 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sebastian Chosiński Francuska efemeryda
W zamierzeniu twórcy komiks ten miał być zapewne wypadkową historii miłosnej i kryminału. Niestety, zabieg ten się nie powiódł i w efekcie otrzymaliśmy rzewną opowieść podlaną wyjątkowo mdłym sosem psychologicznym: ani z tego melodramat, ani tym bardziej thriller. Benoît Roels chyba nie bardzo mógł się zdecydować, w którą stronę pójść i w efekcie stanął okrakiem nad przepaścią. A że długo stać się tak nie da, przepaść ta z hukiem go pochłonęła.
Bohaterką tej serii jest młoda blond piękność Ellen Oliver - była pielęgniarka ze szpitala Saint-James w Sussex w Wielkiej Brytanii. Doświadczona przez życie i opuszczona przez ukochanego mężczyznę, niemal z dnia na dzień odkryła w sobie talent malarski. Porzuciła więc społecznie przydatną pracę i osiedliwszy się na południu Francji postanowiła rozwijać swoje zainteresowania artystyczne pod okiem uznanego pacykarza Lucasa Séguret. Miała jednak pecha, bowiem ów mistrz pędzla - z rozgoryczenia topiący smutki w czerwonym bordeaux (Boże, jakież to sztampowe!) - zginął wkrótce w niewyjaśnionych okolicznościach. To znaczy okoliczności te "niewyjaśnione" są jedynie dla bohaterów komiksu, ponieważ my poznajemy je już we wstępie. Kto zamordował malarza i dlaczego, okazuje się w zasadzie niewiele później. Czytelnik rozwiąże tę niesamowitą zagadkę już na stronie dziesiątej albumu. I od tego momentu zaczynają wyłazić nici z tej, mającej zapewne zapierać dech w piersiach, opowieści.
Jedyne, co nam pozostaje w dalszej części, to podziwiać urodę panny Ellen. Ale i z tego pociecha nie jest zbyt duża, gdyż autor - mimo że chętnie eksponuje jej wdzięki - to jednak jak diabeł święconej wody unika przedstawiana szczegółów postaci. Nieźle wychodzi mu za to malowanie wody (morza, rzeki, oceanu). Możliwe, że gdyby zabrał się za komiks o tematyce marynistycznej, osiągnąłby artystyczny sukces. A tak, niestety - klapa!
"Błękitna jaszczurka: Krwawe kwiaty" (Fleurs de sang)
Scenariusz i rysunki: Benoît Roels
Tłumaczenie (z francuskiego): Magdalena Cholewa
Motopol - Twój Komiks 2003
Cena: 18,90 zł
Liczba stron: 46
ISBN 83-7320-602-7
Ekstrakt: 30%
 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Artur Długosz Historia walki
Pierwszy tom serii "Largo Winch", zatytułowany "Spadkobierca", stanowi zaledwie wprowadzenie do cyklu, zarysowanie głównych bohaterów, splecenie ich scenariuszowych ścieżek. Część druga - "Koncern W" - to właściwa historia walki o przejęcie kontroli nad schedą pozostawioną przez Nerio Wincha. Jak nietrudno było przewidzieć, za dziesięć miliardów dolarów różni ludzie pokuszą się o różne rzeczy. Taką właśnie kwotę odziedzicza Largo Winch po swym przybranym ojcu. Proste, ale niezwykle skuteczne, retrospektywne rozwiązanie, jakie zastosowano w komiksie, pozwala nam szybko zapoznać się dzieciństwem Largo i jego pierwszym kontaktami z Nerio. A zestawienie tego z pierwszymi dniami dowodzenia jedną z największych finansowych potęg świata ukazuje całą gamę przeciwności, jakie młody następca będzie musiał pokonać. Oto bowiem zarząd koncernu nie zamierza zaakceptować decyzji swojego byłego szefa i na każdym kroku podważa zasadność pojawienia się Largo. W międzyczasie Largo przeżywa swoje słynne amerykańskie pięć minut i ląduje na pierwszych stronach gazet i magazynów, zaś tysiące wielbicielek młodego i bogatego mężczyzny ślą do niego mniej i bardziej nieprzyzwoite propozycje...
