Magazyn ESENSJA nr 4 (XVI)
kwiecień 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Konrad R. Wągrowski
  Major Żbik po weryfikacji

        "I co dalej kapitanie?"

Zawartość ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
'I co dalej kapitanie?'
Gdy na Warszawskich Spotkaniach Komiksowych ujrzałem album "I co dalej kapitanie?", choć od początku miałem zamiar go nabyć, zawahałem się - nie chcę kupować tak zniszczonego zeszytu! Przejrzałem stertę komiksów i stwierdziłem, że każdy album jest tak samo uszkodzony! Na szczęście po prostu okładka, choć w doskonałym stanie, była pokryta fikcyjnymi rysami, sugerującymi wiekowość zeszytu i upodobniającymi go do obecnego wyglądu "Żbików" z lat 70-tych. Pomysł zaiste znakomity - podobnie jak pomysł wydania albumu będącego hołdem dla jednej z najbardziej kultowych postaci polskiego komiksu. Zeszyty o kapitanie Żbiku wychodziły w latach 70-tych i 80-tych, a powstały na zapotrzebowanie Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej, mając zadbać o poprawę wizerunku milicjanta w społeczeństwie, zwłaszcza wśród młodzieży. Nie wiem, czy spełniły swą rolę w jakimkolwiek stopniu, ale przez wiele lat były jedną z nielicznych możliwości kontaktu Polaków z komiksem. Choć fabuły były naiwne i niebywale przesycone dydaktyzmem, to należy pamiętać, że na "Żbikach" swój warsztat doskonalili tacy twórcy, jak Grzegorz Rosiński, Bogusław Polch i Jerzy Wróblewski. Ale dość o samym Żbiku - to temat na osobny artykuł - zajmijmy się antologią "I co dalej kapitanie".

Tak, jak pomysł uważam za znakomity, gdyż znając fabułę 'kolorowych zeszytów', można na nią spojrzeć od różnych stron, zarówno w wersji parodystycznej, jak próbując odnieść ją do współczesności, świetny materiał dla twórców - to niestety wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Hołd kapitanowi (później awansowanemu do stopnia majora) składa grupa młodych twórców komiksowych - Ozga i Zeke, Palinowski, Truściński, Jurga, Skarżycki i Leśniak, Będkowski, Wojda i Gawronkiewicz, Śledziu, Ostrowski, Ernesto Gonzales, Szmigiel, Dąbrowski, Szneider, Koza, Lechowicz, Składanek i Zawiślak, Adler i Piątkowski, wreszcie Kowalski i Gosienicki. Temat dawał twórcom szerokie pole do popisu - można było spojrzeć na opowieści o dawnym kapitanie Żbiku ze współczesnej perspektywy - bowiem, choć przedstawiany jako nieskazitelny bohater, był Żbik jednak milicjantem, a wiadomo jak wówczas kojarzyła się milicja. Można było opisać przyszłe losy dzielnego majora - co też stało się z nim po zmianie ustrojowej i przemianowaniu milicji na policję. Wreszcie można było stworzyć swoje wersje opowieści o Żbiku, korzystając z przyjętej przez pierwotnych twórców konwencji. Tymi tropami szli uczestnicy zabawy - z bardzo różnym jednak skutkiem.

