 | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Niewiele przytrafia się Kurze bo cały jej świat to podwórze. Do tego ogólnie jest mała, Więc gdyby się tak zakochała - - uczucie też będzie nieduże . Nieważne są jednak wielkości, gdy sprawa dotyczy miłości, bo tutaj - nie tylko dla Kury - - jest problem odwiecznej natury: Co zrobić, gdy brak wzajemności? Dreptała więc w kółko jak struta, dumając jak zdobyć Koguta. A on był prawdziwym artystą: łeb nosił wysoko, piał czysto i wielkie miał klamry przy butach. Na kury nie zwracał uwagi, lecz mimo swej wielkiej powagi wygadał się komuś w sekrecie, że marzy o własnym portrecie. - - I to jej dodało odwagi. Stwierdziła, że będzie artystką! Uznała, że chęć to już wszystko, więc w kąt odrzuciła nauki, by szybciej się zbliżyć do sztuki. - - Kazała się zwać portrecistką. Minęło trzy dni, może dłużej, nim Kogut przedstawił się Kurze. Pokornie wyraził szacunek, bo bał się o swój wizerunek - - gdzieś w głębi okropnym był tchórzem. Obawy go wnet opuściły, a ruchy jej pędzla - olśniły. Namiętnie mu się przyglądała, bez przerwy go gdzieś przestawiała, a on coraz bardziej był miły.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Gdakało już całe podwórze, że Kogut zakochał się w Kurze. I w tym miało tkwić bajki sedno, że wreszcie złączyły się w jedno dwa szczere uczucia nieduże... ...Lecz tutaj się wszystko zaczęło, gdy Kura skończyła swe dzieło... Pod wpływem romansu i transu zabrakło jej trochę dystansu... ...i wszystkim gdakanie odjęło. Bo takie się rzeczy zdarzają, gdy kury do sztuki się pchają. Więc poczuł się Kogut matołem - - zupełnie jak dzień przed rosołem, bo portret przedstawiał... j a j o! |
|