Magazyn ESENSJA nr 2 (XIV)
luty 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Wojciech Gołąbowski
  Niezwykłe uczucia

Bywa, że zachęceni przez znajomych, decydujemy się poznać nowe medium, nowe środowisko, nową (dla nas) usługę internetu, jaką jest Usenet lub listy dyskusyjne. Mamy wtedy szansę przeżyć jedne z najniezwyklejszych przeżyć i emocji... I tak:

1) wysłanie pierwszego postu - to obawa, ciekawość, niecierpliwość w oczekiwaniu na odpowiedź. Nierzadko wiążemy z wątkiem spore emocje, na tyle duże, że przełamały tremę - dlatego wkraczamy dynamicznie, z dodatkowym napięciem, które narasta do momentu, gdy otrzymujemy:

2) pierwszą odpowiedź - w zależności od tego, jak zabrzmiała, wywołuje albo dumę, albo wściekłość. To drugie, gdy prowadzący z nami polemikę oponent nadal ośmiela się mieć własne zdanie, a nawet - co gorsza - popierać je dyskwalifikującymi nasze stanowisko dowodami. Jeśli - nie uznając racji drugiej strony - w toku dalszej dyskusji dajemy upust emocjom, zaczynając posługiwać się epitetami obraźliwymi bądź wulgaryzmami, niechybnie czeka nas:

3) pierwsza informacja o splonkowaniu: zdumienie, często niezrozumienie, a także tłumiony wściekłością strach, obawa - z jednej strony nie bardzo wiemy bowiem, co dokładnie to dla nas oznacza, z drugiej zaś - czy zdanie rozgoryczonego oponenta podzielą także inni. Bywa, choć rzadko, że naszą z oponentem dyskusję podchwycą także inni zainteresowani, podzielając - o dziwo - nasze stanowisko. Wtedy zdarza się, że na cudzy plonk naszej osoby nastąpi:

4) pierwsza obrona - jedno z najniezwyklejszych uczuć, jakie można przeżyć na sieci. Świadomość, że obca ci osoba, nic nie mówiące imię, nazwisko lub pseudonim, czyjś umysł ulokowany w ciele oddalonym o setki kilometrów naraża swoje dobre imię, stając w obronie twojego. Jakimi słowami to opisać? Duma, radość, zdumienie, szczęście... Szeroki uśmiech na twarzy. Jest to jednak bardzo ważny dla nas moment - oto zostajemy poddani próbie: jej wynik, czyli nasza reakcja, będzie miał decydujący wpływ na naszą pozycję w świadomości przyglądających się wątkowi czytelników (a jest ich zawsze więcej, niż przypuszczasz!). Nie podam tu uniwersalnego rozwiązania gwarantującego sympatię i uznanie wszystkich stron, bo takie oczywiście nie istnieje... Często wszakże bywa, że w odpowiedzi na cudzy plonk dokonujemy:

5) pierwszego wpisu do KillFile'a, czyli odfiltrowania wypowiedzi danej osoby: złość, ale i duma, satysfakcja, ale i strach - a może jednak dana osoba poda kiedyś ważną dla nas informację? Z tego właśnie powodu stosowane są często lżejsze metody postępowania: plonk terminowy (filtrowanie przez z góry określony czas) lub plonk mentalny (świadome ignorowanie widzianych wypowiedzi delikwenta).

Jeśli pierwsze kroki w Usenecie nie zniechęciły nas do tego medium, po pewnym czasie mamy okazję doświadczyć kolejnych specyficznych emocji, dostarczanych przez:
a) dyskusję nad proponowaną przez nas nową grupą newsową;
b) głosowanie nad ową grupą;
c) pierwsze wiadomości na "naszej" grupie;

a po jeszcze dłuższym czasie ("na oko" dwa, trzy lata):
d) zarzucenie nam, że w sieci jesteśmy lamerami i nowicjuszami.

I - przewrotnie - właśnie tego ostatniego Wam życzę, gdyż śmiech, którym w tym momencie wybuchniemy, to - jak wiadomo - zdrowie.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

82
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.