nr 05 (XXVII)
lipiec 2003




powrót do indeksunastępna strona

Eryk Remiezowicz
  Byle pogadać

        Andriej Łazarczuk "Wszyscy zdolni do noszenia broni"

Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Niedawno ruszyła na nas wielka fala pisarstwa z obszaru dawnego ZSRR. Zapoczątkował ją Kirył Jeśkow z "Ostatnim Władcą Pierścienia", szpiegowską powieścią ubraną w śródziemne szaty, a potem wydarzenia nabrały tempa - być może dzięki mrówczej pracy Pawła Laudańskiego i jego nieustającego przypominania, że tam za Bugiem też jest cywilizacja posługująca się pismem i to dość sprawnie. Wydano następną książkę Jeśkowa, na półkach tłoczy się Łukianienko, do tego Wasiliew, zapowiadają dalszych, okazuje się, że do wymiany kulturalnej nie trzeba TPPR - wystarczą dobrzy pisarze.

Jeśkow był niezły, a na cześć Łukianienki zdarzyło mi się pieśń pochwalną zaśpiewać i zapewne jeszcze niejeden pean o jego talencie wygłoszę. Niestety, prawo Sturgeona obowiązuje również w Rosji i Wiatr ze Wschodu przynosi nam również książki jakości, hm, średniej. Bo lepszej oceny książce Andrieja Łazarczuka "Wszyscy zdolni do noszenia broni" dać nie mogę, choćby to miało przyjaźni polsko -radz... rosyjskiej zaszkodzić.

Jest to powieść akcji, mocno militarystyczna, mocno szpiegowska. Druga wojna światowa potoczyła się inaczej (prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń nie należy do najwyższych, ale prawdopodobnej historii alternatywnej to się chyba napisać nie da), geopolityka stoi na głowie - wielonarodowa Rzesza sięga po Ural, a na Syberii powstało osobne państwo, istniejące dzięki temu, że inne mocarstwa nie mogą się dogadać do sposobu jego podziału. W tym to świecie śledzimy losy trójki bohaterów - Zbycha, Igora i Michała. O ile jednak los kazał im żyć w tym samym strumieniu historii, to w czasie mocno ich rozdzielił.

Powieść, jak już napomknąłem, jest wciągająca. W zasadzie. Łazarczuk ma, niestety, tendencję do wmontowywania w nią fragmentów opisujących głębokie przeżycia i pijackie wizje swoich bohaterów, dzięki czemu udaje mu się przerwać fabułę, czytelniczą koncentrację i uczynić własną powieść rozlazłą. "Wszyscy zdolni do noszenia broni" rozłażą się w szwach, rozchodzą po dygresjach i autorskich zwodach. Czy wina to tłumacza, czy pisarza, tekst jest napisany w sposób odstręczający.

Winę składałbym jednak na autora, który swój świat kleci z odłamków i kawałków, co samo w sobie jest pomysłem fascynującym - wielką zaletą każdej książki jest postawienie przed czytelnikiem zagadki i wiedzenie go do rozwiązania poprzez podrzucanie mu niewielkich skrawków odpowiedzi. Ale Łazarczuk nie jest w tym najlepszy, za mało u niego konkretu, a za dużo ględzenia, plecenia, gadania dla gadania. Ple, ple, strony uciekają, czytelnicy ziewają. Szczytowym osiągnięciem w rozdymaniu książki jest wątek Michała, którego związek z resztą jest wybitnie luźny, po prostu potrzebny był ktoś żyjący w roku 2002.

Do tego narrator posługuje się tym męczącym stylem starego szpiega - cynika, który Bonda ma za sznurowadła u butów. Cholera, czemu niektórzy faceci rekompensują sobie niedostateczną ilość zabaw w berka i chowanego pisaniem wywiadowczych bzdetów i udawaniem, że w tym temacie są niedościgłymi mistrzami? Stracona książka. Nie odmawiając autorowi wizji i pomysłów, trzeba jednak powiedzieć uczciwie, że utopił ją w wódczanych opowiastkach.



Andriej Łazarczuk "Wszyscy zdolni do noszenia broni" (Wsie, sposobnyje nosit orużje...)
Przekład: Eugeniusz Dębski
Solaris 2003
ISBN 8388431-67-6
cena: 35,90 zł
gatunek: sf militarna
Kup w Merlinie

powrót do indeksunastępna strona

56
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.