Pojedyncza kropla zaperliła się na szerokim czole Vinta. Palce nerwowo zabębniły o poorany stół.
- Człowieka mi trzeba. Ale nie zwykłego łamikarka. Najlepszego... - grubas urwał nagle. Sięgnął po stojący opodal kufel, zabełtał.
- Mówcie, szlachetny kupcze.
Ciche słowa z ust cichego człowieka. Śmiertelnie cichego...
Piwo z głośnym chlupotem znikło w gardzieli tłuściocha. Kupiec wziął głęboki oddech i wypuścił wolno powietrze. "Jak za młodu" - pomyślał. Nagle, nie wiedzieć czemu, przed oczami stanęły mu dawne czasy, kiedy sam jeszcze musiał nurkować po swoje perły. Ech, wolałby choćby zaraz skoczyć, tak jak stoi, w ciepłe wody zatoki, niż być tu i teraz. I rozmawiać z tym zakapturzonym mnichem.
- Kupiłem wczoraj pewien cenny drobiazg. Nie jest ważne w tej chwili, co. Ważne za to, że nim słonko wstało, miałem dwie wizyty. Najpierw przyszedł taki młodziak. Chudy jakiś taki, blady. Z początku kazałem go pachołkom ze schodów zrzucić, ale ten sypnął im w oczy jakimś proszkiem, coś tam wymamrotał i oba bez ducha padli.
Perłowy magnat otrząsnął się na samo wspomnienie. Machinalnie chwycił kufel, uniósł do ust.
- Co do kur... Karczmarzu! Jeszcze dwa kufelki, jeśli łaska! - zawołał gromko, rad, że ma pretekst do zmiany tematu.
- ...i oba bez ducha padli. Ciekawe. Co dalej, szlachetny?
- I bez ducha padli. Co było robić? Wpuściłem gada do biura, a ten od progu rzecze, że cacko, które nabyłem, jest własnością jego mistrza. I mam go oddać teraz i z marszu, bo inaczej krucho ze mną będzie. Jak świat światem, tego jeszcze nie było, żeby mi jakiś taki groził na moim własnym podwórku! - sapnął grubas wściekle, po czym ciągnął dalej.
- Rzecz jasna obśmiałem go nieprzystojnie i powiadam, że jeżeli myśli, że rzecz ową przy sobie trzymam, to jest głupszy, niż na to wygląda. A poza tym zakup był legalny i mam na to świadków. I jeszcze, że jak jego mistrz chce, to może się tu sam pofatygować, być może targu dobijem. Po cenie zakupu plus te, no, koszta manipulacyjne.
Vint zawiesił głos, jakby czekając na jakąś zachętę ze strony towarzysza. Nie doczekał się.
- Taa, no cóż... W każdym razie typ warknął coś, minę zrobił i poszedł sobie. Ale za to kilka godzin później miałem kolejne odwiedziny. Nie wiem dokładnie, która godzina była, ale wiem, że obudziłem się uboższy o kilka wartościowych drobiazgów. Włącznie z tym. Z początku pomyślałem sobie, że jak nie dałem po dobroci, to zabrali po złości. Przyznam się szczerze - tu bogacz zniżył głos do szeptu - że nawet mi ulżyło. W samej koszuli nie zostałem, a jakoś niespieszno mi było z tym jego mistrzem się kumać. Ale nie! Oto z samego ranka posłaniec dostarczył mi wiadomość, że jeżeli w ciągu trzech dni cacka nie dostarczę, to już mogę się żegnać ze skórą.
Postać w kapturze poruszyła się lekko.
- Rozumiem, że chcecie, szlachetny kupcze, żeby ów problem zdjąć wam, że się tak wyrażę, z karku. W porządku - palec mówiącego nakreślił liczbę na pobrużdżonym blacie. - Cena nie podlega negocjacji.
- Ale... - próbował wykłócać się tłuścioch
- Nie ma ale - głos ciął protesty, jak nóż. - To jest cena Bractwa. Czy kiedykolwiek byłeś niezadowolony z usług?
