Magazyn ESENSJA nr 6 (XVIII)
czerwiec-lipiec 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Esensja
  [GW] :  Długie nocne Polaków rozmowy o epizodzie II

        Poniższy tekst jest w większości zapisem dyskusji, jaka miała miejsce w naszym gronie po premierze Epizodu II w nocy z 15 na 16 maja. Uwagi Ewika, Jacka i Włodka zostały dodane później.
Udział wzięli: Kasia (K), Achika (A), Cranberry (C), Silvana (S), Ewik (E), Jacek (J), Włodek (W).
Notowała i zredagowała: Achika.

Motto: I do not suffer from insanity, I enjoy every moment of it!

Brak ilustracji w tej wersji pisma
McGregor długo eksperymentował na planie, ale najdłużej utrzymywał ten wyraz twarzy z majtami pełnymi kiszonych ogórków.
C: To najlepszy ze wszystkich epizodów "Gwiezdnych wojen"!!!

A: No, z tym bym polemizowała... Na pewno sto razy lepszy, niż "Mroczne widmo". Jednego im nie daruję, że napisy początkowe były po polsku. Tak mnie to zirytowało, że prawie nie byłam w stanie ich czytać. A w całym kinie słychać było nerwowe szepty: "Co jest, przecież kupiliśmy bilety na wersję bez dubbingu!".

C: Wspaniała była ta pierwsza scena z lądowaniem we mgle, cień Nubiana na chmurach, mgła i w ogóle wszystko.

W: Dajcie spokój! Nubian przy lądowaniu piszczy hamulcami, aż mnie skręciło w fotelu. I warczy jak zdezelowany "maluch".

C: Zaskoczyła mnie scena zamachu na Amidalę. Od samego początku widać, że to nie jest film dla dzieci.

K: Nie wiem, czy któraś z was zwróciła uwagę, że Corde po wybuchu leży bosa. Najpierw myślałam, że ją wyrzuciło z butów jak Rzymian na "Asteriksie", ale za drugim razem zobaczyłam, że ma na nogach białe klapki, więc pewnie jej spadły.

E: Gdzieś czytałam, że wybuch albo silne uderzenie wyrywa człowieka z butów, podobno po przejechaniu przez pociąg bardzo często znajduje się zwłoki bose, nawet, jeżeli buty były porządnie zasznurowane.

A: Ja tylko nie rozumiem, dlaczego Corde umierając przeprasza Amidalę za to, że ją zawiodła. Jak zawiodła, na litość boską?! Oddała za nią życie!

K: A wiesz, ile kosztuje wyszkolenie nowej dwórki? :-)

C: Bardzo mi się nie podobało zachowanie Anakina w scenie rozmowy o tym, że znajdzie zamachowca. Przecież praktycznie pokłócił się ze swoim mistrzem przy obcych, a moim zdaniem Jedi powinni przy innych ludziach pokazywać, że stoją za sobą murem! Brudy pierze się we własnym domu.

A: Oni w ogóle z Obi-Wanem cały czas się sprzeczają i na siebie warczą. Może to problemy wieku dojrzewania, ale przecież Anakin był przez dziesięć lat wychowywany na Jedi i, na litość boską, powinien bardziej umieć się zachować! A to jego "Dlaczego?" po tym, jak mistrz mu każe słuchać poleceń, jest wręcz chamskie. Potem zresztą zgrabnie odwrócił kota ogonem: "Dlaczego nas tutaj przysłano". Ale moim zdaniem on się nie powinien tak zachowywać.

K: Ale trzeba zauważyć, że Obi-Wan jest wobec niego bardzo surowy. Prawie cały czas go ochrzania, a przy tym jest zimny, nie uśmiecha się, nawet nie próbuje go dotknąć, położyć ręki na ramieniu, objąć go na pożegnanie, nic. Właściwie trudno się Anakinowi dziwić, jeżeli cały czas był tak traktowany.

E: Nawet na pożegnanie go nie objął, jak Anakin wyruszał jako ochroniarz Amidali. Przecież obaj chyba zdawali sobie sprawę, że nie wiadomo, co się może z nimi stać! Jedi są zimni uczuciowo, to już Jango Fett lepiej sobie radzi z wychowaniem dziecka,

J: Qui-Gon Obi-Wana też raczej za bardzo nie obejmował...

