nr 03 (XXV)
kwiecień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Aleksandra "Alex" Rudzinska
  "Chciałbym zdawać maturę z historii..."

        Guy Gavriel Kay "Pożeglować do Sarancjum", Andrzej Sapkowski "Narrenturm" t. I

'Pożeglować do Sarancjum'
'Pożeglować do Sarancjum'
Ostatnio tak jakoś się złożyło, że czytam "powieści historyczne". Żartuję oczywiście, cytując tutaj jakiegoś domorosłego recenzenta, który tak właśnie zakwalifikował "Narrenturm" Andrzeja Sapkowskiego. O tym właśnie zamierzam troszkę pomarudzić, porównując tę powieść do najnowszej (a przynajmniej będącą nowością na polskim rynku wydawniczym) książki Guya Gavriela Kaya pt." Pożeglować do Sarancjum". Porównanie nieco karkołomne, bowiem panowie wspólnego na pierwszy rzut oka mają niewiele, ale gdy przyjrzymy się nieco bliżej, okazuje się, że podobieństw jest sporo.

Primo: obaj zaczynali od epickiej fantasy (i tak jednym lekkim ruchem Alex pozbyła się dwóch tomów opowiadań o wiedźminie ^_^): "Sagi o wiedźminie" i "Fionavarskiego gobelinu", w których wykorzystywali, dosyć luźno, staroceltyckie legendy. Obaj potem przeszli do historii nieco bliższej naszym czasom, korzystając z niej jednak na dwa odmienne sposoby. Kay, zafascynowany kulturą śródziemnomorską, stworzył "Tiganę", której nadzwyczaj ciekawa akcja rozgrywa się w świecie posiadającym pewne rysy średniowiecznych państw włoskich, a następnie przesunął się nieco na wschód (i nieco wstecz w czasie) - posłużył się cesarstwem bizantyjskim, by stworzyć Sarancjum: krainę lezącą pod dwoma księżycami.

Sapkowski natomiast dosyć wiernie posługuje się historią XV-wiecznego Śląska, by zarysować tło dla postaci Reynevana, młodego medyka oraz jego kompanów, z których żaden postacią historyczna nie jest.

Secundo: obaj panowie mają niezrównaną łatwość tworzenia postaci. W powieściach Kaya akcja jest zaplanowana i poprowadzona perfekcyjnie, ale to postacie, ich charaktery, ich pasje pchają akcje do przodu, są jej motorem. Są niezapomniane. Co ważne, nawet postacie nie do końca pozytywne (w powieściach Kaya nie ma postaci do końca złych i do końca dobrych - to kolejna cecha jego stylu, którą niesamowicie lubię) są drobiazgowo opisane i, jak mawiał Ender, "gdy je poznaję, zaczynam je kochać". Nie można ich nie lubić, często nawet zdarza się, że czytelnik myśli: "No tak, przecież on ma swoje racje". Niesamowita jest rozpiętość charakterów, od prostytutek, niewolników poczynając, na samym cesarzu i jego małżonce kończąc. Główna postać (czy istnieje jedna główna postać?), czyli Crispin - mozaicysta, ma zatem równych sobie partnerów. Nie z tej ziemi zdaje się być zdolność autora do ekwipowania nawet najbardziej błahej postaci w historię.

'Narrenturm'
'Narrenturm'
Co do naszego rodzimego autora, trzeba mu przyznać, że od czasów sagi poprawił nieco swój styl i wreszcie główny bohater nabrał trójwymiarowości, nie pozostając postacią li i jedynie papierową, jak to miało miejsce w przypadku Geralta z Rivii (teraz będę się musiała ukrywać do końca życia... ^_^). Tutaj muszę wspomnieć o recenzji, dostępnej w Esensji, autorstwa Eryka Remiezowicza, która Reynevana bezlitośnie krytykuje za jego bezdenną głupotę. Można i tak, osobiście zdecydowanie wolę głupotę niż bezbarwność, chociaż owej recenzji nie można odmówić rzetelności. Sapkowski zawsze potrafił tworzyć niecodziennie interesujące postaci drugoplanowe i tutaj tez dał pole do popisu postaciom takim, jak: Szarlej, Samson Miodek czy mój ulubieniec - Urban Horn z nieodłącznym Belzebubem u nogi. Nawet postaci historyczne, żywcem wyjęte z kart staropolskich kronik, zostały wyposażone w pełne charaktery (tu warto szczególnie wspomnieć księdza Ambroża).

Tertio: polityka. W Kaya gra ona rolę niebagatelną. Przewroty pałacowe, intrygi opozycji, walka o niepodległość czy przetrwanie przegrywa na skali ważności tylko z tokiem głównej akcji (która też jest silnie upolityczniona). W dodatku autor pokazuje wszystkie knowania od wewnątrz, czasem dając nam tylko fragmenty łamigłówki i bezlitośnie przechodzi do kolejnego wątku. I biedny czytelnik musi sam się domyślać, do czego ta scena ma tak naprawdę prowadzić. Tak naprawdę tym, co w powieści liczy się najbardziej, jest przyszłość cesarstwa - a tym samym postaci, która może być skrajnie różna w zależności od tego, po której stronie konfliktu będą stali.

U Sapkowskiego polityka, która przez większość pierwszego tomu przewijała się sporadycznie (utrzymując klimat powieści łotrzykowskiej, awanturniczej), stopniowa nabiera coraz większego znaczenia, by w rezultacie pozostawić głównego bohatera uwikłanego w szpiegostwo, wojnę i konflikty religijne. Trochę mnie to martwi, bo spodziewałam się czegoś w stylu opowiadań o wiedźminie, tzn. wartkiej akcji, skrzącej się od słownych dowcipów, a końcówka zapowiada raczej mroczny klimat kolejnych części. Pożyjemy, zobaczymy.

Czy trzy argumenty wystarczą, by przekonać Was o pokrewności Kaya i Sapkowskiego? Jeśli nie, zachęcam gorąco do zapoznania się z obiema pozycjami. Są warte każdych pieniędzy.



Guy Gavriel Kay "Pożeglować do Sarancjum" (Sailing to Sarantium)
Zysk i S-ka 2002
Przekład: Agnieszka Sylwanowicz.
ISBN 83-7150-997-9
Cena: 35,- zł

Andrzej Sapkowski "Narrenturm" t. I
Nowa 2002
ISBN 83-7054-153-4
Cena: 38,- zł
Kup w Merlinie

powrót do indeksunastępna strona

102
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.