- Nie, ale taka kwota! Z góry! A jeżeli się nie uda?
- Przypominam, że rozmawiasz z Bractwem, szlachetny kupcze. Mam odpowiedniego człowieka. Jeżeli się zdecydujesz, wiesz co robić.
Człowiek w kapturze wstał od stołu, dając do zrozumienia, że to koniec rozmowy. Wychodząc z alkowy minął oberżystę, niosącego kufle z piwem. Uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział, że tego dnia w świątyni Amona ktoś przekaże na ofiarę mały, safianowy woreczek, zawierający perły. Perły i karteczkę z dwoma imionami...
Poniższy tekst stanowi fragment pracy zatytułowanej "Rzecz o maggusów ubijaniu" pióra Stratosa Zabójcy Magów, znajdującego się w zbiorach Królewskiej Biblioteki w Villacaro.
Wśród wielu wyzwań, jakim musi stawić czoła człek parający się naszą sztuką, największym niewątpliwie jest podmiot parający się sztukami tajemnymi. Wyzwanie to jest w istocie tak wielkie, że jeno najbardziej wprawni mistrzowie mogą mu śmiało podołać. Ze względu na szczególny charakter sprawy ważne jest tu nie tylko opanowanie kunsztu, lecz także pewne wrodzone cechy i predyspozycje, bez których ciężko mówić o powodzeniu, zwłaszcza w trudniejszych wypadkach. Praca niniejsza ma za zadanie nie tylko przybliżenie tematu i omówienie konkretnych technik likwidacji, lecz również zwrócenie uwagi nauczycieli na zagadnienia, które powinny zostać poruszone podczas edukacji młodszych adeptów, tak, aby wybadać ich zdolności w tej materii i przygotować do wykonywania podobnych zleceń.
W dalszej części pracy czytelnik uważny odnajdzie zalecenia i pobieżne omówienie technik stosowanych przy likwidacji obiektów na terenie neutralnym, jak również podczas spotkań bezpośrednich. Na koniec skoncentrujemy się na kilku powszechnie stosowanych metodach likwidacji celu na własnym terenie. [...]
I. MYŚLIWY
Wśród wielu cech potencjalnego likwidatora podmiotów magicznych najważniejszą, a jakże często niedocenianą, jest cierpliwość. W odróżnieniu od innych zleceń, likwidator podmiotów magicznych najczęściej nie ma możliwości powtórzenia nieudanego podejścia, czy to ze względu na niedostępne mu środki transportu, którymi posługuje się obiekt, czy też fizyczne zagrożenie z jego strony. W związku z tym niezbędna jest dokładna znajomość nawyków, obyczajów, a szczególnie zabezpieczeń i środków zaradczych obiektu. Podczas gdy pierwsze dwa z tych punktów ustalić można drogą żmudnej obserwacji, w celu poznania środków, które mogą zostać użyte przeciw likwidatorowi, niezbędne będzie użycie specjalistycznych narzędzi (patrz rozdz. II). [...]
Znacznym ułatwieniem w gromadzeniu informacji może być znajomość podstawowych technik magicznych. Opanowanie sztuki wykrywania i analizy magii, jak również analizy aury może znakomicie przyspieszyć moment, kiedy likwidator będzie miał komplet informacji niezbędnych do wykonania udanego podejścia. Dotyczy to zwłaszcza magicznych przedmiotów, których może używać podmiot, a które to często wyposażone są w typowe, podstawowe zaklęcia i ich identyfikacja bywa możliwa od pierwszego rzutu oka. [...]
W przypadku konfrontacji bezpośredniej nie bez znaczenia jest podatność likwidatora na oddziaływanie magiczne. Oczywiście w przypadku potężniejszych podmiotów kwestia ta nie ma większego znaczenia, gdyż likwidatorowi jest zazwyczaj obojętne, czy w przypadku nieudanego podejścia będzie zwyczajnie martwy, czy też rozniesiony na strzępy, toteż sytuacji takich należy za wszelką cenę unikać, decydując się raczej na metody pośrednie, wykorzystujące pułapki czy trucizny.
