Dawno, dawno temu... Przedprzedwczoraj... Za górami, za lasami żył chłopiec, który miał po sześć paluszków u każdej ręki. Czyli razem dwanaście, a w sumie 22 palce. Na początku dzieci śmiały się z niego, szydziły, że jest inny i przezywały go Grabkiem. Aż pewnego razu ojciec chłopca wystrugał mu jedyny w swoim rodzaju, dwunastodziurkowy flet. Grabek szybko nauczył się wygrywać na nim melodie tak piękne, że wszyscy słuchali jak zaczarowani i dzięki nim czuli się lepszymi ludźmi. Inne dzieci pozazdrościły chłopcu i również zapragnęły tak umieć, poszły, więc do swoich rodziców skarżąc się, że mają tylko po dziesięć nędznych paluszków, podczas gdy one chciałyby ich mieć po sześć u każdej ręki. Czyli razem dwanaście, a w sumie 22. Tatusiowie i mamusie mieli nie lada kłopot jak temu zaradzić. Poszli, więc do starej wiedźmy, która zajmowała się mutacjami genetycznymi i poprosili ją o radę. Kobieta dała im środek po zażyciu, którego wyrastały szóstepalce u rąk. Tak, że miało się razem dwanaście, a w sumie 22 palce. Po krótkim czasie wszyscy mieli już po sześć palców u każdej ręki. Czyli razem dwanaście, a w sumie 22. Jednak nadal nikt nie umiał grać tak jak Grabek. Rodzice poszli jeszcze raz do starej wiedźmy, która oprócz genetyki zajmowała się również psychologią i zapytali ją, dlaczego ich dzieci pomimo 12 palców nie umieją ładnie grać. - Po prostu - odpowiedziała Starucha - żeby tak grać nie potrzebne są dodatkowe palce, tylko talent. A to albo się ma, albo nie. |
|