World Trade Center - Komentarz poetycki
Szanowna Redakcjo!
Wprawdzie nie proszony, przesyłam mój poetycki komentarz na temat niedawnej nowojorskiej tragedii z nadzieją, ze zasłuży on na uwagę i miejsce w redagowanym przez Was periodyku.
Myślę, ze moja poetycka reakcja, Polaka zamieszkałego w Kanadzie, kto wie czy nie jedna z pierwszych tego rodzaju - bo takie, wcześniej czy później, niewątpliwie zaczną się pojawiać - jak dotąd zdecydowanie wyróżnia się pośród codziennych medialnych relacji.
World Trade Center
Wtorek, 11 września 2001 roku
Koniec epoki
gigantycznych pułapek potrzasków
epoki lekceważenia granic
rozsądku bezpieczeństwa?
tlące się resztki cygar
w gardle cierpliwej
matki ziemi
tego jeszcze nie było
to przechodzi najgorsze
oczekiwania najśmielsze
wyobrażenia
co przybliża oddala
co łączy rozdziela
co służy odmawia posłuszeństwa
co przyspiesza opóźnia
niekiedy na zawsze
spektakularnym wzlotom
towarzyszą równie spektakularne
upadki
to eklezjastyczna dychotomia
świata zbudowanego na nasz
obraz i podobieństwo
koniec epoki
zadufanych w sobie goliatów
z piętami Achillesa
epoki koni Trojańskich
policji świata?
wątpić należy
zwalony dwugłowy smok
ziejący ogniem dławiący
dymem sypiący popiołem
niezliczonych istnień
rozbite akwarium
z rozprutym brzuchem wieloryba
katastrofa na morzu
ludzkich istnień jak
grom z jasnego nieba
początek wiec epoki
nowej fali przyspieszonej
eksterminacji?
a może tylko kolejny rozdział
w dziejach
naszej słabości?
przykład
ceny jaką przychodzi nam
poddanym książąt tego świata
płacić
sytuacji bez wyjścia?
Toronto, 12 września 2001
Z poważaniem
Andrzej Mierzejewski
Z wilkiem za pan brat ("Braterstwo wilków")
Drogi Panie Arturze :)
Zwykle czytuję w Waszym piśmie nie tylko dział komiksowy, ale także opowiadania, recenzje, itp,itd.
Większość rzeczy jest na wysokim poziomie, przynajmniej jak dla mnie, prostego redaktora technicznego, który może wprawdzie zrobić każdą gazetę, ale przeczytać już nie każdą.
Ale wróćmy do "ad remu" jak mawiał mój znajomy.
Ja w sprawie recenzji. Wiem, ze Panu film się podobał pod każdym względem i trudno mi będzie... że tak powiem..., tym nie mniej, spróbuję.
Byłam na filmie, daleko mi do tego, aby rościć sobie prawa do wygłaszania miarodajnych opinii, ale parę rzeczy rzuciło mi się w moje subiektywne oko. A zatem... Ja tez wole "Królową Margot" od, powiedzmy, kolejnego podejścia do wojny secesyjnej. Film generalnie był oczywiście o wiele lepszy od tego, czym karmią nas zwykle czarodzieje z Hollywood, sam watek polityczny bardzo ciekawy i prawdopodobny. Motyw bestii występował w rzeczywistości, choć do dziś nie wiadomo czy był to pies, czy bies, faktem jest, że zrobiono nawet na ten temat film dokumentalny (na nieszczęście moja kulawa pamięć po raz kolejny mnie zawodzi; tym razem w kwestii tytułu). Tym nie mniej uważam, ze jeśli chodzi przełomowe role czy coś w tym stylu, to byłabym ostrożna.
Ckliwych scen jest mniej, ale przecie są. Natomiast fabuła odznacza się tak dynamika jak i spójnością, co moim zdaniem jest niezaprzeczalnie największym atutem filmu. Drugi plus to niesamowite, fantastyczne wprost zdjęcia z tym mangowym kadrowaniem, co, choć czasem razi mnie w mandze, w tym filmie było chwytem bezbłędnym. Jak wiadomo zresztą Francuzi to naród znakomitych komiksiarzy, wiec reżyser nie musiał uciekać się do mangi. I ostatnia rzecz - akcja, dynamiczna, pełna zaskakujących zwrotów - majstersztyk.
Niestety są i drobne zgrzyty. Czy nie uważa Pan, np. ze choreograf z Hong Kongu to lekka przesada? Mnie to osobiście trochę zmroziło, podobnie jak ten nieszczęsny miecz-nunchako? Cóż to miało właściwie być? Wtedy? W tamtym miejscu i czasie? Trudno tez przyznać, że film nie zawiera efektownych popisów. Ależ owszem, jest nimi naszpikowany. Druga rzecz, to ten nieszczęsny superman, który dokonuje zemsty, etc. etc, a w dodatku jest jeszcze uczonym. Taa... takie postacie zawsze mnie przerastały, choć bez wątpienia gorszy byłby w tej roli zapewne pan Stallone czy inna hollywoodzka gwiazda.