Jeżeli do konfrontacji dochodzi w miejscach publicznych, podmioty magiczne często uciekają się w swej obronie do magii iluzyjnej, bądź oddziałującej bezpośrednio na umysł. Poprzez odpowiednie techniki, obejmujące między innymi medytacje i trening siły woli, możliwe jest osiągnięcie stanu częściowej bądź nawet całkowitej odporności na magię tego rodzaju. Ważne jest tu również wyrobienie u likwidatora nawyku korzystania w równej mierze ze wszystkich zmysłów. Częstym błędem, popełnianym nawet przez doświadczonych łowców, jest przyjmowanie za fakt tego, co się widzi i słyszy, podczas gdy podmiot najczęściej nie ma czasu zadbać o tego typu detale, jak na przykład odpowiedni zapach tworzonej naprędce iluzji.
W prawidłowej identyfikacji iluzji dopomóc może również zwrócenie uwagi na szczegóły wiążące się z oddziaływaniem domniemanej iluzji na otoczenie. Tak powszechnie stosowany na przykład czar iluzyjny jak lustrzane odbicie, okazuje się łatwy do rozszyfrowania, gdy zwróci się uwagę na to, czy dana postać zostawia ślady na podłożu, czy nie przenika przez drobne przedmioty (np. trociny na podłodze, przewrócone naczynia) itp. [...]
Niewielu łowców zwraca uwagę na fakt, że zaklęcia wpływające na umysł najczęściej słabo oddziałują na istoty, których umysł już znajduje się pod jakimś wpływem. Pierwsze badania w tej dziedzinie obejmowały wykorzystanie alkoholu, lecz, pomijając doznania towarzyszące wprowadzaniu się w stan zamroczenia umysłu, skuteczność tych środków jest znikoma. Metoda ta została obecnie znacznie udoskonalona i w chwili obecnej wyróżnia się dwa rodzaje samokontroli umysłu. Pierwszy z nich polega na aplikowaniu sobie ściśle określonych dawek odpowiednich narkotyków, natomiast druga nie wymaga wspomagania zewnętrznego i opiera się na autohipnozie. Możliwe jest oczywiście łączenie obu metod.
Metody samokontroli umysłu bywają przydatne również w pokonywaniu różnego rodzaju alarmów magicznych. Wszelkiego rodzaju zaklęcia typu "wyczucie wroga" opierają się najczęściej na odczytaniu emocji potencjalnego likwidatora. Bardziej zaawansowane formy owych zaklęć wyłapują niejako z przyszłości akcję bezpośredniego ataku na obiekt. Obie natomiast beznadziejnie wykładają się w momencie, gdy mają do czynienia z likwidatorem, którego jedynym celem jest na przykład wykonanie takiego a takiego ruchu, niezależnie od faktum, że ruch ten jest w rzeczywistości zastawieniem pułapki, zaaplikowaniem trucizny, czy też zwolnieniem mechanizmu spustowego. [...]
Czytelnik spostrzegawczy zwrócił zapewne uwagę, że do tej pory nie została poruszona kwestia przygotowania fizycznego likwidatora. Przyczyna tegoż jest prosta. Nie powinno ono odbiegać od standardowego przygotowania w przypadku likwidatorów zajmujących się innymi obiektami. Wiadomo, że najważniejsze cechy to zwinność i zręczność likwidatora, poparte odpowiednimi umiejętnościami akrobatycznymi i wspinaczkowymi. W przypadku likwidacji podmiotu na własnym terenie umiejętności akrobatyczne stają się szczególnie cenne, albowiem ze względu na rozliczne pułapki i zabezpieczenia stosowane przez podmioty magiczne koniecznym może okazać się odnalezienie niestandardowej drogi wejścia i poruszania się wewnątrz budynku. [...]
