nr 07 (XXIX)
wrzesień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Autor Sebastian Chosiński
  Filmowe przygody Marka Hłaski

        ciąg dalszy z poprzedniej strony

Marek Hłasko
Marek Hłasko
Filmy powstałe na podstawie twórczości Marka Hłaski

"SPOTKANIA" (1957)

Pierwszym literackim dziełem Hłaski przeniesionym na ekran było króciutkie opowiadanie "Śliczna dziewczyna". Trafiło ono - jako jedna z nowel - do zrealizowanego w roku 1957 przez Stanisława Lenartowicza filmu "Spotkania". Film, zresztą mało udany, składał się z czterech nowel (trzy pozostałe oparte były na opowiadaniach Kornela Makuszyńskiego, Jarosława Iwaszkiewicza i Stanisława Dygata). Nowela Hłaski posłużyła reżyserowi jako klamra spinająca całość - dwoje młodych, kinooperator Wiktor i jego dziewczyna Maja, rozmawiają na temat własnych problemów uczuciowych, przeplatając dyskusje oglądaniem i komentowaniem starych filmów. Z początku ich rozmowa przypomina raczej zwykłe przekomarzanie się kochanków, jednakże dopiero na końcu dowiadujemy się, w czym w istocie tkwi problem. Maja domaga się bowiem od Wiktora pieniędzy na usunięcie ciąży; chłopakowi w tym momencie puszczają nerwy i uderza dziewczynę w twarz.

"KONIEC NOCY" (1956)

Rok wcześniej - premierę miał jednak dopiero w grudniu roku 1957 - powstał inny film, w który zaangażowany był Hłasko - "Koniec nocy". Była to praca dyplomowa trzech studentów łódzkiej "filmówki": Juliana Dziedziny, Pawła Komorowskiego i Walentyny Uszyckiej. Tak jak i reżyseria, także scenariusz powstawał wspólnie, a jego autorami byli - poza wymienionymi wyżej - również Antoni Bohdziewicz, Bohdan Drozdowski, Jerzy Wójcik i właśnie Hłasko. Dziś już trudno powiedzieć, jaki był udział pisarza w tworzeniu scenariusza, ale nie ulega wątpliwości, że - pomimo wielu spłyceń - sam film w sporej części oddaje klimat jego prozy. Opisuje on codzienne życie grupki kolegów - typowych PRL-owskich "niebieskich ptaków". To młodzież, którą cechuje nihilizm i wewnętrzna pustka. Biorąc jednak pod uwagę, że obraz ten powstał przy współpracy łódzkiej Milicji Obywatelskiej, nie powinno dziwić jego zakończenie, w którym część łobuzów powraca na drogę cnoty. Sam film, będący niemal dokumentalnym zapisem wydarzeń, godny uwagi jest przede wszystkim z jednego względu: na jego planie pierwsze kroki stawiały takie późniejsze sławy, jak Zbigniew Cybulski, Ryszard Filipski i... Roman Polański.

"PĘTLA" (1958)

Miesiąc później oficjalną premierę miał pierwszy - pod każdym względem - pełnometrażowy film oparty na prozie Hłaski. Debiutujący w kinie Wojciech Jerzy Has sięgnął po obszerne, wczesne opowiadanie pisarza - "Pętla". Do dziś jest to bezsprzecznie najbliższa literackiemu oryginałowi i zapewne także dlatego najlepsza ekranizacja dzieła Marka Hłaski.

Akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia - zaledwie paru godzin. Bohaterem jest Kuba (w tej roli znakomity Gustaw Holoubek), alkoholik, który pod naciskiem swojej dziewczyny Krystyny (którą gra Aleksandra Śląska), postanawia po raz kolejny poddać się leczeniu. Umawia się z nią na godzinę osiemnastą - razem mają pójść do lekarza. Problem jednak w tym, by do tej osiemnastej przetrwać. Nękany telefonami wścibskich przyjaciół, Kuba ucieka z domu. Włóczy się bez celu po ulicach - a świat cały jakby sprzysiągł się przeciwko niemu. Ostatecznie ląduje w barze "Pod orłem" i sięga po pierwszy kieliszek. Tu jesteśmy świadkami jednej z najbardziej wstrząsających scen w całej historii polskiego kina - to scena, w której, tuż przed atakiem delirycznym, saksofonista (grany przez Tadeusza Fijewskiego) opowiada Kubie o próbach leczenia, o tym, jak umieszczono go w szpitalu psychiatrycznym. W ten sposób "zabija" w głównym bohaterze ostatnią nadzieję. Kubie nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po tytułową "pętlę".

