nr 03 (XXV)
kwiecień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Autor Wojciech Gołąbowski
  Historię trzeba napisać od nowa

        Gavin Menzies "1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat" (1421 The Year China Discovered The World)

Zawartość ekstraktu: 100%
'1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat'
'1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat'
"MING, dynastia chiń., zał. Przez Czu Jüan-czanga (po pokonaniu dyn. Jüan), panująca 1368-1644" - tyle mówi encyklopedia PWN z 1982 roku. Do hasła "porcelana" dołączono wprawdzie zdjęcie pięknie zdobionej chińskiej wazy z czasów tejże dynastii, ale w definicji próżno szukać o tym wzmianki. A przecież jeśli mowa o chińskiej porcelanie, pierwsze skojarzenie mamy właśnie z "porcelaną z dynastii Ming" - pięknie zdobioną w biało-błękitne wzory...

W świetle ostatnich badań okazuje się jednak, że dynastii Ming zawdzięczamy dużo więcej, niż tylko piękną porcelanę. Ba! Można zaryzykować stwierdzenie, że cywilizacja europejska zawdzięcza jej więcej, niż jest skłonna przyznać...

Gavin Menzies służył w Royal Navy Submarine. Pływał (a później dowodził) na okrętach podwodnych w czasach, gdy jeszcze nie znano nawigacji satelitarnej - w latach 50.-70. W ciągu swej służby przynajmniej raz opłynął świat. Swoją wiedzę nawigatora połączył z pasją badacza starożytnych map i wykorzystał do lepszego ich zrozumienia. O ile dla przeciętnego zjadacza chleba (a w części i dla naukowych badaczy zabytków kartografii) "dziwne" odwzorowania kształtów wybrzeży są składane na karb niewiedzy ich autorów (dawnych żeglarzy), o tyle "doświadczony nawigator, patrząc na tę samą mapę, umie odczytać znacznie więcej: którędy płynął kartograf, który jako pierwszy naniósł kontury na mapę, w którym kierunku, szybko, czy też wolno, blisko brzegu czy daleko, co wiedział o szerokości i długości, a nawet - czy działo się to we dnie, czy w nocy."

Zaintrygowany pojawieniem się na portugalskiej mapie datowanej na pół wieku przed wyprawą Kolumba nieznanych wysp po drugiej stronie Atlantyku, poświęcił kolejne 10 lat na dotarcie do wszelkich źródeł i zgromadzenie wszelkich dowodów na potwierdzenie sensacyjnej tezy: w 1421 roku z Chin dynastii Ming wypłynęła armada, jakiej jeszcze świat nie widział. W ciągu dwóch lat Chińczycy opłynęli cały świat, docierając do wszelkich możliwych kontynentów. 70 lat przed Kolumbem byli w Ameryce, 60 lat przed narodzeniem Magellana przepłynęli Cieśninę Magellana, 350 lat przed Cookiem dotarli do Australii. Historię wielkich odkryć geograficznych trzeba napisać od nowa.

Dynastia Ming (wywodząca się z chłopstwa) doszła do władzy w wyniku buntu przeciwko okupantom - Mongołom, którzy panowali w Chinach od czasów podbojów Kubilaja, wnuka Czyngis-chana (1279 r.). Zhu Di został trzecim cesarzem z tej dynastii, przyjmując tytuł dynastyczny Yongle. Odziedziczywszy po poprzednich dynastiach flotę wojenną i handlową (Chiny wyparły Arabów z handlu w basenie Oceanu Indyjskiego), kazał ją znacznie rozbudować. "Zamówił 1681 nowych statków, a wśród nich wiele [250 - przyp. WG] gigantycznych dziewięciomasztowych statków skarbowych, nazwanych tak ze względu na wielką wartość i ilość dóbr, które mogły przewozić w swoich przepastnych ładowniach. Do ich budowy skierowano 10 000 cieśli, żaglomistrzów i budowniczych okrętów z południowych prowincji." Aby uzyskać konieczne drewno, wyrąbano całe połacie lasów tekowych między innymi na terenach obecnego Wietnamu.

Cesarz Yongle myślami sięgał daleko, pragnąc odbudować potęgę Chin, przywrócić jej blask, którym błyszczały w złotym wieku dynastii Tang ponad 500 lat wcześniej. Odbudował obserwatoria astronomiczne i nakłonił "japońskiego szoguna, króla Korei i [...] wnuka Tamerlana" do "porównywania i korygowania rysunków ukazujących gwiazdy wyznaczające kierunki geograficzne". Zainicjował rozbudowę Pekinu, zbudował w nim drewniane Zakazane Miasto - wspaniały pałac cesarski, przy budowie którego pracowało około miliona robotników, a dalszych trzy i pół miliona było z budową związanych pośrednio - i przeniósł doń stolicę z Nankinu. Dla zapewnienia ciągłości dostaw pożywienia do nowej stolicy (leżącej na północ od starej, w gorszych warunkach rolniczych) odbudował kilkusetkilometrowy Wielki Kanał z kilkudziesięcioma jego śluzami.