S: Ale Qui-Gon był w ogóle bardziej serdeczny.

W: Dlatego Obi-Wan wyrósł na ludzi, a Anakin na Vadera.

C: Zwróćcie uwagę, że w tej scenie, kiedy Obi-Wan ochrzania Anakina po pościgu za Zam, to właśnie Anakin był bardziej skuteczny. To on ją wyczuł, kiedy przelatywała na dole, on uratował życie spadającemu Obi-Wanowi, który jak idiota skoczył na sondę, nie zważając, że może przecież mu eksplodować w rękach. Urządzenia szpiegowskie powinny być nastawione na samozniszczenie. Anakin tylko zgubił miecz, a Obi-Wan o mało co nie zgubił siebie.

A: Zauważcie, jak bezsensownie Obi-Wan wyskoczył przez to okno: rękami do przodu. Ja rozumiem, że to ładnie i filmowo wygląda i inaczej nie mógł skoczyć, jeśli chciał złapać sondę, ale przecież nie przebiłby szyby czubkami palców. Zwłaszcza, że szyba w hotelu rządowym powinna być pancerna.

J: Mocą ją przebił...

A: Za to podobało mi się, że w następnym ujęciu roboty wstawiają tę szybę! Najpierw myślałam, że to sondy szpiegowskie albo, że myją okno, ale one to okno naprawiały, wyraźnie było widać. Lubię taką dbałość o szczegóły.

C: A ja myślałam, że to paparazzi, bo odfrunęły na widok Anakina.

A: Bardzo mi się podoba cały pościg za Zam Wesell i te sceny w nocnym klubie. Zwłaszcza to, jak Obi-Wan wyczuł, że ona go chce zastrzelić i jednym ruchem się odwrócił, dobywając miecz. Bardzo dżedajowskie!

C: Zauważyłyście, jak w tym klubie wszystkie kobiety się za Anakinem oglądają?

Brak ilustracji w tej wersji pisma
W oryginalnej wersji scenariusza obaj panowie mieli po tej scenie uderzyć w ślinę...
K: Nie rozumiem tylko, dlaczego nasi chłopcy nie próbują ścigać Fetta po tym, jak zabił Zam.

A: Przecież śmigacz zostawili parę przecznic dalej. A poza tym on wystartował i odleciał, ledwie zdążyli podnieść głowy.

C: Dla mnie straszną głupotą jest to, że Obi-Wan gołymi rękami wyciąga zatrutą strzałkę. Już nie wymagam, żeby włożył gumowe rękawiczki, bo to by trochę głupawo wyglądało, ale mógł ją wziąć choćby przez połę płaszcza. Za to podoba mi się, że śmigacz Zam po rozbiciu nie zamienił się w kulę ognia, jak to zwykle na amerykańskich filmach bywa, tylko po prostu się palił.

W: Żeby założyć strzałkę do miotacza, to trzeba jej dotknąć, czyli zatrute powinno być tylko ostrze. Tu jest OK, nie czepiałbym się.

A: Co do strzałki, to nie rozumiem, dlaczego Dex mówi, że rozpoznał ją po nacięciach, a robot analizujący zwraca uwagę tylko na symbolikę. Przecież nacięcia to chyba właśnie symbolika? A robot analizujący powinien badać skład trucizny, rodzaj metalu, no, nie wiem, co jeszcze. Ale nie symbolikę.

K: Też tego nie rozumiem. I skąd niby barman w jakiejś malutkiej knajpie wie, skąd pochodzi strzałka, jeśli planeta Kamino jest taka odległa i izolowana i w dodatku nie ma jej w archiwach Jedi?

A: Barmani wszystko wiedzą... :-) Mnie zastanawia, dlaczego Obi-Wan nie szukał w innych archiwach oprócz biblioteki Jedi. Przecież muszą mieć tam również bazy danych rządowe albo choćby jakichś kompanii przewozowych. A tak na marginesie, to bistro mi się bardzo podobało, ale Dex był paskudny i kojarzył mi się ze Shrekiem, zwłaszcza, jak mu portki z tyłka spadały.

