 |
 |
'Wayne Shelton: Misja' |
Bartosz Jeziorski Bez fajerwerków
Album "Misja" jest pierwszym tomem nowej serii Wayne Shelton, wydawanej przez Egmont w ramach Klubu Świata Komiksu. Rysunki do serii, która wzięła swój tytuł od imienia głównego bohatera, przygotował Chrystian Denayer w oparciu o scenariusz napisany przez mistrza gatunku, Jeana Van Hamme'a.
Akcja opowieści rozgrywa się współcześnie, a tło stanowią niezbyt czyste interesy rozgrywane przez ponadnarodowe koncerny i korporacje na terenie Kaukazu w państwach powstałych po rozpadzie ZSRR. Tytułowy bohater - Wayne Shelton - to najemnik, człowiek "z przeszłością", taki współczesny "pies wojny". W dobie dominacji w światowej polityce jednego supermocarstwa, dawna rywalizacja polityczna i militarna państw odeszła w cień, zastąpiona bezwzględną "wojną" ekonomiczną prowadzoną przez wielonarodowe koncerny, których budżety nierzadko przekraczają dochód narodowy mniejszych państw. W grę wchodzą ogromne pieniądze i dlatego toczy się ona przy udziale wszystkich możliwych środków i metod. Korporacje, mające sprzeczne interesy, często - w perspektywie ogromnych zysków - sięgają po metody niewiele mające wspólnego z prawem: szantaż, przekupstwo, sabotaż. W tego typu sytuacjach wymagających nieczystych działań, skrywanych przed opinią publiczną, potrzebni są najemnicy tacy jak Wayne. To facet od zadań niewykonalnych, oczywiście najlepszy w branży i niezastąpiony w swoim fachu. Trochę zaawansowany wiekiem, ale "zawiasy jeszcze w nim nie zardzewiały". Zostaje pilnie wezwany do Paryża przez jednego z magnatów finansowych.
Dalej historia toczy się torem wytyczonym i wykorzystywanym wielokrotnie wcześniej. Shelton otrzymuje zadanie godne Jamesa Bonda, jednak inaczej niż agent Jej Królewskiej Mości nie zabiera się za nie sam, lecz rozpoczyna budowę zespołu, który będzie w stanie je zrealizować. Oczywiście po drodze, jak to w takich sytuacjach bywa, pojawiają się starzy wypróbowani przyjaciele i kilku osobników, którzy z naszym bohaterem mają zadawnione porachunki. U boku naszego specjalisty nie może zabraknąć pięknej i tajemniczej kobiety, z którą łączą go wspólne zdarzenia z przeszłości. Kompania zbiera się, przygotowuje, zadanie czeka, opowieść zostaje zawiązana.
Kilka słów o stronie technicznej albumu. Jeżeli chodzi o układ stron, komiks jest bardzo klasyczny, brak jakichkolwiek odstępstw czy ekstrawagancji rysunkowych. Plansze są uporządkowane, a kadrowanie wykonane w sposób klasyczny.
Kolorystyka albumu jest zróżnicowana i nie można określić zdecydowanej preferencji czy przewagi konkretnych barw. Kolory rysunków są naturalnym odzwierciedleniem rzeczywistych przedmiotów, miejsc, scenografia jest narysowana tak, jak mogłaby wyglądać w rzeczywistości. To w stu procentach komiks realistyczny.
"Misja" to dobry początek serii komiksowej, choć na razie w niczym nie zaskakuje czytelnika. Scenariusz został sporządzony według żelaznych reguł historii sensacyjnej i nie wychodzi z tych ram ani na moment. Pomysł historii, rozwiązania fabularne, zwroty intrygi, jakie zaproponował Van Hamme, są, jak dotychczas, w pełni przewidywalne. Tego obrazu dopełniają pozbawione niespodzianek styl i barwa rysunku. Miejmy nadzieję, że autorzy w kolejnych albumach cyklu zaproponują czytelnikom bardziej intrygujące rozwiązania. Pierwsza odsłona serii jest poprawna, miła w odbiorze, ale jednocześnie bardzo banalna. Brak jej tego elementu, który sprawia, że z niecierpliwością oczekujemy kolejnego albumu z dalszymi przygodami naszych bohaterów. Na razie "Misja" jest tylko obietnicą dobrej rozrywki, czy spełnioną - pokażą kolejne księgi cyklu.
