nr 02 (XXIV)
marzec 2003




powrót do indeksunastępna strona

Esensja
  Literackie porażki i sukcesy 2002

        ciąg dalszy z poprzedniej strony
O polskich książkach w minionym roku rozmawiają: Tomasz Kujawski, Wojciech Gołąbowski, Eryk Remiezowicz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski i Janusz 'Alex' Urbanowicz

'Kamień na szczycie'
'Kamień na szczycie'
ER: My tu gadu gadu o klasyce, a żyła opadła. Tfu, znaczy AS pisze, ale w fantasy mieliśmy też inne książki, i to dobre. Feliks W. Kres w swoim "Porzuconym Królestwie" uczęstował nas tradycyjną porcją krwi i flaków. Nie jest to najlepsza część cyklu - mam wrażenie, że powstawała pośpiesznie, nieco na zamówienie, na zasadzie "co rok prorok" - ale Kres nie schodzi poniżej pewnego poziomu. "Porzucone królestwo" to powieść nie do oderwania.

TK: Mi się "Porzucone królestwo" podobało. Wypada dobrze zwłaszcza w porównaniu z poprzedniczką, niesamowicie rozwleczoną "Panią Dobrego Znaku". Kres unika eksperymentów i daje czytelnikom dokładnie to, czego od niego oczekują, a jakoś tak tomy związane z Grombelardem udają mu się najlepiej. Ale zgodzę się też, że to powieść zakończona za wcześnie, konstrukcja fabuły jest dziwna, sprawia wrażenie, jakby w zamierzeniach miała być czymś znacznie dłuższym i bardziej rozbudowanym.

ER: Podobne wady i zalety ma "Kamień na szczycie". Miło się czyta, Ewa Białołęcka robi to, co umie, czyli raduje i martwi czytelnika przeżyciami swoich bohaterów, ale końcówka nieco rozczarowuje pośpiechem i wyciąganymi z kapelusza magicznymi rozwiązaniami.

WG: Po pierwszych kilkudziesięciu stronach chciałem tę pozycję odłożyć na półkę, bo zasadniczo nie interesują mnie obecnie zabawy czy problemy dorastającej młodzieży, nawet jeżeli jest to młodzież uzdolniona magicznie... Muszę tu jednak zaznaczyć, że nie czytałem wcześniej tomu pierwszego cyklu.

ER: Stanowczo wyższą szkołę jazdy zaprezentowała natomiast Ania Brzezińska swoimi "Opowieściami z Wilżyńskiej Doliny", ale tu już wykonałem swoją porcję chwalenia, oddaję więc palmę pierwszeństwa komu innemu. Zaznaczę jedynie, że jest to pozycja bardzo smutna i mroczna - podobnie jak "Talizman złotego smoka" Iwony Surmik. Nowa autorka Runy bije Kresa o głowę brutalnością swojej prozy, choć mniej u niej bitew i rzezi. Przeraża raczej brak nadziei i nieuchronność spotkania się z ludzką podłością - w końcu dotknie ona każdego. Stawka w naszym fantasy wyrównuje się zatem - czyżby Surmy odgrywały Kres panowaniu AS-a w Brzezinach i Białych łąkach polskiego fantasy?

'Opowieści z Wilżyńskiej Doliny'
'Opowieści z Wilżyńskiej Doliny'
TK: Rzeczywiście, z trzech książek Runy napisanych przez panie zdecydowanie najbardziej podobały mi się "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny". Babunia Jagódka przypomina co prawda nieco Babcię Weatherwax, ale świat jest już zupełnie inny. Annie Brzezińskiej udało się osadzić humor w bardzo mrocznych klimatach. Wyborna mieszanka - duże brawa! Pozostałe dwie powieści wypadają, niestety, słabiej. "Kamień na szczycie" to powieść bez początku i końca. To środkowy tom cyklu, więc poniekąd ma do tego prawo, ale książka nie zachwyca też ani fabułą, ani oryginalnymi pomysłami (wszystko już było w "Tkaczu iluzji"), ani postaciami - są zbyt baśniowe jak na problemy, z którymi się stykają. Co do "Talizmanu złotego smoka" - powieść, to prawda, nie grzeszy nadmiarem optymizmu, choć do "Czarnej kompanii" jej daleko. Iwona Surmik stworzyła klasyczną fantasy, na którą składają się znane wszystkim fanom gatunku wątki i motywy. To wada lub zaleta - zależy, co kto lubi. Pojawia się kilka ciekawych pomysłów, czyta się przyjemnie, ale wszystko psuje fabuła, którą popychają do przodu mniej lub bardziej nieprawdopodobne zbiegi okoliczności.

