nr 01 (XXIII)
styczeń-luty 2003




powrót do indeksunastępna strona

Szept
  Szept poleca

        Więcej twórczości członków Grupy Literacko-Dyskusyjnej "Szept", jak i informacje o samej grupie znaleźć możecie na stronie "Szeptu" - www.szept.any.pl
      Arlonniel     Życie
     
     Zamknąć życie w kilku chwilach
     Obraz ukryć w paru zdaniach
     Na pamiątkę, ku pamięci
     Gniewnych wspomnień, lotnych spotkań
     - Pocałunek, śmiech, herbata
     Ten wypadek, ten pierścionek
     Pierwsze zdanie, pierwszy taniec
     Uścisk, serca, ból, kochanie -
     Tysiąc myśli do zebrania
     Miliard osób, rzeczy, stanów
     Aby spisać dla prawnuków
     Drobnym maczkiem
     Potem spalić




      Vel     Intro.
     
     znów zapadam się w siebie
     przeciskam słowa przez sito
     rzeczywistość odstawiam na bok
     
     szare konsystencje charakteru
     wypycham otworami w nosie
     żyłami wypłukuję doświadczenie
     
     echo twojego krzyku, o tak
     prosisz bym cię wpuściła
     ale pustkę zostawiam dla nas na starość
     przeklinasz mnie
     
     słowa opuszczają moje ciało
     wycieram wnętrze suchą ścierką
     bronię wstępu, ochraniając tajemnicę
     bo dalej nie ma nic
     
     stłumione świadectwo pogardy
     "pieprzona egoistko" - mówisz i płaczesz
     nie doceniasz mojej troski
     dlatego nie zatrzymuję cię




      Semideus     Epitafium
     
     przyjaciel księżyca
     spowiednik wiatru
     miłośnik ciszy
     
     władca siebie
     bohater czynu
     tchórz słowa
     
     żyjący dniem wczorajszym
     brat czarnego kota
     stąpającego na trzech łapach
     
     utonął
     
     w burzy kosmyków ognia
     okalających jej twarz




      Piotr Rydzewski     VIVA LA VINYL
     
     Tu i teraz
     historia łączy się
     z rzeczywistością
     
     Czarne koło życia
     kręci się
     
     Słowa i gesty -
     - muzyka duszy
     Szumy - westchnienia
     
     Zakręć
     niech szumi
     Zakręć
     niech gra
     Zakręć
     niech płynie
     
     obraz świata




      Cyrylus     zmęczenie
     
     rozłożyć na chwilę skrzydła łez
     jak młody ptak
     zachłysnąć się wolnością
     wysmarkać w chusteczkę
     upostaciowiony smutek
     i jak przed chwilą żyć
     w odchodach obowiązków




      Gilbert     Wieczór, kiedy wraca.
     
     Na śnieżnym futrze, dziewczyny która stoi przede
     mną. Osiada kurz i swąd ulicy.
     Twarze zmęczone, twarze wymalowane
     strachem. Wciśnięte między kolumny ramion.
     Od zimna twarze czerwone, złe
     wyzwania czające się na tafli oczu.
     
     Tak. Już mijam ,autobusowym pędem, zapalone
     latarnie. Staję się zwierzęciem
     nocnym. I nie pamiętam już,
     choć ona jeszcze oddycha. jednocześnie tonąc gdzieś,
     za neonem, bo myśli i nie potrafi się
     odżywiać cudzym światłem. Światłem, które mrozi
     krew w żyłach. I katedry już
     śpią.
     
     Cholera. W pożółkłych firankach nie znajduję
     ognia. A więc, nie przypalam jej papierosa. (Wiem, że
     palenie powoduje choroby serca. Ona za dużo pali.)
     
     Tylko strzelam. Pierwszą serią
     znajduję wrogów. W drugiej serii
     dolatuję w któreś z cieplejszych
     miejsc.
     
     23XII2002r.