"Wayne Shelton: Misja"
Scenariusz: Jean van Hamme
Rysunki: Christian Denayer
Egmont Polska 2003
Ekstrakt: 70%
 |
 |
'Lorna: Arka' |
Tomasz Sidorkiewicz Kosmiczna awanturnica
Martwa to tej pory deska rozdzielcza (na której ktoś posadził pluszowego misia) nagle ożywa światłami. Otwierają się dwie z komór hibernacyjnych. Wychodzą z nich roboty. Od razu przed czytelnikiem pojawia się mnóstwo pytań. Po co hibernować maszyny? Dlaczego jeden z nich nie pamięta, co mu się śniło. I dlaczego trzeci hibernator zajmuje na wpół naga dziewoja? Odpowiedź może być jedna: bo tak miało być. Lekko, nieskomplikowanie i erotycznie. Już po chwili czeka Lornę i jej towarzyszy podróż po odnalezionym kosmicznym wraku (z nieodzownym elementem rozbierania się do rosołu, przeprowadzonym pod hasłem "Temperatura jest bardzo wysoka. Muszę zdjąć kombinezon, zanim się ugotuję"), która obfitować będzie w wiele przygód i niebezpieczeństw, gdzie często (podejrzanie często) znajdzie się jakiś typ, który w osobie młodej wędrowniczki upatrzy sobie matkę jego przyszłych dzieci. I tak aż do szczęśliwego happy endu, po którym oczywiście nastąpi Ciąg Dalszy.
Widać w komiksie Azpiriego inspiracje "Gwiezdnymi Wojnami" - jeden z robotów jest wyższy, humanoidalny, a jego obwody okrywa złotawa blacha, natomiast jego towarzysz jest bardziej zbity w sobie, mniejszy, szarawy i beczułkowaty (ot, bracia bliźniacy R2D2 i C3PO z alternatywnego wszechświata). Autor nie stroni też od innych motywów - mamy tu też postkatastroficzne społeczności jak z "Mad Maxa" i wędrówkę po kosmicznym statku, zaludnionym przez pełne chuci monstra ("Druuna"). Komiksowe ilustracje to solidna, profesjonalna robota, w której widać charakterystyczną kreskę autora i ręczne kolorowanie, pełne kontrastujących kolorów.
Autor komiksu - Alfonso Azpiri - urodził się w Hiszpanii (a konkretniej - w Madrycie) w 1947 roku. Pierwsze szkice pojawiły się już we wczesnych latach dojrzewania. Od tego czasu charakterystyczne, miłe i sympatyczne stwory (oraz nie mniej miłe i sympatyczne bohaterki) zaczęły zaludniać plansze sygnowane nazwiskiem twórcy. Wśród jego prac komiksowych warto wyróżnić cykle "Mot" (pięcioczęściowa historia dla dzieci o łagodnym potworze) oraz zabarwione erotyką cykle "Lorna" oraz "Wet Dreams". Jego albumy ukazują się w Stanach Zjednoczonych, Włoszech, Francji, Belgii, Szwajcarii, Austrii, Brazylii oraz Polsce. Oprócz komiksów Azpiri tworzy również między innymi okładki książek czy projekty do gier komputerowych.
Do tej pory Alonso Azpiri znany był polskim czytelnikom głównie z okazyjnych wizyt w pojawiających się od czasu do czasu nielicznych egzemplarzach amerykańskiego magazynu "Heavy Metal". Mam nadzieję, że dzięki wydawnictwu Egmont będzie pojawiać się on częściej. Tym bardziej, że polska edycja przedstawia się doskonale - kredowy papier, dobre kolory, nienaganne tłumaczenie i liternictwo. Oby tak dalej.
Komiks dla dojrzewających przedstawicieli płci brzydkiej i fanów space-opery płci obojga.
"Lorna: Arka" (Lorna - L'Arche)
Scenariusz i ilustracje: Alfonso Azpiri
Przekład: Bartek Chaciński
Egmont Polska
ISBN 83-237-9620-3
Cena 18,90 zł
Ekstrakt: 80%
Kup w Merlinie
 |
 |
'Garfield: Romeo od niechcenia' |
Wojciech Gołąbowski Człowiek-Kot-Banan w akcji!
