nr 03 (XXV)
kwiecień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Adam "Antyrasis" Krompiewski
  Płytoteka kinomana:  Duże oczekiwania

        "The Prince Of Egypt: Music From The Original Motion Picture Soundtrack"

Zawartość ekstraktu: 80%
'The Prince Of Egypt: Music From The Original Motion Picture Soundtrack'
'The Prince Of Egypt: Music From The Original Motion Picture Soundtrack'
"Książę Egiptu", prestiżowa superprodukcja wytwórni DreamWorks SKG, miał stać się - wedle założeń analityków Hollywoodu i speców od reklamy - wydarzeniem artystycznym i kulturalnym, przynosząc jego twórcom nie tylko wielkie zyski, ale i deszcz Oscarów, w tym pierwszą w dziejach kina statuetkę Akademii dla najlepszego obrazu roku przyznaną pełnometrażowemu filmowi animowanemu. Takie zapewne były też oczekiwania Jeffreya Katzenberga, wpływowego producenta związanego wcześniej z Disneyem, który w 1995 roku wraz z dwoma innymi potentatami przemysłu filmowego: Davidem Geffenem i Stevenem Spielbergiem, założył nowe imperium multimedialne i w ramach studia jako znawca przedmiotu wziął na siebie odpowiedzialność właśnie za animację.

Marzenia te ziściły się jednak tylko w części. Co prawda imponujący budżet sześćdziesięciu milionów dolarów zwrócił się wielokrotnie, ale poza tym nie zrealizowano praktycznie żadnego spośród ofensywnych planów wytwórni. Przede wszystkim nie udało się zmieść disneyowskiego konkurenta (reprezentowanego w 1998 roku przez klasycznie animowaną adaptację chińskiej legendy "Mulan" oraz komputerowe "Dawno temu w trawie" od Pixara), co mogłoby zmienić sytuację na rynku amerykańskiego filmu animowanego i zachwiać potęgą spod znaku Myszki Miki. Mimo całkiem pozytywnych recenzji "Książę" nie stał się również wielkim faworytem krytyki, zaskoczonej chyba ambicją przedsięwzięcia i dość niezwykłą dla tego typu produkcji biblijną tematyką. Jednocześnie podkreślano nazbyt tradycyjny, nieodbiegający zasadniczo od poziomu konkurencji sposób realizacji. Ostatecznie więc nie było dla nikogo zaskoczeniem, gdy podczas ogłaszania oscarowych nominacji tytuł ten wyróżniono jedynie dwukrotnie. I to w tradycyjnie już zarezerwowanych dla animowanego kina familijnego kategoriach muzycznych.

Autorem oryginalnej muzyki, a także piosenek (których zresztą w samym filmie nie ma zbyt wiele) został Stephen Schwartz. Ów twórca musicali, tekściarz i aranżer przez lata związany ze scenami Nowego Jorku (przede wszystkim Broadwayu), w świecie filmu zdobył rozgłos dzięki współpracy z wieloletnim czołowym kompozytorem największych produkcji Disneya - Alanem Menkenem. Razem stworzyli muzyczną oprawę takich przebojów, jak "Pocahontas" i "Dzwonnik z Notre Dame", przy czym za ścieżkę dźwiękową tego pierwszego i piosenkę "Colors Of The Wind" zdobyli najważniejsze nagrody muzyczno-filmowe branży, w tym Oscary i Grammy. Gwarantując sukces komercyjny i zacięcie artystyczne, Schwartz był więc idealnym kandydatem do pracy przy tak odważnym projekcie jak rysunkowy musical opowiadający biblijne dzieje Mojżesza.

I rzeczywiście z powierzonego zadania wywiązał się znakomicie, czego dowodem niechaj będzie choćby tylko światowy sukces piosenki tytułowej, szerzej znanej pod tytułem "When You Believe". Utwór ten pojawia się na płycie w dwóch wersjach: popowo-soulowej, wygładzonej dla potrzeb przemysłu muzycznego oraz musicalowej, pochodzącej prosto ze ścieżki dźwiękowej obrazu. Tę pierwszą - która stała się hitem list przebojów i przyniosła Schwartzowi trzeciego w jego karierze Oscara - perfekcyjnie wykonują divy współczesnej muzyki rozrywkowej: Mariah Carey i Whitney Houston. Druga zaś to subtelny duet Miriam, siostry Mojżesza (w kreacji Sally Dworsky) i jego żony Sefory (której partię - ku zaskoczeniu i uciesze rzesz kinomanów - ślicznym i delikatnym głosem wykonuje sama Michelle Pfeiffer). Optymistyczny tekst ("There can be miracles/When you believe"), efektowne wsparcie instrumentalne i kapitalny finał w postaci radosnego hymnu, wykonywanego po hebrajsku przez dzieci ("A-shi-ra la-do-nai ki ga-oh ga-ah/(...)A-shi-ra, a-shi-ra, a-shi-ra..."), czynią z tego numeru prawdziwą musicalową perełkę. To jeden z ładniejszych utworów tego rodzaju w dziejach kina: melodyjnie nowoczesny, ale i sięgający ku tradycji religijnej, a przy tym wyważony, w treści uniwersalny i nieepatujący tandetną pobożnością.

