 |
 |
'Król Skorpion' |
Eryk Remiezowicz
Jędrne piersi i bicepsy
Ile też można w końcu wymyślać krain i scenografii? Komu chce się dopracowywać do każdego filmu detale budynków i ubrań, szukać nowatorskich wzorców strojów, budowli i krajobrazów, które porażą nerw wzrokowy widza i opróżnią jego kieszenie? Zwłaszcza, że w podręcznikach historii czają się setki pradawnych kultur, pełnych przepychu i oryginalności. Materiał wprost wymarzony - wystarczy jedynie znaleźć pretekst do przeniesienia akcji w przeszłość i już można korzystać z bogatych arsenałów wyobraźni naszych przodków. Tak oto powstało kino pseudohistoryczne, gdzie dzisiejszą akcję i problemy przenosi się w przeszłość, co by ładnie i efektownie było. Było "Moulin Rouge", był "Obłędny rycerz", a teraz jest "Król Skorpion".
Z tymi dzisiejszymi problemami to trochę przesadziłem. W zasadzie jedyne interesujące zagadnienie jakie twórcy filmu postanowili rozwiązać, to kwestia wyeksponowania możliwie dużej ilości zgrabnego kobiecego ciała bez zawyżania progów wiekowych, tudzież napakowanie filmu przemocą, do której nie przyczepi się amerykańska obyczajówka (ciekawostka: film jest naprawdę pełen akcji i ścielącego się trupa, ale kropli krwi nie uświadczysz!). Oba te szczytne zamiary zakończono sukcesem, co widza raduje i pasie jego oko wizualną strawą najwyższej jakości. Szczególnie ciekawie rozwiązano problem numer 2 - zatrudniono wrestlera o pseudonimie "The Rock" (skała).
Wrestling w słownikach tłumaczony jest na nasze słówkiem "zapasy", ale gwiazdy tego popularnego w USA (i chyba wyłącznie w USA) sportu za wiele z Andrzejem Supronem wspólnego nie mają. Wrestling jest spektaklem, gdzie wynik jest znany (przynajmniej zawodnikom), a najbardziej nawet karkołomne i przerażająco wyglądające ciosy nie są groźne. Przynajmniej w zamierzeniu - kontuzje się zdarzają, a Owen Hart, zawodnik dość znany, zginął, kiedy spadł z wysokości stanowczo przerastającej jego możliwości. Wrestlerzy (raczej nie nazywałbym ich zapaśnikami) posiadają dwie umiejętności, które predestynują ich do aktorstwa. Po pierwsze, są to ludzie bardzo sprawni, wyszkoleni niczym kaskaderzy do udawania bicia i bycia bitym. Po drugie, wrestling to nie tylko naparzanie - to również umiejętność grania postaci, w jaką należy się aktualnie wcielić. Nic więc dziwnego, że "The Rock" jest wprawdzie najnowszym, ale nie jedynym zawodnikiem - aktorem. Wszyscy widzieli zapewne kiedyś Hulka Hogana, ale również w filmie "Oni" główną rolę zagrał wrestler o wdzięcznym pseudonimie Rowdy Roddy Piper, występujący swego czasu w szkockiej spódnicy.
"Król Skorpion" to znakomite filmowe przybliżenie takiego niby-wojowania, gdzie nie chodzi o zwycięstwo, a o uradowanie widza dobrze wyreżyserowanym tańcem bojowym. Zaczyna się od naparzanki w klimatach słowiańsko - normańskich, a potem akcja toczy się coraz szybciej. Niespecjalnie się tu myśli, nie ma krzty miejsca na refleksje - czysta niepohamowana rozkosz bicia się zgodnie z opracowanym przez choreografów układem. Tempo, dynamika, okazyjnie dowcip - film prosty, relaksujący i ładny.
"Król Skorpion" (The Scorpion King)
Reżyseria: Chuck Russell
Scenariusz: Stephen Sommers, Jonathan Hales
Obsada: Dwayne "The Rock" Johnson, Steven Brand, Kelly Hu i in.
Gatunek: fantasy
 |
 |
'K-PAX' |
Konrad R. Wągrowski
Z Tralfamadorii na K-PAX
W słynnej i znakomitej powieści Kurta Vonneguta "Rzeźnia nr 5", główny bohater, psychicznie zniszczony przez drugą wojnę światową, ucieka w świat fikcji - przenosi się m.in. na Tralfamadorię - planetę odległą i obcą nam, naszemu światowi, w którym możliwe było, to co się stało w latach 1939 - 1945. Niemożliwe, aby Gene Brewer, autor książki "K-PAX", na której oparty został film Iaina Softleya, nie wzorował się na powieści Vonneguta - widać to aż nadto wyraźnie. Główny bohater filmu, Prot, grany przez Kevina Spacey, podaje się za kosmicznego turystę z planety K-PAX, będącego w trakcie zwiedzania naszego dziwnego globu. Nie brzmi to zbyt wiarygodnie, więc mężczyzna trafia do szpitala psychiatrycznego, w którym zajmie się nim psychiatra Mark Powell (Jeff Bridges). Powell postara się udowodnić, że Prot jest chory psychicznie, a jego chorobę wywołało jakieś straszliwe przeżycie z przeszłości, które chciał odrzucić, uciekającego w świat fikcji. I odnajdzie to wydarzenie, znajdzie przyczynę, ale nie zdobędzie przekonującego dowodu, że Spacey, znający astronomię lepiej od zwykłych śmiertelników, zadziwiająco nie pasujący zachowaniem do naszego świata, tak naprawdę nie jest przybyszem z planety K-PAX. Nawet jeśli powłoka cielesna należała kiedyś do jego ziemskiego przyjaciela, czy nie jest możliwe, że w niej egzystuje obecnie przybysz z planety K-PAX? Obydwa wyjaśnienia wydają się być prawdopodobne i nie zostaną rozstrzygnięte - decyzję musi podjąć widz. Scena "powrotu" na K-PAX tylko zwiększa konsternację.
Film jest prosty, nieefektowny, nawet kameralny, ale próby rozwikłania zagadki intrygują. Przekonująco zagrany, zwłaszcza przez Kevina Spacey (muszę przyznać, że scena załamania i seanse hipnotyczne robiły na mnie wrażenie), z dobrze rozegranym zakończeniem - staje się produkcją, którą, może niekoniecznie w kinie, ale obejrzeć warto.
Do poziomu stanowczo nie dorósł polski tłumacz filmu. Spacey mówi bardzo ciekawą i ładną literacką angielszczyzną - w tłumaczeniu nie zostaje z tego nic. Na dodatek przekład kwestii astronomicznych jeży włos na głowie - planeta nie może leżeć blisko konstelacji, bo konstelacja jest tylko wycinkiem nieba widzianym z Ziemi i nie można wobec niej mierzyć odległości (w oryginale planeta leżała w konstelacji, co jest absolutnie do przyjęcia). Do tego mamy stwierdzenie, że obecnie nie wykryto planet w tej galaktyce. Nic w tym dziwnego, w żadnej galaktyce oprócz naszej nie wykryto dotąd planet, a zaryzykuję twierdzenie, że jest to niemożliwe, gdyż galaktyki bywają odległe o miliony lat świetlnych. Możemy natomiast rozważać położenie planet w innych układach gwiezdnych - tak jak to było w oryginale. Zgroza.
"K-PAX" (K-PAX)
USA 2001
Reżyseria: Iain Softley
Scenariusz: Charles Leavit na podstawie powieści Gene Brewera
Obsada: Kevin Spacey, Jeff Bridges
Gatunek: dramat