II. WARSZTAT PRACY
Pośród wielu narzędzi wykorzystywanych podczas pracy likwidatora wyróżnić można kilka zasadniczych grup. Poniżej grupy te zostaną omówione w odpowiedniej kolejności. Należy zauważyć, że poniższa lista w żaden sposób nie wyczerpuje tematu i stanowi jedynie ogólny zarys niezbędnego wyposażenia.
Pierwszą grupą używanych narzędzi będą narzędzia ofensywne bezpośrednie. Do tej grupy zaliczyć można wszelkiego rodzaju broń będącą na wyposażeniu likwidatora. Dobierając broń należy wziąć pod uwagę, że zadaniem likwidatora jest usunięcie obiektu, nie zaś walka, toteż całkowicie mija się z celem branie ze sobą ciężkiej lub nieporęcznej broni, takiej jak topory, maczugi czy broń drzewcowa. W roli podstawowej broni doskonale sprawuje się noszony na plecach krótki miecz o zaostrzonym sztychu, który jest wystarczająco poręczny na potrzeby likwidatora, nie utrudnia ruchów, a zarazem jest wystarczająco duży, by umożliwić stawienie czoła przeciętnemu przeciwnikowi w walce wręcz. Przydatne jest, jeżeli pochwa tegoż miecza wykonana jest w formie nagwintowanego na końcu drąga, zaś sam miecz zabezpieczany jest przed wypadnięciem za pomocą skuwki. Dzięki gwintowi możliwe jest połączenie pochwy z krótkim, również odpowiednio nagwintowanym łomem, przez co otrzymuje się dość długi drąg przydatny czy w bezpośrednim starciu, czy też na przykład do utrzymywania równowagi podczas chodzenia po linie lub innych wąskich miejscach.
Wspominając o broni nie sposób pominąć bicza. Bicz o długości czterech-pięciu metrów potrafi być nieoceniony w wielu przypadkach. Po pierwsze umożliwia omiecenie dużego obszaru jednym zamachem (co często powoduje rozproszenie czarów iluzyjnych na omiatanym obszarze). Po drugie umożliwia oplątanie kończyny, uniemożliwiając podmiotowi na przykład sięgnięcie po niezbędny do rzucenia zaklęcia składnik. Po trzecie wreszcie umożliwia zadawanie niegroźnych lecz bolesnych uderzeń, skutkujących na przykład wypuszczeniem z dłoni trzymanego przedmiotu, dającego podmiotowi określone korzyści.
Ze względu na fakt, że nie zawsze możliwe jest bezpośrednie dotarcie do podmiotu, niezbędny jest zestaw broni miotanych. W znakomitej większości przypadków zestaw taki składa się z noży, lecz jest to kwestia osobistych preferencji likwidatora. Ponieważ broń tej wielkości powoduje rany najczęściej nie skutkujące usunięciem podmiotu, należy rozważyć zatrucie broni szybko działającą trucizną. Wygodne jest, gdy trucizna znajduje się na dnie pochwy, albowiem w takim przypadku wypłukanie trucizny przez krew celu nie zmniejsza użyteczności noża, gdyż po powtórnym schowaniu do pochwy broń jest zatruwana na nowo.
Prócz noży w skład broni miotanych warto zaliczyć także broń krępującą ruchy przeciwnika (broń typu bolas). Podmioty parające się magią często używają zaklęć, które utrudniają bądź uniemożliwiają przebicie odzieży ochronnej czy pancerza, natomiast nie chronią przed skrępowaniem. W bezpośredniej konfrontacji użyteczna bywa także sieć, natomiast sporządzenie lassa z liny (która to razem z kotwiczką jest sprzętem niezbędnym do pracy) nie powinno stanowić większej trudności.
