 | 'Titeuf' |
AD: Też tak mi się wydaje. Bo problem ceny komiksów oczywiście istnieje, ale to nie cena przede wszystkim odgrywa rolę, ile model spędzania wolnego czasu w naszym społeczeństwie. Truizmem jest stwierdzenie, że Polska to ogólnie biedny kraj i nie czytający. I przytoczę w tym miejscu coś, co mi się natychmiast nasuwa jako pewne odniesie do Francji, wiadomo stolicy komiksu europejskiego. Jakiś czas temu w Wyborczej był artykuł podsumowujący rok 2001 dla filmu francuskiego. Pan Sobolewski, autor artykułu, podkreśla w podsumowaniu sukcesów kinowych Francuzów tak w kraju jak i za granicą, że już po przejażdżce metrem paryskim, widać, że Francuzi to ludzie czytający.
PN: Wątpię, żeby Francuz odniósł analogiczne wrażenie wsiadając do metra warszawskiego.
AD: Mieliśmy w roku 20021 zarówno albumy zupełnie nowe, jak i kontynuacje serii z lat poprzednich. Spróbujmy może wymienić komiksy w taki czy inny sposób wybitne. Na sam początek przychodzi mi tu do głowy taki jeden tytuł, ale to może przez fakt, że czytałem go niedawno w sumie. Mowa o komiksie Blacksad. To absolutny hit wydawniczy w tym kraju, ustanawiający pewien kolekcjonerski poziom edycji. Sama historia to kwintesencja czarnego kryminału, niby nic nowego, ale sposób opowieści zarówno graficzny, jak i fabularny, stawiają ten komiks u mnie na jednej z najwyższych półek. Zresztą o sukcesie tego komiksu świadczy wydanie we Francji albumu dokumentującego powstanie albumu, zawierającego szkice, częściowe pokolorowane plansze etc. Wszystko to moim zdaniem, aby podtrzymać zainteresowanie i dać autorom czas na kontynuacje może. Z polskich rzeczy wymienię 48 stron, długo oczekiwany komiks, który ukazał się dzięki nowemu wydawnictwu Mandragora, którego sprzedaż i percepcja idzie naprawdę nieźle, co też moim zdaniem pociągnęło bardziej zdecydowane działania Egmontu w sprawie duetu Adler i Piątkowski (Breakoff w marcu). Zresztą A&P to zdecydowanie najbardziej obiecująca para komiksiarzy, a oni naprawdę mają jeszcze wiele przed sobą. Bardzo dobrze opowiadają historie, są to opowieści ciekawe, oryginalne w taki czy inny sposób, i doskonale wykorzystujące atrybuty komiksowego snucia historii. Wystarczy popatrzeć na plansze ich komiksów, aby dostrzec, jak sprawnie język komiksu jest przez nich wykorzystywany.
 | 'Drapieżcy' |
PN: Dokładnie. Poza tym Mandragora może zagospodarować pewną niszę rynkową: komiks amerykański. TM Semic powoli odpuszcza sobie pozostałe serie, a Mandragora szuka cały czas komiksów w USA. Ściera się tam z Egmontem, jeśli chodzi o DC, ale nie tylko jedno wydawnictwo tam jest... Jeśli Pielgrzym i Universe (zapowiadane przez Mandragorę na okres marzec-maj) odniesie sukces, to moim zdaniem wydawnictwo powinno pójść w tym kierunku.
AD: Dalej idą Drapieżcy, czyli Marini. W sumie też czytałem polską wersję niedawno. Po dobrze przyjętym Skorpionie na łamach ŚK, ukazanie się Drapieżców, to moim zdaniem nowy kolejny krok w stronę innych plastycznie komiksów, rysowanych przez młodsze pokolenie. W ten trend dobrze też wpisuje mi się Blacksad, można znaleźć pewne paralele między plastyką obu rysowników...
PN: Po prostu oprócz klasyki komiksu francuskiego (europejskiego) zaczynają do nas trafiać również rzeczy współczesne. I o to chodzi.