Niegłupia jest również intryga, będąca kanwą tej części, wcale nieoczywista i sprawnie zaaranżowana. Zwłaszcza jej część finansowa, która potwierdza dobrą wiedzę Van Hamme'a, wyniesioną chyba jeszcze z czasów studiów ekonomicznych i pracy w koncernie Philipsa w Belgii. Podnosi ona poziom albumu, nadając mu wespół z dynamicznie rozwijająca się akcją poziom, do której poprzedni album nie dotarł. Oby tak dalej.
Od czasu ukazania się recenzji poprzedniego i pierwszego zarazem albumu z cyklu "Largo Winch", polscy widzowie mieli okazję obejrzeć wspomniany w tekście serial "Largo", rozwijający zasadniczy pomysł komiksu. Niestety godziny emisji serialu, niejednokrotnej zresztą, nie pozostawiały wiele do interpretacji i oczywiste było, że dla emitującej stacji telewizyjnej była to raczej zapchajdziura. A szkoda, bo choć serial do wybitnych nie należy, to jednak dobrze wpisuje się w konwencję komiksu, niewyszukanej, relaksującej rozrywki. Szkoda też, że polski wydawca komiksu nie sprężył się i w żaden sposób nie podpiął się pod serial...
"Largo Winch: Koncern W" (Le groupe W)
Rysunki: Philippe Francq
Scenariusz: Jean Van Hamme
Przekład: Magdalena Cholewa
Motopol - Twój Komiks 2002
ISBN 83-7320-501-2
Cena: 18,90 zł
Ekstrakt: 90%
Zobacz planszę ilustracyjną
 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sebastian Chosiński Między młotem a kowadłem dziejów
Francja w połowie XIII wieku. Cała chrześcijańska Europa żyła wówczas organizowanymi co parę lat przez bardziej znaczących władców wyprawami krzyżowymi. Ich celem było wyzwolenie świętych miejsc, które w toku wojen i podbojów arabskich znalazły się rękach niewiernych. Cel krucjat bardzo szybko został jednak wypaczony. Z czasem przemieniły się one tylko i wyłącznie w wyprawy łupieżcze. Pod płaszczykiem religijnych ideałów mordowano miejscową ludność, a następnie bezkarnie grabiono bogate miasta Bliskiego Wschodu. Przecież ponoszone na ekspedycje nakłady finansowe musiały przynieść wymierne zyski! Jest to jednak również okres postępującego rozbicia dzielnicowego i nierzadko bardzo krwawej walki o prymat pomiędzy korzystającymi ze słabości władzy monarszej, rosnącymi przez cały czas w siłę możnowładcami. Na tle takiego właśnie konfliktu, rozgrywa się akcja "Głów orłów".
Konflikt rozgorzał pomiędzy potężnym hrabią Hugonem de Lusignan, popieranym między innymi przez swego wasala, wicehrabiego Engelberta - "pana na Crozenc", a bratem króla Ludwika IX (przez potomków nazwanego Świętym) Alfonsem. Jemu właśnie monarcha nadał tytuł hrabiego Poitou i Awernii, narażając się tym samym na wielkie niezadowolenie innych suwerenów. Dążący do osłabienia wpływów królewskiego brata De Lusignan, postanowił wszcząć przygotowania do buntu, nie wahając się nawet przed zawarciem przymierza z największym w tamtym czasie wrogiem Francji - królem Anglii. Niezadowolenie możnowładców nie mogło oczywiście ujść uwagi Alfonsa, dlatego też podjął on próbę zneutralizowania swoich potencjalnych wrogów.
