nonFelix
***
ona macza palce w farbie
i maluje na ścianie
swe prywatne zorze
książę już dawno nie przyszedł
jego serenady śpiewane nisko
niczym u stóp jerychońskich murów
wykrzyczały parę nieistotnych słów
i parę istotniejszych pauz oraz przemilczeń
a ona macza palce w miodzie
i maluje na ścianie
swój własny rajski ogród
zapomnienie tak słodkie i tak łatwo osiągalne
powoli staje się jedynym stanem naturalnym
w nim kwiaty są tylko kwiatami
kawa jest tylko kawą
a ludzie są tylko ludźmi
a raczej: aż ludźmi
idealizacja już dalej postąpić nie może
ona macza palce w wodzie
i maluje na ścianie
swoje własne szklane góry
to zadziwiające jak mając wszystko
można nie mieć jednocześnie niczego
można stąpać po szklanym nieboskłonie
tak aby szare gwiazdy nie parzyły stóp można robić wszystko
nie robiąc jednocześnie niczego być wszystkim
nie będąc absolutnie nikim -
na szczycie wieży Babel
w jednej z miliardów cel
gasić ogień samego siebie
to właśnie ona macza palce w truciźnie
i maluje na ścianie
swój własny owoc poznania
Arlonniel
***
te kretyńskie buciki na obcasach
i ich monotonny odgłos na bruku
stukstuk
pierdolony pośpiech przy unikaniu
złamania nóg, piór i ruchu oporu
te idiotycznie sztuczne ubranka
i ich pierdolony brak posłuchu
szurszur
biała bluzeczka z kołnierzem
podwijająca się niesfornie spódnica
te obleśne twarze facetów w krawatach
i ich cholernie maślane oczy
yyyhmmm
zaślinione gęby pedofilów
podnieconych nagimi kolanami
te pieprzone panie w średnim wieku
i ich ohydne wzruszenie
ochach
duma bijąca z oczu patrzących
na kolejnego dojrzałego Polaka
te kurewskie drzewa przy alejce
i ich kiście pełne białych kwiatów
kwitkwit
codziennie przypominające chwasty
że kasztany kwitną w maju
[05.2002]
DEAth
***
W powietrzu wisi burza
Słowa gotują się do kłótni
Nie wychodź na ulicę
Nie wchodź do domu
Nie wchodź do mojego pokoju
Nie wchodź do mnie
Gra słów, wiatrodeszcz
Uważaj na burzę, na mnie
Weź parasolkę lub płaszcz
Herszełe
Do Dekadentów
W pamięci lub przepastnych źrenicach
W miast niegdyś światłych sczerniałych krynicach
Bez czucia, bez liścia, bez kości sumienia
Szał nieświadomości, szał zapomnienia.
I myśli zmartwiałe jak dwudniowy trup
Zmętniałe oko wysiorbał dziobem kruk
"I szczyny, krwawe!" wykrzyczał jakiś żul
Beznadziejne pociągi pozbawione kół.
Nie przywiozę Ci krwi której już nie ma
Nie usłyszysz jej krzyku - śmierć jest niema
Cała tawerna wypełniona ludźmi
Zatem zaśpiewam do, re, fa, mi!...
I odejdźmy stad z opuszczoną głową
Nie znajdziemy nic, co skończy na nowo.
Konrad R. Kruczkowski
Panie Ja-nie
Ja-nie, gdzie jest Twoje człowieczeństwo,
kiedy wreszcie się obudzisz, kiedy powstaniesz.
Pospiesz się proszę, nie pogrążaj mnie,
przecież zdajesz sobie sprawę, przecież wiesz.
Tam, daleko, gdzie nie sięga wzrok,
wisi moja dusza, płacze, lament, zgrzytanie.
Ja-nie, kiedy wreszcie się obudzisz, kiedy... powstaniesz.
I tylko starzec-czas, rozmyśla wciąż, czy to już koniec,
czy skończył już bić Twój, i mój, dzwon.
Raziel
i...
pada deszcz
ludzie mówią:
"ale leje"
a ja wiem
to anioły
płaczą nade mną
wiedzą co zrobiłem
wiedzą, że skoczyłem
i spadam
grzmi
a ludzie na to:
"błyska się"
a ja się boję
to Bóg
gniewa się na mnie
wie co zrobiłem
wie, że zdradziłem
i płaczę
i jest cisza
i pachnie trawa
deszczem
ludzie mówią:
"już po burzy"
a ja spadam
i Diabeł
zaciera ręce
wie co zrobiłem
wie, że przybywam
i czeka
i nagle
wiatr wieje
ludzie szepczą:
"ale szumi"
a ja niknę
to Ona
odchodzi ode mnie
wie co zrobiłem
wie, że mnie nie kocha
i...
Solvejga
***
Człowieku
Nie wiesz co przeżyłam
Zamknięta w ciemnej piwnicy
Walczyłam o promień słońca
Nawet śmierć mną się brzydziła
I ty myślisz, że los cię skrzywdził
Ty, który w ciepłym łóżku
Budzisz się co dzień
Ty, który kromką czerstwego
Chleba gardzisz
Nie widzisz sensu
W iskierce ognia
Nie wstajesz rano
By dzień przywitać
Chodząc w ciemnościach
Po zgliszczach popiołu
Pragnęłam tego
Co ty masz na co dzień
A kiedy ostatnia iskierka zgasła
Zabłysło światło
Lord Voldemort
Myśl
Myśl, która drogę wyznacza
Niech bije!
jak musi
Niech żyje!
jak chce
Niech morduje!
kogo chce
Niech kształtuje!
skoro do tego stworzona
Niech nie truje
I nie ironizuje....
Świtezianek
*** (wierszyk z lekka lingwistyczny)
W hołdzie Mistrzowi Mironowi
czy uda się dotknąć uda?
czy szyi?
co się ma nie udać
jak się nie
to będziemy udawać
dopóki się nie uda udławić
tą opaloną piersią
a idźcie do diabła
z całym tym obiadowym seksem
to dla was
otwierają się dziś
wrota piekłarnika!
nonFelix
***
pomiędzy zwykłymi pigułkami
są te na smutki, łzy
zażyte w dużych dawkach
nie pozwalają śnić
pomiędzy czło a wiekiem
są gwoździe, trochę rdzy
trzy stopy brudnej ziemi
lecz nie ma dokąd iść
noże, żyletki, brzytwy
do potwierdzania przysłów
ołówki i papiery
do wymyślania listów
są dreszcze i powieki
jest lustro oraz nić
są szramy i zacieki
jest człowiek oraz nic