 | 'CK kuchnia' |
Sałatka z wątróbek drobiowych
Miasto kompletnie zwariowało. Od dwóch dni, od kiedy znany już był termin pojedynku, podniecenie przewyższało emocje towarzyszące pierwszemu pokazowi kinematografu. Czerniowce nigdy nie narzekały na brak kulturalnych rozrywek. Miejscowa trupa teatralna miała wprawdzie charakter równie amatorski jak rumuńska armia, lecz w sezonie wywczasowym zjeżdżali tu przecie znamienici komedianci aż ze Lwowa. Za to właściciele cyrków, magicznych latarni i kobiet-syren, Murzyni zjadający szkło, wołoscy połykacze ognia oraz spółki pokazujące żywe wampiry z Siedmiogrodu, zupełnie malutkich Pigmejków, ludzi-pająki i karliczki tańczące kankana - o, ci wszyscy traktowali Czerniowce z należną atencją, bez względu na porę roku.
Mieszkańcy miasta nad Prutem z jednakową ciekawością przyjmowali przybyszów i nie szczędzili grajcarów, by obejrzeć aktualną prezentację. Nic nie mogło ich powstrzymać, nawet głośny skandal, gdy okazało się, że puchary, zjadane przez ciemnoskórego męża, zrobione były z lukru. Najbardziej poruszył widzów zapowiedziany na niedzielę "supersensacyjny, światowy, wyjątkowy i mrożący krew w żyłach pojedynek dwóch najsilniejszych ludzi, żyjących pod rządami najłaskawiej nam panującego Najjaśniejszego Pana, a - co wielce prawdopodobne - także i na świecie całym". Jeden z nich, niejaki Laszlo, mienił się największym atletą Królestwa Węgier. Jego rywal, Oldrzich, wsławił się wypłynięciem z wełtawskiej głębi pod skałą wyszehradzką, mimo, że korpus wraz z kończynami potężne oplatały mu łańcuchy. Oldrzich głosił zdecydowaną wyższość św. Wacława nad św. Stefanem. Laszlo ograniczał się do pogróżek o wyrwaniu odnóży czeskiemu atlecie. Świętych zostawiał w spokoju.
Pojedynek miał się odbyć późnym popołudniem, w łagodnych promieniach bukowińskiego słońca. Miasto podzieliło się na dwa obozy kibicujące mocarzom; poczyniono zakłady na ogromne kwoty - każda za stron była absolutnie pewna swego. Od rana obu tytanom towarzyszyły tłumy. Podsuwano atletom cygara, by wonny tytoń wzmocnił ich siły, dawano rum i arak, obiecywano wreszcie rendez-vous tete-a-tete w chambre séparée z żonami i córkami - rzecz jasna w razie wygranej.
Zapaśnicy zjedli obiad w dwóch oddzielnych salach hotelu "Bristol", przedzielonych - by nie doszło do przedwczesnej walki - szpalerem pikolaków. Wszystkie stoliki wokół zajęli kibice. Czech zaczął od zasmażanej zupy ziemniaczanej, potem pochłonął pieczonego królika z knedlami i kapustę po morawsku. Jego oczy promieniały szczęściem, gdy wskazywał kelnerowi wszystkie dania z wieprzowiny, widniejące w menu. Decyzję nagrodzono długotrwałą owacją.
W drugiej sali panował krańcowo odmienny nastrój. Węgier poprosił o przyrządzenie sałatki, której recepturę przywiózł ze sobą. Zjadł ją wolno, nic innego nie chciał. Było już za późno, by wycofać postawione na Węgra pieniądze, nieszczęśliwi rwali sobie włosy z głowy, a kobiety głośno szlochały.
Euforia z jednej, a wielka rozpacz z drugiej strony towarzyszyły rozpoczęciu pojedynku. W kilka sekund zmieniło się wszystko. Oto Węgier niespiesznie, ale i bez specjalnego wysiłku podniósł Czecha, trzymając go wpół w straszliwym uścisku, i cisnął potężne ciało wprost w czarnoziem. Efekt był potworny i ostateczny. We krwi Laszla krążyła bowiem moc z sałatki.
 | 'CK kuchnia', wydanie z roku 1995 |
700 g wątróbek z drobiu, 2 jabłka, szklanka majonezu, szklanka śmietanki, 2 cytryny, 7 jajek przepiórczych, pół pęczka estragonu, natka pietruszki, cukier puder, pasta pomidorowa, sos worcestershire, białe, wytrawne wino, sól, pieprz
Oczyszczone z błon wątróbki wrzucamy do osolonego wrzątku, zagotowujemy i studzimy w zimnej wodzie. Większe odkładamy, mniejsze przecieramy. Do osobnego naczynia wlewamy majonez, dodajemy przetarte wątróbki, ubitą śmietankę, drobno posiekaną natkę i estragon. Doprawiamy sokiem z jednej cytryny, cukrem pudrem i pieprzem. Ubijamy całość na gładki sos, doprawiając jeszcze kilkoma kroplami sosu worcestershire, odrobiną pasty pomidorowej i winem. Schładzamy. W kieliszkach koktajlowych układamy plastry jabłek oraz pokrojone w kostkę wątróbki i zalewamy je sosem. Ozdabiamy listkami estragonu, ugotowanymi na twardo jajkami przepiórczymi i plasterkami drugiej cytryny.
Robert Makłowicz "CK kuchnia"
Znak 2001
ISBN 83-240-0103-4
Strona wydawnictwa: www.znak.com.pl
|
|