      Viki     Poszukiwanie
     
     szukałam ust
     gdy je znalazłam
     zabrakło w nich dla mnie
     uśmiechu
     
     szukałam wiatru
     by otulił
     swym oddechem moje włosy
     gdy go znalazłam
     mroźnym powiewem
     splątał warkocze
     
     szukałam ciebie
     a gdy znalazłam
     było już za późno




      D3X+3R     *** drugie odbicie
     
     mój ekshibicjonizm myśli
     pamiętam dobrze pępek razem dochodziliśmy
     do nonsensusu deziluzji
     
     (kontra! - z głębi sali
     słyszę)
     
     patrzę na łzy z płaczem i bólem i z zimna
     mówiłaś porażony subtelną symboliką
     
     tak wiem prawda jest tylko
     tak łakniemy po dwa dni z całości
     - najważniejsze to zachować dystans
     
     (a ja pamiętam jak w zeszłym
     roku w parku ona siedziała on
     nie i pamiętam trzymał szlauch i krzyczał)
     
     mam rękę szeroko wyciągniętą niebo
     gwiaździste dywersyjna
     triada podpowiada zakończenie
     
     (a później pamiętam ona trzęsła
     się na pewno było jej zimno)
     
     patrzę ciągle w oczy trwa perwersyjna
     psychodrama
     //24.12'o2




      Gilbert     ze świata do ciebie
     dla B.B.
     
     jest jakaś wątpliwość
     
     ona zabrania zrywać miękkie
     do wschodu kaca
     siedzieć przy stole
     
     ale już kolce wolno
     przyjść i uczepić się do bólu
     
     (biorę w usta - tak
     nie prze się - łykam)
     najlepiej nic
     
     podaj herbatę do popicia i stań na wybrzeżu okna
     na trzy zacznij odpowiadać
     
     (liczę
     że nie zapomnisz)
     
     - Co widzisz?
     chcę usłyszeć o dachach niebie pięknych kelnerkach
     - Jest jakaś wątpliwość.
     chcę usłyszeć o dymach kawiarence pięknych kelnerkach
     - Ale są kolce.
     chcę usłyszeć o koronach dziecku pięknych kelnerkach
     - Wybijają ostatnie promienie.
     chcę usłyszeć o chodnikach deszczu pięknych kelnerkach
     - Już noc rozpalają.
     chcę usłyszeć o pięknych kelnerkach smutnych kelnerkach
     
     nie mam nawet nóg
     jesteś
     
     26XII2002r.




      nonFelix     wiatrołapując
     
     filary zboża
     przechodzą smugami
     nad koleinami losu
     dalej motyl podpalony
     w powszechnym zrywie
     całuje wiatr na zielonym firmamencie
     
     drewno porastające mech
     mozaiki toporne w wyglądzie
     teraz też sucho-wilgotne
     drążone nie tylko wątpliwościami
     
     szczek
     potrzebny jak psu na budę
     potworny rwetes
     rozwodnionej bułki kaszy i miski z wodą
     brak krat ale metal i tak uśmiecha się ironicznie
     
     niski próg słoma
     i spokój stonowanej izby
     pełen palenisk i drewnianych łyżek
     starość - skulona przy stole ze spłowiałą ceratą
     czyta "Leviathana" Hoobesa




      washi washi     Nabrzeża
     
     Pod murem my
     Oni bawili się
     W światłach sal zamknięci
     
     Zamieszkałam
     W pocałunku komety
     Wszystko mnie zabija
     
     Na schodach mostu
     Odnalazłam siebie
     Odrzuciłam, czym nie jestem
     
     Okręty bez sterników
     Wiozą panny nobliwe
     A każda u boku ma paladyna
     
     Czas powrotu
     Zamknięty w pięknych oczach
     Przemoczone ubranie
     
     Co jej pokażesz
     Korozja, utopia
     Kamień nie miękkich ust
     
     Pod murem podzamcza
     Zimą otuleni
     Zaczynamy rozumieć




      Maciuś     Haiku
     
     mały wróbelku
     jak mi jurto zaśpiewasz
     z wyrwanym gardłem
powrót do indeksunastępna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.