Magazyn ESENSJA nr 9 (XII)
listopad 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Marcin Herman
  Zapragnąłem trochę podkręcić historyjki

        Z Michałem "Śledziem" Śledzińskim, redaktorem naczelnym magazynu "Produkt", spotkaliśmy się w Łodzi podczas Międzynarodowego Festiwalu Komiksu, by na łonie natury, przed Łódzkim Domem Kultury, porozmawiać o nowym albumie, "Produkcie" i tworzeniu komiksów...

Niedźwiedź z dedykacją
Niedźwiedź z dedykacją
Esensja: Właśnie ukazał się twój nowy, debiutancki album "Fido i Mel na kozetce". Chciałbym, żebyś powiedział coś na temat jego genezy. Jak doszło do jego powstania?

Michał "Śledziu" Śledziński: Ten album jest zbiorem historii opublikowanych na łamach magazynu "Świat Gier Komputerowych". Rysuję tam od grudnia 1995 roku, czyli prawie już sześć lat. I według mnie jest to wybór najlepszych historii, najlepiej narysowanych oraz tych, które zawierają w sobie najwięcej humoru i są jak najlepiej spuentowane. Po prostu te, które uważam za naprawdę, naprawdę dobre, dobre historie komiksowe.

Esensja: Świetnie. Przerysowywałeś coś?

MŚ: Narysowałem na nowo sześć historyjek. Te, które były z 1997 i 1998 roku. Są także w albumie, plus nowa historia na osiem plansz.

Esensja: A skąd w ogóle pomysł na tych bohaterów?

MŚ: To był czysty przypadek, że oni wyglądają tak, a nie inaczej. Jak zrobiłem Fido, to miałem w głowie stare amerykańskie krechy i właśnie dlatego ta postać tak teraz wygląda. Mel się dołączył, a musiał być podobny, bo to w sumie ta sama rasa czegoś tam (bo nie wiem, co to do końca jest). I dlatego oni tak wyglądają. Żółw się pojawił, bo żółwia miał mój kumpel i był bardzo fajny. I był pijakiem. A świnia się pojawiła, bo mój ojciec pracuje w takiej firmie, która zajmuje się trzodą. Selekcjonuje do uboju. Dlatego świnia. I to jest ta cała czwórka chyba.

Esensja: Rozumiem. Jako rysownik zaczynałeś pracę dla pism komputerowych. Jak wspominasz ten okres? Początki rysowania dla "Świata Gier Komputerowych" i...

MŚ: Początki były jeszcze wcześniejsze, bo to nie był "Świat Gier Komputerowych". Rok wcześniej był "Secret Service" i "Gambler". To było tak, że po prostu jarałem się grami, jako czytelnik jakiegoś pisemka typu "Secret Service" i po prostu wysłałem tam swoje ilustracje. Wiadomo, że była taka rubryka, gdzie mogli to publikować. No to słałem, słałem, oni to publikowali. I w końcu okazało się, że publikują najwięcej moich. No, a potem, jak już byłem trochę lepszy, poszedłem do "Świata Gier Komputerowych". Wiesz, żeby w końcu zarobić na tym jakieś pieniądze, po prostu. I tak to się zaczęło. Tylko z powodu pieniędzy.

Esensja: Właśnie w "ŚGK" ukazał się dodatek "Matrix wg Śledzia".

MŚ: Tak. Tak zwany komiks widmo...

"Osiedle swoboda"
Esensja: Dokładnie. Miało być więcej tych dodatków...

MŚ: Dodatek się pojawił, ponieważ była wtedy recesja na rynku czasopism o grach komputerowych. Takie czasopisma sprzedawały się nie najlepiej. Naczelny wpadł na pomysł, żeby podratować sytuację komiksem. I tylko dlatego się ukazał. I gdyby się okazało, że to się uda... To znaczy, udało się do pewnego stopnia. Ta recesja była jednak zbyt wielka. Znaczy pismo wciąż istnieje. To na razie był jednorazowy wystrzał. Kto wie, jeśli naczelnemu "ŚGK" jeszcze coś się uwidzi, żebym zrobił dłuższy komiks, to na pewno tak zrobię.

Esensja: Możemy więc liczyć na więcej?