C: Za to cudna jest pani bibliotekarka i jej stwierdzenie, że jeżeli czegoś nie ma w archiwach, to nie istnieje.

S: Ale dlaczego Obi-Wan poszedł z tym do Yody i dlaczego Yoda kazał zgadywać dzieciom?

C: Ja myślę, że oni obaj wiedzieli, że ktoś wykasował dane, ale żaden nie chciał tego powiedzieć głośno. Nawiasem mówiąc, dzieci bardzo mi się nie podobały. Stoją w tych kretyńskich hełmach i kiwają mieczami jak nakręcane zabawki.

K: W ogóle głupi pomysł, postawić tuż obok siebie gromadę dzieciaków, zasłonić im oczy i dać do ręki zapalone miecze świetlne. Nawet, jeżeli założymy, że nie były nastawione na przecinanie.

W: Jak się któryś nadzieje na miecz kolegi, to znaczy, że nie nadawał się na Jedi.

A: Ale ta trójwymiarowa mapa galaktyki była cudowna! I muzyka przy tej scenie! Biblioteka też mi się podobała, za to kolumnowa hala w tle sceny, kiedy Obi-Wan idzie rozmawiając z Mace Windu i Yodą, jest komputerowa do bólu i wygląda jak niezbyt udany szkic. Palpatine też mi się nie podoba, kojarzy mi się z Draculą u Coppoli. W Epizodzie I był lepszy. Zresztą Obi-Wan też mi się nie podoba, niestety, z tą ulizaną fryzurą i z tą brodą.

C: Za to Mace Windu jest boski! Podoba mi się, jak mówi, jak się martwi, jak się nonszalancko opiera o barierkę w senacie, jak walczy...

A: Zgadzam się - dobrze, że tej postaci jest więcej. Bo Yoda tak mnie przy pierwszym obejrzeniu filmu wkurzał, że miałam ochotę go palnąć między te zielone uszy. Wygłasza same truizmy albo idiotyczne zdania o tym, że opadł całun Ciemnej Strony, a za to jego "Hrrmmph" miałam ochotę go udusić. Na szczęście potem mi przeszło.

C: A słyszałaś kiedy, żeby Yoda nie wygłaszał mętnych wypowiedzi? Jak raz w życiu chciał coś konkretnego powiedzieć, to umarł przy tym.

K: Dla mnie głupotą jest to, że Obi-Wan z kapitanem Typho i dwórką odprowadzają Anakina i Amidalę na lotnisko, skoro mieli lecieć anonimowo. Przecież ktoś ich mógł śledzić!

C: Mnie się podoba, że lecą autobusem. Znaczy, publicznym transportem.

A: A mnie się nie podoba, że Anakin ma na poncho wielką plamę z przodu.

K: Sama chciałaś mieć dbałość o szczegóły!

A: Za to bardzo podoba mi się ta jadalnia na statku, gdzie jedli obiad, i szalenie podoba mi się widok Theed w scenie lądowania na Naboo - już nie ma tych komputerowych zielonych łączek, tylko realistyczne krajobrazy ze wzgórzami w oddali, porośniętymi jakąś roślinnością i cieniami obłoków na nich. Bardzo ładne.

J: A zwróciłyście uwagę, że na lądowisku w Theed stoją dwa "Sokoły Millennium"? Widać je w lewym dolnym rogu ekranu.

C: Fajny motyw, że Nute Gunray po czterech rozprawach sądowych nadal przewodzi Federacji. Życiowe! I bardzo piękna była planeta Kamino i jej mieszkańcy. A pojedynek Obi-Wana z Fettem w deszczu to coś fantastycznego!

Brak ilustracji w tej wersji pisma
'Najpierw trochę biczykiem, później kilka minut upodlenia i przechodzimy do opcji 'Amidala - wilczyca z SS'.'
E: Bardzo przypadła mi do gustu rodzinka Fettów. I ojciec i syn.

