Świtezianek
unsubscribe
czasami chciałbym...
jestem tylko zwykłym drzewem
jakich tysiące
szaloną brzozą
prowokuję drwali
(ponieważ czasami chciałbym
aby to się stało)
biało-czarną korą
kartką pobrudzoną wierszem
nadgarstkiem zakrwawionym winem
ulicą przebiegniętą na czerwonym świetle
liściem namaszczonym sercowatością
(wszystkie liście powinny być okrągłe
albo palczaste, takie klonowe
byłby porządek - czasami tak mówią)
na szpitalnym stoliku
niecierpliwie migocą
sterylne złociste strzykawki
wypełnione rzeczywistością
kawałkiem prawdziwego słońca
tą kałużą jaskrawego żółtawego światła
w której skonał Snowden
(zastrzyki są bardziej wychowawcze
niż siekiery - tak mówią)
wolę podróbkę księżyca
rozpuszczającą się w jeziorze
jak pastylka calcium
tak prościej
(nie wolno uciekać - mówią
gdy biegnę znowu
i chowam się pod liściem szarotki
nie znajdą mnie)
czasami chciałbym
wypisać się z listy oczekujących
i powiedzieć bez kolejki
zimno mi
cicho, cicho
(kto tak szepcze?
oni milczą
ktoś tu jest?)
cicho, cicho
Rydzo
Znicz
Zapłonęło
światełko miłości
rozpalone
pamięcią
słowem
gestem
Wypaliło
żal...
smutek...
łzy...
Zpłonęło...
po śmierci
1.XI
Devean
Jesień
W szaleńczym szepcie skrzydeł
Wśród obłąkańczego śmiechu świata
Opadły liście
Stojąc na wzgórzu
Spoglądając w zmierzch niewidzącymi oczyma
Rzucić wyzwanie jesieni
Poderwać z ziemi liście
W szaleńczym szepcie dłoni
Wśród obłąkańczego blasku słów
Zgasł płomień
Stojąc na krawędzi
Susząc skrzydła na wietrze, który przeminął
Rzucić wyzwanie łzom
Rozniecić ogień
14 X 2001
nonFelix
naj-pierw
najpierw niewiadomo co się dzieje.
wiele o tym mówili, ale pierwszy raz widzę..,
to znaczy nie widzę Słońca.
To wygląda jak...
Nie, to nie wygląda.
Księżyc przesłania zawszeświętą fotosferę
przywołując piekło
na chwilę
na całą wieczność.
na niebo nie można patrzeć bez specjalnych szkieł
ale ja przecież nic nie widzę
okopcone nad świeczką źrenice
pochłonęły już zmatowiałe tęczówki.
miliardy refleksów zgasły na zawsze.
Nadeszła cisza, opuścił nas Pan.
trawa już nie jest zielona,
a denaturat niebieski.
bawię się plastikowym korkiem.
Asia
bez tytułu
Plamy krwi
po chodniku
przez ulicę
pod furtką
po schodach
Szły prosto do domu
(kto drogę sobie skraca, do domu nie wraca)
Genevieve
moja anielskość
jestem aniołem w kalejdoskopie dnia
biel skrzydeł mych szarzeje
od niewystarczająco drogiego proszku
uśmiech nie jest promienny
jak na reklamie pasty do zębów
włosy nie lśnią - nie zajmuje się nimi żaden ekspert
jestem aniołem ...
w co drugi wtorek sprzedaję na bazarze
me tanie sny i mgliste przepowiednie
a po powrocie jem ziemniaki z maślanką
jestem aniołem ...
rano piję kawę z obitego kubka
lubię go za ciepło jego fajansu
potem w wysiągnietym szarym swetrze
połatanym na łokciach
siedząc na odrapanej podłodze
czytam dostojewskiego
jestem aniołem ...
tak mi się wydaje...
mam przesież aureolę...
Gilbert
bez tytułu
kąt Anioła
odkryty hańbą
skrzydła jak u owada szybkie
kurz
ruch
zawirowanie
widać światło
złe łóżko
okryte miłością
palce jak u kota zwinne
prześcieradło
walka
spełnienie
pokój pełen piór
i sierści
15.II.01
Herszełe
Schody
Stopień po stopniu, stopień po s,
Czasami dwa na raz, czasami mniej,
choć droga prosta, pod górę gna,
Na drążących kolanach, po chwili i bez.
Przepadła już młodość, minęły lata,
Reumatyzm wstrząsnął, przygięły dni
A droga do góry cały czas zbacza,
Krok za po kroku, bezsensowny trud.
Łatwo dziś polec, trudniej dalej iść
stare zasady nie zawsze są trafne.
lecz nie można ustawać, trzeba wciąż śnić,
podczas podróży nierzadko się padnie.
I coraz wyżej, i bliżej do chmur!
I coraz cieplej, choć w koło mróz!
I wreszcie koniec, wędrówki kres -
Dalej już pustka, dalej nie ma nic.
Bezkresna przepaść nad krawędzią chmur.
To Boski przekaz?, na co cały znój?!
Jam władcą chmur, wśród nich dziś płynę!
Ostatni krok. Najwyżej, zginę.
Misiek
bez tytułu
Rozrzucili nam włosów pukle
w akwariach złote zęby
wyrwali kapcie
Dziś
Patrzysz niewidzącym wzrokiem
nie myślisz nic nie czujesz
nic nie rozumiesz
nic Śpisz
Może jak Twe niebieskie oczy, 1,75
wzniesione ku górze, średnia budowa
Może krój spodni inny, kolor dawno wytarty
i na koszuli numer i na rękawie naszywka
Może jak Ty nie wiedział
prawie nie myślał, nie czuł nic
Może... zresztą nie, już nie
ważne. Śpij
głęboko
jak możesz
egida
niepełnosprawna
Głośny krzyk
potem ból
strata uczuć
jestem niepełnosprawna
przecież krzyczałam
gdy mi wysysano
uczuciowość
ale...
krzyczałam do tłumu
niepełnosprawnych
ludzi
31.01.2001