 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | To już trzeci ubiegłoroczny soundtrack Williamsa z czterech planowanych. Nieco słabszy od "Ataku Klonów" i "Raportu mniejszości" (czwartego, do "Catch Me if You Can", jeszcze nie znam). Moja pierwsza reakcja na tę płytę: słychać, że mistrz nie pracował tak intensywnie od końca lat 70. Ale przynajmniej, w odróżnieniu od pierwszego Pottera, płyta nie wywołuje już wrażenia, że Williams pełnymi garściami "pożyczał" pomysły z klasycznej ścieżki Danny Elfmana do "Edwarda Nożycorękiego". Stare motywy występują tu w dużych ilościach, ale do tego chyba trzeba się przyzwyczaić - w końcu to jedna seria filmów. Z kolei nowego materiału jest akurat tyle, żeby się nie rozczarować. Największe wrażenie zrobił na mnie zgrabny "Gilderoy Lockhart", jednocześnie złowieszczy i groteskowy. To zresztą najbardziej rzucający się w oczy utwór na płycie - zamiast ataku całej orkiestry, Williams sięgnął po stosunkowo prosty motyw smyczków, który dopiero rozkręca się w większą orkiestrację (w nawiasie mówiąc warto porównać go do muzyki z "Indiany Jonesa i ostatnia krucjaty"). Bardzo ładny jest też "Fawkes the Phoenix". Kawałek jednocześnie wyraźnie wyrasta z potterowego kanonu, ale przy tym chwilami "kołysze" jak stary dobry Williams z wczesnych filmów Spielberga. Trudno jednak nie zauważyć, że na nowej płycie brak kawałka tak zgrabnego i dobrze przemyślanego jak "Hedvig's Theme" z poprzedniej płyty. Do tego obok nowych pomysłów jest tu też trochę wypełniaczy, napisanych na autopilocie. Zwłaszcza pod koniec płyty mistrz zasuwa już trochę bardziej z rozpędu, niż z inspiracji (chyba, że to właśnie te kawałki napisał za Williamsa William Ross, który zastępował podobno mistrza przy orkiestracji części materiału do drugiego Pottera). Oczywiście Williams na autopilocie nadal daleki jest od muzycznego popeliniarstwa. W takim "The Flying Car" same orkiestracje potrafią złapać za gardło i dać po mordzie. Wciąż robi też wrażenie inwencja, z jaką Williams przetwarza znane motywy - nawet jeśli kolejnych przeróbek słucha się ze świadomością, że to raczej wykręt, niż prawdziwy pomysł. Rany, gdyby ktoś mógł wprowadzić w Hollywood zasadę, że raz wykorzystany motyw może pojawić się na płycie jedynie w zmodyfikowanej wersji, wszyscy bylibyśmy szczęśliwsi (zakładam, że recenzję czytają tylko słuchacze muzyki filmowej). Choćby dlatego, że nie wyszłaby już nigdy żadna płyta Jamesa "Zagram to osiem razy dokładnie tak samo" Hornera. Aha, jest na płycie element, który traktuję jako drobny żarcik Williamsa dla słuchaczy jego muzyki - utwór "The Spiders". Kto zna tegoroczny soundtrack do "Raportu mniejszości", ten wie, że jest na nim utwór zatytułowany z kolei "Spyders". Proponuję posłuchać obu soundtracków jeden po drugim i poszperać w "The Spiders" za drobnymi mrugnięciami okiem do osób znających muzykę do "Raportu mniejszości". Podsumowując, nie jest to płyta, do której będę wracać częściej (i raczej nie radzę płacić za nią pełnej ceny), ale Williamsa zawsze warto posłuchać. Świetnie naoliwiona maszynka najważniejszego hollywoodzkiego kompozytora gładko toczy się dalej. Sam miód: "Gilderoy Lockhart", "Fawkes the Phoenix", "The Spiders"
Harry Potter and the Chamber of Secrets Original Motion Picture Soundtrack John Williams Czas płyty: 70:21 Spis utworów: | 1. | Prologue: Book II and the Escape from the Dursleys | (3:31) | 2. | Fawkes the Phoenix | (3:45) | 3. | The Chamber of Secrets | (3:49) | 4. | Gilderoy Lockhart | (2:05) | 5. | The Flying Car | (4:08) | 6. | Knockturn Alley | (1:47) | 7. | Introducing Colin | (1:49) | 8. | The Dueling Club | (4:08) | 9. | Dobby the House Elf | (3:27) | 10. | The Spiders | (4:32) | 11. | Moaning Myrtle | (2:05) | 12. | Meeting Aragog | (3:18) | 13. | Fawkes is Reborn | (3:19) | 14. | Meeting Tom Riddle | (3:38) | 15. | Cornish Pixies | (2:13) | 16. | Polyjuice Potion | (3:52) | 17. | Cakes for Crabbe and Goyle | (3:30) | 18. | Dueling the Basilisk | (5:02) | 19. | Reunion of Friends | (5:08) | 20. | Harry's Wondrous World | (5:02) | |
|