Tym samym między hrabiowskim młotem a królewskim kowadłem znaleźli się dwaj główni bohaterowie komiksu: zaprawiony w bojach były koniuszy i "ścinacz głów" Zygfryd oraz jego młody protegowany Hugon. Zygfryd, uczestnik jednej z krucjat, był świadkiem, jak wicehrabia Engelbert zamordował poprzedniego właściciela Crozenc, po czym zawładnął jego ziemiami. Po latach postanowił on wrócić do posiadłości, w której pozostawił swoją ukochaną, aby upomnieć się o prawa do dziedziczenia cudem ocalałego syna Reginalda, którym - jak sam twierdzi - jest Hugon. Czy jednak tylko te, tak szlachetne, pobudki kierują owym sympatycznym, choć niekiedy pełnym okrucieństwa, awanturnikiem?... Z każdą kolejną stroną albumu scenarzysta każe nam w to wątpić.
Akcja z czasem gmatwa się coraz bardziej, przekonując nas tym samym, iż wielka polityka nie tylko w czasach nam współczesnych może mieć niszczące oddziaływanie na życie zwykłych ludzi, choćby starających się trzymać od niej z daleka. Przypadkowo wplątani w sprawę zabójstwa sędziego Bertranda de Noyon, Zygfryd i Hugon zostają pojmani i uwięzieni. Kiedy udaje im się uciec, wściekły Engelbert zarządza pościg. Ma on przynajmniej dwa bardzo ważne powody, dla których nie może pozwolić ujść im z życiem: świadomość, że Zygfryd zna prawdę o śmierci Reginalda (co może pozbawić go władzy i majątku) oraz obawa przed tym, iż spisek przeciwko królowi Ludwikowi IX zbyt wcześnie ujrzy światło dzienne.
Brzmi to wszystko nader skomplikowanie? To jeszcze nic! Czytając "Bezimiennego dziedzica" często będziemy musieli cofać się do partii już przeczytanych, aby zrozumieć wszystkie fabularne zawiłości scenariusza. Mylą się bowiem nie tylko koligacje rodzinne bohaterów. Niekiedy sam sposób narracji (często stosowane retrospekcje) nie ułatwia specjalnie śledzenia kolejnych wydarzeń. Gdy jednak rozgryziemy już wszystkie niejasności, okaże się, że mamy do czynienia z dziełkiem, które potrafi wciągnąć i zafrapować. A mając świadomość, iż jest to zaledwie druga odsłona szesnastotomowej sagi, powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że akcja dopiero się... rozkręca.
"Głowy orłów: Bezimienny dziedzic" (L'héritier sans nom)
Scenariusz: P. Pellerin
Rysunki: Jean-Charles Kraehn
Przekład: Magdalena Darmoń
Motopol - Twój Komiks 2003
Cena: 18,90 zł
Liczba stron: 48
ISBN 83-7320-731-7
Ekstrakt: 50%
Zobacz planszę ilustracyjną
 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sebastian Chosiński Gangi z Nowego Jorku
Mafia to bardzo wdzięczny temat dla pisarzy i scenarzystów filmowych. Dlaczego więc nie mieliby sięgnąć po niego twórcy komiksów? Na sprawach "mafijnych" wyrobili sobie w końcu nazwiska artyści takiego formatu jak Mario Puzo, Richard Condon, Francis Ford Coppola, Martin Scorsese, Robert De Niro czy Joe Pesci, co dobitnie przekonuje, że może to być całkiem przyzwoita trampolina do przyszłej kariery. Twórca "Milczenia i krwi" niewątpliwie musiał zostać zachęcony do pracy nad swoją serią powodzeniem "Dawno temu w Ameryce", "Nietykalnych" czy "Chłopców z ferajny". Przede wszystkim nawiązał jednak do klasyki amerykańskiego kina z lat 30. i 40. ubiegłego wieku (kiedy triumfy święciły filmy gangsterskie z Jamesem Cagney'em, Edwardem G. Robinsonem i nieco później z Humphrey'em Bogartem). W tamtym okresie również umieszczona została akcja trzeciej odsłony tej trzynastotomowej serii.
