Magazyn ESENSJA nr 7 (XIX)
sierpień-wrzesień 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Konrad Wągrowski
  Indrid Cold stoi obok mnie...

        "Przepowiednia" (The Mothman Prophecies)

Zawartość ekstraktu: 80%
'Przepowiednia'
'Przepowiednia'
Piętnastego grudnia 1967 roku w spokojnym amerykańskim miasteczku Point Pleasant w Zachodniej Wirginii miała miejsce tragedia - z niewyjaśnionych do tej pory przyczyn zawalił się most Silver Bridge. W nurtach lodowatej rzeki Ohio zginęło wówczas 46 osób, które w przedświątecznej gorączce podróżowały przez most. Jak głosi legenda - tragedia ta była poprzedzona licznymi pojawieniami się dziwnej, podobnej do ptaka lub owada, istoty o świecących czerwonych oczach, która zyskała wkrótce miano Człowieka-Ćmy, a także szeregiem tajemniczych zjawisk jak obserwacje dziwnych obiektów na niebie, problemy z telefonami i odbiornikami telewizyjnymi. Owe zjawiska miały miejsce w latach 1966 - 1967 przez 13 miesięcy, a Człowieka-Ćmę widziało wiele spośród ofiar późniejszej katastrofy. Istota ta podobno próbowała przekazać im informację o tragedii - jak się okazało bezskutecznie. Legenda głosi, że nie było to jedyne miejsce, w którym można było obserwować Człowieka-Ćmę. Podobno istota ta, kimkolwiek jest, ukazywała się już niejednokrotnie w miejscach, w których miało dojść do jakiejś tragedii, przekazując ludziom proroctwa, przepowiednie, których znaczenia nie można było zrozumieć przed katastrofą. Niektórzy twierdzą, że nazywała siebie Indrid Cold... Wydarzenia te opisał szerzej dziennikarz John Keel w swej książce "The Mothman Prophecies" opublikowanej w 1975 roku.

Oczywiste jest, że taką historią musieli zainteresować się filmowcy. Dziwne, że stało się to dopiero po 25 latach. Ekranizacją wydarzeń w Point Pleasant zajął się Mark Pellington ("Arlington Road") zapraszając do współpracy m.in. Richarda Gere'a i Willa Pattona. Trzeba przyznać, że ostateczny efekt w postaci filmu "Przepowiednia" jest więcej niż przyzwoity.

Twórcy przenieśli akcję do współczesności, ale nie zmienili miejsca akcji - jest nim nadal miasteczko Point Pleasant. John Keela zastąpiono dwoma postaciami - dziennikarzem Johnem Kleinem (nadano mu podobne nazwisko) i pisarzem Alexandrem Leekiem ('Leek' to oczywisty anagram słowa 'Keel'), który interesował się w przeszłości Człowiekiem-Ćmą i wie wiele na jego temat. Klein, główna postać filmu, trafia do Point Pleasant po śmierci swej żony (która miała wcześniej widzenia tajemniczej istoty) raczej przypadkowo, a właściwie nie wiedząc samemu w jaki sposób. Od razu trafia w wir dziwnych wydarzeń, co motywuje go do poprowadzenia własnego śledztwa...

Wycięta scena z teledysku Chrisa Rei
Wycięta scena z teledysku Chrisa Rei
Główną zaletą filmu jest znakomity, sugestywny nastrój. Budowany jest głównie za pomocą rewelacyjnych zdjęć i muzyki, podkreślany przez tajemniczość zdarzeń. W każdym horrorze, ukazanie twarzy Tego co Spoza Naszego Świata niweczy zwykle całe wcześniejsze budowanie nastroju i rozczarowuje. Tu nikt nie zrobił tego błędu - twarz Nieznanego pozostaje nieujawniona do samego końca, dzięki czemu szereg scen, które powinny przerażać wypada wręcz rewelacyjnie - muszę przyznać, że cytat z pewnej rozmowy telefonicznej "Indrid Cold stoi obok mnie" do tej pory powoduje ciarki na moim grzbiecie...

Do legendy dołączony zostaje osobisty wątek dziennikarza, granego przez Gere'a, przygnębionego po śmierci żony, zwiększając zainteresowanie widza poprzez poruszenie bliskiego każdemu tematu utraty ukochanej osoby. Dziwne wydarzenia w Point Pleasant nie są dla Kleina jedynie tematem dla śledztwa - to również sugestia szansy kontaktu z utraconą żoną. Decyzja, którą musi podjąć w znakomitej scenie we własnym mieszkaniu, słuchając dzwoniącego telefonu, choć zrozumiała, każdemu musi wydać się niezmiernie trudna... Jak się jednak okaże, powód przybycia Kleina do Point Pleasant jest zupełnie inny.

Aby uzupełnić zalety filmu, należy jeszcze zwrócić uwagę na świetnie zrealizowaną scenę samej katastrofy z zapadającym w pamięć ujęciem tonących samochodów z włączonymi światłami.

Wiele osób zwraca uwagę na podobieństwo "Przepowiedni" do serialu "Z Archiwum X". Trudno się z tym nie zgodzić. Podobnie jak w dziele Chrisa Cartera mamy tu fabułę opartą na rzekomych faktach, mamy śledztwo, sugestywny mroczny nastrój, dzieło jest otwarte, nie otrzymujemy prostych odpowiedzi i podobnie jak w "Z Archiwum X" postacie mają denerwującą manię nie zadawania narzucających się pytań. Jak można było nie zapytać się Indrida Colda - "Kim jesteś?"!? Można więc ostrzec widzów - jeśli nie lubicie tematyki "The X-files" najprawdopodobniej nie spodoba się Wam i "Przepowiednia". Miłośnikom mrocznych horrorów, które nie epatują drastycznymi scenami i działają na płaszczyźnie podświadomości, wywołując wewnętrzny lęk - film ten bardzo polecam.

W "Przepowiedni" nie tylko nie poznamy Nieznanego, ale i niewiele się o nim dowiemy - kim właściwie jest Człowiek-Ćma - duchem, kosmitą, diabłem, istotą z innego wymiaru - to jest pozostawione decyzji widza. Dla mnie pozostał jedną z najbardziej obcych postaci w filmie - jego pochodzenie jest nieznane, jego motywy są nieodgadnione, sprawia wrażenie jakby wszystko co robi było jedynie zabawą z nami - istota z innego świata.



"Przepowiednia" (The Mothman Prophecies)
USA 2002
Reżyseria: Mark Pellington
Scenariusz: Richard Hatem (na podstawie książki Johna A. Keela)
Obsada: Richard Gere, Laura Linney, Will Patton

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

86
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.