nr 07 (XXIX)
wrzesień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Autor Konrad Wągrowski
  Hero:  Pięści, miecze i filozofia

        czyli o kinie sztuk walki

'Droga smoka'
'Droga smoka'
Pamiętacie rok 1982? Nie, nie chodzi mi o stan wojenny, ani nawet sukcesy polskiej reprezentacji piłkarskiej na mistrzostwach w Hiszpanii (tak, młodzi mogą nie wiedzieć, ale kiedyś polska reprezentacja odnosiła sukcesy). Chodzi o szał jaki w Polsce zapanował po wejściu na ekrany filmu w koprodukcji Hongkong-USA o tytule "Wejście Smoka" i manię jaka po nim zapanowała na punkcie Bruce'a Lee (nie żyjącego już od prawie 10 lat) i walk kung-fu. Choć film nominalnie został skategoryzowany jako dozwolony od lat 18, to kolejki do kin pełne były dzieci nie starszych niż 12 lat, a bileterzy starali się udawać, że tego nie dostrzegają. Widzowie tłumnie walili do kin, dzieci udawały na podwórkach Bruce'a Lee i rozbijały w domu meble, a szkoły kung-fu wyrastały jak grzyby po deszczu. Polska, jak zwykle wówczas, miała jakieś 10 lat opóźnienia w stosunku do Zachodu, gdzie ów szał na azjatyckie sztuki walki w kinie wybuchł na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W następnych latach dystans ten miał się zredukować (co zawdzięczamy głównie rynkowi wideo) i kolejne ewolucje gatunku i zmiany jego odbioru przez zachodniego widza obserwowaliśmy już na równi z innymi krajami. A obserwacja owa była interesująca, gdyż, choć sam gatunek filmowy liczy sobie około 50 lat, to historia i kultura, która jest dla filmów sztuk walki inspiracją pochodzi już sprzed lat tysięcy. W dniu premiery chińskiego filmu "Hero" w reżyserii Zhang Yimou, nominowanego w zeszłym roku do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, warto przyjrzeć się i tej historii i temu gatunkowi filmowemu dokładniej.

'Droga smoka'
'Droga smoka'
Abyśmy mogli film zakwalifikować do gatunku nie wystarczy, aby na ekranie naparzało się kilka skośnookich osób na pięści, wydając charakterystyczne okrzyki. Naparzanie bowiem musi odbywać się według pewnych określonych reguł, zamiast pięści mogą być miecze lub inna broń biała, bohaterowie wcale nie muszą mieć skośnych oczu, a oprócz walk w filmie musi być coś więcej - o czym później. Dodatkowo, acz niekoniecznie w filmie mogą pojawić się następujące elementy:
- nawiązania do kultury i historii Wschodu pojmowanego jako Chiny wraz z okolicznymi państwami, będącymi kiedyś częścią Chin (Hongkong, Tajwan, Tajlandia, Korea);
- akcja umieszczona na tychże terytoriach;
- elementy wielkich religii Dalekiego Wschodu - buddyzmu, taoizmu, Zen etc;
- dodatkowym tematem filmu może być jeden z właściwych dla religii Wschodu motywów - drogi, samodoskonalenia się, pokonywania własnych słabości, zrozumienia siebie;
- motywy mistrza i ucznia;
- elementy fantastyczne, nieprawdopodobne więc umiejętności fizyczne i psychiczne bohaterów.

Ale oczywiście najistotniejsze dla tych filmów jest to, że kluczowym elementem jest obecność scen walk kung-fu i innych technik walk wywodzących się ze Wschodu. Dodać należy, że przy ukazywaniu tych walk prawdopodobieństwo i realizm zostają ograniczone na rzecz widowiskowości i baletowej prawie estetyki ukazania owych pojedynków.

Krótka historia pewnej umiejętności

'Dawno temu w Chinach'
'Dawno temu w Chinach'
Słowa "kung-fu", podobnie zapewne jak wiele innych chińskich terminów można tłumaczyć na wiele sposobów, ale w przybliżeniu oznacza ono z doskonale opanowaną dowolną umiejętność, której nauczenie się wymaga energii i czasu. Nie ma więc bezpośredniego związku ze sztukami walki, choć w tym znaczeniu zwykle jest u nas używany, oznaczając umiejętności walki bez użycia broni. Całość sztuk walki określa się mianem Wu-shu, a jego odmian jest milion i ani nie ma sensu, ani nie czujemy się na siłach, aby dokładnie je systematyzować. Wspomnijmy więc tylko najistotniejsze fakty.