Mamy rok 1924. W Stanach Zjednoczonych obowiązuje prohibicja, co oznacza, że legalnie nie można kupić żadnego mocniejszego trunku. Tyle, że pić się chce jak dawniej. Produkcją alkoholu i jego przemytem (głównie z Kanady i Meksyku) zaczynają się więc zajmować zorganizowane grupy przestępcze, które w bardzo szybkim czasie osiągają ogromne dochody z tego interesu. Aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i zarazem bezkarność, korumpują policjantów i polityków. W świecie zżeranym przez mafię nie brakuje jednak idealistów. Wiemy o tym doskonale - znamy przecież historię chicagowskiego mafiosa Ala Capone i jego nieustraszonego tropiciela Elliotta Nessa. "Milczenie i krew" nie jest wprawdzie dokładnym odzwierciedleniem kariery i upadku Capone (który zresztą wspomniany jest w komiksie), ale wykazuje z nią wiele punktów stycznych.
Aby swoją historię uatrakcyjnić jeszcze bardziej, Corteggiani sięgnął po stary jak świat motyw Kaina i Abla. Osią fabularną "Dziesięciu lat szaleństwa" jest bowiem konflikt "braci" - dziennikarza Ciro Villanovy i gangstera Giovanniego Puparo. Jako chłopcy wychowywali się na jednym podwórku. Kiedy dorośli, los powiódł ich w diametralnie odmiennych kierunkach: Villanova zatrudnił się w gazecie jako komentator sportowy, Puparo natomiast sprzymierzył się z sycylijską mafią działającą w Nowym Jorku. Po dłuższym okresie niewidzenia się (a może raczej: niewchodzenia sobie w drogę) pewnego dnia Giovanni niespodziewanie odwiedza Ciro w redakcji. I w tym momencie następuje zawiązanie akcji. Jak się bowiem okazuje, w tym samym czasie zostaje zastrzelony jedyny świadek mafijnych porachunków, który akurat ukrywał się w biurze fotografów gazety. Villanova natychmiast wiąże ów fakt z wizytą starego przyjaciela. To samo czyni ambitny porucznik Polonsky, który za punkt honoru stawia sobie wysłanie Puparo za kratki.
Historia nie jest nazbyt odkrywcza, ale przynajmniej ciekawie zaserwowana. Niby domyślamy się, jakie będzie zakończenie, ale mimo to z przyjemnością przerzucamy kolejne strony. Corteggianiemu udało się bowiem oddać nastrój tamtych "szalonych lat 20.", w czym także niemała zasługa rysunków Malesa. W ten sposób rysowano przed czterdziestu, może trzydziestu laty! Problem w tym, że nie każdemu taki styl przypadnie do gustu. Patrząc przez pryzmat grafik Bilala czy Jodorowsky'ego, prace Francuza trącić będą kiczem. Prawdopodobnie tak miało być, ale nie do końca jestem pewien, czy pojawiające się niekiedy zachwianie proporcji postaci ludzkich (malutkie głowy przy wyjątkowo barczystych ramionach) to także w pełni świadomy wybór.
"Milczenie i krew: Dziesięć lat szaleństwa" (Dix années de folie)
Scenariusz: Corteggiani
Rysunki: Males
Przekład: Wojciech Birek
Motopol - Twój Komiks 2003
Cena: 18,90 zł
Liczba stron: 48
ISBN 83-7320-252-8
Ekstrakt: 50%
Zobacz planszę ilustracyjną
 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sebastian Chosiński Z miłości do... piwa
Każdemu ma prawo powinąć się noga, nawet takim tuzom jak Jean Van Hamme! Po seriach bardzo dobrych ("Thorgal"), takich sobie ("Wayne Shelton"), może się przecież trafić nawet coś poniżej średniej; coś, co z perspektywy czasu fani artysty uznają za wypadek przy pracy. W przypadku belgijskiego scenarzysty takim właśnie "wypadkiem" jest bezsprzecznie - zakrojony na osiem tomów - cykl "Władcy chmielu". Przedsięwzięcie to, nie ma co ukrywać, w założeniu swym było bardzo ambitne. Może nawet za bardzo, albowiem zdecydowanie przerosło możliwości twórcze Van Hamme'a.
