Uważam, że dobry pomysł na tekst, zaliczający się do szeroko pojętej fantastyki – czy będzie to powieść, opowiadanie, czy coś pośredniego rozmiaru –, nie jest niczym niezwykłym. Mówię tu o dobrym pomyśle – nie o prawdziwych przebłyskach geniuszu, które są i pozostaną rzadkie. Mówię o prostym pomyśle, na podstawie którego można stworzyć intrygujący świat, niezwykły obcy gatunek czy też interesująco zagmatwać fabułę. Naprawdę, wpaść na coś takiego może każdy normalny, inteligentny człowiek, obdarzony ciekawością świata, który lubi co nieco poczytać i pomyśleć. Wystarczy zacząć szukać odpowiedzi na pytania, które się nasuwają, zastanowić się nad książką od biologii czy chemii, czy też uważnie wczytać się w historię tego świata. Ba, pomysł ów wcale nie musi przyjść w nagłym przebłysku. Może być zwykłą ekstrapolacją istniejących trendów, nietypowym połączeniem istniejących już zjawisk, czy też obrazem świata, do którego wprowadziliśmy niewielką zmianę. Jeżeli starannie rozwinie się te założenia, to można sprawić wiele radości czytelnikowi, a zarazem dać sobie kupę frajdy, wynikającej ze stworzenia czegoś niezwykłego i na przyzwoitym intelektualnym poziomie. Wymaga to od piszącego rzeczy w sumie drobnej – myślowej dyscypliny i trzymania się logiki, zwykłej dbałości o spójność swojego dzieła i umiejętności zauważania drobnych, tworzących klimat opowieści, szczegółów. To nie są cechy niedosiężne. To może każdy. Ale, nie wiedzieć czemu, wielu piszącym, często nawet debiutantom, nie chce się. Zwłaszcza ten drugi casus mocno mnie dziwi. Zdawało by się, że ktoś, kto zaczyna dopiero, kto stara się być zauważonym, dopieści ten swój pierwszy tekst, dopracuje go do bólu. A guzik. Ludzie nie piszą tekstów dokładnie, nie chce im się nad nim myśleć, robią to na odczepnego. Scenariusz jest dość powtarzalny – mam pomysł, coś napiszę. Może jeszcze coś napiszę. O, i jeszcze to napiszę. I tak dalej, i tym podobnie. Co ciekawe, do tej niezrozumiałej niechęci starannego przemyślenia swojego pierwotnego pomysłu dołącza niechęć do klarownego prowadzenia logicznego wywodu i, mówiąc ogólniej, niechęć do napisania tekstu tak, aby dało się go przyjemnie czytać. Efekt przewidzieć łatwo – nie dość, że gubi się w ten sposób sens swoich rozważań w mętnym stylu, to jeszcze bardzo skutecznie zniechęca się czytającego do zapoznawania się z pracami danego autora w przyszłości. Nawiasem mówiąc, to właśnie myślowe niechlujstwo i niechęć do dbania o czytelnika przekładają się dość jasno na zanik słowa „naukowa” za słowem „fantastyka”. Nie jest to, broń Boże, przyczyna jedyna, ale brak pracy nad logicznym rozbudowaniem pierwotnej idei i brak wysiłku skierowanego na oprawienie jej w formę strawną dla czytelnika jest, tak naprawdę, tym samym brakiem pilności, pewnej pisarskiej zaciętości, który powoduje, że wielkie idee czekają, aż ktoś wprowadzi je do fantastyki naukowej. Brak chętnego, który by się po nie pochylił i odkurzył, bo wymaga to ogromnej pracy. Konieczną zdaje mi się tu pewna dygresja. Otóż nie mam nic przeciwko tekstom-zagadkom, tekstom, które zmuszają do myślenia i łamania sobie głowy, tekstom, które czyta się w tempie jednej strony na kwadrans. Uważam również, że cenne i interesujące bywają różnego typu eksperymenty. Uświadamiam jednak wszystkich, że to jest arcymistrzostwo pisarskie i lepiej zacząć od prozy konwencjonalnej, rzemieślniczej, ale starannej. Wziąć pomysł na warsztat, opracować, opisać. Potem dwa pomysły i tak dalej, i tym podobnie. Czas na fajerwerki jeszcze przyjdzie. Żeby sprawę zobrazować – jeżeli chcesz zostać kuchmistrzem, to zrób, proszę, jajecznicę, a dopiero potem bierz się do homara. Zdolni, ale leniwi (bo takim popularnym zwrotem możemy opisane przeze mnie przypadki podsumować) tracą podwójnie. Po pierwsze – nie czyta się ich. Literatura to nie jest obowiązek, tylko przyjemność i czytelnik ma prawo domagać się, żeby dobry pomysł był opakowany w równie dobrą formę. Po drugie – szlifując tekst być może zdołaliby rozwinąć ten niewielki zalążek, który dał opowiadaniu asumpt powstania. To nie są wady nie do uniknięcia, to nie są również zadania przerastające ludzkie możliwości. A zatem, panie i panowie autorzy – do pracy! Wyobraźnię w cugle, moduły logiki podładować, fanastyka czeka na Was. |
|