziernyja o współczesnej fantastyce ukraińskiej (według autora, aż 90 % ukraińskiej sf&f pisane jest w języku rosyjskim i wydawane w Rosji; przypomnieć trzeba - a niektórym uświadomić - że Borys Sztern, Andriej Daszkow, H. L. Oldi, Andriej Walentinow, Władimir Wasiliew czy wreszcie Marina i Siergiej Diaczenko to właśnie Ukraińcy piszący po rosyjsku) i duetu Andriej Sinicyn & Dmitrij Bajkałow o sytuacji na rynku rosyjskiej fantastyki w ubiegłym roku (rok ów, zdaniem autorów, zaliczyć należy do bardziej udanych). Z opowiadań interesujący jest tylko tekst Łukina, w którym autor z charakterystycznym dlań poczuciem humoru wyjaśnia zagadkę pancernych drzwi w mieszkaniu zajmowanym przez pewne małżeństwo.
Podsumowując - zbiór wyszedł dość interesujący, choć - może poza utworem Siniakina - bez rewelacji. Solidna, wyrównana proza, spora dawka udanych tekstów krytycznych. Z ciekawością czekam już na kolejny tom tej serii, zatytułowany - najprawdopodobniej - "Fantastyka 2002".
Ach, zapomniałbym - nie wszystkie opisane powyżej fragmenty prozy są pierwszej świeżości. Nowela Daszkowa powstawała w okresie od listopada 1997 roku do sierpnia 1999 roku, mikropowieść Siniakina została zakończona w 1993 roku, opowiadanie Dmitrija Gromowa zaś - w 1995 roku. Ale czy fakt ten ma w tym przypadku jakiekolwiek znaczenie?
 | Diaczenko "Rituał" |
2. Kilkakrotnie już w tym miejscu miałem okazję wspomnieć o powieści Mariny i Siergieja Diaczenków "Rytuał", chronologicznie drugiej w kolejności powstania. Pod koniec ubiegłego roku światło dzienne ujrzał nowy zbiór tekstów Diaczenków, któremu powieść ta użyczyła tytułu i zajęła połowę jego objętości. O "Rytuale" pisałem już przy okazji omawiania twórczości ukraińskiego duetu (WzW 3), bardzo krótko jednak, wręcz zdawkowo. A że utwór ten z całą pewnością zasługuje na nieco dłuższe omówienie, to, korzystając z okazji wznowienia, niniejszym doń powracam.
Tytuł bardzo dobrze oddaje treść powieści; rytuały, którymi spętane są losy bohaterów dzieła Diaczenków, stanowią oś opowiadanej przez nich historii. Smok musi porwać i pożreć dziewicę, aby przejść proces inicjacji. Dzielny rycerz, który wyzwoli porwaną z łap potwora, musi pojąć ją za żonę. Tak naprawdę zarówno smok, jak i ów rycerz (jednocześnie następca tronu jednego z królestw świata, w którym toczy się akcja powieści) nie mają większej ochoty - odpowiednio - ani na pożeranie, ani na wyzwalanie i ożenek, odwieczna tradycja jednak nie przewiduje w tej mierze jakichkolwiek wyjątków, a każde odstępstwo od niej pociąga za sobą trudne nieraz do przewidzenia, zawsze jednak brzemienne w skutki konsekwencje.
I tak jest w tym przypadku. Pomiędzy smokiem (potrafiącym przybrać postać człowieka) Armanem a porwaną przezeń księżniczką Jutą, nie pożartą jednak i pozostawioną żywą w olbrzymim, starożytnym zamku pobudowanym na niedostępnej nadmorskiej skale, rodzić się zaczyna uczucie. Długo to trwa, długo też oboje nie chcą dopuścić do siebie myśli o możliwości pokochania tak obcej przecież, tak różniącej się od siebie istoty. Jucie jest trudniej, wciąż bowiem nie może zapomnieć o pięknym księciu, do którego wzdychała już od najmłodszych lat. Arman, widząc rozterki swego więźnia, posługując się w mistrzowski sposób zręczną prowokacją zmusza księcia do podjęcia uświęconej tradycją wyprawy ratunkowej, stacza z nim zainscenizowaną walkę, po której, udając pokonanego, pozostawia Jutę w objęciach wyzwoliciela, sam zaś wyrusza za morze, tam, skąd prawie żaden smok dotąd nie powrócił...