Pod koniec lat 50-tych jeden z krytyków filmowych napisał: "PĘTLA jest filmem cholernie pesymistycznym. Śmiać mi się chce, gdy pomyśleć, że o ten sam pesymizm pomawiano EROIKĘ czy KONIEC NOCY. Jeśli tamte filmy były mroczne i szare, to ten dopiero jest czarny jak bryła węgla pomazana smołą". Nic dodać, nic ująć.

"SKARB KAPITANA MARTENSA" (1957)

Do mało udanych zaliczyć trzeba także, kolejny powstały w roku 1957, sensacyjno-przygodowy film Jerzego Passendorfera "Skarb kapitana Martensa". Hłasko - do spółki ze Stanisławem Dygatem - poprawiał jedynie dialogi i jestem pewien, że po obejrzeniu tego filmu (o ile w ogóle go widział) ucieszył się, że jego rola w jego powstaniu była tak ograniczona.

"BAZA LUDZI UMARŁYCH" (1958)

Film powstał na podstawie powieści Hłaski "Następny do raju" i w oparciu o jego scenariusz, chociaż w napisach początkowych nazwisko pisarza nie pojawia się ani razu. Tuż przed premierą filmu Hłasko - rozczarowany nazbyt, jak twierdził, optymistycznym zakończeniem - postanowił odciąć się od powstałego dzieła i swoje nazwisko wycofać Decyzja ta nie dziwi, choć przyznać trzeba, że film mimo wszystko się udał. Wyreżyserował go Czesław Petelski - późniejszy twórca sztandarowych dzieł PRL-u: "Jarzębiny czerwonej" i "Bołdyna". Kto wie, czy właśnie "Baza ludzi umarłych" nie była jego najbardziej udanym filmem?

Zgodnie z powieścią akcja rozgrywa się w roku 1950 w Karkonoszach. Do bazy transportowej, której kierowcy zajmują się zwózką drewna, pewnego dnia przybywa - zamiast od dawna oczekiwanych nowych wozów - aktywista partyjny Zabawa, któremu na dodatek towarzyszy żona. Zadanie ma jedno: pomimo fatalnych warunków pracy, zatrzymać kierowców w bazie; a nawet więcej: zmobilizować ich do jeszcze większego wysiłku, bez którego nie uda się wykonać planu. Zabawa od razu trafia na mur wrogości. Kierowcy - ludzie z wyrokami, życiowi wykolejeńcy, nieprzystosowani do życia w socjalistycznej ojczyźnie - traktują miejsce, w którym się znaleźli, jednocześnie jako zesłanie, ale i azyl, chociaż mają świadomość, iż jedyna droga stąd wiedzie do tytułowego "raju". Przeciw nim jest cały świat - nawet przyroda. Jeden z bohaterów, Dziewiątka, mówi: "Te góry, te przepaście, to wszystko... Tu nawet spać nie można spokojnie. (...) Tutaj śnię strachem. (...) Bóg stworzył świat, w którym sam nie potrafiłby żyć". W tych trudnych warunkach - jakby na przekór wszystkiemu - pomiędzy mężczyznami rodzi się przyjaźń. Tragedie, które przydarzają im się z zastraszającą systematycznością, zbliżają ich do siebie. Książka kończy się takim oto zdaniem, wypowiedzianym przez Zabawę: "Każda ziemia, choćby najgorsza, jest prawdą; a każdy raj, choćby najlepszy, jest, mimo wszystko, kłamstwem". W filmie wygląda to trochę inaczej. Zdecydowanie mniej pesymistycznie...

O sile filmu do dzisiaj decydują również znakomite kreacje aktorskie, jakie stworzyli Zygmunt Kęstowicz, Tadeusz Łomnicki, Leon Niemczyk, Aleksander Fogiel i Roman Kłosowski (jeśli ktoś usłyszy choć raz "Bal na Gnojnej" w jego wykonaniu, nie będzie miał już najmniejszej ochoty na słuchanie tej popularnej przedwojennej piosenki w innym wykonaniu).

