nr 10 (XXII)
grudzień 2002




powrót do indeksunastępna strona

Autor Łukasz Kustrzyński
  Ruscy są fajni

        "K-19"

Zawartość ekstraktu: 70%
'K-19'
'K-19'
- Ci ruscy, z którymi wojowaliśmy przez dziesięciolecia, ci sami, których tak śmiertelnie się obawialiśmy, którzy grozili, że puszczą z dymem cały nasz świat, ci ruscy... jednak są fajni - zdaje się mówić amerykańskie kino popularne posiłkując się najnowszym filmem Kathryn Bigelow. A powiedziane jest to w prawdziwie amerykańskim stylu - z emfazą i przepychem, z papierowym patetyzmem i wydumaną podniosłością. I ze sporą ilością zwykłych, kolorowych fajerwerków-ozdobników.

Film oparty jest na autentycznym wydarzeniu przez lata trzymanym w tajemnicy. Mamy rok 1961, rośnie napięcie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją. Od nuklearnego konfliktu, o którym wszyscy sądzą, że nastąpić musi, dzieli świat bardzo niewiele. W tym to trudnym okresie Rosjanie projektują nową, supernowoczesną łódź podwodną. Na okręcie jednak usterka goni usterkę, i wedle słów I oficera (Neeson) jednostka w żadnym razie nie powinna wypływać w morze, póki wszystko nie będzie zapięte na ostatni guzik. Innego zdania jest kapitan Wostrikow (Ford), który wyznaje zasadę, że jeśli partia mówi, że wszystko ze statkiem jest w całkowitym porządku, i że musi wypłynąć do końca miesiąca, to ze statkiem w istocie wszystko jest w porządku i do końca miesiąca na pewno wypłynie. W czasie trwania pierwszej misji spełniają się prorocze słowa sceptycznego zastępcy dowódcy - wysiada chłodzenie reaktora atomowego, które grozi nuklearnym wybuchem zagrażającym nieodległej bazie NATO. To zaś może być przyczynkiem wojny. Bohaterscy podwodniacy robią wszystko by do tego nie dopuścić.

Rzecz dzieje się w przeważającej większości we wnętrzu okrętu podwodnego - a więc w miejscu z natury swojej tchnącym klaustrofobią. Cieszy fakt, że ten specyficzny klimat został bardzo dobrze oddany. W sytuacjach kryzysowych, gdy to naszym bohaterom grozi jakieś wielkie niebezpieczeństwo, gdy to biegają w tę i z powrotem dźwigając jakieś narzędzia i krzykiem zachęcając swoich towarzyszy do większego wysiłku, ma się wrażenie, że kamera ledwie mieści się w ciasnych korytarzach i pomieszczeniach. Przemyka między rosyjskimi marynarzami jakby była jednym z nich. A ci marynarze - każdy jest czymś zajęty, każdy coś niesie, coś dokręca, coś przykręca. Aż głowa może rozboleć od kręcenia tymi niezliczonymi wajchami.

- Ale tym razem nie uziemiaj fazy!
- Ale tym razem nie uziemiaj fazy!
Nie rozczarowuje również obsada. Co prawda twarz Forda jest mało rosyjska, a i grymas złości na tej twarzy nijak nie pasuje do kreowanego wcześniej wizerunku twardego ale sympatycznego łowcy przygód czy prawego ojca rodziny. Lecz on sam radzi sobie całkiem nieźle. Rozsiewając wielce srogie miny na wszystkie strony zmusza widza by ten szybko zapomniał o poprzednim image aktora. Poza tym Ford dobrze prezentuje się w galowym mundurze wojsk radzieckich pełnym przeróżnych ozdóbek i odznaczeń.

Radzieccy marynarze są do bólu bohaterscy i ponad miarę gotowi do poświęceń. By ratować załogę kilku z nich decyduje się naprawić uszkodzony reaktor narażając się jednocześnie na śmiertelną dawkę radioaktywnego promieniowania. Nawet zatwardziałe serce kapitana Wostrikowa, gdy widzi przejaw podobnego bohaterstwa, mięknie niczym topiony wosk. A co dopiero serca widzów! Niestety, ten nieznośnie patetyczny ton w pewnym momencie przekracza granice śmieszności. Nawet zabawne sceny, jak ta przedstawiająca rosyjskich marynarzy pokazujących gołe tyłki fotografującym ich Amerykanom, niewiele pomagają. Obraz Bigelow jest żywą, zgrabnie i ładnie zrobioną propagandą korzystającą z wszelkiego dobrodziejstwa jakie niesie ze sobą kapitalistyczny Hollywood - efektów specjalnych, inscenizacyjnego rozmachu, gwiazd amerykańskiego kina (Ford, Neeson). A przesłaniem obrazu - hołd złożony radzieckim marynarzom. Za ich poświęcenie dla swojej ojczyzny, a przede wszystkim - dla towarzyszy wojaczki, dla kumpli w końcu. Sympatyczne to przesłanie, tak jak sympatycznie ogląda się "K - 19". Traktować poważnie tego filmu jednak nie sposób. To nie jest kino mądre, prędzej to filmowa zabawa, filmowy żart odziany w propagandowe szaty. Daleko mu do "Okrętu" Wolfganga Petersena.

W kinie popularnym jest to chyba ostatni krzyk konającej wrogości między USA a Rosją. W takim układzie ciekawym wyda się fakt, że "K - 19" w swojej ojczyźnie jest finansową katastrofą. Choć straty odrobi pewnie u naszych wschodnich sąsiadów.



"K-19"
Reżyseria: Kathryn Bigelow
Scenariusz: Christopher Kyle
Obsada: Harrison Ford, Liam Neeson, Peter Sarsgaard, Christian Camargo
Kraj: USA / Wielka Brytania / Niemcy
Rok produkcji: 2002
Strona oficjalna: www.k19movie.com
Czas trwania: 138 min

powrót do indeksunastępna strona

76
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.