"Władcy chmielu" wpisują się w bardzo popularne w latach 80. w kinie zachodnim (głównie francuskim i angielskim, nieco mniej także w niemieckim) epickie sagi rodzinne. Bohaterami owych wieloczęściowych opowieści są najczęściej rody, które korzystając z dobrodziejstw kapitalizmu dorabiają się niemałej fortuny. A że "fortuna kołem się toczy", bardzo szybko okazuje się, że "pieniądze szczęścia nie dają"; poszczególni zaś członkowie rodziny co rusz popadają w tarapaty, na przemian trwoniąc bądź odnawiając nadwątlony majątek. Nie inaczej jest z "Władcami chmielu" - historią belgijskich browarników, którą zapoczątkował w połowie XIX wieku niejaki Jan Steenfort. W każdym kolejnym tomie komiksu poznajemy dalsze losy rodu Steenfortów i - inaczej być nie może - ich majątku. Przy okazji co nieco możemy dowiedzieć się o przemyśle browarniczym, co dla smakoszy piwa może być dodatkowym atutem przemawiającym za sięgnięciem po tę serię. Niestety, chyba jedynym przekonywującym!
W tomie piątym "Władców Chmielu" historia została dociągnięta do roku 1950, a na plan pierwszy wysunęła się Julianna - córka Adriana i wnuczka Noela Steenfortów, tytułowych bohaterów dwóch poprzednich tomów. Teoretycznie historia powinna być nawet ciekawa. Na horyzoncie pojawia się tajemnicza postać, która robi wszystko, aby pozbawić trzymającego twardą ręką rodzinny interes Adriana Steenforta większościowych udziałów we własnej firmie i tym samym odsunąć go od podejmowania najważniejszych dlań decyzji. Adrian wycofuje się na z góry upatrzone pozycje, aby po pewnym czasie przejść do kontrataku. Dużo jest tu mowy o "akcjach", "udziałach", "dywidendach", "spółkach holdingowych" itp. Czytelnik, który za sprawami ekonomicznymi nie przepada, pogubi się w tym szybko, tracąc jednocześnie serce do całej historii.
Nie w hermetyczności tematu upatruję jednak największego grzechu Van Hamme'a, bo nawet o takich sprawach można pisać ciekawie (vidé Jeffrey Archer, David Mamet czy choćby polski klasyk gatunku - Władysław Reymont ze swoją "Ziemią obiecaną"), ale w całkowitym wypraniu narracji z jakichkolwiek emocji, co prowadzi do tego, że już w połowie tomu jest nam kompletnie obojętne, czy Adrianowi uda się zachować wpływy w firmie, czy też straci je na korzyść swego niewidzialnego wroga.
Strona graficzna komiksu nie wzbudza zastrzeżeń: klasyczna kreska. Uznanie zyskuje dbałość o szczegóły. Kto wie, czy tym razem rysownik nie spisał się lepiej od scenarzysty...
"Władcy chmielu: Julianna, 1950"
Scenariusz: Jean van Hamme
Rysunki: Valles
Przekład: Grażyna Morawiec-Jóźwicka
Motopol - Twój Komiks 2003
Cena: 18,90 zł
Liczba stron: 52
ISBN 83-7320-204-8
Ekstrakt: 40%
 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sebastian Chosiński Szwejk do kwadratu
Jeden z gigantów i nestorów francuskiego komiksu, Raoul Cauvin, swoje "Niebieskie mundury" zaczął pisać i publikować pod koniec lat 60. Czwarty tom serii pierwotnie ukazał się dokładnie 30 lat temu. Należy ją więc zaliczyć do... zaawansowanych wiekiem. Do dzisiaj powstało już 46 albumów o przygodach dwóch niezwykle sympatycznych, aczkolwiek odrobinę przygłupich żołnierzy Unii - kaprala Blutcha i sierżanta Chesterfielda. Jest to chyba wystarczającym dowodem na to, jak ogromną popularnością seria ta cieszy się nie tylko w rodzinnej Francji. Kto przed laty zaczytywał się w westernowych opowieściach o Lucky Luke'u i jego "polskim" odpowiedniku Binio Billu, ten zapewne z nie mniejszą przyjemnością sięgnie również po "Niebieskie mundury".
