nr 10 (XXII)
grudzień 2002




powrót do indeksunastępna strona

Grzech
  Smoki nad Londynem

        "Władcy Ognia"

Zawartość ekstraktu: 80%
'Władcy ognia'
'Władcy ognia'
Po obejrzeniu filmu "Władcy ognia" nasunęła mi się tylko jedna myśl - fantastyczne smoki! Nigdy wcześniej nie widziałem tak wspaniale zaprojektowanych potworów, może z wyjątkiem filmu "Ostatni smok". Dzięki wspaniałemu pomysłowi reżysera Roba Bowmana ("X-Files") i pracy speca od efektów specjalnych Richarda J. Hoovera te potwory wyglądają naprawdę świetnie. Zostały zaprojektowane tak, aby poruszały się jak leopardy, miały skórę aligatora i wydawały dźwięki atakującej kobry - coś niesamowitego. Najładniejsze są skrzydła - delikatne i nieco poszarpane, trochę przypominają pokryte kurzem pajęczyny.

Nie można również przyczepić się do wyglądu zniszczonej ziemi, zdjęcia autorstwa Addriana Biddlea utrzymane w niebieskiej tonacji świetnie ukazują wygląd zniszczonego miasta. Szkoda tylko, że akcja rozgrywa się wyłącznie w Londynie, brakuje także zdjęć panoramicznych ukazujących spaloną przez smoki ziemię. Mimo wszystko wykreowany przez reżysera bajkowy świat jest przepiękny, starcia ludzi z krwiożerczymi bestiami są krótkie, dynamiczne, no i oczywiście opatrzone wspaniałymi efektami specjalnymi

Dwóch panów z Milwaukee, Gregg Chabot i Kevin Peterka wymyślili tę historię podczas pobytu na Wyspach Brytyjskich, scenariusz napisał Matt Greenburg ("Halloween H20. Do fabuły można jednak mieć jedno zastrzeżenie, otóż nie różni się ona wiele od innych filmów w których ludzie walczą z okropnymi potworami które chcą opanować świat. Film dzieli się na kilka typowych części: odkrycie bestii, ich pierwszy atak, nierówna walka z ludźmi i wreszcie genialny pomysł człowieka. Szkoda, że scenarzyści nie wymyślili nic więcej, "Reign of Fire" mógłby na tym dużo zyskać.

- Nie stary, to nie jest fryzura a la 'Wielki penis'. Kumple mówią, że naprawdę wyglądam cool.
- Nie stary, to nie jest fryzura a la 'Wielki penis'. Kumple mówią, że naprawdę wyglądam cool.
Ponury wygląd post-apokaliptycznego świata jest udziałem właśnie tych gadów, ale jak do tego doszło? Historia "Władców Ognia" zaczyna się podczas budowy kolejnego odcinka londyńskiego metra, gdy robotnicy przebijają się przez ścianę odkrywają za nią samca smoka. Jak łatwo się domyślić przebudzona bestia jest rozwścieczona i obraca miasto w perzynę. Do potwora przyłączają się inne smoki przebudzone z wieloletniej hibernacji i wspólnie opanowują ziemię. Bomby atomowe nie poskutkowały, państwa rozpadły się, na ziemi szerzy się anarchia... Dwadzieścia lat później ziemią rządzą smoki, okrutne bestie wciąż pożerają ocalałych mieszkańców ziemi. Resztka ludzi która przetrwała musi żyć w ukryciu, ich przywódcą jest nijaki Quinn (Chrystian Bale) którego na początku filmu poznajemy jako małego chłopca. Wszystko wygląda beznadziejnie, aż do przybycia amerykańskiej kawalerii (choć według Quinna jedyną rzeczą gorszą od smoków są Amerykanie). Oddział Jankesów prowadzony przez dzikiego Van Zana, wyposażony jest w nowoczesną technologię i, co najważniejsze, zdeterminowany aby zniszczyć smoki. Ale znacie tych Amerykanów. Czy naprawdę można im zaufać?

"Władcy Ognia" to opowieść nie tylko o smokach, ale przede wszystkim o ludziach. Gdy przybywają Archanioły Dentona Van Zana wybucha konflikt między przywódcą Amerykanów i Quinnem. Wytatuowany i ogolony na łyso weteran wielu bitew ma zupełnie inną strategie uratowania ziemi niż przywódca małej społeczności, która próbuje przetrwać w ruinach Londynu. Denton Van Zan jest bardzo dziwną postacią silny, nieustraszony mężczyzna, przypomina typowego amerykańskiego superbohatera, który jest w stanie w pojedynkę zniszczyć smoki terroryzujące ziemię. Quinn nie jest on typem twardziela, który sam zwalcza zło, wręcz przeciwnie, dręczony przeżyciami z 
- Namiot wyglądał jakoś inaczej... Wcześniej nie było chyba tych zębów wokół wejścia...
- Namiot wyglądał jakoś inaczej... Wcześniej nie było chyba tych zębów wokół wejścia...
dzieciństwa woli ukrywać się przed wstrętnymi gadami. Wszystko to sprawia, że jest on normalnym człowiekiem który również boi się i pewnie dlatego widz bardziej przywiązuje się do Quinna niż Van Zana. Warto dodać, że w filmie występuje nasza rodaczka Izabela Scorupco, co prawda gra jedynie epizodyczną rolę pilotki śmigłowca, Alex Jensen, ale to bardzo miły polski akcent.

"Władcy Ognia" to film bardzo dynamiczny, bohaterowie nie tracą czasu na zbędne gadanie. Ataki bestii są bardzo spektakularne, uderzają z prędkością błyskawicy, żaden człowiek nie ma szans się przed nimi ukryć (oczywiście z wyjątkiem naszych bohaterów), są bardzo silne i strasznie niebezpieczne. Takie zachowanie smoków kształtuje swoisty klimat w całej tej historii.

"Władcy Ognia" nie są idealnym filmem, pozostawiają kilka pytań bez odpowiedzi (na przykład jak Amerykanie przewieźli swoje wyposażenie przez ocean, czy smoki ich nie zauważyły?), na minus należy zapisać powielony scenariusz. Pomimo tych wad, są jednak dobrym i wciągającym filmem. Jest tu trochę humoru, parę dobrych tekstów, mnóstwo akcji, a także szczypta horroru. Muszę powiedzieć, że było warto czekać na ten obraz. Polecam film wszystkim jako świetną rozrywkę, której wspaniałą ozdobą są piękne smoki.



"Władcy Ognia" (Regin of Fire)
USA 2002
Reżyseria: Rob Bowman
Scenariusz: Gregg Chabot, Kevin Peterka, Matt Greenburg
Zdjęcia: Adrian Biddle
Obsada: Chrystian Bale, Matthew McConaughey, Izabela Scorupco, Gerard Butler
Gatunek: Fantasty/Akcja/Sci-Fi

powrót do indeksunastępna strona

77
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.