Mapa Piri Rejsa, powstała w 1513 roku na podstawie wielu innych map, m.in. mapy świata z 1428 roku (fot. ze strony www.1421.tv) - zbliżenie na Amerykę Południową
Mapa Piri Rejsa, powstała w 1513 roku na podstawie wielu innych map, m.in. mapy świata z 1428 roku (fot. ze strony www.1421.tv) - zbliżenie na Amerykę Południową
W chiński Nowy Rok, 2 lutego 1421 r., nastąpiło uroczyste otwarcie nowej stolicy. Na tę okoliczność przybyli przedstawiciele wszystkich najważniejszych państw ówczesnego świata z wyjątkiem narodów europejskich, które wówczas (a są to czasy późnego średniowiecza) były uważane za barbarzyńskie i zacofane. Faktycznie, nauka i kultura ówczesnych Chin przewyższały Europę o kilkadziesiąt - kilkaset lat... "Pokłon zagranicznych władców przed chińskim cesarzem stanowił kulminację 15-letniego okresu gorliwej działalności dyplomatycznej." Swoją dominację Chiny zbudowały głównie za pomocą handlu w basenie Oceanu Indyjskiego, stąd też pochodzili wzmiankowani wyżej przedstawiciele. Po skończonych uroczystościach cesarz kazał swej nowej flocie rozwieźć władców, a potem "płynąć aż do końca świata i zbierać daniny od barbarzyńców mieszkających za morzami... zapoznawać wszystko, co żyje pod słońcem, z zasadami konfucjańskiej harmonii".

Statki skarbowe przypominały raczej współczesne barki desantowe niż zwykłe łodzie. Miały tępe kształty, 150 metrów długości i 50 metrów szerokości. Każdy miał "16 wewnętrznych przedziałów wodoszczelnych, z których dwa można było zalać, nie zatapiając statku. Niektóre z nich można było zalewać częściowo, żeby służyły jako zbiorniki dla tresowanych wydr morskich, używanych do łowienia ryb; korzystali z nich też nurkowie wchodzący na pokład lub zanurzający się w morzu." Stery ich były wysokie na 12 metrów, wyporność sięgała ponad 2000 ton. Miały jednak jedną poważną wadę: nie potrafiły halsować, czyli płynąć pod wiatr. Nie było to problemem podczas żeglugi w basenie Oceanu Indyjskiego, nad którym wieją wiatry o stałych kierunkach. Gdy jednak flota opuściła znane sobie rejony, to właśnie wiatry i prądy morskie przyczyniły się do powstania tak wielu (do niedawna) zagadek historii. Zagadek typu: skąd w przedkolumbijskiej Ameryce wziął się azjatycki drób czy kogo przedstawiają naskalne rysunki i opisują legendy Aborygenów...

Czytając dokładne opisy znajdowanych dowodów i własne przemyślenia Menziesa, możemy doświadczyć emocji niespotykanych w XXI wieku. Emocji odkrywania nowych lądów, a przynajmniej białych plam w historii wielkich odkryć geograficznych. Książkę, z kart której bije pasja autora, jego wiedza i doświadczenie, czyta się niemal jednym tchem. Niemal, bo jest to tomiszcze liczące sobie sporo ponad 400 stron, a więc wymagające (także z uwagi na konieczność własnego przemyślenia kilku spraw) przynajmniej kilku wieczorów lektury...

Weźmy na przykład kwestię porcelany z dynastii Ming. Zna ją cały świat. Jest cienka, pięknie barwiona błękitnie - kobaltem, który importowano z Persji. I... znajdowana na całym świecie. Wszędzie tam, gdzie zawijały bądź rozbijały się okręty floty admirała Zheng He. Na przykład w Kaliforni, gdzie muzea szczycą się pokaźnymi kolekcjami tejże porcelany. Oficjalne stanowisko głosi, że zostały tam przywiezione na pokładach hiszpańskich galeonów... Ale czyż te galeony mogły też przywieźć pewną liczbę chińskich kotwic znalezionych u tamtejszych wybrzeży?

Swe rewelacje Menzies przedstawił profesorom australijskim. Okazało się, że informacja o obecności chińskich handlowców i kolonizatorów nie wywołała tam zdziwienia - że jest to sprawa od dawna znana, że na jej temat napisano już tam wiele książek. Także w samych współczesnych Chinach, a przynajmniej w jej środowiskach naukowych, informacje Menziesa nie wywołały szczególnego zaskoczenia. Udało mu się nawet spotkać z wdową po profesorze Wei z Nankinu, którego dziełem życia było... studium podróży Zheng He. Profesor nie doczekał się, niestety, wydania swego dzieła "Chińskiego odkrycia Ameryki".