JS: Ja osobiście "Kamienia na szczycie" bronić będę, bo bardzo lubię ten świat - przemyślany, z tajemniczą historią, która powoli się ujawnia. No i jak tu nie kochać książki, w której wielki, biały, kudłaty pies _mówi_ "Hau"? I nie uważam zakończenia za wyciągniętego z kapelusza. "Talizman złotego smoka" jest powieścią inną, i też bardzo dobrą. Niestety, urywa się "w pół akcji" i - w odróżnieniu od "Kamienia" - niespodziewanie. Chwilami widać jeszcze brak wiary w domyślność czytelnika (uderzyło mnie zbyt łopatologiczne pokazanie, dlaczego bohater negatywny jest negatywny), ale to drobna usterka, po prostu nieszczęśliwie składa się, że na takie potknięcia jestem przeczulona.

ER: Hm, ciężko mi się wypowiadać. Uważam jednak, że jakość powieści fantasy rośnie. Czy dzięki temu, i dzięki świeżo wydanej powieści Andrzeja Sapkowskiego - lokomotywy polskiej fantasy, ten rodzaj fantastyki pomknie do przodu? A jeżeli tak, to czy możemy się liczyć z napływem nowych czytelników, czy też fantasy wypchnie inne rodzaje fantastyki z rynku? Moim zdaniem fantasy ma szansę zająć niszę, którą niegdyś wypełniały książki historyczne. Z jednej strony, w ludziach dnia dzisiejszego rośnie tęsknota za pięknym, baśniowym, pradawnym Nigdy - Nigdy, gdzie zboże jest złote, a happy end przychodzi zawsze, z drugiej zaś - fantasy zbliża się do historii. Sapkowski rządzi na Dolnym Śląsku, Martin podczas Wojny Dwóch Róż, Kay lata po całej średniowiecznej Europie, a Ania Brzezińska w "Żmijowej harfie" z wdziękiem przerzuca nas między kilkoma ludami i epokami na raz. Kto wie, kto wie, może nasze wnuki będą się uczyć zupełnie innej historii?

Alex: Z innych powieści ważną książka jest wydany pod koniec roku "Wrzesień" Pacyńskiego. Książka rozrachunkowa wobec współczesności, gorzka. Niestety, mogłaby być lepsza - jest trochę za bardzo przełamana kompozycyjnie. No, ale nie można mieć wszystkiego. Istotnymi wydarzeniami są wydanie zbioru opowiadań Ziemkiewicza i sukces Andrzeja Pilipiuka.

'Czekając w ciemności'
'Czekając w ciemności'
ER: Skomentuję nieco zbiorek RAZ-a. Czytałem niektóre z opowiadań, jedno miałem szczęście słyszeć na żywo i mam wrażenie, że RAZ wykorzystuje jedynie fantastyczny sztafaż do pisania dalszego ciągu swoich felietonów. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się odnieść wrażenie, że czytam kawałek tekstu, który z nieznanych mi przyczyn nie zmieścił się we "Wprost", albo "Najwyższym Czasie!", w związku z czym autor poddał pomysł recyklingowi i oprawił go w fantastyczną obudowę.

WG: Co mi akurat nie przeszkadza w najmniejszym stopniu, felietony RAZa publikowane w "Gazecie Polskiej" cenię sobie wysoko. Ale trzeba przyznać, że "Cała kupa wielkich braci" umiejscawia się gdzieś pomiędzy "Viagrą mać" i fantastyczną częścią jego twórczości.

KW: Mam podobne podejście. Ale muszę przyznać, że w przypadku literatury wolę czytać takiego RAZ-a, który swoje poglądy ubiera w bogatsze literackie szaty - czyli przedkładam "Walc stulecia" nad humorystyczne opowiadania o redaktorze Aleksandrowiczu. Ale czyta się je przyjemnie.

JS: Podbnie jak Eryk miałam okazję wysłuchać autorskiego wykonania opowiadań RAZa i twierdzę, że w takiej właśnie formie powinny być one rozpowszechniane. Co być może nastąpi - w tym roku ma się ukazać pierwsze opowiadanie na kasecie.

KW: Jeśli mówimy o zmianach w sposobach wydawania i rozpowszechniania, to warto wspomnieć o Jacku Dukaju. Czy sądzicie, że jego przejście do Wydawnictwa Literackiego to szansa na nową jakość w polskiej fantastyce?

