Magazyn ESENSJA nr 4 (XVI)
kwiecień 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Szept
  Szept poleca

        Więcej twórczości członków Grupy Literacko-Dyskusyjnej "Szept", jak i informacje o samej grupie znaleźć możecie na stronie "Szeptu" - www.astercity.net/~pfelix/

      Diara     Wio-senna-senka

 Wio! Senna
 senka
 budzi zapach
 w dźwiękach
 ćwierkaniem w promieniach
 pękają śmiechu
 biele
 życia zieleń
 
 a ja nadal
 bez - senna
 i taka
 nie wiosenna
 
 05.04.2002




      DEAth     Ukrzyżowanie

 - przybijmy go tutaj
 - nie tu nie można;
 przesłoni neon
 
 - to może go, kurwa,
 powiesimy na ramieniu
 - tam są godziny otwarcia
 
 - a na drugim co
 - ceny usług są
 nie może zasłaniać
 
 - to może z drugiej;
 choć wtedy go nie widać
 - nie o niego tu chodzi




      Świtezianek     herr G OYnA

 choć tak czarownie jest
 na nowo uczyć się
 koloru przylaszczek od wiosny
 (a przecież to jedyne
 co pamiętamy)
 tak dłużej nie może być
 
 bo umysły które nigdy nie śpią
 zabijają nasze potwory
 a oczy które nigdy nie miały wątpliwości
 znikają śmierć przemykającą pomiędzy
 drzewami których nigdy nie było
 
 a ty jesteś zbawicielem
 frau zimo w płucach
 która wszystkich nas zabijesz




      Diara     Wieczorne dziękczynienie

 Ptakom które dziś śpiewały
 drzewom, które z wiatrem grały
 trawie świeżej i pachnącej
 dziękuję
 
 Niebu, które nie płakało
 słońcu które dziś mnie grzało
 Ciszy, która tak koiła
 dziękuję
 
 Nogom, które nie bolały
 słowom, które rozśmieszały
 ludziom, co nie opuścili
 dziękuję
 
 Duszy, która się wzruszyła
 sercu, które otworzyłam
 Bogu, za to że jest przy mnie
 dziękuję




      Świtezianek     czwartek

 I.
 
 trzynastu
 jego donośny głos odbijał się
 od murowanego sklepienia
 bałem się więc wyszedł
 w ciemność zamiast mnie
 szare kamienie wieczernika
 pamiętały najdłużej ja nie
 
 II.
 
 wieczór ciemny kradzionym mrokiem
 siada obok mnie na zardzewiałej ławce
 szare ćmy powiek zamykam w klatce
 rozdrapuję metalowe szwy na tęczówkach
 winem i żyletką
 zbawiam się od nowa




      nonFelix     ***

 jeszcze raz popatrzył w jej oczy
 w pustkę i błysk, w pustkę i błysk
 kap, kap, krople wyśnionej słodyczy -
 w jej źrenicach zamieszkał Bóg.
 
 głęboki oddech, jeszcze jeden, już
 przemierzwione włosy, aureola z lnu,
 po co i łunek, i pocałunek i...
 tak totalnie z bzu; wykrzyczane sny.
 
 on czuje, czuje wszystko, ekstazę i nic
 paznokcie na plecach ślą runiczną nić.
 zatopić, utopić, wpoić, może ze,
 jedna dusza, dwa ciała... jedno ciało, jedna krew.
 
 jedno pasmo włosów wymsknięte z rzemienia,
 jeszcze szybki oddech, jeszcze ciepły pot,
 powieki tak drżące, tak niepewne szczęścia,
 półuśmiech spierzchnięty, jej ślina to Bóg.




      Misiek     Ramówka codzienna

 Pasek zegarka ściska mój
 nadgarstek - gwóźdź programu i
 czasami nie mam czasu mieć
 czas
 właściwie często, może nawet za.
 Około północy, przed snem, do kąpieli
 rozkuwam małym palcem kajdan, widzę
 skórę pomarszczoną ściskiem uścisków i
 morze
 martwe od kałuż nieodprowadzonej krwi.




      Simply     [Nie było innego]

 Musiałem to zrobić.
 Choćbym nie chciał - musiałem.
 I choćby niebieskie zastępy zstąpiły,
 choćby słońce zgasło, a księżyc krwią spłynął,
 choćby ziemia pękła i w czeluść zapadła -
 Alternatyw nie było.
 
 Sam mnie wybrał:
 "Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie",
 a potem - kawałek chleba
 (niewinny puchar goryczy)
 
 i wzrok.
 
 Nie mogłem zawieść
 - nie było innego,
 co by zrozumiał
 i miał siłę unieść
 ten krzyż
                 słodki jak miód,
                 choć gorzki - jak piołun.
 
 Nawet temu, co miał być opoką,
 zabrakło odwagi,
 a ten, którego umiłował,
 nie zniósłby - odrzucenia?
                      pogardy?
                      siebie...?
 
 Więc musiałem.
 
 A wtedy
 sypnęli mi garść srebra,
 żałośni i ślepi,
 radujący się w sercach,
 choć zgubieni na wieki.
 
 Garść srebra...?
 
 Niewielka zapłata
 za Zbawienie Świata




      Felis     Serce

 Stuk puk
 Nikt nie otwiera
 Słychać tylko pusty dźwięk
 
 Stuk puk
 Niewyraźny dźwięk
 zardzewiałych sprężyn
 Jakby ktoś wiercił się na łóżku
 
 Stuk puk
 Wrzask dobiegający za drzwi
 Daj spać.




      nonFelix     [wielkanocne wariacje]

 Gdy leżę na łące
 A skwar się nie kończy
 Wysoko pod Słońcem
 Na niebie gorącym
 Aniołki tak śpiące
 Bawią się w kamikaze
 Plask!
poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

20
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.