nr 05 (XXVII)
lipiec 2003




powrót do indeksunastępna strona

Eryk Remiezowicz
  Krwawica na zimno

        "28 dni później"

Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Czasy takie, że zanim przyjdzie nam zobaczyć film, przez pół roku będziemy bombardowani jego fragmentami, mającymi nas zachęcić do spaceru do kina. Teoretycznie zanęta owa powinna mieć coś wspólnego z filmem. Bywa jednak tak, jak w przypadku "28 dni później", że niezgodność zajawki i samego filmu, jest jedną z największych różnic tego typu, jakie zdarzyło mi się przeżyć. Trailer prezentuje nam duszny horror, pełen krwawych pojedynków w ciasnych korytarzach, kreuje atmosferę przerażenia i sugeruje, że mniej odporni widzowie powinni przyjść do kina w pieluchach. Tymczasem sam film wcale nie jest straszny.

Problem w tym, że w filmie przekaz powinien zgrywać się z tym co dzieje się na ekranie, a twórcy "28 dni później" postawili wymowę i fabułę obok siebie. Film opowiada o epidemii agresji, morderczego szału, który nakazuje ludziom zabijać bez opamiętania swoich bliźnich i od pierwszej sceny jasne jest, że jest to przypowieść o tym, jakie zagrożenie ludzie stanowią dla siebie samych. Chorobliwa agresja jest przenośnią, w rzeczywistości nie potrzeba nam żadnej zarazy, aby mordować się wzajemnie. Taki przekaz nachalnie wali nas po oczach od samego początku i ciężko wczuć się w horrorową atmosferę, wiedząc, że każde z wydarzeń ma jedynie pozwolić twórcom filmu na wyrażenie ich zdania. Ba, sama choroba, ze swą szybkością i sposobem zarażania, z wirusem, który zdaje się kontrolować umysł nosiciela (patrz PS) jest na tyle nierealna, że niemożliwością zdaje mi się poważne traktowanie przygód, jakie są udziałem głównych bohaterów. A gdyby ktoś miał wątpliwości, co do tego, o co w "28 dni później" chodzi, to w drugiej połowie filmu ma to podane jeszcze bardziej łopatologicznie.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie spisywałbym, jednak tego filmu na straty. Nie wciąga, ale ma w sobie wiele pięknych wizji. Od samego początku, kiedy bohater budzi się i maszeruje po wymarłym Londynie, aż do końcowych scen na szkockich wzgórzach, widać w tym filmie rękę człowieka, który rozumie, do czego służy kamera i cały towarzyszący jej osprzęt. "28 dni później" zawiera w sobie niezłe kreacje aktorskie, ale największą rolę gra tu praca operatora zmieniającego barwę otoczenia i rozmywającego krawędzie postaci i budynków.

Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak lekarstwo, jakie autorzy proponują na wściekłość, która zdaje się rządzić naszym światem. przeczekać. Niech mordercy wymrą z głodu i żądzy krwi, a my czekajmy na pomoc z zewnątrz. Zważywszy na to, że Bóg obiecał się nie mieszać, pozostaje nam, zaczekać na UFO. Obcy! Przybywajcie!

PS: Ale czemu chorzy nie zeżarli się nawzajem, to nie rozumiem.



"28 dni później" (28 Days Later)
Reżyseria: Danny Boyle
Scenariusz: Alex Garland
Obsada: Cillian Murphy, Naomie Harris, Megan Burns, Brendan Gleeson
gatunek: fantastyczno-naukowy/horror
kraj: Wielka Brytania / USA / Holandia
rok produkcji: 2002
strona oficjalna: www.28dayslaterthemovie.com
polska strona oficjalna: www.syrena.com/28_dni_pozniej
czas trwania: 114 min

powrót do indeksunastępna strona

49
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.