C (rzucając się Ewikowi na szyję): Ja też ich uwielbiam! Szczególnie Boba jest świetny, taki młody wilczek. Od razu widać, że świetnie się z ojcem rozumieją i stanowią zgrany zespół. Strasznie mi się podobało, że w statku Jango wszystko jest dla Boby za duże i musi się wspinać, żeby wyjrzeć przez okno. I to, że jak w każdym porządnym statku, przy starcie i lądowaniu piloci *leżą*.

A: Bardzo fajny jest Watto, zwłaszcza, jak na początku płoszy się na widok Jedi i woła: "Cokolwiek się stało, jestem niewinny", a potem pyta Anakina, czy by mu nie pomógł odzyskać paru długów.

K: A zauważyliście, że dookoła Watto latają muchy i on się od nich opędza? Bardzo fajny szczegół!

A: Myślałam, że Owen i Beru będą mieli jakąś bardziej rozbudowaną rolę. Przecież musimy się dowiedzieć, dlaczego to właśnie im oddano Luke'a na wychowanie. Pewnie będzie to dopiero w III epizodzie. Bardzo się cieszę, że nie potwierdziły się plotki z sieci, jakoby Owen miał być bratem Obi-Wana, któremu nie udało się przejść prób na rycerza Jedi i kazano mu zostać rolnikiem. Idiotyczny pomysł!

C: Jak powiedział Anakinowi "Jestem twoim przyrodnim bratem", to się ucieszyłam, że jest synem Shmi i Cliegga i w pierwszej chwili mi w ogóle przez myśl nie przeszło, że w takim przypadku Owen powinien mieć dziesięć lat... Czyli musi być synem Cliegga z pierwszego małżeństwa, tylko dlaczego wyraźnie mówi "step-brother" zamiast "foster brother"??

S: A Beru w ogóle nic nie mówi, tylko podaje niebieskie mleko.

A: Nie, mówi "Hello".

C: To do niej pasuje, bo to skromna, wiejska dziewczyna, a tu takie światowe osoby... Świetne było, jak Anakin z Amidalą przybywają na farmę, pytają o Shmi, a Threepio mówi "Chodźmy do środka...". A potem to samo mówi Lars... Od razu widać, że coś jest nie w porządku.

K: Cudowna jest ta scena, jak Anakin wychodzi na zewnątrz i stoi, patrząc przed siebie (w tym samym miejscu, z którego później Luke oglądał zachód dwóch słońc!) i jak wsiada na skuter, zamiatając płaszczem... Widać, że Hayden potrenował chodzenie w długim płaszczu, bo przepięknie się w nim porusza. No i "Duel of the Fates", kiedy leci po matkę... Mniammm!!

C: Nie podoba mi się śmierć Shmi. To znaczy, podoba mi się jako pomysł w scenariuszu, ale jest źle napisana i źle zagrana. Dlaczego ona mówi "I love... I love...." i nie może skończyć, kogo kocha? Może wcale nie Anakina? I nie podoba mi się, że mówi, że jest z niego dumna. W każdym amerykańskim filmie przynajmniej raz ktoś musi to powiedzieć. Ciekawe, czy oni naprawdę ciągle tak do siebie mówią?

K: Mnie się też nie podoba ta scena, zwłaszcza, jak jej głowa dramatycznie opada do tyłu.

S: Mnie też. Za to Hayden świetnie zagrał, jak mówi do niej, że wszystko będzie dobrze, i głos mu więźnie w gardle.

A: Czy ona była przywiązana do drewnianego rusztowania? Na planecie, na której nie ma drzew? Za to miała bardzo realistycznie obtarte nadgarstki, podczas, gdy rany Amidali znikają w cudowny sposób...

E: Właśnie! Po tym, jak jej ten tygrys przejechał pazurami po plecach, to powinna mieć, excusez le mot, cały tyłek we krwi. A nie widać nawet kropelki.

K: Ładny był motyw Marsza Imperialnego tuż przed tym, jak Anakin rzucił się na Tuskenów, ale brakuje mi później rozwinięcia tej sceny. Anakin zwierza się Amidali, a potem już się o tym nie mówi. To dla mnie za mało jak na tak poważny problem.

