 | Ekran ze strony strony.wp.pl/wp/fansf |
Gdy kilka lat temu stawiałem pierwsze kroki w internecie, z wrodzoną sobie naiwnością sądziłem, że bez problemu znajdę w nim całą masę stron poświęconych mojej ulubionej fantastyce rosyjskojęzycznej. Wyposzczony kilkoma latami totalnej posuchy w tej mierze na polskim rynku rzuciłem się z zapałem na poszukiwania owych - jak mniemałem - skarbnic wiedzy.
I co? Ano, poza serwisami robionymi przez samych Rosjan (przede wszystkim znakomity http://www.rusf.ru) nic naprawdę godnego uwagi nie znalazłem. Całe szczęście, że język Puszkina i Dostojewskiego mam opanowany w miarę dobrze, w przeciwnym bowiem razie niewiele byłbym w stanie z moich znalezisk skorzystać; znajdowałbym się w takiej sytuacji, w jakiej znajduje się przytłaczająca większość polskich fanów fantastyki, którzy angielski to i owszem, ale znaczki cyrylicy są im absolutnie obce lub nie do końca przyswajalne.
Teraz jednak coś się zmienia. Powstała oto Litrufa (http://strony.wp.pl/wp/fansf), pierwsza bodaj polska strona poświęcona tylko i wyłącznie fantastyce rodem zza naszej wschodniej granicy.
O planowanym jej powstaniu dochodziły mnie słuchy już od jakiegoś czasu. Projektem kieruje Zbigniew Landowski, z tego, co wiem, nieźle orientujący się w rosyjskojęzycznym fantastycznym światku. Ściśle współpracuje z nim tłumaczka Ewa Skórska, dostarczająca przede wszystkim próbki dokonanych przez siebie przekładów. Strona w założeniu ma za zadanie promować wschodnią fantastykę wśród naszych czytelników i - chyba przede wszystkim - wydawców, z nadzieją, że ci ostatni zdołają się do niej wreszcie przekonać, i że na półkach naszych księgarń pojawią się książki nie tylko braci Strugackich i Kira Bułyczowa, lecz również i innych autorów.
Cóż na stronie Landowskiego - poza wspomnianymi tłumaczeniami opowiadań i fragmentów powieści - można znaleźć? Noty biograficzne kilkunastu autorów oraz linki do interesujących miejsc w sieci (ale, poza jednym wyjątkiem, tylko do stron polskojęzycznych, co może trochę dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę charakter strony). Z czasem mają pojawić się recenzje. Na razie nie ma tego zbyt wiele, ale, jak należy sądzić, z czasem ilość materiałów będzie rosła.
Reasumując: trudno ocenić projekt, który dopiero wystartował, a strona jest w budowie. Merytorycznie jest nieźle, irytują jedynie drobne błędy (np. jedna z powieści Mariny i Siergieja Diaczenków nosi tytuł Armaged-dom, a nie, jak podał Landowski, Armage-dom; niby brak jednej literki, ale, jak się zdaje, specjalistyczna strona nawet takich błędów powinna się ustrzegać). Mam nadzieję, że twórcy strony starczy zapału, i Litrufa będzie z dnia na dzień coraz obszerniejsza i ciekawsza. Trzymam za to kciuki.
|
|