AD: Seria Drapieżcy dla mnie osobiście była pewnym odkryciem, świetna historia, świetna kreska i kolor Mariniego, co tu dużo mówić, jest to sposób rysowania, który wyjątkowo dobrze do mnie trafia. Po zapoznaniu się z większą liczbą prac Mariniego, przekonałem się jednak, że ma on też i swoje wady, przy czym najbardziej dokuczliwa z nich jest chyba powtarzalność rysów twarzy postaci. Wystarczy zwrócić uwagę na kobiety o długich, czarnych włosach czy mężczyzn również o czarnych włosach i charakterystycznej bródce. Ale tak czy siak, czekam na wydanie w Polsce kolejnych prac Mariniego...
MH: Nie można nie wspomnieć o Largo Winch, który mimo drobnych braków rysownika (a z pewnością nie przeszkadzają one w odbiorze opowieści) jest dobrym komiksem.
 | 'Nathan Never: Dzieci nocy' |
AD: Masz rację. Dla mnie prawie każdy komiks do scenariusza Van Hamme'a to przyjemna lektura. Ja po prostu lubię jego styl prowadzenia opowieści, która wciąga mnie i intryguje. Tutaj, w moim przypadku na dalszy plan schodzi plastyka komiksu, a na pierwszy wysuwa się historia. Oby tylko polskiemu wydawcy starczyło sił, bo troszkę tu do wydania jest... Osobiście z dużą przyjemnością oglądam też serial, pierwszy epizod Largo na Polsacie, a o ile się nie mylę, to na M6 leci już chyba drugi sezon, wczoraj coś widziałem przelotem... Serialu traktować poważnie nie można, troszkę zalatuje infantylnością, ale z odpowiednim nastawieniem jest strawialny. Ciekawe też, jak ten komiks się w Polsce przyjmie, we Francji o jego popularności świadczyć mogą medale, karty telefoniczne z sylwetką Largo etc., ale mam poważne wątpliwości, czy u nas trafi na podatny grunt.
PN: Ja tu chciałbym zwrócić uwagę na dwa jeszcze tytuły: Nathan Never i Dylan Dog, czyli komiksy z półwyspu w kształcie buta. Dla mnie duże odkrycie, to bardzo oryginalne komiksy w każdym tego słowa znaczeniu. Oczywiście nie powalają mnie jak Blacksad, czy Drapieżcy, bo i powalać nie mają czym na pierwszy rzut oka. Ale jak się człowiek wczyta w taki komiks, to odnaleźć tam można ziarno innowacyjnego snucia obrazkowej historii... To zresztą idealne komiksy do podróży, intrygujące, ciekawe, dłuższe, wygodniejsze. Myślę, że mogą nawet funkcjonować na zasadzie adekwatnej do mang w Japonii... Jestem ciekaw, jak miłośnicy mangi przyjęli ten komiks... Pomysł jest świetny - za 10 złotych dostajesz 100 stron komiksu. Podchodzę do tego ekonomicznie, ale chodzi mi o to, że przypomina to mangowe wydawnictwa.
AD: Nie można nie wspomnieć Westernu, historii twórców Thorgala, rzeczy wyjątkowej tak dla Rosińskiego, jak i dla Van Hamme'a o ile wiem. Pierwsze wrażenia, po obejrzeniu paru plansz w sieci, nie były najlepsze, wydawało mi się, że komiks będzie po prostu brzydki, ale kiedy potem wreszcie miałem go w rękach ujął mnie swą kolorystyką i kompozycją. Można dyskutować, czy dwustronicowe malunki faktycznie spełniają swoją rolę przerywaczy, ale nie można chyba podważyć oryginalności, z jaką komiks został stworzony. Osobiście troszkę kuleje druga warstwa zakończenia historii, troszkę za dużo dla mnie w niej zbiegów okoliczności, odniosłem wrażenie wymuszoności ostatnich paru stron.
 | 'Dylan Dog: Świt żywych trupów' |
PN: A wiesz, że jakbyś nie przypomniał, to bym o tym komiksie nie pamiętał? Przeczytałem i odłożyłem na półkę. Nawet nie pamiętam imion bohaterów. Ot, czytadło...