Ani Jucie, ani Armanowi, ani księciu-wyzwolicielowi cała sprawa nie wychodzi na dobre. Nic więcej jednak nie zdradzę, bo a nuż ktoś się wreszcie pokusi o wydanie tej pięknej opowieści u nas?
Tak, bo to piękna, stonowana opowieść, wspaniale napisana, niekonwencjonalna fantasy, tak charakterystyczna dla twórczości M. i S. Diaczenków, niepodobna do prozy jakiegokolwiek innego pisarza parającego się fantastyką. Urzekają opisy ponurego zamczyska, rozterek nękających dusze głównych postaci opowieści oraz skomplikowana gra, którą toczą ze sobą - często nieświadomie - Juta i Arman.
Ponadto w omawianym zbiorze pomieszczono dwie mikropowieści: "Posliednyj Don Kichot", przepiękną opowieść o wartości i sensie poświęcenia wszystkiego, co się posiada, w imię bliżej nie skonkretyzowanych, częstokroć jedynie wyimaginowanych ideałów (nieco więcej o tym utworze pisałem w drugiej edycji Wiatru) oraz "Zielenaja karta", w zasadzie pozbawiona elementu fantastycznego historia o życie na współczesnej Ukrainie i rozterkach opuszczających ojczyznę ukraińskich emigrantów, a nadto sześć krótkich opowiadań: "Zaklinanije", "Sliepoj wasilisk", "Chutor", "Wnie", "Maklier i magia" i "Kryło" oraz esej "Obratnaja storona Łuny". Opowiadania - poza "Chutorem", opowieścią z pogranicza horroru, w której śledzimy losy młodego kierowcy, samochód którego miał kaprys ulec awarii gdzieś na zapadłej prowincji, z której nijak nie można się wydostać; Diaczenkowie zadają prowokujące pytanie: co bylibyśmy w stanie poświęcić, ażeby tylko spełniły się nasze marzenia?; co, gdy pragniemy powrotu ukochanego syna z więzienia, a co, gdy po prostu chcielibyśmy, by naprawiono nam samochód? - to w zasadzie niedługie impresje na dany temat, literackie przedstawienie obrazów rodzących się w umysłach małżeńskiej spółki autorskiej.
Efekt końcowy - interesujący zbiór, mocno zdominowany przez tytułową powieść. Kolejne potwierdzenie wysokiej klasy pisarskiej Mariny i Siergieja Diaczenków.
 | "Miry Kira Bułyczewa" |
3. Mały suplement do tekstu o twórczości Kira Bułyczowa z siódmej edycji WzW: zbiór najnowszych opowiadań z cyklu guslarskiego, zebranych w tomie "Gusliar-2000" z serii Miry Kira Bułycziewa. Wszystkie - jest ich osiemnaście - utwory powstały w latach 1995-2000. To Bułyczow w znakomitej formie - może trochę więcej niż we wcześniejszych opowieściach znaleźć tu można odniesień do aktualnej sytuacji społeczno-gospodarczej dzisiejszej Rosji, trochę więcej niż w starszych nowelkach polityki - ale to nie razi, autor dawkuje nam tych przypraw z umiarem. To naprawdę wielka przyjemność poczytać o kolejnych nie do końca przemyślanych wynalazkach "biez pati minut" laureata Nagrody Nobla, genialnego profesora Minca, ponownie spotkać się twarzą w twarz z Korneliuszem Udałowem, jego żoną Ksenią, emerytem Łożkinem (dziewięćdziesiąt lat - piękny wiek!), dziennikarzem Miszą Stendalem, Saszą Grubinem i wielu, wielu innymi... Tylko jakoś rzadziej lądują w Wielkim Guslarze przybysze z innych planet; zapomnieli o nas, czy co?
Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek, kto nie zapoznał się choć z kilkoma opowiadaniami guslarskimi, mógł mienić się prawdziwym fanem fantastyki!