Odbarwianiem postaci dzielnego milicjanta zajęli się Cyryl Lechowicz ("Wizyta na komendzie") i, w pewnym stopniu, Przemysław Truściński ("Party..."). Współczesne losy Żbika pokazało najwięcej twórców - Żbik kryminalistą u Michała Będkowskiego - "Którz nie pamięta dziś kapitana Żbika" (ciekaw jestem, czy błąd ortograficzny w tytule to wpadka, czy celowe działanie - w komiksie nie ma żadnego jego uzasadnienia), Żbik podrzędnym ochroniarzem u Śledzia ("Sklep pod ochroną"), Żbik kobietą w "Ostatnim raporcie" Roberta Szmigiela, Żbik sfrustrowanym starcem w "Requiem dla kapitana" Benedykta Szneidera, czy Żbik emerytem w "Świeżym tropie" Kozy. Własne niezależne opowieści przedstawili pozostali twórcy ("Kapitan Gżebyk na tropie - niedokończony raport" Zeke i Ozgi, "Kapitan Żbik na tropie handlarzy zieloną śmiercią" Dariusza Palinowskiego, "Żbik in Japan" Jarosława Jurgi, "Jeż vs Żbik" Leśniaka i Skarżyckiego, "Plastelina" Krzysztofa Ostrowskiego, "Nocna wizyta" Ernesto Gonzalesa, "Feralne zadanie" Ryszarda Dąbrowskiego i "Dziwny sąsiad" Jarosława Składanka i Pawła Zawiślaka). Pod żadną z tych kategorii nie da się podciągnąć jak zwykle oryginalnej historii z Miasteczka Mikropolis - "Złodziej marzeń" Wojdy i Gawronkiewicza i postmodernistycznej zabawy Adlera i Piątkowskiego - "Zoomo".

Jaki jest mój główny zarzut? Ano taki, że większość z tych historyjek nie ma wiele wspólnego z dawnym kapitanem Żbikiem i zupełnie nic by się nie stało, gdyby zamienić w nich Żbika na dowolną inną postać - choćby Sędziego Dredda. Tak jest u Ozgi, w prościutkiej historii o odkryciu przybyszów z kosmosu, tak jest w niesmacznym raczej żarcie Truścińskiego, podobnie u Palinowskiego, Gonzalesa, Ostrowskiego i w "Dziwnym sąsiedzie", w którym to nawet nie Żbik jest główną postacią. Z kolei Skarżycki i Leśniak oraz Dąbrowski postawili sobie za cel promocję własnych postaci - Jeża Jerzego i Likwidatora, dla których kapitan jest tylko tłem. W wizjach współczesności też raczej nic oryginalnego nie znalazłem - choć może ciężko było coś ukazać w króciutkich zwykle historyjkach. Bo pointy, że Żbik jest sfrustrowanym emerytem, zbyt odkrywcze jednak nie są.

Co mi się spodobało? Jak zwykle Wojda i Gawronkiewicz w nastrojowej i nostalgicznej opowieści z nieocenionego Mikropolis oraz pomysłowość Tobiasza Piątkowskiego i Roberta Adlera - ich "Zoomo" to żart naprawdę inteligentny, a scena ścigania szkodnika po prostu rzuciła mnie na kolana. Poza tym broni się fabularnie "Dziwny sąsiad" i Jeż Jerzy, który nie odbiega od innych opowieści o sympatycznym kolczastym. Graficznie komiksy te są raczej proste, aby nie rzec schematyczne - poza Adlerem (nieco niedbałym jednak) zwrócił moją uwagę Jarosław Jurga, który w historyjce "Żbik in Japan" nie tylko ładnie nawiązuje do wzorców mangowych, ale i ślicznie naśladuje styl nieodżałowanego Jerzego Wróblewskiego na ostatniej planszy swej opowieści.

Nie można nie wspomnieć świetnego pomysłu - wspomnienia porucznik Oli o Żbiku na drugiej okładce, tam gdzie zwykle Żbik zwracał się do młodzieży. Szkoda jednak, że nie zobaczyliśmy tradycyjnej historyjki o medalu "Za ofiarność i odwagę".

Reasumując - twórcy wpadli w pewną pułapkę właściwą dla wielu antologii tematycznych - poza podchwyceniem tematu, nie zadali sobie trudu, aby poszły za nim ciekawe opowieści. Szkoda, zważywszy na niewątpliwy potencjał młodych komiksiarzy. Nie wątpię, że bawili się świetnie przy rysowaniu swych opowieści - ale dla wymagającego czytelnika to jednak nieco za mało.



"I co dalej kapitanie?"
Wydawnictwo "Kultura Wesołych Podskakiwaczy"
Warszawa 2002
Gatunek: antologia

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

31
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.