MŚ: No, można zawsze na coś liczyć. Zawsze jest nadzieja.

Esensja: Jasne. Gdzieś w międzyczasie pojawił się "Azbest".

MŚ: "Azbest" pojawił się w 1997 roku - pierwszy numer - w kwietniu dokładnie. To było po tym, jak już chciałem narysować coś dłuższego, bo rysowałem od prawie dwóch lat... Nie, od półtora roku rysowałem jednostronicówki dla "ŚGK". I w końcu chciałem narysować jakąś dłuższą historię, tak jak dawniej bywało w podstawówce, na kilkanaście stron. No i właśnie po to był "Azbest", żeby takie historie zaprezentować, nie tylko moje, ale także pewnego grona, które teraz współtworzy "Produkt".

Esensja: Ten magazyn był bardzo dobrze przyjęty przez czytelników, ale w sumie nie ukazało się dużo numerów...

MŚ: Ukazały się trzy numery.

Esensja: Jak to dokładnie było z "Azbestem"?

MŚ: Ukazały się trzy numery. Pierwszy to była ta chęć pokazania się. Drugi chęć pokazania się jeszcze bardziej. W sumie i zarobienia pieniędzy na trzeci numer powiedzmy, bo wiadomo, że zarabia się na tym pieniądze, ale tylko takie, by przeznaczyć je na druk kolejnego numeru. A trzeci się ukazał, ponieważ chcieliśmy to skończyć. Dokładnie. Od początku było wiadomo, że trzeci numer jest ostatnim numerem. Po prostu osiągnęliśmy wszystko w "Azbeście" co można było osiągnąć jakimś pismem podziemnym. Więcej się nie dało i trzeba było pójść dalej. Tak narodził się "Produkt"...

Esensja: Rok 1999 - "Produkt"?

MŚ: "Produkt", grudzień '99.

"Fido i Mel na kozetce"
Esensja: Jakie były jego początki?

MŚ: Początki?

Esensja: Naturalna scheda po "Abeście"?

MŚ: Tak, to była scheda po "Azbeście" plus nowi ludzie. Cały czas miałem na oku Myszkowskiego , wtedy się jeszcze nie znaliśmy. A z kolei on miał na oku Kochańskiego, którego tym bardziej nie znałem. Tak to się narodziło właśnie. Z powodu przyjaźni, kontaktów i moich podróży jakichś po Polsce.

Esensja: Początki to Studio Bonin, Poznań?

MŚ: Nie, początki "Produktu" tkwią w Bydgoszczy. W Bydgoszczy powstał pierwszy numer, dwa kolejne powstały w Olsztynie i teraz kolejne, aż do ósmego, powstawały w Poznaniu.

Esensja: A teraz?

MŚ: A teraz? Ten powstaje w Toruniu.

Esensja: Co się zmieniło? W "Produkcie" był spory komentarz na marginesach a propos Studia Bonin.

MŚ: Skończyło się to, że skończyłem studiować w Poznaniu, po prostu. I tak jakoś wyszło, że opuściłem ten piękny przybytek miasta "jakieś tam" Poznań. Opuściłem Poznań po prostu. Nie widziałem tam już dla siebie miejsca, w pewnym sensie. Zrobiłem wszystko, co w tym mieście mogłem zrobić. Teraz mieszkam w Toruniu. Mam blisko do domu.

Esensja: Przez te 9 numerów znacznie ewoluowała formuła pisma. Teraz wielu czytelników twierdzi, że straciliście ten pazur, ten z pierwszych numerów.

MŚ: Pazur, tak?

Esensja: Tą taką zadrę...

MŚ: A nie, zadra chyba wciąż jest. Ja nie wiem, my chyba się nie zmieniliśmy w czasie. Nie ustaliśmy chyba w naszych poszukiwaniach dobrych historii i scenariuszy i, powiedzmy, gdzie tam można szpilę włożyć. Jejku, ile można jechać na dresy. Znaczy dresy to wiadomo, że to "Pokolenia", ale to jest trochę inna gwiazdeczka. No i ile można jechać na religię? To wszystko się przejada, a teraz zapragnąłem trochę podkręcić historyjki, żeby były bardziej surrealistyczne. Takie, jak teraz mam kaprys, tak będę rysował w tym momencie.