"ÓSMY DZIEŃ TYGODNIA" (1958)

Kolejnym chronologicznie filmem był "Ósmy dzień tygodnia". Obraz wyjątkowy przynajmniej z jednego powodu: choć powstał w roku 1958, na oficjalną polską premierę czekał aż 25 lat - na ekrany trafił bowiem dopiero w sierpniu 1983 roku. Trochę to dziwi, biorąc pod uwagę, że jego reżyserem był Aleksander Ford - w tamtym okresie jeden z ulubionych twórców partyjnych bonzów (reżyser słynnej "Ulicy granicznej", późniejszy marcowy emigrant, twórca szwedzkiej ekranizacji "Pierwszego kręgu" Aleksandra Sołżenicyna, który ostatecznie zamieszkał w Stanach Zjednoczonych i, nieszczęśliwie zakochany, popełnił samobójstwo). Mimo to film, którego Hłasko był współscenarzystą, zawiódł oczekiwania pisarza. Przede wszystkim dlatego, że miejscami dość mocno odbiegał od oryginału, a niektóre wątki - zwłaszcza polityczne - pomijał całkowicie.

Film ma troje bohaterów: Agnieszkę (Sonja Ziemann), jej brata Grzegorza (Tadeusz Łomnicki) i jej chłopca Piotra (Zbigniew Cybulski). Dziewczyna, studentka filozofii, mieszka w obskurnym mieszkanku wraz z bratem i rodzicami. Matka, wiecznie chora, zrzędząca, terroryzuje całą rodzinę; ojciec jest pantoflarzem, a jego jedyne marzenie, to wybrać się w niedzielę na ryby. Brat, alkoholik, który wdał się w nieudany romans z mężatką, topi w wódce stracone złudzenia. Kiedyś był ideowym komunistą; po roku 1956 stracił całą wiarę - tyle że w filmie nie ma o tym ani słowa. Piotrek ma za sobą zupełnie inne doświadczenia; po wojnie siedział w więzieniu, teraz swoimi wspomnieniami zatruwa Agnieszkę. Lecz on również okazuje się być życiowym nieudacznikiem: nie potrafi nawet załatwić "mety", by przespać się z dziewczyną, chociaż oboje bardzo tego pragną. W końcu załatwia od kolegi pokój na kilka dni, ale okazuje się być już za późno - Agnieszka w międzyczasie dała się uwieść przygodnie spotkanemu dziennikarzowi. Wszystkie nadzieje legły w gruzach.

Film, chociaż nie był pokazywany w Polsce, pojawił się w roku 1958 na ekranach kin Niemiec Zachodnich - zapewne z uwagi na częściowo niemiecką obsadę. Ciekawostką jest fakt, że to właśnie na planie "Ósmego dnia tygodnia" Hłasko poznał Sonję Ziemann. Później, już jako emigrant z Polski, spotkał ją ponownie w Izraelu. Wzajemna sympatia szybko przemieniła się w ognisty romans, zakończony ślubem. Jak szybko miłość ta się narodziła, tak szybko też i przeminęła - w roku 1965 Marek i Sonja rozstali się; w roku śmierci pisarza oficjalnie przeprowadzono sprawę rozwodową.

"SONATA MARYMONCKA" (1987)

Na kolejną adaptację dzieła Hłaski czekać musieliśmy prawie 30 lat, kiedy to - w roku 1987 - Jerzy Ridan przeniósł na ekran "Sonatę marymoncką". I ponownie nie było to dzieło udane - zawiódł przede wszystkim scenariusz. Warto jednak zaznaczyć, że główną rolę (czyli alter ego samego pisarza) w obrazie tym zagrał będący dopiero u progu wielkiej filmowej kariery Olaf Lubaszenko.

"ŚLICZNA DZIEWCZYNA" (1993) i teatry telewizji

W roku 1993 po raz drugi filmowcy - a konkretnie, dotychczas jedynie dokumentalista, Ireneusz Engler - wzięli na warsztat opowiadanie "Śliczna dziewczyna". Nijak miało się ono do wcześniejszej adaptacji Lenartowicza, bliższe za to było literackiemu pierwowzorowi. Cóż z tego jednak, skoro znów - bardzo nieudane. Choć film trwał niespełna 40 minut, nudził już w połowie.

W latach dziewięćdziesiątych w Polsce dwukrotnie po prozę Hłaski sięgali twórcy teatru telewizji. Powstał kiepski spektakl oparty o fragmenty "Pięknych, dwudziestoletnich" (w którym główną rolę zagrał Ryszard Kotys) oraz niewiele lepsze przedstawienie, będące adaptacją opowiadania "Drugiego zabicia psa" - z Wojciechem Pszoniakiem i Arturem Żmijewskim w rolach głównych. Te nieudane próby teatralne udowodniły, zdaje się, jedno: że zdecydowanie lepiej charakter prozy Marka Hłaski oddaje jednak kino!

