 |
Robert przyszedł do swojego pokoju obciążony talerzem kanapek i kubkiem kawy, postawił swój bagaż na biurku i włączył komputer. Od dawna zarabiał klikaniem w bannery - niewiele, bo niewiele, ale zawsze coś. Zazwyczaj nie interesowała go zawartość otwieranej strony, oczekiwał tylko, kiedy pasek pokazujący transfer danych dotrze do końca i pojawi się napis gotowe. Wtedy natychmiast zamykał okno. Jedynie potrzeba zmiany pozycji spowodowała, że uniósł głowę i ogarnął wzrokiem to, co wyświetlało się na ekranie monitora. CHCESZ SIĘ ROZERWAĆ? ZAGRAJ Z NAMI! - głosił napis. "W zasadzie dlaczego nie?" - pomyślał naciskając automatycznym ruchem lewy klawisz myszki. HACKER STORY. KOMPUTEROWE RPG JESZCZE NIGDY NIE BYŁO TAK RZECZYWISTE. - widniało na samej górze. Potem krótka, prosta instrukcja - Hacker Story jest grą, w której to Ty decydujesz, jak potoczy się akcja. Przed Tobą stoi zawsze sześć (6) możliwości, z których wybierasz jedną, klikając na link z odpowiednim numerem. Proste, prawda? Nawet lamer by to zrozumiał :)))) Na dole wabił skrót: Rozpocznij grę. Zalogował się jak zwykle jako Killabongo - taki pseudonim nadali mu koledzy, gdy grając z nimi w jakąś sieciową strzelankę wytłukł wszystkich, nie tracąc nawet jednego punktu wytrzymałości. Zasiadłeś, Killabongo, przed swym komputerem i zacząłeś się zastanawiać, jakie jeszcze tajemnice warto było by poznać. Nie interesowały Cię już dane chińskiego wywiadu, a zamienianie milionów dolarów w bankach szwajcarskich na miliony rubli bardzo szybko stało się nudne. Wybierz zatem, jak potoczy się Twój los. Dotarło do Ciebie sześć tajemniczych maili. Otwórz jeden z nich, by rozpocząć misję. Kliknął w dwójkę i pozwolił sobie na łyk kawy. Czy słyszysz zew Skrzydlatego Posłańca? Wpuść go w Swe progi, albowiem ma dla Ciebie wiadomość. - pojawił się natychmiast napis, ale strona jeszcze nie otwarła się całkowicie. Wyglądało na to, że będzie musiał chwilę poczekać. W pokoju zrobiło się trochę duszno i Robert otworzył okno. Nagle usłyszał ćwierkanie. Na parapecie wylądował wróbel, po chwili bezczelnie wskoczył do środka i przefrunął kilkadziesiąt centymetrów dzielących go od talerza. Zdumiony chłopak patrzył, jak ptak posila się tym, co zostało z kanapek, następnie przeskakuje na środek biurka i najzwyczajniej w świecie się załatwia. Stanowczo spóźnionym machnięciem ręki Robert wygonił intruza z pokoju. Nie wiedział czy ma kląć, czy się śmiać. Dopiero gdy posprzątał, spojrzał znów na ekran monitora. Widniał tam napis: Czy zrozumiałeś przesłanie? Tak/Nie. Uczciwie kliknął Nie i zaczekał na efekt. Ujrzał napisane wielkimi literami zdanie: TO PROSTE - OD TEGO MOMENTU BĘDZIESZ MÓGŁ ZROBIĆ NA SWOIM KOMPUTERZE TYLKO TO, CO PTAK ZROBIŁ PRZED CHWILĄ NA TWOIM BIURKU, CZYLI G...O. POZDROWIENIA! Niestety, była to prawda. |
|
 |
|