Osiemnasty tomik czarno-białych przygód Garfielda... Czy to nie za dużo? Nieeee!!! Lenistwo i obżarstwo sympatycznego kota towarzyszy czytelnikom już od wielu lat. W tym czasie były wzloty (nie tylko Jona) i upadki (nie tylko Odiego), miłości i rozczarowania, myszy i pająki, diety i... powrót do starych zwyczajów żywieniowych. Wszystko to doskonale znamy - ale ciągle chcemy więcej.
"Romeo od niechcenia" to uporządkowany zbiór pasków datowanych 2.IV - 22.VIII '90, ułożonych - o dziwo - w prawidłowej kolejności. Tytuł nie ma związku z treścią, na którą składają się głównie jednoaktówki, z rzadka przerywane krótkimi cyklami: odwiedziny starego kumpla ze szkoły (6 pasków), przygody Człowieka-Banana (5 + wstęp + powrót Człowieka-Banana), podrywanie pani weterynarz (11 pasków), plaża (6 części), wizyta na rodzinnej farmie (6 odcinków) i teleturniej "Skojarzenia" (6 sztuk).
Cóż tu dodać? Miłośnicy Garfielda będą zadowoleni, przeciwnicy i tak nie kupią... Choć mogliby chociaż przeczytać parę pasków - na poprawę humoru.
Cytat albumu: "O, znowu ta czerwona skarpeta!".
"Garfield: Romeo od niechcenia" (The Reluctant Romeo)
Scenariusz i rysunki: Jim Davis
Przekład: Rafał Werterowski
Egmont 2003
ISBN 83-237-1528-9
Cena: 14,90 zł
Ekstrakt: 70%
 |
 |
'Skorpion: Znamię szatana' |
Piotr Niemkiewicz Tajemnice, relikwie, spisek
Co łączy Cesarstwo Rzymskie i żyjącego w XVIII wieku kardynała Trebaldiego? Oczywiście tajne stowarzyszenie oraz chęć rządzenia światem. Brzmi znajomo? Nic to, bo znany od lat schemat podano w znakomitej oprawie.
Tym razem naprzeciwko siebie staną Armando "Skorpion" Catalano - awanturnik, miłośnik kobiecych wdzięków, bywalec salonów i poszukiwacz szczątków świętych oraz Trebaldi - wpływowy kardynał mający u swego boku zbrojne ramię Kawalerów Chrystusowych, który dla realizacji swoich celów (władza!) nie waha się nająć płatnej morderczyni, rodem z Egiptu.
"Skorpion" zawiera wszystko to, czego oczekujemy od opowieści spod znaku płaszcza i szpady: brawurowe pojedynki, piękne kobiety i uzbrojeni mężczyźni, tajemnice, spisek, pogonie, hulanki w oberżach. I przede wszystkim dobrze skonstruowane postacie: Skorpion - szarmancki, gdy trzeba sprzedać artefakty zblazowanej szlachcie, zdecydowany i śmiertelnie niebezpieczny, gdy za pomocą żelaza wymyka się z opresji. Papież - dyplomatyczny, miękki, żyjący w zdawałoby się innym świecie. Trebaldi - (najkrócej mówiąc) komiksowe powielenie słynnego Richelieu. Mejal - mroczna, tajemnicza, piękna i zabójcza kobieta.
Rysunkowo Marini jest bez zarzutu. Pomimo dość klasycznego kadrowania udaje mu się oddać dynamikę pojedynków i pościgów. Komu (graficznie) spodobali się "Drapieżcy" będzie usatysfakcjonowany. Jedyny zarzut jaki można mu postawić to podobieństwo twarzy postaci w obu seriach.
"Skorpion" znany jest polskim czytelnikom z publikacji w "Świecie Komiksu". "Znamię szatana", pierwszy album serii, to dopiero zawiązanie akcji - zaczyna się dobrze i kończy mocnym uderzeniem. Konia z rzędem temu, kto nie czeka na ciąg dalszy.
"Skorpion: Znamię szatana" (La Marque du Diable)
Scenariusz: Stephen Desberg
Rysunki: Enrico Marini
Przekład: Ksenia Chamerska
Egmont Polska 2003
ISBN 83-237-9634-3
Cena: 17,90 zł
Ekstrakt: 90%
Kup w Merlinie
 |
 |
'Thorgal: Barbarzyńca' |
Wojciech Gołąbowski Bez happy endu
Van Hamme wraca do formy! Scenariusz "Barbarzyńcy" umiejętnie został rozpisany na wiele osób, choć część z nich występuje w historii jedynie epizodycznie... ale jako ważne tło akcji, tam, gdzie jest to przydatne.
