Magazyn ESENSJA nr 7 (XIX)
sierpień-wrzesień 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Achika & Cranberry
  [GW] :  Druga strona Mocy

        ciąg dalszy z poprzedniego numeru

13

     Byli umówieni w pizzerii na Lipowej. Takie ciemne, zaciszne miejsce. Wchodząc rozglądali się, czy ktoś ich nie śledzi.
     Ostatni wszedł Obi-Wan. Cranberry i Nessie siedziały już przy stoliku.
     - Źle się dzieje - zaczął bez wstępów - Zarriko Tan nie żyje. To byli Sithowie.
     - Skąd wiesz, że nie jeden? - spytała Nessie.
     - Wiemy, że było ich dwóch. Nieważne skąd. Nie przerywaj mi. Yoda jest przekonany, że pojawił się ktoś nowy, kogo nie znamy. Ktoś czwarty.
     - No i ciągle nie znamy ich mistrza - odezwała się nagle Cranberry, która do tej pory nic nie mówiła.
     - Tak. Nie znamy - zamyślił się Obi-Wan.
     Drzwi otwarły się i wszedł wysoki Jedi i kobieta w lekko już widocznej ciąży. Rozejrzała się niepewnie po sali i uśmiechnęła na widok Obi-Wana.
     - Witam, mistrzu. Oczywiście was też - znały się od dawna, nie musiała dbać o etykietę.
     Siadła, poprawiając kunsztowny warkocz.
     - Witaj, Wasza... - zaczęła Cranberry.
     - Padme - przerwała jej.
     - Witaj Padme.
     - Tak lepiej.
     
     ***
     
     Wracały we dwie z Nessie. Padał deszcz, światła miasta odbijały się w mokrym asfalcie.
     - Widziałaś, Cranberry?
     -Tak.
     - Teraz już wiemy, dlaczego ją przywieźli.
     - To jego dziecko?
     - Pewnie.
     - Amidala przeszła już gorsze rzeczy.
     - Nie byłabym taka pewna. To nie ty, Cran, jesteś w ciąży z Sithem. Chyba nie masz świadomości kim, a właściwie czym on teraz jest.
     - Przestań. Wkurza mnie takie gadanie. Zaczynasz jak Qui-Gon i Obi-Wan. Czasem myślę... - urwała nagle.
     - No? - Nessie odwróciła się do niej, odchylając kaptur, żeby ją lepiej widzieć.
     - Nic nie mówiłam.
     Kopnęła wściekle kamień.
     - Nie strasz mnie, Cranberry. Nie lubię, kiedy tak się zachowujesz. Anakin...
     - Vader.
     - Anakin - zignorowała Nessie. - Anakin też najpierw złościł się byle czym. Bił się nieprzepisowo... Pamiętasz przecież.
     Cranberry nie odpowiedziała.
     
     ***
     
     Walczyli oboje przeciwko Vaderowi.
     - Beyre, od dołu! - krzyknął Maul, ale nie zdążyła zareagować. Jej wciąż włączony miecz zawirował wysoko w powietrzu i zgasł dopiero na podłodze.
     Vader wyszedł płynnie z półobrotu, sparował cios Maula i kopnął go w brzuch. Walka była skończona.
     - Rób, co ci każę! - warknął Maul wstając, zrobił krok do przodu i wyciągnął dłoń w jej stronę.
     Beyre poleciała na ścianę i uderzyła o nią plecami. Już miała w ręku miecz, ale jedno słowo Imperatora wystarczyło, żeby ich rozdzielić.
     
     ***
     
     Obraz drżał, miała złą holokamerę.
     - Na dwie strony trudno grać.
     - Nie wiem, o czym mówisz, mistrzu.
     - Źle udawać. Wrócić powinnaś. Póki możesz.
     - Naprawdę nie rozumiem. Mam polecieć na Dagobah, bo trudno być w konspiracji pod bokiem Lorda Sith?
     - Zrozumieć ci łatwo. Oszukać mnie chcesz. Przez ciebie patrzę i Ciemną Stronę widzę. Złych uczniów ma Obi-Wan, a Qui-Gon nie lepszych.
     - Ale mistrzu...
     - Zamilcz. I "Lord Sith" nie mów, za często tego słowa nie używaj - Yoda podniósł głos i stuknął laską w niewidzialną podłogę. - Tak, moim uczniem Zarriko Tan był. Tydzień ci daję. Potem rozmawiam z Qui-Gonem.
     Cranberry nie mogła wykrztusić ani słowa.
     - Niech Moc będzie z tobą - powiedział surowo Yoda.
     Obraz zniknął.
     
     ***
     
     Obi-Wan i Cranberry stali przed domem i patrzyli na pas Drogi Mlecznej stykający się na horyzoncie z masywem Lodowego. Było już bardzo zimno, koniec października.
     - Palpatine zjawił się na Ziemi. - zaczęła Cranberry.
     - Jak to? Po co?
     - Nie wiem. Ale jest w Warszawie.
     Ze środka wyjrzała Nessie.
     - Co tu robicie? Chodźcie do ciepła.
     - Cran mówi, że na Ziemi jest Palpatine, w Warszawie.
     - Co ty, Cran? Gdzie?
     - Widziałam go w recepcji "Forum".
     - To na pewno był on? Może ktoś podobny?
     - Mistrzu Kenobi, na jakim świecie żyjesz? Myślisz, że pomyliłabym z kimś Nubiańczyka w narodowym stroju? No, chyba że mam halucynacje.
     Obi-Wan poszedł powiedzieć o wszystkim Qui-Gonowi. Cran i Nes zostały na chwilę same na dworze.
     - Cranberry, czemu mi nic nie powiedziałaś tydzień temu?
     - Jakoś tak... - wzruszyła ramionami nagle poirytowana.
     - Jak to "jakoś tak"? Powinnaś mi powiedzieć.
     Cranberry prychnęła coś nieartykułowanego i ruszyła w stronę szosy.
     - Cran, gdzie idziesz?
     - Poćwiczyć.
     - Co, jeśli wolno wiedzieć?
     - Bieganie w samotności, zadowolona?
     Nessie pokręciła głową. Czasem się kłóciły, ale nigdy nie tak. Nikt w Zakonie się tak po szczeniacku nie kłócił.
     
     ***
     
     Zaświergotał czujnik holokamery. Qui-Gon poprawił coś przy przełącznikach.
     - Wiadomość dla ciebie mam. Królowa dłużej tu bezpieczna nie będzie.
     - Dlaczego?
     - Senator Palpatine na Ziemi jest.
     - Wiem. Kryjówka jest dobra, a on zaraz odleci.
     - Nie sam jest i nie taki, jak go znasz.
     - Wytłumacz, mistrzu.
     Yoda uśmiechnął się zadowolony.
     - Zagadkę rozwiązałem, nad którą wszyscy długo myślicie. Mistrza Sith szukacie. To go wam znalazłem.
     - Skąd masz pewność?
     - Za dużo ktoś o jedno słowo powiedział. Z przypadku lub z dobrej woli. Może nieświadomej.

ciąg dalszy na następnej stronie

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

23
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.