Dla człowieka zachodu czas doskonalenia metod walk kung-fu wydaje się wręcz nieprawdopodobny. Już w przekazach sprzed 4 i pół tysiąca lat są wzmianki o szkoleniu chińskich wojowników w sztuce walki wręcz, dalszy ich rozwój związany jest z buddyzmem (Budda, czyli Siddartha Gautama pochodził z 5 wieku p.n.e.). Pierwszy systematycznie rozwijany styl kung-fu pochodzi z pierwszego wieku naszej ery, natomiast w III wieku legendarny lekarz Hua To, badając sposoby walki pięciu zwierząt - tygrysa, niedźwiedzia, jelenia, małpy i żurawia, opracowywał nowe systemy walki (później, co znamy również z "Wejścia Smoka", podglądano inne zwierzęta np. modliszkę, węża, a podobno nawet smoka - ktokolwiek go widział).

Niezwykle istotny dla kung-fu, ale w szczególności dla sztuki filmowej, choć wówczas tego jeszcze nikt nie podejrzewał, okazał się wiek VI n.e. Hinduski mnich buddyjski Bodhidharma (znany w Chinach jako Da Mo, a w Japonii Daruma Taishi) przybył w 525 roku do Chin z zamiarem przekazywania nauk Buddy. Nie spotkało się to z uznaniem ówczesnego cesarza Wu Ti, który mnicha wypędził. Ten osiedlił się w świątyni, gdzie nauczał filozofii buddyjskiej, kładąc nacisk na techniki medytacji. Ponieważ mnisi nie byli w stanie ze względu na słabość fizyczną podołać ciężkim wymaganiom Bodidharmy, stworzył on zestaw ćwiczeń mający na celu rozwój sprawności uczniów i zwiększenie bezpieczeństwa świątyni. A nosiła ona nazwę "młody las" - Shaolin.

'Dawno temu w Chinach'
'Dawno temu w Chinach'
Sztuki walki, połączenie niebywałej sprawności fizycznej z doskonaleniem umysłu i ducha rozwijano w klasztorze Shaolin przez następne kilkaset lat - czy mogą więc dziwić legendy o nadludzkich możliwościach mnichów tej świątyni? Rozwijano techniki walki wręcz, jak i za pomocą różnorodnych broni. Mnisi z Shaolin zyskali sławę niepokonanych. Nie mogło to spodobać się cesarzom. W 1674 wojska cesarskie zaatakowały i zniszczyły klasztor, zabijając większość mnichów. Jak głosi kolejna legenda, ocalało ich pięciu, którzy rozeszli się w pięciu różnych kierunkach, kultywując tradycje świątyni i przygotowując zemstę. Powstało wiele tajnych stowarzyszeń rozwijających sztuki walki. Miało to znaczenie dla dalszej historii Chin - w XIX kraj ten zetknął się z inwazją kolonialną państw Zachodu, rosła w siłę Japonia. W 1851 wybuchło powstanie Tai-pingów, w 1900 Powstanie Bokserów. W walkach wzięli udział wspaniale wyszkolenie wojownicy kung-fu, szokując swymi umiejętnościami europejskich przybyszów. Nie pozwoliło to jednakże na pokonanie kolonizatorów, sztuki walki okazały się bezradne wobec nowoczesnych i dobrze uzbrojonych armii europejskich. Ale zapomnijmy o tym, bo sprzeczne to jest z legendą, która, jak widać, jest niezwykle istotnym elementem historii i dalekowschodnich sztukach walki.

Jak widać, niezwykle trudno oddzielić prawdę od fikcji. Nie da się ukryć, że wojownicy, poprzez uporczywy trening ducha i ciała, osiągali niezwykłą biegłość, ale to co im przypisywano przenosi nas już w krainę fantazji. Osobna więc wzmianka należy się legendom o wojownikach wuxia (których poznaliśmy w osobach Chow Yun-Fata i Michelle Yeoh w "Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku" i których ujrzymy też w "Hero"). Wuxia to właśnie wojownicy - bohaterowie starochińskich legend. Mogli być nimi zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Ich zadaniem była walka ze złem, wymierzanie sprawiedliwości, ochrona słabszych i skrzywdzonych. Działali poza strukturami społecznymi i prawem, w podziemiu i sami sobie wyznaczali zasady. Ich powinnością był honor, lojalność, doskonalenie ciała i umysłu. Wieloletnie ćwiczenia duchowe i fizyczne, zdolność koncentracji, władza nad własnym ciałem, umiejętność kierowania energią dały im nadludzką moc. Wuxia mogą latać, chodzić po wodzie, rzucać kulami ognia, znikać, mają ogromną siłę 1. Tak naprawdę każdy może to osiągnąć - wystarczy energię płynącą z emocji zmienić w wewnętrzną siłę. I ćwiczyć.