Mapa Waldseemüllera (1507), na której po raz pierwszy pojawia się nazwa 'Ameryka' (fot. ze strony www.1421.tv)
Mapa Waldseemüllera (1507), na której po raz pierwszy pojawia się nazwa 'Ameryka' (fot. ze strony www.1421.tv)
Dlaczego więc historycy amerykańscy i europejscy uparcie twierdzą, że Amerykę odkrył Kolumb, a Australię Cook? Czy nie wiedzą o chińskiej wyprawie? Menzies ku swemu zdziwieniu odkrył "ponad tysiąc książek przedstawiających przekonujące dowody na przedkolumbijskie podróże Chińczyków do Ameryki. Literatura ta została nawet zebrana w dwutomową bibliografię." Być może wspomniani uczeni postanowili je zignorować, bo swoją karierę oparli na wiedzy powszechnej - czy też raczej powszechnie zakłamanej...? Jednym z być może najdziwniejszych dowodów wyczynów floty cesarza Yongle jest opis dotarcia przez niej do Grenlandii i Islandii, znaleziony w książce-pamiętniku... papieża Piusa II - i notatce Krzysztofa Kolumba. A ponieważ w owych latach na biegunie północnym było cieplej niż obecnie, jest całkiem możliwe, że Chińczycy na pięć stuleci przed Europejczykami dotarli do samego bieguna...

Jednym z celów postawionych przed chińską flotą było udoskonalenie umiejętności określania długości geograficznej (wyznaczanie szerokości geograficznej poprzez zmierzenie kąta wysokości słońca w zenicie z uwzględnieniem jego deklinacji było już znane od dawna). Wykorzystano do tego zaćmienie księżyca, które jest widziane równocześnie z niemal połowy globu. Nad szczegółami obliczeń nie będę się tu rozwodził (zainteresowanych odsyłam do książki), wspomnę tylko, że tę chińską metodę poddano sprawdzianowi w lipcu 2000 roku. Skorzystano wtedy z licznych pozostałości po rozsianych po całym świecie chińskich obserwatoriach astronomicznych. "Obliczano długości geograficzne na prawie 1/3 powierzchni Ziemi - na przestrzeni około 12800 kilometrów - i maksymalny błąd wyniósł zaledwie 9,6 kilometra, a obserwatorzy profesora Olivera byli amatorami; przy dłuższym treningu i większym doświadczeniu [którymi dysponowali Chińczycy - przyp. WG] można by jeszcze bardziej zredukować błędy." Europejczykom właściwego obliczania długości geograficznej nie udało się dokonywać jeszcze przez wiele lat - dopiero 300 lat później wynaleziono używany do tego celu chronometr.

"1421" Gavina Menziesa nie kończy się na opisaniu chińskiej wyprawy. Kilka rozdziałów zajmuje omówienie wypraw "odkrywczych" Portugalczyków i Hiszpanów, zakończone konkluzją, że ich motorem i inspiracją stały się właśnie mapy chińskich kartografów. Rozkwit żeglugowy XV-wiecznej Portugalii bazował bowiem na mapach i informacjach zdobytych przez Niccolo da Conti, kupca, który pływał razem z wielką chińską flotą. Bartolomeu Dias widział na mapie Przylądek Dobrej Nadziei zanim go opłynął. Jego kontynuator Vasco da Gama otrzymał dokładne mapy Oceanu Indyjskiego. "Odkryć" widniejące na mapach wybrzeża Ameryki Południowej kazano Pedro Alvarezowi Cabralowi. Następnie skierowano tam kolejnych "odkrywców": Vespucciego, Pinzona, de Leppego i Mendozę. Krzysztof Kolumb (który, przypomnijmy, służył wpierw królowi portugalskiemu) i jego brat Bartłomiej wykradli mapy - i sfałszowawszy je (tak, by portugalskie wyprawy wokół Afryki wydawały się stratą czasu), przedstawili nieświadomej hiszpańskiej rodzinie królewskiej, nakłaniając do podjęcia wydatków do wyprawy na zachód. Ferdynand Magellan (który także zdradził Portugalię dla Hiszpanii) sam przyznał, że był świadom istnienia i lokalizacji Cieśniny Magellana, nim w ogóle wyruszył w drogę - widział ją na portugalskich mapach. Wreszcie trzysta lat później Cook, gdy, powróciwszy z wyprawy, przypisał sobie odkrycie Australii, "szef departamentu map brytyjskiej Admiralicji, kapitan Dalrymple, wystosował na piśmie ostry protest. Kapitan James Cook był człowiekiem ogromnej odwagi, determinacji i uczciwości, ale to nie on odkrył ten kontynent. Admiralicja posiadała mapy sprzed 250 lat ukazujące Australię."