AD: Tak sądzisz? Może dlatego, że nie jest to kontynuacja jakiejś serii, my jesteśmy pokoleniami seriali...
MH: Ode mnie dodam jeszcze Mikropolis - oryginał sam w sobie. Kilkuletni wkład Wojdy i Gawronkiewicza w polski komiks został wreszcie uhonorowany albumem, ale zwróćcie uwagę, jaką dużą pracę promocyjną sami autorzy wykonali. W zasadzie wydawnictwo wydało tylko komiks, zresztą troszkę rozczarowała jakość, ale nic więcej nie zrobiło i teraz zbiera, mam nadzieję, kasę. Zresztą Siedmioróg w ogóle komiksy traktuje po macoszemu. Można Mikropolis nie lubić, może nie odpowiadać specyfika pasków relacjonujących życie mieszkańców miasteczka, to prawda. Zresztą autorzy wyraźnie są zadowoleni, że nie zawsze ich prace kojarzone są z komiksem. A mówią wręcz, że niektórzy komentują doświadczenie po przeczytaniu albumu: To Mikropolis jest komiksem...? Może to jest sposób na propagowanie komiksu wśród nie znających go. Ciekawa jest też forma albumu, niecodzienna, przygotowany bowiem jest przecież w postaci przewodnika.
AD: Z innych rzeczy przychodzi mi do głowy Maus, o którym powiedziano i napisano już naprawdę sporo dobrego. To też ważny przyczynek do poprawy wizerunku komiksu w naszym kraju. Ach i nie można pominąć Kajtka i Koko... Naprawdę świetny pomysł z tym zebraniem historii i puszczeniem ich w pięknym, typowo kolekcjonerskim wydaniu.
PN: Co natychmiast nasuwa mi na myśl Śledzia i jego Fido i Mela..., rzecz trafiająca w szerokie gusta.
 | 'XIII: Ocalić Marię' |
MH: Ode mnie jeszcze dorzucę serię XIII. Doskonała porywająca fabuła na równym poziomie. Takiż rysunek. Trochę statyczny, ale niezwykle precyzyjny i z dużą dbałością o szczegóły. Można Vance'owi zarzucać, że nie umie nagich kobiet rysować (za to ten Marini :-), ale wszystko inne...
AD: Tak, każdy album XIII trzyma poziom, widać po autorach rozważne podejście, to też jeden z moich faworytów. To komiksy, które zdecydowanie należą do dobrych serii wydawanych w Polsce. Podobnie zresztą jak Armada, mimo różnych dyskusji, które na temat tej serii prowadziliśmy na łamach Esensji.
MH: Kolejny mój typ to Rork - głównie ze względu na warstwę fabularną. Niezwykle tajemnicza, oniryczna historia. Nie można się po prostu oderwać od tego komiksu. Nie wiem, jak dalsze części, ale Cmentarzysko Katedr mnie powaliło.
AD: To prawda. Cmentarzysko Katedr jest naprawdę dobre. Przekonało mnie do Rorka, mimo, że Przejścia i Fragmenty nastawiły mnie bardzo sceptycznie.
MH: Mnie ten komiks urzekł już kilka lat temu, ten niepokój w Przejściach i Fragmentach. Tchnienie tajemnicy. Pamiętam, że jako dzieciak bałem się tego komiksu... Za dobry uważam również Fastnachtspiel Marka Turka. Jeden z najbardziej czytelnych komiksów tego autora. Niestety przeznaczony dla wąskiej publiczności i niedostępny w tradycyjny sposób. Ciekawy przykład dopracowanej alternatywnej kreski.
Wizerunek komiksu
 | 'Rork: Przejścia' |
AD: Zastanawiam się dlaczego komiks jest tak źle postrzegany w mediach i odbiorze społecznym, i chociaż poprawia się ten wizerunek, to wciąż to za mało. Osobiście doceniam działania Egmontu, to przykład przemyślanego działania promocyjnego ich produktów, ale również bez wątpienia poprawa percepcji komiksu. Ciśnie się tu jako przykład ich świetny pomysł z włoskimi seriami reklamowanymi hasłem Ten komiks czyta Umberto Eco.
