nr 05 (XXVII)
lipiec 2003




powrót do indeksunastępna strona

Wojciech Gołąbowski
  Przerobić na scenariusz!

        Jacek Dąbała "Prawo śmierci"

Zawartość ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Co by o tej książce nie powiedzieć, jedno trzeba jej przyznać - autor, mający na swoim koncie wiele różnych publikacji (był między innymi współautorem scenariusza filmu "Młode wilki"), nakreślił interesującą, skomplikowaną i wielowątkową fabułę. Osadzona w pseudośredniowiecznych realiach powieść opowiada o losach kilkorga bohaterów... których specjalnie nie nazywam ludźmi. Bo oto na ziemie królestwa, sąsiadującymi z majątkiem księcia Syriusa, a później i na nie, napadają Szczury. Mutanci wielkością dorównujący ludziom, o szczurzych pyskach i szponach u rąk, rządzeni twardą ręką przez swego cesarza Yca. Skąd się wzięli - autor nie wyjaśnia. W lasach coraz aktywniejsza jest sekta pellegrinów, która dla swych bogów potrzebujących więcej miejsca wyrzyna wszystkich, którzy nieopatrznie wpadną im w ręce.

Fantasy? Nie do końca. Z jednej strony jest tu i dziecię, którego dotyk potrafi przywrócić martwego (jeśli tylko denat jest w jednym kawałku) do życia - czyli teoretycznie mamy do czynienia z magią, jednym z wyznaczników fantasy. Z drugiej jednak strony jeden z głównych wątków obraca się wokół wizyty gości ze świata równoległego, dla których wizyta wśród ludzi była "nową zabawą" - gości potrafiących przywłaszczać sobie cudze ciała i zmieniać je jak rękawiczki... W dodatku wiele słychać też o umiejętności klonowania wojowników - jak Szczury to osiągają, także nie wiadomo. Czyli może jednak science fiction?

Próbując dojść z powyższym do ładu, ostrożnie określiłbym książkę jako powieść drogi. Bohaterowie, kimkolwiek by nie byli, praktycznie non stop podróżują - uciekają lub ścigają, walcząc lub tropiąc przeciwników. Akcję, bardzo dynamiczną, można osadzić w dowolnych realiach - średniowiecznych, współczesnych czy futurystycznych... Niewiele jej elementów musiałoby w tym celu ulec zmianie.

Niestety, powieść nie jest pozbawiona wad. Podstawową jej negatywną cechą jest język. Blurb na czwartej stronie okładki głosi, że powieść, opublikowana kilka lat temu, "poza tzw. środowiskiem", zdobyła "tysiące zwolenników". Z ewidentnej przesady uśmieją się wszyscy ci, którzy zdają sobie sprawę z nakładów tego typu wydawnictw. Uśmiałem się i ja, zwłaszcza przeczytawszy - po lekturze książki - epitet "arcyciekawa" na tymże blurbie... Otóż jestem faktycznie skłonny przypuszczać, że poprzednia publikacja przysporzyła powieści zwolenników - jeśli to jednak odbyło się "poza tzw. środowiskiem". Dlaczego? Bo "tzw. środowisko" zna wiele innych, lepszym językiem spisanych historii tego typu - że wspomnę choćby Feliksa W. Kresa "Piekło i szpadę".

Tymczasem język, użyty w "Prawie śmierci", jest - w kategoriach literatury fantastycznej - ledwo poprawny. Narracja prowadzona jest bardzo niestarannie. O wielu faktach (często niepotrzebnych, nie mających żadnego znaczenia dla rozwoju akcji) dowiadujemy się w licznych dygresjach, gdy tymczasem o wielu sprawach ważkich nie dowiadujemy się w ogóle. Bardzo utrudnione jest śledzenie bohaterów - czasem jest to kwestia nieumiejętnie użytego słownictwa, określeń, epitetów, czasem zaś błyskawicznych przeskoków między wątkami. Gdy dodać do tego umiejętność jednego z bohaterów do zmieniania ciał, sprawa jest niemal tragiczna.

Świat jest określony bardzo ogólnikowo. Jak już wspomniałem, jest książę Syrius, są jego ziemie, są i miejscowości poza nimi. Są trakty, prowadzące nie wiadomo dokąd, wśród niebezpiecznych, pełnych pellegrinów lasów. Są mutanci - szczury "zwykłe" i tygrysie, które skądś przecież nadciągnęły z całą armią. Jest morze, nad którym położona jest książęca twierdza, a przez nie przypłynęli barbarzyńcy. Skąd? Jak zwykle - nie wiadomo.

Mamy więc świat, którego nie potrafimy poznać. Mamy bohaterów, których losy trudno śledzić, a których koligacje w pewnym momencie zaczynają przypominać tasiemcowe produkcje południowoamerykańskie. Mamy środowisko, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować do określonego podgatunku literatury fantastycznej. Mamy słaby język, którym to wszystko jest spisane. I do tego mamy obiecany ciąg dalszy - bo niniejsza książka nie kończy się żadnym konkretnym zamknięciem wątków.

Jako scenariusz filmu niniejsza produkcja byłaby zapewne ciekawa. Jednak jako beletrystyka - zaliczająca się do literatury pięknej - nie zdaje egzaminu. Poważnie postuluję przeróbkę na scenariusz.



Jacek Dąbała "Prawo śmierci"
Fabryka Słów 2003
ISBN 83-89011-16-6
Cena: 24,99 zł
Ekstrakt: 30%
Kup w Merlinie

powrót do indeksunastępna strona

65
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.