ER: Ja bardzo przepraszam, ale to, że dopiero tu i teraz przychodzi mi wspomnieć "Extensę" Jacka Dukaja, to skandal. Dukaj podjął się współpracy z Wydawnictwem Literackim i efekt jest porażający. "Extensa" ma w sobie to wszystko, co w fantastyce i w prozie JD wielkie - rozmach, pomysł, wizję, niezwykłość - ale jest to również kawał bardzo porządnej literatury. Jacek wreszcie znalazł czas dla czytelnika - rozwinął charaktery swoich bohaterów i zadbał o ostrożne wprowadzenie w swój tajemniczy świat. Dzięki temu "Extensa" jest dla mnie jedną z największych powieści sf, porównywalną z "Solaris", "Piknikiem na skraju drogi" i kilkoma innymi arcydziełami. Zadziwiły mnie natomiast głosy świadczące o tym, że "Extensa" to zdrada ideałów twardej sf i krok ku mainstreamowi. Chętnie posłucham, co też złego w tym, że Jacek stara się podążyć ścieżką tych, którzy zdołali przekazać swoje wizje wszystkim czytelnikom - nie tylko tym, którzy rozmiłowani są w gadżetologii stosowanej.

JS: Zgadzam się w zupełności. Nawet zaprawionych w lekturach fanów próba ogarnięcia świata kreowanego przez Jacka Dukaja w tym czy innym utworze przyprawia czasem o zawrót głowy i ogólną dezorientację. Owszem, lubię, gdy nie wszystko jest podane prosto z mostu, gdy trzeba wyłapywać rozsiane wskazówki i budować z nich obraz świata. Teksty Jacka jednak są pod tym względem bardzo wymagające. W "Extensie" złapał równowagę, jeśli mogę się tak wyrazić.

'Wilcze gniazdo'
'Wilcze gniazdo'
WG: Zgodziłbym się z twierdzeniem, że "Extensa" jest krokiem ku mainstreamowi, ale w żadnym przypadku nie nazwałbym tego zdradą. Może to jest właśnie to, co mainstreamowi potrzebne - pokazanie, że tekst głównego nurtu może być bogaty w pomysły, napisany w sposób literacki, po prostu - dający się czytać? Myślę, że chętnie przeczytałbym niefantastyczny tekst Jacka. Zresztą, próbkę jego możliwości w tym zakresie już otrzymaliśmy, publikując jego opowiadanie "Sierpniowa noc"...

KW: "Extensa", podobnie jak większość utworów Jacka, nie jest tekstem na tylko jedną lekturę. I choć jest to rzecz niebanalna, oryginalna i odkrywcza, podobnie jak większość dzieł Dukaja, nie oszołomiła mnie tak jak "Czarne oceany", które były dla mnie prawdziwym objawieniem. W ogóle uważam, że obecnie sytuacja w polskiej fantastyce, posługując się wygodną kolarską metaforą, wygląda następująco: samotnie pedałujący na czele Jacek Dukaj, za nim długo, długo nic, i wreszcie peleton kilkunastu twórców, wśród których jedzie kliku byłych liderów i kilku młodych, głodnych sukcesów. Ale zaczynam podejrzewać, że rozdawanie nagród fantastycznych przez najbliższe lata może zależeć od tego, czy Jacek opublikuje swoje opowiadanie czy powieść, czy też w danym roku tego nie uczyni. I niedługo chyba przebije Andrzeja Sapkowskiego w liczbie zgromadzonych Zajdli. A właściwie, jakie są Wasze typy do tegorocznych najważniejszych fantastycznych nagród?

ER: Powieść - "Extensa". Jacek Dukaj otrzymał w tym roku nominację do paszportu "Polityki" i mam nadzieję, że to dopiero początek deszczu nagród. Wielkie brawa dla autora - mam nadzieję, że uda mu się podczas walki o Zajdla wygrać z "Narrenturmem". Co do opowiadań - "Quasi una fantasia" Sebastiana Chosińskiego (do przeczytania na Srebrnym Globie). Nieznany tekst, nieznany autor, ale mam nadzieję, że wkrótce ujrzymy jego nazwisko na papierze.

JS: Z powieści niewątpliwie "Extensa". Problem zaczyna się przy próbie uszeregowania dalszych pozycji... Nawet z wyborem tych dwóch do nominacji do Zajdla będę miała problem. Opowiadania - "Życzenie" Anny Brzezińskiej, wspomniana już "Lady Locksley" Anny Koronowicz i chyba (aczkolwiek tu jeszcze nie mam pewności) "Kuzynki" Andrzeja Pilipiuka - czyli trzy razy An.

WG: Nie będę oryginalny z "Extensą"... Nic to. Zasługuje. Wśród opowiadań... Hm... Nie przypominam sobie żadnego opublikowanego na papierze, które by się mocno wybijało ponad inne i zapadało głęboko w pamięć...

powrót do indeksunastępna strona

63
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.