Jednak Katzenberg pragnął czegoś więcej niż tylko lekkiego, melodyjnego i wpadającego w ucho soundtracku z piosenkami. W nawiązaniu do klasyki gatunku, np. "Dziesięciorga przykazań" z epickimi kompozycjami Elmera Bernsteina, na ścieżce i tego obrazu musiały się pojawić monumentalne partie symfoniczne z ogromnym chórem, dramatycznie puentujące te przełomowe dla historii tak wielu religii wydarzenia. Naprzeciw takiemu wyzwaniu wyszedł niemiecki kompozytor Hans Zimmer.

Ten osiadły w Hollywood twórca dokonał w latach 90-tych małej rewolucji, propagując na szeroką skalę tworzenie muzyki filmowej przy pomocy zaawansowanej techniki komputerowej (z automatu, jak się to potocznie dziś określa), cyfrowych syntezatorów i elektroniki zintegrowanej z klasycznym brzmieniem orkiestrowym. Metoda ta - chociaż dość powszechnie przez melomanów krytykowana jako zabijanie duszy dzieła w procesie twórczym - przyniosła Zimmerowi sporą popularność, owocując zresztą od czasu do czasu nawet ciekawymi efektami, szczególnie gdy do głosu dochodzi inny znak firmowy kompozytora: rytmy etniczne. Jak choćby w przypadku jego muzyki do "Króla Lwa" (za którą dostał Oscara) czy "Gladiatora" Ridleya Scotta.

Typowe cechy stylu Zimmera odsłania na prezentowanej płycie już pierwsza jego kompozycja czyli hymn "Deliver Us", funkcjonujący tu w charakterze swoistej uwertury. Rozpoczyna go, wykonywany na trąbce, melancholijny motyw kołysanki, naraz gwałtownie przechodzący w krzyk egipskich nadzorców ("Mud... Sand... Water... Straw... Faster!"). Modlitewny lament niewolników, upozowany jako dramatyczny prolog musicalowy, w warstwie muzycznej ilustruje prawdziwa orkiestralno-chóralna gigantomania. Na szczęście została ona mądrze zrównoważona powracającym raz po raz tematem kołysanki ("Hush now, my baby/Be still, love, don't cry"), śpiewanym w przepięknie zniuansowany sposób przez cenioną wokalistkę z Izraela - Ofrę Hazę. Wykonuje ona przejmującą arię Jokebed, matki Mojżesza, która zmuszona jest puścić z biegiem Nilu swego nowonarodzonego syna w małej papirusowej skrzyneczce, by ocalić go przed straszliwym rozkazem faraona nakazującym zabijać wszystkie hebrajskie dzieci płci męskiej. W tym momencie wkracza rozpędzona orkiestra z wyeksponowaną sekcją smyczkową, ukazując słuchaczowi niebezpieczeństwa dzikiej rzeki, zaś w finale (gdy córka faraona wyławia niemowlę i przyjmuje jako swoje) wyrażając trwożliwą nadzieję.

Dwa następne utwory, towarzyszące dorosłemu już Mojżeszowi (gdy ten opuszcza pałac książęcy i nagle styka się z nieznaną sobie kulturą Izraelitów) wypełnione są niezwykle melodyjnymi dźwiękami Bliskiego Wschodu, okraszonymi porcją nowoczesnej elektroniki. Płynnie następuje kolejny numer musicalowy: pełen ekspresji duet "All I Ever Wanted" z potoczystym fortepianem i charakterystycznym dla Zimmera efektem poruszającej się ściany dźwięku w tle.

Mroczne i poruszające "Goodbye Brother" (z dynamicznym motywem, nasuwającym na myśl wcześniejszą pracę kompozytora przy filmach akcji, takich jak "Twierdza" czy "Peacemaker") oraz konwencjonalna, choć metafizyczna piosenka Jetry (z Brianem Stokes Mitchellem w roli teścia Mojżesza) stanowią tylko wstęp do tematu płonącego krzewu czyli samego Boga. Ta monumentalna kompozycja, niesiona miękkim śpiewem angielskiego chóru chłopięcego, porywa słuchacza w niezwykle nastrojową kosmologiczną podróż między ziemią a niebem. Symbolizująca świat ludzi melodia ludowa nieśmiało splata się z pełnym uniesienia, anielskim i uduchowionym brzmieniem elektronicznej orkiestry. Efekt doprawdy ciekawy, udanie wyrażający złożoność i delikatność sceny, którą należało tu muzycznie zilustrować.

A nim emocje opadną pojawia się "Playing With The Big Boys" - opis pierwszej konfrontacji bożego wysłannika z potęgą Egiptu. O ile sam numer (wykonywany przez popularnych amerykańskich komików, Steve'a Martina i Martina Shorta) wydaje się zanadto humorystyczny w zestawieniu z poważną treścią filmu, to na szczególną uwagę zasługuje jego klimatyczny wstęp. Podważający ideę monoteizmu kapłani próbują bowiem udowodnić wyższość swej religii i przerazić Mojżesza mocą prastarych bóstw, których imiona przywołują niczym złowróżbne zaklęcia ("By the power of Ra... Mut... Nut... Khnum... Ptah...").