Blutch i Chesterfield są typowymi wojskowymi ofermami, takim Szwejkiem podniesionym do kwadratu (chociaż, prawdę mówiąc, ich literackiego pierwowzoru upatrywać można raczej w "Kubusiu Fataliście i jego panu"). Czego się nie tkną, ściągną na głowę swoją i całej kompanii nieszczęście! Nie ma się więc co dziwić, że ich dowódca robi wszystko, aby pozbyć się z szeregów armii wiecznie przynoszących pecha kawalerzystów. Dlatego też nasi ulubieńcy co jakiś czas służą za mięso armatnie albo też wyznaczani są do wypełniania wyjątkowo trudnych i niebezpiecznych (by nie rzec samobójczych) misji. Oczywiście za każdym razem wychodzą obronną ręką z najpoważniejszych nawet opresji.
Nie inaczej dzieje się również w czwartej odsłonie owej wojennej, chociaż potraktowanej z ogromnym przymrużeniem oka, historii. Okazuje się, że w trzecim roku wojny pomiędzy Południem a Północą, walczącym stronom najbardziej dają się we znaki nie wojska przeciwnika, ale grupa wyjętych spod prawa Meksykanów, którzy na domiar złego sprzymierzyli się z zawsze niechętnymi "białym twarzom" Indianami. Zarówno Unitom jak i Konfederatom podkradają oni bydło, amunicję oraz broń. Do tego stopnia irytuje to najwyższych dowódców obu stron, że podejmują oni decyzję o... zawieszeniu broni do czasu, kiedy specjalni agenci przenikną w szeregi wroga, odnajdą jego kryjówkę i przy pomocy reszty wojska zlikwidują! Zadanie to spada oczywiście na barki Blutcha i Chesterfielda.
Urok tej opowieści jest niezaprzeczalny. Komizm słowny, choć nie zawsze wyszukany, wywołuje niewymuszony śmiech, a o to przecież w tym wszystkim chodzi! Z pełnymi humoru dialogami Cauvina doskonale korespondują rysunki Louisa Salveriusa. Postaci, jak na pełną gagów komedię w starym stylu przystało, są przerysowane, karykaturalne, na pierwszy rzut oka budzące uśmiech pod nosem. Zdawało by się, że "Niebieskie mundury" to lektura jedynie dla młodszych czytelników. Gwarantuję jednak, że również starsi znajdą na kartach komiksu coś dla siebie. Jeżeli kolejne tomy tej historii utrzymają dotychczasowy poziom, będzie można tę serię uznać za jedną z najzabawniejszych, jaka pojawiła się na rynku komiksowym w Polsce.
"Niebieskie mundury: Wyjęci spod prawa" (Outlaw)
Scenariusz: Raoul Cauvin
Rysunki: Louis Salverius
Przekład: Weronika Zgrzebniak
Motopol - Twój Komiks 2003
Cena: 18,90 zł
Liczba stron: 46
ISBN 83-7320-003-7
Ekstrakt: 60% (z nadzieją, że kolejne tomy będzie można ocenić jeszcze wyżej)
Zobacz planszę ilustracyjną
 |
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sebastian Chosiński Ciapa na tropie zbrodni
Najsłynniejszym francuskim detektywem jeszcze na długie lata pozostanie - rozsławiony na całym świecie przez Georgesa Simenona - komisarz Maigret. I komiks autorstwa panów Giroud (scenariusz) i Baruti (rysunki) na pewno tego nie zmieni. W dużej mierze dlatego, iż stworzona przezeń postać paryskiego adwokata Adriana Mandryla nie posiada nawet w połowie takiego daru ścigania przestępców, czy choćby cienia charyzmy niemłodego już, z lubością palącego fajkę i popijającego grog, funkcjonariusza policji. Przy majestatycznym, nieco ociężałym Maigret - takim go pamiętamy z kart powieści, jak również z filmowych ról Jeana Gabina i Bruno Cremera - będący w sile wieku (tak chyba określa się mężczyznę, który przekroczył już trzydziestkę i zbliża się do czterdziestki?) Mandryl miał szansę uwieźć czytelników właśnie swoją młodością, radością, chęcią życia i zabawy. Tymczasem zdaje się on być nieco gapiowaty i chyba w niezamierzony przez scenarzystę sposób momentami nazbyt naiwny.
