Magazyn ESENSJA nr 6 (XVIII)
czerwiec-lipiec 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Esensja
  Krótko o...

        Dean Koontz "Maska" (The Mask), Marek Utkin "Technomagia i smoki", Scott Adams "Dilbert i cała biurowa mena(d)żeria" (Seven years of highly defective people)

Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
'Maska'
Bartosz Jeziorski     Za maską

Wielokrotnie krytykowana polityka wydawania "dzieł wszystkich" znanych i lubianych autorów, polegająca na uszczęśliwianiu czytelników całością twórczości pisarza, bez oglądania się na wartość jaka reprezentują jego niektóre dzieła, trzyma się u nas cały czas dzielnie. Wydawnictwa z uporem godnym lepszej sprawy przedstawiają fanom autora jego utwory, delikatnie mówiąc, nie najwyższych lotów. Wychodzą przy tym z poniekąd słusznego założenia, iż fan ujrzawszy na okładce nazwisko ulubionego pisarza, bez namysłu sięgnie do portfela.
Niewielki problem, jeżeli wymienione praktyki dotyczą autorów średniej klasy lub nie budzących we mnie głębszych emocji. Jeżeli jednak sprawa zahacza o jednego z moich ulubionych autorów, jakim jest Dean Koontz, czuję się zobowiązany zabrać głos. Wydana kilka miesięcy temu "Maska" należy (a jakże) do rozwijanej, przez bardzo skądinąd przeze mnie cenione, wydawnictwo Prószyńskiego Serii Autorskiej. Obok wymienionego już autora ukazują się w niej książki Michała Bułhakowa, Stephena Kinga, Artura Conan Doyle, Jorge L. Borgesa i Agathy Christie. W serii tej wydano kilka książek Koontza, a wśród nich zarówno wznowienia ("Złe miejsce" "Maska") jak i premiery ("Kątem oka"). "Maska" została wcześniej wydana przez inne wydawnictwo, jednak mimo iż starałem się na bieżąco śledzić wydawane u nas powieści Koontza, ta wcześniej mi umknęła.
Bohaterami powieści jest małżeństwo Carol i Paula Tracy. Odnieśli w życiu sukces zawodowy i finansowy i na pierwszy (a nawet drugi) rzut oka niczego im nie brakuje. Jedynym faktem, który mąci małżeńskie szczęście jest bezpłodność Carol. W tej sytuacji państwo Tracy podejmują decyzję o adopcji. Przypadkowe, spowodowane dramatycznymi okolicznościami, spotkanie Carol z pewną nastolatką, która nie pamięta nic ze swojego życia uruchamia ciąg tajemniczych wydarzeń. W tym miejscu zakończę streszczanie fabuły książki, ponieważ jest ona dość krótka i mógłbym opowiedzieć zbyt wiele. Jest to zresztą jedna z podstawowych wad książki. Ciekawy i w sumie dość oryginalny pomysł (jak zwykle zresztą u Koontza) pozostał w przypadku tej powieści raczej zmarnowany. Mnie zawsze intrygowała w utworach Koontza umiejętność budowania postaci, wobec których czytelnik nie może przejść obojętnie. Niezależnie, czy były to charaktery złe, czy też dobre wzbudzały emocje. Dla czytelnika było istotne, co też pisarz z nimi uczyni. W tym przypadku, niestety, do końca książki pozostało mi dokładnie obojętne jaki los spotka głównych bohaterów. Trudno powiedzieć, czy wynika to z niewielkiej objętości utworu, czy też niestety z faktu, iż pisarzowi nie udało się stworzyć nastroju i napięcia jakie towarzyszy zwykle akcji jego książek. Obok jednej naprawdę emocjonującej sceny pojedynku jednej z bohaterek z jej ulubionym pupilem kotem, wydarzenia tworzące oś powieści pozostawiły mnie obojętnym. Drugim zarzutem, jaki można w tym przypadku postawić jest przewidywalność rozwoju fabuły. To, co zwykle jest atutem pisarza, w tym przypadku niestety nie zagrało. Gdzieś w połowie utworu, nawet najbardziej niedomyślny czytelnik wydedukuje zakończenie powieści i niestety będzie miał rację. Szkoda. Samo zakończenie także sprawia wrażenie niedopracowanego, wygląda to tak jakby pisarz bardzo się gdzieś spieszył i w kilku zdaniach musiał książkę zakończyć.
O rzeczach, które lubię staram się mówić dobrze albo wcale. W przypadku tej powieści lepiej zawiesić zasłonę milczenia. Pozostaję z wiarą (moim zdaniem jak najbardziej uzasadnioną), iż pozostałe książki pisarza wydane w Serii Autorskiej okażą się znacznie lepsze. Wskazuje na to choćby umieszczenie w wykazie powieści "Złe miejsce", moim zdaniem zdecydowanie jednej z najlepszych w dorobku pisarza.