"Produkt"
Esensja: A jak to właściwie jest z tym "mięsem" w "Produkcie"? Pierwszy numer był bardzo ostry, a już na drugim pojawiło się ostrzeżenie na okładce "Uwaga rzucamy mięchem!".

MŚ: To był tylko dowcip przecież, taki słowny. Przecież nikogo tam nie ostrzegamy tak naprawdę. Ci, co kupują "Produkt" i tak wiedzą, co dostaną do ręki, a jeśli ktoś się łapie nowy, to tym lepiej. A mięsem rzucamy, bo takie są komiksy. Kurczę, taki musi być język w tych komiksach akurat. Czasami faktycznie, że gdzieś tam się słowa pojawiają na "k" i na "ch" nie tam gdzie trzeba, i ginie gdzieś jakiś tam sens tego, że akurat trzeba tego użyć w tym, a nie innym miejscu. Czasami przesadzamy, ale to tylko dla dobra czytelników.

Esensja: Wiele twoich komiksów jest uznawanych za kultowe. Na przykład "Osiedle Swoboda". Z jednej strony pokazujesz tutaj określoną rzeczywistość, z drugiej tę rzeczywistość kreujesz. Jakie są proporcje?

MŚ: Proporcje są chyba pół na pół w tym momencie, w kreacji. Na początku to był spory procent rzeczywistości, a mniej kreacji. A teraz właśnie jest więcej kreacji. A tej rzeczywistości... No teraz jest pół na pół właśnie. To przez to, że chcę sobie dalej pojechać.

Esensja: Zapowiadałeś powrót do klimatu pierwszych odcinków "OS". W którą stronę to pójdzie - jakie historie w tej rzeczywistości?

MŚ: W tej rzeczywistości? Pójdzie w kierunku, który mam w głowie [śmiech]. Nie mogę powiedzieć, co mam w głowie, bo to nie będzie brzmiało. Po prostu.

Esensja: A co z filmem "OS"? Na początku była koncepcja filmu fabularnego, później animowanego? W tej chwili jak to wygląda?

MŚ: Na razie nie mamy czasu w ogóle, żeby się tym zająć. Czas jest głównym powodem, dla którego teraz nie siedzimy akurat nad filmem. Po prostu Simson na głowie, oprócz "Opowieści na sygnale", ma jeszcze album, bo teraz rysuje album. Ja będę miał dodatkową serię. I to jest kupa roboty. Musielibyśmy mieć jeszcze ludzi wokół, bardzo, bardzo wielu, którzy wiedzieliby, o co tak naprawdę nam chodzi, co pokazać w tym filmie tak naprawdę. A trzymanie się scenariusza, gdy powiedzmy daję scenariusz komuś, to nie zrobi nigdy tego tak, jak ktoś, kto wie wszystko. Po prostu ma to wszystko w głowie, ma pewną wizję.

Esensja: Czyli będzie to animacja?

MŚ: Chcemy, żeby to była animacja... Jak najbardziej.

Esensja: Jak być określił czytelników "Produktu"? Jacy ludzie czytają "Produkt"?

MŚ: Dziwni. [śmiech]

Lara Croft - DeepThroat Version
Lara Croft - DeepThroat Version
Esensja: Możesz to rozwinąć?

MŚ: No, nie mam pojęcia tak do końca o czytelnikach "Produktu". Znaczy to jest tak: jest sporo różnych subkultur wśród czytelników. Mógłbym parę wyróżnić - subkultur - ale nie będę wyróżniał. I bardzo ważne jest to, że "Produkt" złapał czytelników, którzy na co dzień nie mieli do czynienia z komiksem. To jest bardzo ważne. Uważam, że większość naszych czytelników nie ma do czynienia z komiksem na co dzień. Nie kupują, nie kolekcjonują, tylko po prostu czytają "Produkt", bo ich bawi.

Esensja: Wielu z nich przysyła swoje prace do "Produktu" zazwyczaj radzisz im...

MŚ: Żeby pracowali. Dłużej. Dalej. Więcej. Ciężej.

Esensja: A jaka jest szansa na publikację? Publikujesz coś?