Przypomnijmy: w zakończeniu "Królestwa pod piaskiem" rodzina wikingów pozostaje na pustyni z dorosłym rodzeństwem ludu z gwiazd. W pięknym kolorystycznie początku bieżącego, 27 już albumu z serii, zostają oni znalezieni przez karawanę - wycieńczeni i konający z pragnienia. Niestety, nie jest to karawana misji humanitarnej... Rodzina zostaje wnet sprzedana łowcom niewolników, a wkrótce potem trafia w ręce gubernatora rzymskiej prowincji Ponantu.
Kilka elementów historii (której nie chcę w całości tu zdradzać) uważam jednak za niewykorzystane. Jolan i Louve tak przecież jak i ich ojciec demonstrują swoje umiejętności... ale tylko talent strzelecki Aegirssona jest doceniony i następnie wykorzystywany. Czyżby "sztuczki" dzieci zostały przez rzymian zlekceważone? Dziwne byłoby takie zachowanie...
Niewątpliwym plusem jest za to nieprzewidywalność (przynajmniej w niektórych momentach) rozwoju akcji. Album nie kończy się happy endem, co mnie osobiście bardzo cieszy i pozwala z optymizmem oczekiwać części kolejnej.
Tylko dlaczego Thorgal - w przeciwieństwie do reszty swej rodziny - jest coraz młodszy?
"Thorgal: Barbarzyńca" (La Barbare)
Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Przekład: Wojciech Birek
Egmont 2003
ISBN 83-237-1322-7
Cena: 16,90 zł
Ekstrakt: 80%
Kup w Merlinie
 |
 |
'Tytus, Romek i A'Tomek: Tytus Internautą' |
Wojciech Gołąbowski Małpy i przedszkolaki w sieci
"Koniec świata! Nawet przedszkolaki dorwały się do Internetu." Taką właśnie kwestię wypowiada Tytus na 13 stronie albumu - i trudno mu odmówić racji. Objawy typowo przedszkolnego zachowania można często obserwować choćby na grupach dyskusyjnych, zwłaszcza tuż po okresie obdarowywania naszych milusińskich prezentami...
Mimo, że w Polsce połączenia modemowe z Internetem są jednymi z najdroższych w świece, liczne usługi sieciowe stały się bardzo popularne: WWW, FTP, IRC, MUD, Usenet... Dla ilu procent współczesnego młodego pokolenia są to puste słowa? Coraz takich mniej... W dwudziestej ósmej części przygód uczłowieczanej małpy, Papcio Chmiel zdecydował się wprowadzić go tam osobiście. A właściwie za pośrednictwem profesora T.Alenta.
Zeskanowany Tytus poznaje w sieci emailiki przenoszące pocztę (ze znakiem małpy na głowie) i bardzo przypominające Talibów wirusy. Odwiedza sklep internetowy, portal Wirtualnej Polski (gdzie mieści się stały kącik Tytusa) i portal aukcyjny Allegro. Odkrywa możliwość wyjścia przez drukarkę - niestety, okazała się to być drukarka małego formatu, w dodatku czarno-biała...
Mniej więcej w połowie albumu pomysły internetowe Papcia się wyczerpują - resztę objętości albumu wypełnia historyjka sensacyjna podobna do tych znanych choćby z przygód Tytusa w krainie malarstwa. Fani otrzymują kolejny pojazd (suszarkolot) do kolekcji... I niech potem w "Milionerach" nie wstydzą się przyznawać do umiłowania komiksów.
Ostatecznie Tytus ląduje w Trapezfiku, gdzie widać połączenia z siecią są także tańsze niż w Polsce, bo w sieci swobodnie funkcjonuje cała jego małpia rodzina (nawiasem mówiąc, jej przedstawicieli także często można spotkać w Usenecie...). I jest mu tam tak dobrze (czyżby właśnie z uwagi na koszt połączeń?), że Papcio podsumowuje: "To już koniec rysowania. Komiks bez Tytusa, to jak sejm bez marszałka." Czyżby więc...?
"Tytus, Romek i A'Tomek: Tytus Internautą" (księga XXVIII)
Scenariusz i rysunki: Henryk Jerzy Chmielewski
Egmont 2003
ISBN 83-237-9670-X
Cena: 14,90 zł
Ekstrakt: 50%
Kup w Merlinie