Magazyn ESENSJA nr 1 (XIII)
grudzień 2001 - styczeń 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Wojciech Gołąbowski
  Wirtualne dygresje

Pewien operator telefonii komórkowej zorganizował duże przedsięwzięcie sieciowe - wirtualne miasto. Ponieważ korzystam z usług tej firmy, w wolnej chwili zajrzałem do szeroko reklamowanej wirtualnej rzeczywistości. Cóż zastałem? Kilka ładnych obrazków połączonych ciekawą nawigacją. Wszedłem (jako niezalogowany gość) do dzielnicy mieszkaniowej i zacząłem zwiedzać...

Tak, jak się - niestety - spodziewałem, wyrażająca się w nazewnictwie "domów" kultura ich "mieszkańców" nie zachęcała do bliższego poznania - skorzystania z czatu. Zresztą - na 80% mógłbym przewidzieć przebieg takiej pogawędki: doświadczenia nabyte podczas wielu sesji IRCa nie znikły jeszcze w odmętach niepamięci...

Nie, do poważniejszych i ciekawszych rozmów zdecydowanie bardziej nadaje się poczta, czy to tradycyjna (jakoś ostatnio zapomniana), czy elektroniczna. Dostępne ogółowi tematyczne grupy Usenetu, czy bardziej kameralne listy dyskusyjne, zapraszają. Niestety, z owego zaproszenia regularnie korzystają osoby nie znające - a raczej nie chcące poznać i zaakceptować specyfiki tego medium, w następstwie czego traktujące je jako kolejny czat, miejsce na pogawędki o przysłowiowej d... Maryni. Uświadamianie takich osób, mniej lub bardziej bolesne, to jednak temat na zupełnie inny artykuł.

My tymczasem wróćmy do owej wirtualnej rzeczywistości sieciowego miasta. Otóż o tym, co się w nim dzieje, dowiaduję się regularnie z dołączanego do faktury miesięcznika. Przeglądanie go zajmuje mi około trzech minut - no, góra pięciu. Dlaczego? Ponieważ tworzony jest na podobnej zasadzie, co wiele innych czasopism - artykuły, stanowiące mniej lub bardziej zakamuflowaną formę reklamy, mają zachęcić czytelnika do kolejnych zakupów. Czy to mowa o zaletach telefonii komórkowej ogólnie, czy to testowane są nowe aparaty, czy wreszcie opisywane rozliczne zalety nowych usług... kupuj, kupuj, kupuj!

Jak już wspomniałem, z gazetki tej dowiaduję się także o nowinkach w mieście. I tak, dzięki najnowszemu numerowi wiem już, że gdy tylko zaloguję się1, będę mógł kupić nie tylko wydawnictwa muzyczne, ale będę mógł także kupić artykuły spożywcze, kupić kwiaty z dostawą, kupić samochód (w prezencie otrzymam pełny bak paliwa)... Zaiste, świetny pomysł - Mercedes w środę, Mercedes w sobotę...

Czy to ja zwariowałem, czy świat?

Z ulgą wracam z takich sieciowych wycieczek do kolejnego numeru magazynu Esensja. Magazynu dostępnego dla wszystkich, który Czytelnik otrzymuje za darmo, z serwisu, do którego nie trzeba się logować.

Tymczasem przeglądając wspomniany wyżej dodawany do faktury miesięcznik, zauważyłem dział poczty. Jeden z Czytelników ubolewa nad tym, że - korzystając z systemu pre-paid i nie otrzymując faktury - nie ma kontaktu z pismem. Pyta o możliwości prenumeraty. W tym momencie moje skojarzenie było jednoznaczne:

- I jak tam twoje ogłoszenie "szukam żony"?
- Otrzymałem dziesiątki odpowiedzi typu "weź pan moją".




1 Co to za idiotyczna moda na logowanie się do darmowego serwisu sieciowego? Jeśli strona wita mnie żądaniem hasła, za żadne skarby na nią więcej nie zajrzę...

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

73
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.