nr 05 (XXVII)
lipiec 2003




powrót do indeksunastępna strona

R. I. Prescott
  Kilogram świeżych pomarańczy

        Czytelnicy Esensji poznali już Autorkę z opowiadania "Boogie Street". Tym razem prezentujemy jej krótszą, weselszą historyjkę...

     EPILOG
     
     15.06.2000
     godz. 6.00
     
     Nagi mężczyzna przykuty za pomocą kajdanek (z różowym futerkiem wokół obręczy) do ulicznej latarni na placu Ratuszowym zdecydowanie nie pasował do porannego obrazu miasta. Z czarną aksamitką wokół szyi i wygolonym prawym pośladkiem, na którym miał wytatuowane koślawo: "Tutaj byłam.". Pod tym emotikon oznaczający uśmiech. I wyglądał, jakby trzeźwiał. Sądząc po słowach, które wydobywały się z jego ust.
     Przechodząca obok staruszka spojrzała oburzona:
     - Wstydziłby się pan używać takiego słownictwa! I kto to widział, żeby golić tyłek?!
     
     
     15.06.2000
     godz. 4.00
     
     - No daj ładnie łapki. O tak, obejmij latarnię.
     Klik zatrzaskiwanych kajdanek. Skąd ona wytrzasnęła to różowe ohydztwo? Głowa mu pękała, chyba miał kaca. Zaraz, co ona robi?
     - Dlaczego ściągasz mi spodnie?!
     
     
     15.06.2000
     godz. 2.00
     
     - Ej, przestań się rzucać. Tatuaż wyjdzie krzywo! - Kobieta w gumowych rękawiczkach zniechęcona odłożyła maszynkę do podręcznej walizeczki, w której miała pojemniczek z farbą, zapasowe rękawiczki i parę innych przedmiotów, jak na przykład krem do golenia i kilka jednorazowych golarek.
     - Aaale ppo cholerę mi tatuasszz? - wybełkotał i pociągnął łyk soku pomarańczowego. Smakował mu ten sok. Ze świeżych pomarańczy.
     
     
     PROLOG
     
     14.06.1999
     noc.
     
     Rzuciła telefonem o ścianę. Rozwalił się doszczętnie.
     Z trudem łapała oddech. Czuła się tak, jakby miała się zaraz udusić. Całe ciało bolało. Bolało potwornie serce. Zwinęła się wpół na podłodze i wyła.
     
     
     14.06.1999
     noc.
     
     Odłożył słuchawkę. Głupia, rozhisteryzowana dziewczyna. Przecież niczego jej nie obiecywał. W końcu zachował się wobec niej w porządku. Typowa sytuacja. Byle tylko nie zrobiła niczego głupiego. One tak mają. Zresztą, nie jego problem.
     
     
     14.06.1999
     rano.
     
     Spojrzała w okno. Wstawało słońce.
     Zaśmiała się. Przeżyła.
     
     
     14.06.2000
     godz. 20.00
     
     - Cześć - usłyszał w komórce znajomy głos - słuchaj, wiem, że to głupie dzwonić do ciebie, ale po prostu nie miałam do kogo zadzwonić. Dziękuję, że odebrałeś.
     - Co się stało?
     - Okradli mnie na dworcu. Zabrali mi plecak.
     - Nic ci?
     - Nie, nie. Zgłosiłam to już policji, poblokowałam karty, ale wiesz, w tej chwili jestem bez kasy i dokumentów, nie mam się gdzie podziać. A tylko ciebie tutaj znam... Rano zadzwonię do rodziny, teraz nie chciałabym ich denerwować. Za to zostałam z kilogramem pomarańczy.
     - Zaraz po ciebie przyjadę.
     
     
     14.06.2000
     godz. 22.00
     
     Przyglądał się jej. Wciąż była tak samo seksowna jak wtedy, kiedy ją poznał. Może nawet bardziej. Podchwyciła to spojrzenie.
     - I co, żałujesz, że wtedy zrezygnowałeś?
     - Wiesz przecież...
     - Wiem.
     Podeszła do niego. Blisko. Chwycił ją za biodra. Przyciągnął do siebie. Nadal go pociągała. Cholernie go pociągała. Boże, jak ona potrafi całować...
     - A! - wrzasnął. Ugryzła go w wargę. Mocno.
     - Nawet nie myśl, żeby teraz się wycofać...
     Wycofać? Nie ma mowy. Poza tym trzeba się odgryźć. Co za śliczne ucho...
     
     
     15.06.2000
     godz. 0.00
     
     - Zrobię Ci soku. Ze świeżych pomarańczy. W końcu tyle dobytku mi zostało. Kupiłam dzisiaj rano u nas na targu, mam takiego upatrzonego gościa. Sprzedaje fantastyczne owoce. Będzie Ci smakował.
     Wymknęła się z łóżka, zręcznie ukrywszy ciało w jego koszuli. Wyciągnął za nią rękę. No, przynajmniej tym razem nie okazał się frajerem.

powrót do indeksunastępna strona

13
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.