nr 06 (XXVIII)
sierpień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Marta Bartnicka
  Miłość, klapsy i czerwone pisaki

        "Sekretarka"

Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Widziałam ten film 3 dni temu i nadal nie wiem, jak go zaklasyfikować - komedia romantyczna? Harlequin psychiatryczny? SM dla opornych? Czy po prostu rzecz o miłości?

Tytułowa sekretarka opowiada kawałek historii swego życia. Zaczyna się całkiem smutno - od powrotu z leczenia psychiatrycznego (przyczyna - samookaleczenia) do niezbyt wesołego domu (tatko alkoholik pije i rozrabia, mamusia jest tyleż słodka co głupia, a siostrzyczka właśnie wzorowo wychodzi za mąż). Lee Holloway (Maggie Gyllenhaal) jest przypadkiem niemal książkowym - robi sobie krzywdę za każdym razem, kiedy jest w stresie, to znaczy kiedy tatuś znów jest pijany i rozrabia; terapia nie na wiele się zdała. Bohaterka próbuje jednak coś zmienić w życiu; idzie na kurs maszynopisania i znajduje ogłoszenie o pracy dla sekretarki. Jej szef Edward Grey, z pozoru dystyngowany prawnik (James Spader), okazuje się być równie ciekawym przypadkiem - pomoc biurowa potrzebna jest mu nie tylko do odbierania telefonów czy pisania na maszynie, ale przede wszystkim do tresowania. Lee, jak to osoby o niskiej samoocenie, jest dla niego ofiarą niemal idealną. Tu film nie skręca bynajmniej ku obronie kobiet molestowanych w miejscu pracy, tylko pokazuje, że - jak u Diderota - do każdej pochewki znajdzie się kozik. Grey prowadzi bowiem ze swoją pracownicą finezyjną grę w zniewalanie, a jednocześnie troszczy się o nią ze skrywaną z trudem czułością. Lee podejmuje wyzwanie i postanawia zostać dla swego dręczyciela sekretarką idealną, a przy okazji go kocha.

"Sekretarka" ma w sobie sporo z komedii romantycznej. Jest On i Ona, są Przeszkody, jest Jej oficjalny narzeczony (Peter - Jeremy Davies; chyba tylko w komediach romantycznych tak bezkarnie można się nabijać z faceta, który zostaje na lodzie). Jest i coś w rodzaju happy endu - a przecież film wyśmiewa konwencję, o którą zahacza. Nie zdradzając zakończenia mogę powiedzieć, że fetysz ślubu jest potraktowany równie obcesowo jak w "Czterech weselach i pogrzebie". I to kilka razy.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Widać w tym filmie kilka ładnych obrazków z gry zwanej ponoć fachowo Domination & Submission, choć chwilami wygląda to na prezentację "nie takie te dewiacje straszne". Dobre proporcje fabuły i scen erotycznych plus staranna gra aktorska i spory realizm akcji nie pozwalają nazwać tego filmu pornograficznym, brutalności też tu nie za wiele, a i to mocno umownej. Epatowanie dziwnością seksualnych zachowań Lee i pana Greya nie przekracza granic dobrego smaku (trochę spermy na bluzce to w końcu nic takiego), za to potrafi nieźle podziałać na wyobraźnię. I czyż reguły "normalności" nie są płynne? Co jest nienormalnego w pantoflach na obcasie albo w czerwonych pisakach do zaznaczania błędów maszynopisu? Prawie nic...

A, no i ta miłość. "Sekretarka" zdaje się stawiać tezę, że jeśli ludzie się kochają, to w końcu odnajdą do siebie drogę, jak by nie byli pokręceni. Edward Grey, co pokazano nam dość łopatologicznie (sceny forsownej gimnastyki i ćwiczeń na bieżni), pasjami odczuwa wstręt do swoich erotycznych dziwactw, a więc i ich obiekt staje się mu obcy. Czy coś takiego można przełamać i czy jest tu miejsce na uczucia? Podobnej klasy nieufność mógł budzić film "Lepiej być nie może"; w takich historiach czasem łatwiej uwierzyć w piętrzące się emocjonalne trudności niż w możliwość ich usunięcia. Cóż, przydałyby się opinie seksuologa, psychologa i ze trzech spowiedników.

Twórcy filmu czerpią pełnymi garściami ze starszych i nowszych archetypów. Nietrudno znaleźć tu nową "My Fair Lady" (Lee pod wpływem tresury Edwarda przeobraża się ze znerwicowanego wypłosza w elegancką, seksowną kobietę) czy swoiste "Poskromienie złośnicy" (groteskowa scena trzydniowego oczekiwania w sukni ślubnej), a może baśń o Kopciuszku (niezależny prawnik jako współczesna, amerykańska wersja księcia). W końcu damsko-męskie gry w dominację i uległość mają historię prawie tak długą, jak gatunek homo sapiens. Traktując "Sekretarkę" w konwencji baśni czy symbolu, można spokojnie wybaczyć filmowi leciutką psychologiczną naiwność.



"Sekretarka" (Secretary)
USA 2002
reż. Steven Shainberg
wyst. Maggie Gyllenhal, James Spader, Jeremy Davies, Lesley Ann Waren, Amy Locane, Jessica Tusk, Patrick Bauchau
ekstrakt: 80%
Więcej o filmach w Esensji

powrót do indeksunastępna strona

100
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.