MŚ: To nie jest tak, że ktoś do na przyśle prace i akurat nam podejdzie. Chociaż może tak być. Zazwyczaj sami szukamy kontaktu, jeśli zobaczymy coś, co nas zaskoczy. Tak było z człowiekiem, który narysował "Gwiezdną Nabojkę". Ten komiks. Teraz będzie w tym "Produkcie" - będzie miał swoje cztery strony. No i jest też teraz taka młoda panna, ma szesnaście lat i rysuje lepiej niż ja w jej wieku. Mam teraz trochę kompleksów na punkcie tej dziewczyny.

Esensja: Coś z niej będzie?

MŚ: Coś z niej będzie. Tylko ona na razie jest świetna w ilustracjach, a komiksu jako takiego nie robiła, ale uchhhhh!!! Odpał, ilustracje ma genialne.

Esensja: Nie zna języka komiksu?

MŚ: Nie zna komiksu, nie wie jak opowiadać. Nie wie. Nigdy nie rysowała komiksu. Może ma to we krwi? Nie wiem...

Esensja: W "Produkcie" #1 pojawiła się zapowiedź komiksu "Dyin' la vida loca". Co to było? Co się stało z tym komiksem?

MŚ: To był western. Powstały cztery plansze. Była wielka chęć kontynuacji wyrażona z mojej strony, ale potem doszliśmy do wniosku, że nie.

Esensja: Dlaczego?

MŚ: Bo się wypalił pomysł. Takie rzeczy trzeba robić od zaraz, od razu. To znaczy, scenariusz wiadomo, musi poleżeć, ale jak się chce wziąć za rysunek, to od razu, z marszu trzeba robić kilkanaście stron powiedzmy. Jakoś tam narysowałem cztery i to umarło.

"Osiedle swoboda"
Esensja: Zapowiadałeś, że "Produkt" ma być co dwa miesiące, w pierwszy poniedziałek danego miesiąca. Co z tymi poniedziałkami?

MŚ: Poniedziałki zostają, tylko jeszcze nie teraz [śmiech]. Poniedziałki zostają, zostaje też wtorek, środa, czwartek i piątek... Wszystkie dni tygodnia zostają tak jak były. Nie zmienia się ich kolejność. Wszystko po staremu. Chciałbym wszystkich uspokoić.

Esensja: Ostatnio w "Produkcie", w ostatnim numerze, który wyszedł w wakacje, mieliśmy sporo eksperymentów. Pojawiła się "Strefa kwasu"...

MŚ: "Strefa kwasu" powstała po to, żeby wrzucać tam wszystkie rzeczy, które nam się podobają, a które nie do końca pasują do idei "Produktu". A "Wilq" znalazł się tam dlatego, żeby "Strefa kwasu" była lepiej przyjęta.

Esensja: A jak będzie wyglądać przyszłość "Produktu"?

MŚ: Na razie jest obiecująca. Nakład jest. Taki sam od paru miesięcy. Oprócz pierwszego numeru, który miał 20 tysięcy, pozostałe mają 10. I tak się utrzymujemy cały czas. I sprzedaje się fajnie. Tak jakoś...

Esensja: "Strefa kwasu" zostaje?

MŚ: "Strefa kwasu" zostaje. Przynajmniej na ten numer jeszcze teraz. "Osiedle Swoboda" - zostaje. "Emilia, Tank i Profesor" Myszkowskiego - będzie. "Gangsta" teraz będzie ostatni odcinek, a potem damy wolną rękę Kochańskiemu. Jakieś takie świństwa szykuje. Szykuje świństwa, klasyczne świństwa, laski gołe normalnie. Takie akcje.

Esensja: Sprzeda się?

MŚ: Sprzeda! Jasne!

Esensja: A co ze stroną "Produktu"? Miała być 15 sierpnia 2000 roku. Dobrze pamiętam?

MŚ: To było dawno temu chyba.

Esensja: Bardzo dawno.

MŚ: Strona "Produktu" znajdzie się na stronach Serwisu Komiksowego www.serwis-komiksowy.pl. Będzie tam.

Esensja: W waszej szacie?

MŚ: W naszej szacie. Ja miałbym taki zamysł, że dam sporo wolnej ręki twórcom Serwisu. Bo ani ja nie mam do tego głowy, nawet jak to ułożyć. Nie będzie tam nic z "Produktu" oprócz nazwy i patronatu, logo...