I w ten sposób już wiecie, jakie książki zabrałem ze sobą na - jak zwykle nazbyt krótki - urlop.
4. Garść wieści z krainy rosyjskiej fantastyki:
Ogłoszono nominacje do jednej z najbardziej prestiżowych nagród przyznawanych w Rosji w dziedzinie fantastyki. W kategorii powieść nominowano Julija Burkina za "Cwiety na nasziem pieplie", Marinę i Siergeja Diaczenków za "Armagied-dom" i Wiaczesława Rybakowa za "Na czużom piru", w kategorii nowela - Aleksandra Gromowa za "Wyczislitiel'a", Oliega Diwowa za "Krug poczieta" i Andrieja Sałomatowa za "Wriemia Wielikogo zatisz'ia", w kategorii opowiadanie zaś - Jewgienija Łukina za "Prisniwszijsia", Siergieja Łukinanienkę za "Wieczernuju biesiedu s gospodinom osobym posłom" oraz Dalię Truskinowską za "Sumocznogo".
Najciekawsze nowe książki: Jewgienij i Ljubow Łukinowie - "Szcziełk!" (zbiór opowiadań i mikropowieści, wzn.), Andriej Daszkow - "Mieczty sbiwajutsia" (zbiór opowiadań i mikropowieści), Swiatosław Łoginow - "Żieleznyj wiek" (zbiór opowiadań i mikropowieści), Jewgienij Proszkin - "Miechanika Wiecznosti" (powieść), Jurij Brajder, Nikołaj Czadowicz - "Żizn' Kosti Żmurkina" (powieść), Wasilij Zwiagincew - "Razwiedka bojem", "Wichri Wałgally" i "Wriemia igry" (powieści z cyklu "Odissiej pokidajet Itaku", wzn.), Leonid Kudriawcew - "Cziernyj mag" (wzn.), Aleksander Gromow - "Szag wliewo, szag wprawo" (wzn.), Olga Łarionowa - "Czakra Kientawra" (trylogia Kreg, wzn.; książka ukazała się w serii Kłassika otieczestwiennoj fantastiki) oraz Andriej Walientinow - "Oko Siły" (wzn.).
5. Tradycyjnie na koniec - lista najlepiej sprzedających się książek sf&f w internetowej księgarni "Ozon".
W tym miesiącu - niepodzielne panowanie Harry Pottera i renesans zainteresowania starszymi powieściami Łukianienki. Bardzo dobrze się sprzedająca - jak dotąd - dwutomowa powieść Pierumowa zaczyna powoli oddawać pola rywalom. Poza tym - wciąż popularna Tołstaja, nowe (przynajmniej dla rosyjskich czytelników) powieści Pratchetta i Bradbury'ego, trzeci tom cyklu van Zaitchika (tak się pisze to nazwisko; za miesiąc, w jubileuszowej, dziesiątej edycji Wiatru, van Zaitchik i jego dzieła będą gośćmi honorowymi) oraz... po raz pierwszy chyba od czasu rozpoczęcia publikacji niniejszego zastawienia brak jakiejkolwiek książki autorstwa Wielkich Mistrzów, czyli Braci Strugackich.
lipiec 2001 |
1 | 2 | J. K. Rowling - "Harry Potter i komnata tajemnic" | Rosmen-izdat 2001 |
2 | 4 | J. K. Rowling - "Harry Potter i kamień filozoficzny" | Rosmen-izdat 2000 |
3 | p | S. Łukianienko - "Łabirint otrażienij" | AST 1999 |
4 | 3 | T. Tołstaja - "Kys'" | Podkowa+Inostranka 2000 |
5 | 1 | Nik Pierumow - "Odinocziestwo maga" | EKSMO-Press 2001 |
6 | 7 | S. Łukianienko - "Blizitsia utro" | AST 2000 |
7 | - | T. Pratchett - "Wyprawa czarownic" | AST 2001 |
8 | - | H. van Zaitchik - "Dieło o połku Igoriewie" | Azbuka 2001 |
9 | p | S. Łukianienko - "Chołodnyje bierega" | AST 1998 |
10 | - | R. Bradbury - "Death Is a Lonely Business" | |
(c) Paweł Laudański, 2001
|
|