"IDOL" (1984)

Jak mogliśmy się przekonać, filmowcy - jeśli tylko mogli - chętnie sięgali po prozę Hłaski - prozę, która, jak już wspomniałem wcześniej, sprawia wrażenie gotowych filmowych scenariuszy. Jednakże scenariusz filmowy przypomina także samo życia pisarza. Pierwszy dostrzegł to Feliks Falk, który w roku 1984 zrealizował "Idola". Film, wykorzystujący fragmenty biografii Marka Hłaski, był zarazem próbą zmierzenia się z wielkim mitem pisarza, określanego mianem "polskiego Jamesa Deana", czyli "buntownika bez powodu". Hłasko, ukryty tu pod postacią pisarza Piotra Kortona, w filmie się nie pojawia. Jest to bowiem obraz o prywatnym śledztwie prowadzonym przez młodego dziennikarza, Tomka Sołtana (granego przez Krzysztofa Pieczyńskiego tuż przed jego emigracją do USA), który próbuje dociec przyczyn śmierci Kortona. Z czasem sam ulega fascynacji mitem pisarza, niemal wcielając się w niego, za co sam zresztą płaci bardzo wysoką cenę.

Inne

Bardzo chętnie po utwory Marka Hłaska sięgali natomiast - i wciąż jeszcze sięgają - studenci Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi, kręcąc na ich podstawie szkolne etiudy. Powstało ich do tej pory dziewiętnaście: "Poranek" Andrzeja Hermana (1957), "Przedmieście" Lidii Zonn (wg "Pierwszego kroku w chmurach", 1957), "Kancik" Arkadiusza Drabińskiego (1979), "Cywil" Janusza Petelskiego (wg "Zbiega", 1981), "Par avion" Piotra Mikuckiego (1985), "Lombard złudzeń" Renaty Mazur (1985), "Przepustka" Witolda Świętnickiego (wg opowiadania "Amor nie przyszedł dziś wieczorem", 1986), "Pętla" Grzegorza Kempinsky'ego (na podstawie "Pętli", 1986), "Według przyjaciela" Barbary Myszyńskiej (wg "W dzień śmierci jego", 1988), "Krzyż" Andrzeja Deca (na podstawie opowiadania pod tym samym tytułem, 1988), "Szukając gwiazd" Małgorzaty Bieńkowskiej (pierwowzór literacki nosił ten sam tytuł, 1988), "Drugi dzień wolności" Jerzego Krysiaka (kolejna adaptacja "Zbiega", 1988), "...Aż przychodzi taka chwila..." Waldemara Strajcha (wg "Cmentarzy", 1990), "Opowiem wam o Esther..." Bieńkowskiej (na podstawie tak właśnie zatytułowanego opowiadania, 1990), "Namiętności" Wojciecha Żogały (wg tegoż tekstu, 1992), "Pierwszy krok w chmurach" Ewy Pytki (1993), "Piękne dzieci" Fina Joriego Polkkiego (wg "Ślicznej dziewczyny", 1993), "Wariatka" Piotra Gralaka (na podstawie powieści "Sowa, córka piekarza", 1993) oraz "Dyżur" Klaudiusza Kasprzaka (ponownie oparty na "Namiętnościach", 1995). Zdecydowana większość owych etiud powstała w latach osiemdziesiątych, co dziwić nie powinno, albowiem wtedy właśnie twórczość Hłaski przeżywała w PRL-u swój renesans.

Marek Hłasko stał się głównym bohaterem dwóch filmów dokumentalnych: "Piękny, dwudziestoletni" Andrzeja Titkowa powstał w roku 1986, natomiast "Opowiem wam o Marku" Jana Sosińskiego przed czterema laty.

PS. W roku śmierci pisarza (1969) kręcono również (w Izraelu) - w koprodukcji niemiecko-izraelskiej - adaptację powieści "Wszyscy byli odwróceni", w której główną rolę żeńską ponownie miała zagrać Sonja Ziemann. Film najprawdopodobniej został ukończony, chociaż nie mam żadnych szczegółów na jego temat. Nie tak dawno planowano również nakręcenie autobiograficznego obrazu, którego tytuł roboczy brzmiał "Po ósmym dniu tygodnia" - miał on przedstawiać związek Hłaski z Sonją Ziemann. Czy ostatecznie powstał?...

PPS. Dane na temat etiud filmowych zaczerpnąłem z Biblioteki i Ośrodka Informacji Filmowej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Teatralnej i Telewizyjnej im. Leona Schillera w Łodzi.

powrót do indeksunastępna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.