To mógł być dobry kryminał. Bo zarówno scenografia - Paryż, francuska prowincja w początku lat 50, jak i tematyka - liczne odniesienia do niedawno zakończonej wojny, pozwalają na budowę intrygującej i zarazem wciągającej fabuły. Ten "dopust boży" został jednak paskudnie zmarnowany. Mandryl, który miał być bohaterem z krwi i kości - w końcu to adwokat na dorobku, pozujący na niezależnego od kuszących go środowisk politycznych, przyprawiający różki swojej pięknej żonie Odile z jeszcze piękniejszą przyjaciółką Edmonde - okazuje się bardziej sztampowy i papierowy od filmowego Wiedźmina (myśleliście, że to niemożliwe?). Na dodatek historia, którą musi rozwikłać (tajemnicze zbrodnie dokonywane na kobietach przebranych w suknie ślubne), jest tak skomplikowana i nieprawdopodobna - swymi korzeniami sięga czerwca roku 1944, kiedy to toczyły się zacięte boje wojsk angielskich i amerykańskich z Niemcami w Normandii - że chcąc ją w miarę logicznie poprowadzić, scenarzysta nazbyt często musi sięgać po rażąco infantylne i wyeksploatowane chwyty. Jak na kryminał przystało, również w tym komiksie muszą pojawiać się wątki poboczne, odwracające naszą uwagę od prawdziwego zabójcy. I rzeczywiście, Giroud wątek taki wprowadza. Tyle, że na kilometr "śmierdzi" nieprawdopodobieństwem. Prawdziwym kretynem musi być ten, kto tropem tym podąży, co oczywiście przydarza się zarówno Mandrylowi, jak i prowadzącemu oficjalne śledztwo komisarzowi Flahautowi).
Historia ta może by i się obroniła, gdyby autor rozpisał ją na dwa, trzy tomy, uwiarygodnił psychologicznie, rozbudował pewne istotne dla całości opowieści motywy. Tymczasem, pomimo braku dynamiki, akcja w pośpiechu pchana jest do przodu, byle zamknąć ją w zaplanowanych 46 planszach. Nie najlepsze wrażenie potęguje również bliski szkicowi sposób rysowania. Baruti zrezygnował z kreślenia szczegółów, a w przypadku nader częstych zbliżeń postaci, całkowicie odpuścił sobie rysowanie dalszych planów, zmuszając nas tym samym do podziwiania jednolitego szaroburego tła. Gwoli sprawiedliwości stwierdzić należy, iż zdarza mu się także - chociaż należy to do rzadkości - stworzyć i dobry kadr, ale to zdecydowanie za mało, aby podwyższyć ocenę tego albumu.
To naprawdę mógł być dobry kryminał! Tym większy żal, iż szansę tę tak bezmyślnie zaprzepaszczono.
"Mandryl: Panny młode z Saint-Lô" (Les mariés de Saint-Lô)
Scenariusz: Frank Giroud
Rysunki: Barly Baruti
Przekład: Magdalena Darmoń
Motopol - Twój Komiks 2002
Cena: 18,90 zł
Liczba stron: 46
ISBN 83-7320-291-9
Ekstrakt: 40%
Zobacz planszę ilustracyjną