Nadchodzi wreszcie czas ostatecznej konfrontacji ludu Izraela z faraonem, po którym nic już nie będzie takie jak dawniej. Nastrój na płycie gwałtownie się zagęszcza, czego ukoronowaniem jest niesamowity duet Mojżesza i władcy Egiptu, do niedawna miłujących się przyrodnich braci, których na zawsze rozdzieliło przeznaczenie. Porywającą pieśń prowadzą wyraziste głosy Ralpha Fiennesa (który nie po raz pierwszy udowadnia jak niezwykle wszechstronnym jest aktorem) jako okrutnego króla i Amicka Byrama w roli księcia rozdartego między przywiązaniem do starej ojczyzny a wezwaniem starotestamentowego Boga, zsyłającego na egipską ziemię przerażające plagi.

Smutna wiolonczela zapowiada noc paschalną, gdy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu, z synem faraona na czele. Naród wybrany może wreszcie opuścić kraj niewoli i podjąć swój Exodus. Ponownie rozbrzmiewa więc boski temat, którego szlachetny patos zostaje jednak zakłócony zaprogramowanym orkiestrowym chaosem, ilustrującym nagłą szarżę egipskich rydwanów na uchodźców. W majestatycznym finale tryumfuje jednak boża potęga, gdy przed Hebrajczykami rozstępuje się Morze Czerwone, zaś dynamiczny wątek pościgu musi ustąpić miejsca natchnionym tonom dziękczynnego hymnu.

Całość albumu zamyka kilka, nienajwyższych lotów piosenek, będących z reguły uproszczonymi wersjami wcześniej słyszanych songów Schwartza i Zimmera. Nazbyt dowolnie albo mechanicznie traktują one bogactwo oryginału, przez co obniżają niestety wartość płyty, częściowo zacierając jej filmowy charakter. Słuchacz zostaje bowiem wyrwany z przestrzeni wszechoogarniającej muzyki ilustracyjnej i gwałtownie przeniesiony do plastikowego świata masowej produkcji z pogranicza popu, soulu i tzw. muzyki chrześcijańskiej. Nie pomaga nawet plejada gwiazd filmu i estrady zebrana razem, by zaśpiewać w finale albumu utwór "Humanity", który nie mógł i nigdy nie stał się prawdziwym przebojem, będąc tylko banalną kalką dziesiątek wcześniejszych nagrań tego typu.

W sumie jednak soundtrack do "Księcia Egiptu" tworzy interesującą mieszankę, której nadmierny eklektyzm przy odrobinie dobrej woli może być potraktowany wręcz jako zaleta. W końcu dzięki temu każdy znajdzie tu coś dla siebie: tak miłośnicy musicali, jak i epickiej filmowej muzyki symfonicznej, a nawet bywalcy dyskotek. Przy czym proporcje zostały zachowane na tyle, by muzyka łatwa, lekka i przyjemna nie zdominowała ciekawszej artystycznie instrumentalno-chóralnej części płyty. Warto posłuchać, jako efektownej ilustracji "Księgi Wyjścia" i nie tylko.

Sam miód: "All I Ever Wanted (with Queen's Reprise)" - Amick Byram and Linda Dee Shayne, "The Burning Bush", "The Plagues" - Ralph Fiennes and Amick Byram, "When You Believe" - Michelle Pfeiffer and Sally Dworsky



"The Prince Of Egypt: Music From The Original Motion Picture Soundtrack"
Różni wykonawcy
DreamWorks Records 1998
Czas płyty: 76:08

Spis utworów:
1.
The Prince Of Egypt (When You Believe) - Mariah Carey and Whitney Houston
05:04
2.
Deliver Us - Ofra Haza and Eden Riegel
07:15
3.
The Reprimand
04:05
4.
Following Tzipporah
01:00
5.
All I Ever Wanted (with Queen's Reprise) - Amick Byram and Linda Dee Shayne
02:51
6.
Goodbye Brother - Ofra Haza
05:33
7.
Through Heaven's Eyes - Brian Stokes Mitchell
03:41
8.
The Burning Bush
07:17
9.
Playing With The Big Boys - Steve Martin and Martin Short
02:52
10.
Cry - Ofra Haza
03:50
11.
Rally
00:42
12.
The Plagues - Ralph Fiennes and Amick Byram
02:40
13.
Death Of The First Born
01:07
14.
When You Believe - Michelle Pfeiffer and Sally Dworsky
04:55
15.
Red Sea
05:14
16.
Through Heaven's Eyes - K-Ci & JoJo
05:05
17.
River Lullaby - Amy Grant
03:57
18.
Humanity
04:32
19.
I Will Get There (A Cappella) - Boyz II Men
04:20

powrót do indeksunastępna strona

93
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.