Esensja: Ogólnie uważasz internet za dobre miejsce na promocję komiksu?

MŚ: To jest genialne miejsce na promocję komiksu. Na publikację trochę mniej, ale myślę, że sam kontakt pomiędzy czytelnikami jest bardzo ożywiony. Dawniej ludzie z mniejszych miejscowości szukali siebie, nie widzieli do kogo uderzyć. A teraz dzięki internetowi mają szansę pogadać sobie z kimś z kompletnie innego miasta i dowiedzieć się o tym co wyszło, co może wyjść, o wszystkim, co komiksu dotyczy.

Esensja: Czyli promocja tak, publikacja nie?

MŚ: Ekran i internet nie nadają się do czytania komiksów. Po prostu. Papier, papier i jeszcze raz papier.

Esensja: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że właściwie nie masz jakiegoś swojego komiksowego guru...

MŚ: No nie mam.

Esensja: ...ale cenisz wielu rysowników, szczególnie tych, których nazwiska zaczynają się na M.

MŚ: Tak. Na "M", szczególnie na "M".

Esensja: Możesz coś więcej na ten temat powiedzieć?

MŚ: Po prostu tak się dziwie złożyło, że wszyscy ci rysownicy, których prace naprawdę lubię, ich nazwiska zaczynają się na M. I to jest chyba wyjaśnienie wszystkiego.

Esensja: Na przykład?

MŚ: Jest McKeaver, Mignola, Moebius... Myszkowskiego bardzo lubię, Michalskiego, Millera. No jest na "M". Wszyscy na "M". Może to jest jakieś fatum?

Esensja: A których polskich rysowników szczególnie cenisz?

MŚ: Z polskich? Tomka (Leśniaka - red.), Gawronkiewicza bardzo cenię, Gawronkiewicza bardzo, bardzo cenię. Bardzo cenię wszystkich chłopaków z "Produktu". Siebie cenię... I cenię wszystkich tych, którzy nie poddają się codziennej szarej rzeczywistości! Potrafią się oprzeć temu i pokazać, że coś umieją zrobić takiego, co mogą pokazać innym!

Esensja: A na tle tych rysowników jak w ogóle postrzegasz sytuację komiksu w Polsce, ale nie pod względem wydawniczym, ale chodzi mi o jakość.

MŚ: Jakość według mnie jest całkiem zadowalająca.

Esensja: A perspektywy?

MŚ: Perspektywy? Świecą, jaśnieją. Nadzieja, nadzieja. Światełko w tunelu. Światło, światłość. Lepsze miejsce dla każdego.

Esensja: Tworzenie komiksu według Śledzia. Opisz proces tworzenia komiksu, od pojawienia się pomysłu do wysłania plansz do drukarni.

MŚ: Dobrze. Na początku jest pomysł [śmiech]. Potem, ten pomysł jest spisany na kartkę papieru. I tych pomysłów się roi. Koło tego głównego pomysłu roi się mnóstwo małych, dziwnych myśli, także spisanych na papier. Po czym te kartki się bierze, się rozkłada, się czyta.

Esensja: Czyli generalnie nie piszesz jakiegoś jednego, zwartego scenariusza?

MŚ: Nie, nie ma zwartego scenariusza. Jest pewna grupa pomysłów i do tego wtedy rozpisuję dialogi i, jak już tak rozmawiamy o takich technicznych kruczkach mojej twórczości, to właśnie zaczynam od tego pomysłu, od tych orbit tego pomysłu. One sobie tak orbitują, po czym rozpisuję dialogi. Dialog. Scena taka, goście siedzą tu i tu. Dialog taki i taki. Tak, tak, tak, do samego końca. A między dialogami się coś dzieje. Ktoś tam biegnie, ktoś strzela.

Esensja: I dalej. Ołówek?

MŚ: Dalej ołówek... Format A4, bo rysuję na małym, obowiązkowe dla wszystkich rysowników komiksów. Ołóweczek, potem cienkopisy, markery i takie tam... Co wpadnie pod rękę. Dokładnie, ja rysuję tym, co wpadanie pod rękę, czym akurat piszę. Technik ze mnie żaden.