Mapa Jeana Rotza (1542) z wybrzeżami Australii (fot. ze strony www.1421.tv)
Mapa Jeana Rotza (1542) z wybrzeżami Australii (fot. ze strony www.1421.tv)
Dlaczego wyprawa Chińczyków uległa zapomnieniu? Co się stało, że Chiny kilka lat później pogrążyły się w izolacji, niszcząc wszelkie świadectwa swych odkryć? 9 maja 1421 roku, zaledwie trzy miesiące po wyruszeniu floty admirała Zheng He, w drewniane Zakazane Miasto uderzył piorun. Ogień zniszczył pracę setek tysięcy robotników. Zginęła między innymi ulubiona faworyta cesarza. Odczytano to jako znak niebios, znak nieprzychylności dla poczynań cesarza. Cesarz Yongle załamał się. Władzę przejęli spychani na margines mandaryni. "Zamiast cywilizowanych Chińczyków, którym polecono "traktować odległe ludy łagodnie" [w kolejnych wyprawach na dopiero co odkryte lądy], przybyli okrutni, niemal barbarzyńscy chrześcijanie-kolonizatorzy. Pizarro odebrał Inkom Peru, masakrując z zimną krwią 5000 Indian. Dziś uznano by go za zbrodniarza wojennego." Vasco da Gama odznaczył się niebywałym okrucieństwem podczas "przejmowania" handlu na Oceanie Indyjskim. Powszechnie znane są mało chwalebne historie podbojów innych kultur.

Z jednej więc strony to jedno uderzenie pioruna było korzystne dla Europy, bo to ona stała się kolebką rozwoju świata, jaki znamy - no i nie musimy mówić po chińsku. Z drugiej zaś... Jak potoczyłaby się historia, gdyby podbojów dokonywano handlem, a nie ogniem i mieczem; gdyby żądni złota Europejczycy nie zniszczyli tak wielu cywilizacji?

W okolicach strony 340 kończy się zasadnicza część książki. Kolejne prawie 100 stron zajmuje bogata część bibliograficzna. Autor przedstawia tu w dużym zarysie suche fakty i dowody swych tez, przytacza dziesiątki not bibliograficznych datowanych głównie na XV i XVI wiek, wylicza najważniejsze mapy przedstawiające pierwsze opłynięcie kuli ziemskiej (ich reprodukcje możemy podziwiać w treści książki, na specjalnych kredowych kartkach). Dołącza artykuł "Określanie długości geograficznej przez Chińczyków w początkach XV wieku", sporządzony przy współpracy między innymi profesora Johna Olivera z University of Florida. Kolejny dodatek to przypisy - łacznie 317 wyjaśnień i odniesień od źródeł, a następny - wybrana bibliografia, podzielona odpowiednio do rozdziałów książki, zajmująca 23 jej strony. Do przeczytania pozostają jeszcze tylko podziękowania autora (3 strony) i... strona internetowa, www.1421.tv - na której można znaleźć liczne uzupełnienia i nowinki tyczące się omawianych spraw.

"Przyznanie Chińczykom pierwszeństwa w odkryciu Nowego Świata i Australii nie niweczy osiągnięć Diasa, Kolumba, Magellana i Cooka. Wyczyny tych odważnych i dzielnych ludzi nigdy nie zostaną zapomniane, ale nadszedł czas, by oddać honor ludziom, którzy zbyt długo kryli się w mroku niepamięci. Chińscy admirałowie okrążyli Przylądek Dobrej Nadziei 66 lat przez Diasem, przebyli Cieśninę Magellana 98 lat przed Magellanem, obmierzyli Australię na trzy stulecia przed kapitanem Cookiem, Antarktydę i Arktykę na 400 lat przed pierwszymi Europejczykami, którzy tam dotarli, Amerykę zaś na 70 lat przed Kolumbem. Wielcy admirałowie Zheng He, Hong Bao, Zhou Man, Zhou Wen i Yang Qing zasługują na pamięć i uczczenie - jako pierwsi, najodważniejsi i najbardziej śmiali ze wszystkich. Ci, którzy podążyli za nimi, bez względu na to, jak wielkie są ich zasługi, płynęli śladami Chińczyków."

"Dalsze świadectwa potwierdzające moje teorie napływają od osób prowadzących badania na wszystkich kontynentach. [...] Ta historia dopiero się zaczyna i wszyscy w niej uczestniczymy."



Gavin Menzies "1421: rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat" (1421 The Year China Discovered The World)
Przekład: Radosław Januszewski
Amber 2002
ISBN 83-241-0158-6
Cena: 59,80 zł
Kup w Merlinie

powrót do indeksunastępna strona

94
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.