Magazyn ESENSJA nr 1 (XIII)
grudzień 2001 - styczeń 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Eryk Remiezowicz
  Z satyrą pod habit

Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Okładka wydawnictwa
Pratchett się rozwija, skubany. Zaczęło się jego pisarstwo niewinnie, ot parę dowcipów z nadmiernie nadętych i sztywnych konwencji fantasy, solidna dawka humoru słownego i sytuacyjnego - i oto stanęła przed nami dumnie zabawna parodia gatunku, miła w czytaniu i rzucająca czytelnika na podłogę w paroksyzmach śmiechu. To już wiele, zwłaszcza jeżeli się uwzględni wynikłe z tego wysokie i w pełni zasłużone zarobki Pterry'ego.

Okazyjnie lubi z niego wyjść jednak bystry obserwator naszej rzeczywistości i jej codziennego surrealizmu. W wydawanych ostatnio w Polsce książkach zdarza się to coraz częściej - pamfletem na zaściankowość i nadmierną wiarę w opowieści były "Trzy wiedźmy", a opisywane tu "Pomniejsze bóstwa" są złośliwym, acz celnym przedstawieniem dziwactw i perwersji będących udziałem każdej zorganizowanej religii. Oj, nie oszczędza kapłanów nasz Terry - wali na odlew, sugerując, że odcięci od świata mnisi spędzają czas czerpiąc pełnymi garściami z katalogu zboczeń wszelkich. W najlepszym wypadku, są opętani żądzą władzy, względnie mamony.

Są jednak wyjątki od tej reguły - jeden z nich zostanie naszym ulubionym bohaterem i powiedzie nas przez karty powieści. Jest to Brutha, młodzieniec niespecjalnie bystry i uroczy, ale obdarzony dziwnym talentem i poczuciem zdrowego rozsądku skombinowanym z miłością bliźniego oraz boga o krótkim imieniu Om. Brutha jest tym okazem ludzkiego gatunku, który naprawdę nadaje się na kapłana i można mu zarządzanie instytucją oraz władzę nad duszami wiernych powierzyć, bo krzywdy nikomu nie zrobi - wręcz przeciwnie. Niby jest to optymistyczny akcent, miło się dowiedzieć, że takie dziwolągi się zdarzają, ale zważywszy, jak mierny odsetek kapłaństwa Brutha stanowi...

Przypadek owego młodego człowieka, który, oczywiście, w drodze do szczęśliwego końca przeżyje wiele przygód i niespodzianek, zazwyczaj wbrew swojej woli, dobrze opisuje całą intencję powieści. Otóż - w życiu nie jest łatwo i prosto, nic nie ma jednej strony i nie ma rozwiązań pewnych, skutecznych i odpowiednich na każdą okazję. Kult Oma jest okrutny - owszem, ale ma swe strony pozytywne i Terry Pratchett nie boi się ich pokazać. Niewierzący filozofowie z Efebu tworzą wspaniałą, tolerancyjną cywilizację postępu technicznego? To też nie jest do końca takie radosne i stuprocentowo pozytywne. Autor najbezczelniej zmusza nas, czytelników do myślenia. Zgodnie ze swoją ideologią nie poucza nas i nie robi wykładów, tylko pokazuje różne dziwne efekty wspaniałych wynalazków, mających na cele szczęście ogółu i dobro ludzkości.

Ciut ucierpiał na tym pratchettowski humor, nie ma tu już fajerwerków radosnego dowcipu, takich jak w mojej ulubionej "Straż! Straż!"; autor koncentruje się bardziej na fabule i przekazie, niż na rozbawianiu czytelnika. W celu podkręcenia potencjału rozśmieszającego wprowadzono wprawdzie dalekiego krewnego "Gardło sobie podrzynam" Dibblera, ale nie był to zabieg specjalnie udany. Są więc "Pomniejsze Bóstwa" chyba najmniej śmieszną z dotychczas wydanych pozycji cyklu o Świecie Dysku - ale bynajmniej nie najgorszą. Nieco inaczej rozłożono tam po prostu akcenty.



Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa" (Small Gods)
Tłum. Piotr. W. Cholewa
Prószyński i S-ka, Warszawa 2001
ISBN 83-7255-927-9
Cena 28 PLN

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

56
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.