 |  | '8 kobiet' |
Już kadry służące jako podkład pod napisy początkowe sugerują, że "8 kobiet" będzie filmem mocno oderwanym od rzeczywistości. Lata (prawdopodobnie) pięćdziesiąte, zima, dworek na odludziu. Kamera wędruje po ogrodzie, w którym wszystko pokrywają płachty puchatego, nieskazitelnie białego śniegu, a sarenka zajada gałązki zeschniętych krzewów. Reżyser sygnalizuje, że mamy do czynienia z jakąś konwencją, być może baśnią. Akcja przenosi się do wnętrza dworku, którego do końca filmu już nie opuści, gdzie przedstawicielki trzech pokoleń kobiet: babcia Mamy (Danielle Darrieux), matka Gaby (Catherine Deneuve) oraz córka Suzon (Virgine Ledoyen) witają się po okresie rozłąki. Wkrótce dołączają do nich kolejne kobiety zamieszkujące domostwo. Po krótkiej rozmowie młodsza córka Gaby, Catherine, wstaje i do wtóru muzyki zaczyna śpiewać, a pozostałe bohaterki towarzyszą jej w tańcu. Mamy więc musical. Ale po skończonej piosence jedna ze służących udaje się do pokoju jedynego mężczyzny w domu i odkrywa, iż w nocy został on zasztyletowany. Zatem otrzymujemy także kryminał i to taki klasyczny, który mógłby wyjść spod pióra Agathy Christie lub Arthura Conan Doyle'a, stanowiący zagadkę zamkniętego pokoju (w tym przypadku dworku) z mnóstwem poszlak i wiodących donikąd tropów. Dodatkowo cała akcja rozgrywa się w kilku ledwie pomieszczeniach, a długie ujęcia, statyczna kamera oraz liczne sugestie twórców sygnalizują, że mamy do czynienia bardziej z przedstawieniem teatralnym niż filmem.
Te niezwykle sztuczne realia miały być zapewne hołdem oddanym wymierającym już gatunkom filmowym, zostały stworzone ku uciesze widzów, ale przede wszystkim stanowią tło, na którym ukazane zostały wzajemne relacje i natura głównych (i jedynych) bohaterek filmu - tytułowych ośmiu kobiet. Postacie te są początkowo niebywale archetypiczne. Mamy tu jowialną, grubą służącą, nieco zramolałą nestorkę rodu z ciągotami do alkoholu, ładniusią trzpiotkę czy klasyczną wręcz starą pannę (Augustine grana przez rewelacyjną Isabelle Huppert). Archetypiczne, a więc wydawałoby się, nienaturalne, jak i cała otoczka. Jednak wraz z rozwojem intrygi kryminalnej, poznajemy łączące kobiety relacje, ich marzenia oraz - niekiedy brudne - sekrety i każda z kobiet okazuje się być kimś zupełnie innym, niż się początkowo wydawało. Wizerunki nabierają stopniowo psychologicznej głębi i stają się najbardziej prawdziwym elementem filmu.
 | '...a na TRZY - przewracamy krzesła!' |
"8 kobiet" to koncertowy popis aktorstwa. Francois Ozon, reżyser filmu, zgromadził na ekranie największe gwiazdy francuskiego kina (ponoć nabór aktorek do filmu okrzyknięto we Francji castingiem stulecia) i chwała mu za to. Wyśmienicie bawią się aktorki, odtwarzając swoje role, i wyśmienicie bawi się widz, obserwujący ich poczynania na ekranie: kłótnie, wyznania i wypełnione wzajemnymi złośliwościami dialogi. Film nie ma głównej postaci, każda z nich będzie miała swoje pięć minut, wychodząc na pierwszy plan, każda z nich wyśpiewa też jeden z klasycznych francuskich przebojów.
W tym momencie mogę wytoczyć swój jedyny zarzut (no, zarzucik) dla filmu. Bohaterki, mimo że wraz z rozwojem akcji nabierają realności, do samego końca pozostają jednak jedynie filmowymi postaciami. Trudno ocenić, czy Ozon miał taki zamiar, niemniej ilość nagromadzonych aluzji i przeróżnych stylizacji jest zbyt duża, aby rzeczywiście w nie uwierzyć. Bohaterki wyrywają się z stereotypowych ról, które zostały im początkowo nadane, stają się prawdziwsze, ale do końca pozostają jedynie postaciami niezwykłej maskarady, z której, gdy się zastanowić, niewiele tak naprawdę wynika.
Trudno opowiedzieć cokolwiek o fabule i sekretach ośmiu kobiet tak, aby nie zepsuć przyszłym widzom uciechy z oglądania filmu. Pozostawię więc oglądającym zabawę w odkrywanie kolejnych aluzji i przewrotnych wniosków, płynących z obserwacji, w jaki sposób jedyny mężczyzna w filmie, Marcel, nawet po śmierci ma wpływ na relacje bohaterek.
Wyśmienita jest również plastyczna i muzyczna warstwa filmu, a wszystko to, mimo że stanowi zlepek tak wielu odmiennych konwencji, tworzy bardzo spójną i oryginalną całość. "8 kobiet" to film zdecydowanie rozrywkowy, którego nie powinno się traktować zbyt poważnie. Jest zabawną komedią, intrygującym kryminałem, udanym musicalem i przed wszystkim hołdem oddanym kobietom, udanie próbującym polemizować z szablonami w ich obrazowaniu narzuconymi przez kino. Jest to też kolejny obraz francuskiej kinematografii, świadczący o jej niezwykle mocnej pozycji, udanie walczący z superprodukcjami zza oceanu. Dla miłośników "Gustów i guścików" czy "Amelii" i dobrego, rozrywkowego kina będący lekturą obowiązkową.
"8 kobiet" (8 femmes)
Francja 2002
Reżyseria: Francois Ozon
Scenariusz: François Ozon na podstawie sztuki Roberta Thomasa
Zdjęcia: Jeanne Lapoirie
Muzyka: Krishna Levy
Obsada: Danielle Darrieux, Catherine Deneuve, Isabelle Huppert, Emmanuelle Beart, Fanny Ardant, Virgine Ledoyen, Ludivine Sagnier, Firmine Richard
Gatunek: komedia, musical, kryminał
Strona internetowa: www.gutekfilm.com.pl
|
|