Esensja: A kiedy rysujesz to w tle leci jaka muza?

MŚ: Mocna, ciężka, a czasami Radiohead.

Esensja: A ulubione kapele, płyty?

MŚ: Ulubione płyty? Wszystkie Kyuss'a. Dobra wymieniam: Kyuss - Wretch - pierwsza płyta, druga Blues for the red sun, Sky Valley i The Circus Leaves Town. Cztery genialne płytki Kyuss'a. Radio Maryja, Soul fly - Primitive częściej, Panthera od Vulgar Display of Power, System of a down, Tool, Slipknot, Deftones to szczególnie White Pony.

Esensja: A jak to jest z tym środowiskiem komiksowym? Powiedziałeś, że nie identyfikujesz się z tzw. polskim środowiskiem komiksowym.

MŚ: No bo ja nie wiem, czym do końca jest środowisko komiksowe tak naprawdę.

Esensja: Dobra, ale jesteśmy na festiwalu, było spotkanie z  tobą. To jak to jest? Nie jest to rodzaj jakiejś obłudy w stosunku do siebie? Nie identyfikuję się, olewam środowisko, a...

MŚ: Ja nie olewam środowiska. Po prostu, po pierwsze należy mi dokładnie zdefiniować, czym jest środowisko. Bo czym jest środowisko? To jest jakieś zbiorowisko ludzi? Coś w tym stylu? Czytelników, twórców? Czy też samych twórców? Czy też wydawców? Wydawców, twórców, czytelników? Nie wiem, czym jest środowisko, nie mam pojęcia. Znam tych ludzi. Ja ich wszystkich lubię. Przecież z nimi rozmawiam cały czas, uśmiecham się i jestem grzeczny.

Esensja: Czyli generalnie nie jest to jakiś negatywny stosunek?

MŚ: To nie jest negatywny stosunek, tylko po prostu ja nie wiem, czy do końca jest coś takiego, jak środowisko komiksowe. Po prostu nie wiem, czym jest środowisko.

Esensja: W albumie "Fido i Mel na kozetce" dostaliśmy generalnie twoje stare komiksy, narysowane na nowo...

MŚ: Ale też nowa historia jest. Osiem stron ma.

Esensja: Co będzie dalej? Będzie na przykład "OS" w kolorze, w albumie?

MŚ: W kolorze na pewno nie. Miałem propozycję od Tomka Kołodziejczaka, żeby "Osiedle" wydać w albumie, zbiorek, ale się nie zgodziłem. Na razie "Osiedle" zostaje tylko w "Produkcie". To jest rzecz tylko dla "Produktu". Tylko i wyłącznie.

Esensja: A jest szansa na jakiś inny album?

MŚ: Na razie pracuję nad swoją serią. Nad "Parishem". Rzecz zupełnie inna niż "Osiedle". Ale czy zbiorek Osiedla? Zbiorek Osiedla, tak?

Esensja: Na przykład. Albo czy "Parish" rysujesz tylko dla Produktu, czy z zamiarem wydanie tego gdzieś?

MŚ: Nie, nie. Jeśli rysuję dla "Produktu", rysuję tylko dla "Produktu". Jeśli piszę scenariusz na przykład dla Kurta, czy dla Myszkowskiego, to też jest to tylko do "Produktu". Jakoś nie chodziło nam po głowie to, żeby wydać album na przykład "Drena", chociaż wiemy, że "Drena", czy "Gangstę" lepiej by się czytało w albumie, niż w odcinkach. W najbliższym czasie nie mam żadnych planów akurat na album, wiesz...

Esensja: A co z kontynuacją "Gangsty"? [pytanie Pawła Nurzyńskiego]

MŚ: Kontynuacja Gangsty? Na razie zamknie się historia i czy będzie kontynuacja, to zależy. Kurt nie do końca dobrze się czuł w tym świecie, bo on jest masterem kabelków, cyber tam, takich rzeczy i teraz będzie rysował takie historie. Będzie świństwa rysował, świństwa!

Esensja: To właściwie byłoby wszystko. Bardzo bolało?

MŚ: Nie.

Esensja: OK, w takim razie dziękuję za rozmowę.




W imieniu Esensji rozmawiał Marcin Herman.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

76
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.