Magazyn ESENSJA nr 5 (XVII)
maj 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Marcin Jankowski
  [GW] :  Śledztwo doskonałe czyli krótka historia pewnych poszukiwań

        (Opowiadanie osadzone w realiach politycznych, ekonomicznych i społecznych świata Star Wars)

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ilustracja: Robert 'Blutengel' Łada
     Cholera, wszyscy się na mnie gapią. Jak z tego wybrnąć? Może i zaciągnąłem się dopiero dwa lata temu, ale wiem, w co się ubierają ci cholerni Jedi. I co? Mam go zapytać, czy to są TE roboty? Bzdura. Z drugiej strony podali w komunikacie dokładny opis. Starszy szeregowy Junkers od dawna chciałby zająć moje miejsce. Jak ich nie zauważę, to na pewno na mnie doniesie. A podobno gdzieś w pobliżu Tatooine kreci się sam lord Vader. Może zagadnę go od niechcenia. Tak, to dobry pomysł.
     - Od jak dawna masz te roboty?
     Kurczę, zaraz ten gówniarz wyciągnie spluwę i mnie rozwali na środku ulicy w biały dzień.
     - Dwa albo trzy sezony
     Uff... Odpowiedział. Jeszcze ten stary chce coś dodać.
     - Jeżeli was interesują, to możemy je sprzedać. Za uczciwą cenę.
     Rety, człowieku, nawet bym je kupił, żebyście tylko sobie stąd pojechali. Teraz się muszę opanować, żeby nie potrząsnąć głową. Czy człowiek powinien się tak pocić w klimatyzowanym pancerzu? No tak. Ale nie mogę ich przepuścić. Diabli nadali tego Junkersa. Sam prosił, żeby go wpisać na poranny obchód. I ja się głupi zgodziłem. Przecież ci szurnięci Jedi mają te wszystkie miecze świetlne i tajemnicze siły. Imperator umie nawet rzucać błyskawicami. Ale muszę zgrywać służbistę.
     - Pokaż kartę identyfikacyjną.
     O kurczę, ale błąd. Teraz ten młodszy się zdenerwował. Tak mu ręce latają, że nawet nie zauważę, jak sięgnie po giwerę.
     - Jego karta nie będzie ci potrzebna.
     Ta, jasne. Jak mnie zdmuchnie, to już nic mi nie będzie potrzebne. Chociaż chwileczkę... przecież mogę udawać, że jak machnął ręką, to mnie zniewolił sztuczkami Jedi. Potem powiem Junkersowi, że wcale nie widziałem żadnych robotów.
     - Twoja karta nie będzie nam potrzebna.
     - To nie są roboty, których szukacie
     Gówno prawda. Ja dobrze wiem, że to są te roboty, ty dobrze wiesz, że to są te roboty, ten szczyl, co siedzi obok ciebie, wie i mogę się założyć o co chcesz, że Junkers też wie.
     - To nie są roboty, których szukamy
     I co, zadowolony? Jak to zrobić, żeby wyglądało trochę naturalnie i nienaturalnie. O już wiem: będę mówił normalnie, ale ruszał się sztywno.
     - Może jechać.
     Wreszcie. Jak tylko sobie pojedziecie, to zgłoszę się na ochotnika do przeczesywania pustyni. Na piechotę.
     - Możesz jechać.
     No, pojechali. Teraz tylko trzeba udać głupiego przed Junkersem. Ciekawe, dlaczego na koniec ten stary puścił do mnie oko?

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

32
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.