Dla mnie aktor nie musi być sprawny jak leopard, a im bardziej skomplikowana i czasami dwuznaczna jest psychika granych przez niego postaci, tym lepiej. Tutaj zaś choć wprawdzie źli maskują się dość umiejętnie - białe zawsze jest i będzie białe, a czarne, tylko czarne, pomijając może postać owej włoskiej kochanicy, działającej prawdopodobnie na zlecenie Watykanu, któremu wypadki we Francji wymknęły się spod kontroli. A zauważył Pan, jak żałośnie mało jest tego cudownego, francuskiego humoru, który był zwykle tak obecny nie tylko w filmach płaszcza i szpady? Nie ma go prawie wcale. Właściwie to niby i dobrze, w końcu grasuje bestia, a i czasy mroczne, ale... jak tak dobrze popatrzeć, to czasy zawsze właściwie były mroczne, a trup słał się gęsto (co i we współczesności zwykł czynić).
Inna sprawa. Pisze Pan "film w swym gatunku jest równie odkrywczy jak Matrix". Rozumiem, że nie znana jest Panu japońska animacja powstała znacznie wcześniej niż "Matrix", chodzi mi mianowicie o "Ghost in the shell". W tym kontekście powyższe porównanie działa na niekorzyść "Braterstwa Wilków", prawda?
Reasumując, film jest niezły w swoim gatunku, ale...
Mnie to się, wie Pan, prostej babie, marzy wychodzić z kina z jakimś takim, wewnętrznym zamyśleniem, a tutaj tak jakoś mi tego brakowało. Niby zrozumiałam. Bestia nigdy nie umiera, bywają tylko mniejsze i większe bestie. Człowiek człowiekowi wilkiem - i możemy się słusznie obawiać, że sprawy nic nie zmieni, nawet "oświaty kaganiec" sprytnie wciśnięty na nasze gładko wygolone i wymalowane pyski. Tym niemniej po Francuzach spodziewałam się czegoś choć ciuteńkę lepszego. W końcu to oświecony naród, ta...
Uh... khe... khe... proszę mi wybaczyć, ale pewnie się starzeję i to dlatego ostatnio nic mi się w kinie tak naprawdę nie podoba.
pozdrawiam
M.Taniguchi
Od redakcji: Dziękujemy serdecznie za bardzo interesujący list i uwagi. W magazynie znajdziecie również polemikę Magdy Matei, dotyczącą recenzji "Braterstwa wilków".
Przegląd najlepszych stron
Prawdę mówiąc stroniłem wcześniej od zinów. Nasuwa mi się od razu myśl, iż jeżeli ktoś nie bierze za cos pieniędzy to także nie przykłada się do tego. Jak się okazało sporo się pomyliłem. Może po prostu z nudy sięgnąłem po Esensję.
...właściwie ku miłemu zaskoczeniu.
Nie zamierzam powtarzać moich poprzedników, ale myślę ze współtworzycie naprawdę dobre pismo.
Jedna tylko rzecz. Skoro Esensja jest magazynem żyjącym w sieci to dlaczego nie ma osobnego działu, który właśnie brałby pod uwagę ten aspekt? Przegląd interesujących stron...
Kosmateusz
Od redakcji: Dziękujemy za miłe słowa. Mamy nadzieję, że wkrótce taki dział zagości na naszych łamach
"Ślepy los"
Dzień dobry!
Z prawdziwa przyjemnością przeczytałem opowiadanie Adama Barczyńskiego "Ślepy los". Świetnie napisane (dobry warsztat) i historyjka w klimatach, jakie lubię. Jednym słowem - czekam na więcej.
Radek Plewiński
Koszulki "Esensji"
Witajcie!
Ostatnio, będąc na Polconie miałem możliwość widzenia Waszych redaktorów ubranych w koszulki ze swym imieniem i logiem Esensji. Czy nie myśleliście może aby sprzedawać takie koszulki czytelnikom? Myślę ze wiele osób byłoby chętnych, aby to kupić.
Pozdrawiam
Scorpyon
Od redakcji: Jeśli będzie zainteresowanie, to pomyślimy nad tym...
Pewien pomysł - c.d.
Witam,
Chciałbym gorąco poprzeć propozycję kolegi Tomasza Sendy. Chętnie poznałbym polską klasykę science-fiction, która jak dobrze wiadomo na Lemie się nie kończy. Proponuję wziąć na tapetę parę tytułów duetu Trepka i Boruń. Swego czasu czytałem ich kosmiczną trylogię i bardzo ciekaw jestem co jeszcze razem napisali.
Pozdrawiam,
Dahman