A: A komu miał powiedzieć, Radzie? Ciekawe, swoją drogą, czy ta sprawa jeszcze kiedyś wypłynie...

E: Ja myślę, że Qui-Gon wypaple!

K: Za to bardzo piękne jest to, jak Amidala wchodzi do warsztatu, a Anakin nie podnosząc wzroku mówi "Złamała się przekładnia...". Bardzo ładna scena i dobrze zagrana.

A: Tak, ładnie i nienachalnie pokazuje, jaki to Anakin był dobry w majsterkowaniu. Podobnie jak ten moment, kiedy odruchowo zaczyna reperować zepsutego robota, nad którym biedzi się Watto.

S: Jak to odruchowo? On to zrobił, żeby Watto go rozpoznał!

A: Myślę, że jedno i drugie. Watto rzeczywiście poznał go po tym, to było widać, ale ja myślę, że Anakin nie może się oprzeć, jak widzi zepsuty mechanizm.

K: Ciekawe, po czym poznał go Threepio?

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Christensen początkowo starał się o rolę Amidali.
A: Może po głosie... A poza tym, ty byś nie poznała swego stwórcy? Bardzo mi się podobało, jak Anakinowi głos się łamie, kiedy wyznaje Padme, że pozabijał Tuskenów, ale nie ma żadnego rozwinięcia psychologicznego. A mógłby, zamiast warczeć "Nienawidzę ich!!!" powiedzieć coś w stylu: "Zabiłem ich i sprawiło mi to przyjemność... Co się ze mną dzieje?"

K: Anakin nigdy by czegoś takiego nie powiedział. On jest zbyt dumny i niezależny i nie będzie po sobie pokazywał, że żałuje, tylko od razu stara się sam siebie usprawiedliwić: zabiłem ich, bo to są bardziej zwierzęta niż ludzie, są straszni, na nic innego nie zasługiwali... Dlatego kończy stwierdzeniem, że ich nienawidzi.

S: Ciekawe, że Obi-Wan nie wyczuł, że z jego uczniem coś się dzieje, a Yoda wyczuł.

A: Bo Yoda medytował i przez Moc dotarły do niego emocje Anakina. To by pasowało do mojego wyobrażenia o Mocy, że nie ma żadnej telepatii i że wyczuwanie różnych rzeczy wcale nie jest takie proste i powszechne. Chyba, że ktoś wchodzi w trans albo jest blisko spokrewniony, jak Luke z Vaderem.

K: Zwróciliście uwagę, że w tej scenie słychać głos Qui-Gona?

A: Tak!!! Krzyczy: "Anakin! Anakin!". Szkoda, że sam Qui-Gon się nie pojawia w filmie. :-(

K: I znowu zastosowali ten najgłupszy filmowy chwyt, że główny bohater - znaczy, w tym wypadku Obi-Wan - podsłuchuje rozmowę swoich wrogów dokładnie w momencie, kiedy zdradzają swoje najtajniejsze plany. A w ogóle co to za tajna komnata narad, do której tak się można zakraść? Tam nawet nie było śladu żadnych straży.

C: U siebie byli, to co się mieli pilnować...

A: Ten podświetlany stół w sali narad jest ładnym elementem scenograficznym, ale kompletnie bez sensu. Nikt by się nawzajem nie widział, bo to strasznie daje po oczach.

C: Strasznie mi się nie podoba ten robot z Federacji Technokratycznej, czy co to tam było, wygląda jak z innej bajki. A konkretnie z "Bajek robotów."

A: Robot był świetny! I bardzo mi się podobało, jak sobie dźwięk pokrętłem regulował. Podobały mi się też dźwięki wydawane przez tego geonosiańczyka z mackami na twarzy: takie mlaśnięcia i gwizdy. Faceci od udźwiękowienia się naprawdę postarali. Tylko jeżeli to jest przywódca geonosian, to dlaczego wygląda inaczej? Oni nie mają macek!

C: Mam swoją małą teoryjkę na ten temat: może to jest truteń, a tamto robotnice? Albo może to królowa, a tamto żołnierze? W ogóle cała ta arena i budowle przypominają mi termitierę.

ciąg dalszy na następnej stronie

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

80
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.