MH: Egmont rzeczywiście się stara, ale dużo robią artykuły w prasie niebranżowej np. Newsweek, Przekrój, Polityka itp. Nie przeceniałbym Egmontu.
AD: Zdaje mi się, że część tych artykułów jest inspirowanych bądź przez sam Egmont bądź przez ich działania. Ale fakt, niepodważalna jest rola osób przyjaznych komiksowi w kręgach dziennikarskich, tutaj najwięcej dobrej roboty robi chyba Kamil Śmiałkowski z Newsweeka.
PN: W Polsce niestety funkcjonuje wciąż stereotyp, że komiksy są tylko dla dzieci. Ale to jest taka zmiana, która nie nastąpi z dnia na dzień. To właśnie czytające dziś komiksy dzieci muszą dorosnąć nie zapominając o tego rodzaju lekturze. Zmiana pokoleń, co już nieraz chyba padło w tej dyskusji.
MO: Osobiście nie przypominam sobie, żeby w zeszłym roku ktokolwiek podejmował jakąkolwiek próbę zmiany wizerunku komiksu. Nie przypominam sobie, żeby taka dyskusja była podejmowana na łamach ŚK. Ja sam wychowałem się na Świecie Młodych, a ostatnio przeczytałem, że do roli jaką wtedy pełnił ŚM, obecnie pretenduje Komiksowo. Dodatek ten miałem kilka razy w ręku i gdybym miał dzieci, to bym zabronił im to czytać.
AD: ŚK nie bardzo potrzebuje podejmowania takiej dyskusji, bo trafia w ręce którzy żadnych argumentów do czytania komiksów nie potrzebują. To raczej w prasie ogólnej spodziewamy się takich tekstów.
PN: Możesz Marcinie rozwinąć wątek Komiksowa?
MO: Proszę bardzo. Komiksowo jest skierowane do dzieciaków, jako dodatek do piątkowej Wyborczej nakład kilkaset tysięcy. Jest tam głównie disneyowska papka (z ciekawszych rzeczy kiedyś było coś Baranowskiego, teraz "Tymek i Mistrz"). Nie mam nic przeciwko komiksom dla dzieci, ale komiksy Disneya to dla mnie najbardziej durne historie - jeśli dzieciaki będą się na czymś takim wychowywać, to zmniejszają się szanse, żeby później były odbiorcami jakiejś ambitniejszej roboty komiksowej. Moje pokolenie było "skazane" na Kajka i Kokosza, Tytusa, Kleksa - dzisiaj to klasyka (BTW nie do końca wiem jak zaklasyfikować tego ostatniego:-). Myślę, że wyszło to na zdrowie.
AD: Tu masz rację. Komiksowo to dość zła rzecz oględnie mówiąc, ale wydaje mi się, że porównanie jest nieadekwatne. Komiksowo jest skierowane chyba do znacznie młodszych odbiorców niż był ŚM... Moja koleżanka czyta Komiksowo swojej 2-letniej córce...
Na szczęście o komiksie troszkę się w ubiegłym roku pisało - vide Przekrój, z blokiem artykułów poświęconych tematowi. Newsweek zamieścił tekst o komiksach trudniejszych. Wychodzą cały czas książki poświęcone komiksowi. O komiksie mówiło się nieco w Pegazie, zaraz po konwencie w Łodzi. Ale faktycznie brak szerszych odgłosów. Choć taka Machina potrafi od czasu do czasu zrecenzować jakiś komiks... a Elle z kolei łódzki festiwal komiksu zamieściło w swoim Kalendarzu jako ważną imprezę... Więc może jeszcze nie wszystko stracone? W każdym bądź razie wierzę, że w tym roku będzie się o komiksie mówiło/pisało jeszcze więcej.
ciąg dalszy w następnym numerze
|
|
|