Na większe odległości niezbędne jest użycie broni miotającej. Osobistym preferencjom likwidatora należy oddać to, czy będzie to krótki łuk, czy niewielka kusza. Ważne natomiast jest, aby mieć na wyposażeniu, prócz pocisków zwykłych, pociski specjalne, przeznaczone do walki z podmiotami magicznymi. Najczęściej spotykanym typem takiego pocisku są słynne "pieprzówki", czyli strzały bądź bełty, które zamiast grotu mają woreczki wypełnione np. pieprzem czy inną drażniącą substancją.
Mówiąc o pieprzówkach należy również wspomnieć o większych nieco woreczkach wypełnionych już to substancją drażniącą, już to obojętnym, barwnym, a najlepiej świecącym proszkiem. Pierwszy rodzaj posłuży do utrudnienia koncentracji (a więc rzucania czarów) podmiotowi, zaś drugi znakomicie sprawdzi się w odnajdywaniu przeciwników niewidzialnych. [...]
Drugą grupę używanych narzędzi stanowić będą narzędzia ofensywne pośrednie. Są to wszelkiego rodzaju trucizny i pułapki. Dokładniejsze omówienie wykorzystywanych trucizn i pułapek nastąpi w rozdziałach późniejszych, natomiast teraz czytelnik pozwoli na wymienienie kilku podstawowych.
Arsenał trucizn wykorzystywanych przez likwidatora powinien obejmować trucizny podawane na śluzówkę obiektu, trucizny działające przez skórę, przez krew, trucizny jedno i wieloskładnikowe wymagające spożycia, jak również środki halucynogenne. Do aplikowania trucizn przydatne będą między innymi pierścienie z uchylanym okiem, pierścienie z zadziorem, kolczaste kulki (kaltrop) rzucane w ciemnych miejscach na podłoże, czy też wszelkiego rodzaju igły umieszczane w trudno widocznych, a łatwo dostępnych miejscach, takich jak klamki, czy zakamarki ubrania. [...]
Pora przejść do narzędzi defensywnych. Czytelnik bystry zauważy natychmiast, że nie chodzi tu o jakiekolwiek pancerze, które tylko utrudniałyby zadanie krępując ruchy, czy powodując niepożądane dźwięki. Nie od rzeczy będzie tu natomiast wspomnieć o wszelkiego rodzaju miksturach zwiększających odporność likwidatora na fizyczne działanie podmiotu, a także narkotykach wzmacniających zmysły likwidatora, czy też pomagających w samokontroli umysłu.
Kolejną, czwartą już grupę narzędzi, stanowią narzędzia służące do pokonywania zabezpieczeń, które mogą zostać przygotowane przez podmiot. Zabezpieczenia takie można podzielić z grubsza na magiczne i niemagiczne.
Do pokonywania zabezpieczeń magicznych służą wszelkiego rodzaju urządzenia umożliwiające wykrywanie i rozpoznawanie magii, jak również rozpraszanie rzuconych zaklęć. W forsowaniu zabezpieczeń niemagicznych przydatne będą wzmacniane rękawice i buty, umożliwiające usuwanie pułapek opierających się o zatrute igły, spełniająca podobną rolę odrobina gliny, wosku czy innej lepkiej substancji, a także wspomniany uprzednio łom, który umożliwia uruchomienie pewnych pułapek z dalszej odległości.
Łom przydatny będzie również do forsowania zabezpieczeń blokujących dostęp do miejsca, w którym znajduje się podmiot. Innymi narzędziami tego typu będą wytrychy i ampułki zawierające stężony kwas.
Na koniec wreszcie wspomnieć trzeba o narzędziach służących do neutralizacji podmiotu. Są to młotek, igła z dratwą oraz piła. Najczęściej stosowanie tych narzędzi nie jest konieczne, ale okazać się może, że do skutecznej neutralizacji podmiotu niezbędne będzie zaszycie ust czy powiek podmiotu, połamanie palców, czy też, w najtrudniejszych przypadkach, pokawałkowanie ciała.
ciąg dalszy w następnym numerze
|