Magazyn ESENSJA nr 6 (XVIII)
czerwiec-lipiec 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Esensja
  Przypadłość

        wywiad z rysownikiem pierwszego epizodu "Legend z miasta"
W galerii bieżącego numeru prezentujemy także inne prace artysty.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ernesto Gonzales (fot. ze zbiorów rodzinnych)
Esensja: Jaka była Twoja reakcja na propozycje narysowania pierwszej części "Legend z miasta"?

Ernesto Gonzales: Stanowcza odmowa. Groźbą i szantażem Dennis wymusił na mnie współpracę. Dzwonił w środku nocy, wypisywał anonimy i straszył moja babcię, aż w końcu się poddałem.

Esensja: Rysujesz do scenariuszy Dennisa od jakiegoś czasu. Czy ten był w jakimś sensie inny?

Ernesto Gonzales: Nie. To pozostałe scenariusze są w jakimś sensie inne.

Esensja: Skąd u Ciebie skłonność do rysowania komiksów?

Ernesto Gonzales: To było na przedmieściach Chihuahua w Meksyku, wcale nie tak dawno. Karmiłem, jak co dzień, dzikie kaczki suchą bułką, nad rzeka, kiedy jedna z nich bez uprzedzenia ukąsiła mnie w rękę, po czym odpłynęła śmiejąc się złośliwie. Potem niewiele pamiętam: lament kobiet, płacz dzieci, tętent koni, burza z piorunami, wycie psów i był tam potargany facet bez spodni, wybiegł z krzaków nad rzeka krzycząc "Teraz ty pójdziesz tą drogą". Obudziłem się parę dni później w Parku Skaryszewskim, w krzakach nad stawem. Po stawie pływały kaczki rzucając mi szydercze spojrzenia, a obok mnie leżał kompletnie nieznajomy ołówek i uśmiechał się tajemniczo. Zabrałem go ze sobą i od tego czasu tworzymy umiarkowanie szczęśliwy związek.
Niestety w wyniku opisanych wydarzeń, kiedy nadchodzi noc, a szczególnie w okolicach pełni księżyca trące panowanie nad swoimi rękami. Wystarczy, że się ściemni i od razu łapią za ołówek, flamastry czy cokolwiek piszącego i zaczynają rysować komiksy. Z nadejściem świtu amok mija i zasypiam wyczerpany gdzie popadnie. Jak widzicie wygląda to bardziej na klątwę niż skłonność, gdyż pociągał mnie zawsze raczej balet i pantomima niż rysowanie historyjek obrazkowych. Póki co chodzę do Skaryszewskiego, ściągam spodnie i obserwuje zza drzew i zza krzaków czy kaczki nie rzucają się na przechodniów. Mam nadzieje, że któregoś dnia uda mi się sprzedać komuś swoją przypadłość i nareszcie będę wolny jak... kaczka.

Esensja: Dziękujemy za wywiad.



Ernesto Gonzales, rysownik. Gonzales nie pamięta, gdzie się urodził. Stryjeczna ciotka mówiła mu, że w Cuernavaca, miasteczku, w którym Timothy Lleary po raz pierwszy spróbował psylocybów, w którym mieszkał konsul Geoffrey Firmin i w którym zmarła Tamara de Lempicka. Urodził się dwadzieścia kilka lat temu, ale dwadzieścia ile też nie wie. Potem po krótkim i niezbyt udanym dzieciństwie zabrał się ochoczo za życie towarzyskie i uczuciowe w stolicach całego świata i niektórych miejscowościach wypoczynkowych. Nie skończył studiów na wydziale fizyki kwarkowej, a studiów na wydziale nauk politycznych nawet nie zaczął. Często przebywa w Warszawie, której uroda przyjemnie koi jego gorejące corazon. Kandyduje na stanowisko prezesa kilkunastu spółek skarbu państwa. prowadzi higieniczny tryb życia - unika napojów gazowanych produkowanych przez międzynarodowy kapitał.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

61
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.