Dean Koontz "Maska" (The Mask)
Tłumaczenie: Hanna Milewska
Serie: Seria Autorska
Prószyński i S-ka 2001
ISBN 83-7337-007-2
Cena: 32 zł
Strona: www.proszynski.pl/ksiazki/fiszki/2011.html
Gatunek: thriller




Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
'Technomagia i smoki'
Joanna Słupek     Bez smoka ani rusz

Zaczyna się klasycznie: wskutek nazbyt udanego eksperymentu naukowego, bohater przenosi się do świata równoległego, w którym technologia zastąpiona jest magią. Znamy ten motyw z wielu książek, że przypomnę tylko dwie: "Smok i jerzy" Gordona Dicksona i "Spellsinger" Alana Deana Fostera. Również podczas lektury opisu wewnętrznej budowy dywinatora (magicznego komputera) nie sposób uniknąć skojarzeń z obrazkowym pudełkiem Dwukwiata ze Świata Dysku. Jednak te nieuchronne skojarzenia absolutnie nie przeszkadzają w lekturze "Technomagii i smoków".
Jak już wspomniałam, świat, do którego przenosi się nasz bohater, magią stoi. Magowie do obliczeń używają dywinatorów, krawcy przy pomocy magicznej nici tworzą niewidoczne szwy, a warsztaty krasnoludów produkują dość niecodzienne odpowiedniki naszych opon. Głównym źródłem magii dla zastosowań codziennych są specjalnie formowane smoki - to one napędzają samocho..., przepraszam, smokochody, zastępują piece centralnego ogrzewania i służą do przesyłania smokogramów. Szybko okazuje się jednak, że nadużywanie smoczej magii najprawdopodobniej ma poważne skutki uboczne, a trwają właśnie przygotowania do uroczystego otwarcia ogromnej smokowni. Jeśli do tego dojdzie, konsekwencje mogą być katastrofalne...
Książkę czyta się gładko, napisana jest poprawnym językiem bez stylistycznych fajerwerków ale i bez potknięć. Jako przyjemna lektura na lato sprawdza się bardzo dobrze. Jedynym zgrzytem jest dla mnie zbytnia wszechstronność głównego bohatera, który i sterowiec potrafi zaprojektować (no dobrze, budował modele latające - być może również sterowców), i naszkicować kompletny strój tropikalny łącznie z korkowym kaskiem, i wie, jaki kształt powinien mieć kumulacyjny ładunek wybuchowy. Należy chyba po prostu przyjąć, że ma doskonałą pamięć i jest oczytany, a wtedy nic już nie powinno zakłócać lektury.



Marek Utkin "Technomagia i smoki"
Prószyński i S-ka 2002
ISBN 83-7337-183-4
Cena: 34,90
Strona: www.proszynski.pl/ksiazki/fiszki/2025.html
Gatunek: fantasy




Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
'Dilbert i cała biurowa mena(d)żeria'
Wojciech Gołąbowski     Z przewodnikiem po zagródkach

"Ewolucja Dilberta" - głosi hasło na pierwszej stronie okładki. "Wycieczka z przewodnikiem Scottem Adamsem" - napisano linijkę niżej. Piąta książka z serii (recenzje trzeciejczwartej pozycji opublikowano w poprzednich numerach magazynu) wyraźnie odbiega zawartością od poprzednich. Scott Adams zrezygnował (chwilowo?) ze snucia rozważań natury pracowniczo-biurowo-ogólnej na rzecz tego, co mu wychodzi najlepiej - pasków komiksowych. Za cenę ok. 25 złotych otrzymujemy... komiks.
"Dilbert od podszewki! Najsłynniejszy urzędas świata i jego koledzy w seriach rysunków o życiu biurowym z nowymi komentarzami autora" - głosi blurb. No właśnie. Po pierwsze, nie "urzędas", a inżynier. Różnica dość podstawowa... Druga sprawa to komentarze autora. Pojawiające się i znikające. Sensowne lub nie. Rzadko śmieszne. Niewiele wnoszące. Przez które na jednej stronie książki pojawia się mniej pasków, niż można by teoretycznie zmieścić.
"Skąd się wzięli, jak się zmieniali i dlaczego robią to, co robią" - taki mógłby być podtytuł książki. Każdej postaci jest poświęcony osobny rozdział z tymi paskami, w których wysuwają się przed Dilberta. Dodatkowo zamieszczono 3-6 zdań wyjaśniających. "Jak się zmieniali" opisują komentarze pod paskami, notki typu: "Phil czasem ma czapkę, bo zapominam, że nie powinien mieć" czy "Znowu ta peleryna! I zapomniałem o wielkiej łyżce".
Kolejne novum piątej części to przedstawienie kolorowych, weekendowych pasków Dilberta w odcieniach szarości. Prawdę mówiąc, wolałem wersję z poprzednich tomów - wybieloną, bez tła. Po prostu nie wygląda to najlepiej...
Ogólnie rzecz ujmując, książkę warto kupić dla zamieszczonych w niej pasków, darując sobie czytanie komentarzy pod obrazkami. Czy jednak doczekam się kiedyś wydania tychże pasków w formie czystszej? Wydań weekendowych w kolorze? Będę czekał...



Scott Adams "Dilbert i cała biurowa mena(d)żeria" (Seven years of highly defective people)
Tłum. Przemysław Bieliński, Andrzej Milcarz
Amber 2002
ISBN 83-7245-936-3
Cena 24,80 zł
Gatunek: inne

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

92
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.