 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Nadmorska wieś w Kornwalii. Słoneczny dzień, przygotowania do pogrzebu. Młody człowiek (Matthew - Craig Ferguson) energicznie kopie grób, równie energicznie wyśpiewując "Alouette, gentille Alouette". Dystyngowana wdowa (Grace - Brenda Blethyn) wybiera orchideę do żałobnego stroju. Z kutra schodzi rybaczka (Nicky - Valerie Edmond), zrzuca sztormiak i gumiaki; pod spodem ma czarną sukienkę, w ręku pantofle, które pośpiesznie zakłada za jakąś beczką... Zakochałam się w tym filmie od pierwszego wejrzenia. W prowincjonalnym nastroju, w ślicznych krajobrazach i w brytyjskości wyłażącej z każdego kątka. I tu koniec sielskiego zadupia, bo akcja kręci się wkoło hodowli konopii indyjskich. Grace - elegancka niedawno owdowiała pani w średnim wieku - zakłada w swojej szklarni hodowlę cannabis. O tym, jak bardzo to nielegalne, wie Grace, jej pomocnik Matthew, jego dziewczyna - i cała nobliwa wioska, włącznie z pastorem i policjantem. Jak to na wsi; wszyscy znają grzeszki bliźnich i, dopóki grzeszki te mieszczą się w ramach rozsądku, tolerują je. Ale grzeszek pozostaje grzeszkiem i wypada go ukrywać. Przeciwnicy konopii nie bardzo mogą się do tego filmu przyczepić; od strony "problemu narkotykowego" wszystko się, hm, dobrze kończy; nie neguje się nielegalności marihuany. Ale... No właśnie. Co młodsi bohaterowie dyskretnie sobie popalają, starsza pani świadomie i celowo hoduje, sąsiadki (jakoby) nieświadomie upieprzają się na wesoło, biorąc konopie za herbatę - i tak dalej. Na scenie pojawiają się dealerzy narkotyków - i tu można by się spodziewać łatwego morału "używać - małe zło, handlować - duże"; cóż, kiedy właśnie narkotykowy biznesmen (Jacques - Tchéky Karyo) okaże się mężem opatrznościowym. Na szczęście Zjednoczone Królestwo to nie Stany Zjednoczone. "Joint Venture" jest komedią bardzo ładnie osadzoną w realiach, a nie w zasadach. Film nie powinien też wzburzyć umiarkowanych feministek. Kobieta, pozostawiona w trudnej sytuacji przez niezbyt świętej pamięci samca (polecam uwadze scenę strzepywania popiołu na fotografię małżonka), nie załamuje się, tylko postanawia za wszelką cenę zdobyć środki do życia i utrzymania domu (ach, jakże uroczej wiejskiej rezydencji - nie, nie, to mało feministyczna wstawka!). Ale... Tak, tu też jest "ale". Ostatecznym i skutecznym rozwiązaniem problemów Grace jest nie praca, nie samodzielność, nie damska solidarność i nie samopomoc sąsiedzka, ale NOWY CHŁOP Z FORSĄ. Zapędziłam się trochę w różne głębokie przesłania i o mało nie zapomniałam napisać, że film jest śmieszny. To nie zawsze humor gagów typu tortem w twarz - częściej sytuacji, słów czy mimiki. Początek już streściłam - teraz inna perełka. Poranek po imprezie; rybaczka Nicky czuje się dużo gorzej niż wynikałoby z wydarzeń dnia poprzedniego. Przyjaciel radzi jej iść do lekarza. "Tylko umówione wizyty!", jęczy z kanapy jeszcze bardziej "zmęczony" miejscowy doktor (Martin Clunes), po czym domaga się filiżanki herbaty. "Joint Venture", jak przystało na klasyczną komedię, ma solidny finał typu "totalna rozpierducha". Po nim wszakże następuje jeszcze prześliczna sekwencja, w której bohaterowie podważają realność wszystkiego, co dotąd widzieliśmy, oraz jednogłośnie wypowiadają się przeciwko używaniu narkotyków. Tylko że... Hm. Czy nie robią przy tym wrażenia upalonych na cacy? Należy się temu filmowi 9 punktów na 10. W gatunku "komedia" daje on niemal wszystko, co dać można - niemal, bo chwilami jest troszeczkę przewidywalny, ale zabawa przednia. Wszystkim poza wojującymi przeciwnikami konopii i ekstremalnymi feministkami gwarantuję solidną dawkę śmiechu. Poza tym dla samego języka (perfekcyjnie eleganckiego Grace czy kanciasto szkockiego Matthewa) warto go polecić wszystkim uczącym się angielskiego. Tak, młodzieży też. Dodatek dla upierdliwych Co najmniej jeden punkt daję wersji polskiej za tłumaczenie tytułu. W oryginale "Saving Grace" - "ratować Grace", ale również "łaska uświęcająca" (pierwszy dealer, próbując "towaru" Grace, wzywa natychmiast Jezusa). W Polsce "Joint Venture", czyli "spółka od jointów" ("Joint Venture" pojawia się zresztą w filmie jako tytuł książki napisanej przez Grace). Bardzo trafne!
"Joint Venture" (Saving Grace) Wielka Brytania 2000 Reżyseria: Nigel Cole Scenariusz: Mark Crowdy, Craig Ferguson Zdjęcia: John de Borman Muzyka: Mark Russell Obsada: Brenda Blethyn, Craig Ferguson, Martin Clunes, Tchéky Karyo Więcej o nowościach filmowych w Esensji Oferta filmowa księgarni Merlin |
|