W XX wieku kung-fu znalazło dwa nowe zastosowania, które zdominowały te sprzed setek lat. Po pierwsze kung-fu stało się sportem. Po drugie - zainteresował się nim film.

Od Małego Smoka do smoka ukrytego

'Pijany mistrz'
'Pijany mistrz'
Źródeł kina dalekowschodnich sztuk walki należy oczywiście szukać w Chinach i Hongkongu. Pierwsze filmy o wojownikach wuxia powstały w Szanghaju i Hongkongu już w latach 20-tych i 30-tych minionego stulecia. Prawdziwy rozkwit gatunku nastąpił jednak dopiero w latach 60-tych. Początkowo filmy te były produkowane jedynie na rynek azjatycki, pod wieloma względami kulturowo obce i trudne w odbiorze dla widza zachodniego. Przykładowo, ówczesne filmy charakteryzowały się nieco teatralną realizacją (przypominającą kino europejskie spod znaku filmu d'art z początku wieku), długie i statyczne ujęcia, prezentujące cały plan, bez cięć i zbliżeń miały uświadamiać widzom umiejętności aktorów, nie sugerując, że montaż i efekty specjalne miały zastąpić braki warsztatu technik walki aktora. Pierwszym twórcą, który zaczął wykorzystywać możliwości filmowego rzemiosła i produkować również na rynki zachodnie był King Hu, twórca filmów "Gniew" (1970), "Przekleństwo Lee Khana" (1973). Hu odkrył baletowe piękno układów filmowych walk.

Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych odmienił rynek. Po pierwsze - filmy wuxia zaczęły ustępować miejsca filmom o kung-fu, czyli walce za pomocą pięści i stóp. Po drugie - o filmach zaczęły decydować gwiazdy. Postacie stały się bardziej zindywidualizowane, a aktorzy rozpoznawalni. Gwiazdorzy, będący zwykle oczywiście autentycznymi mistrzami kung-fu, tacy jak Bruce Lee (piszemy o nim szerzej w innym miejscu), mieli wpływ na scenariusz, reżyserię i oczywiście choreografię walk, którą często sami opracowywali. Scenariusze filmów zaczęły być dostosowywane do oczekiwań widza zachodniego, wplatając efektowne walki kung-fu w standardowe sensacyjne fabuły. Połączenie charyzmy aktorów wraz z kulturowym ukłonem w kierunku Zachodu zaowocowały ogromnymi sukcesami "Wejścia smoka" i kolejnych filmów. Zwycięski pochód się rozpoczął.

'Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok'
'Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok'
Gdy patrzy się na kino kung-fu i innych sztuk walki Dalekiego Wschodu, widać wyraźnie, że głównym wyróżnikiem gatunku jest fakt, że ...poza obecnością walk, takiego wyróżnika nie ma. Filmy sztuk walki można zakwalifikować do przeróżnych gatunków - filmu sensacyjnego ("Wejście smoka", "Wielki szef", "Droga smoka"), historycznego ("Klasztor Shaolin", "Dawno temu w Chinach" - tu pojawia się postać autentyczna - Wong Fei-hung, grany przez Jeta Li), komedii ("Pijany mistrz"), baśni, filmu fantasy ("Przyczajony tygrys, ukryty smok"), czarnego kryminału, melodramatu, a nawet filmu erotycznego. Wszystkie te filmy łączone były jednak efektownymi scenami walk - tego właśnie oczekiwał widz, reszta była często w sumie zbędnym dodatkiem. Klasycznym przykładem będzie tu wspominane już niejednokrotnie "Wejście smoka". Fabuła całkowicie podporządkowana jest scenom walki - akcja toczy się na turnieju kung-fu, który jest jedynie przykrywką dla przestępczych interesów, a rozprawa ze złoczyńcami również była przeprowadzona za pomocą pięści i nunchaku Bruce'a Lee (z nieznaczną pomocą Johna Saxona i kilku innych osób).

Jak wspomniałem na początku, szał na kino kung-fu w Polsce był opóźniony w stosunku do zachodu o ponad 10 lat. Sukces "Wejścia smoka" (miało największe wpływy w polskich kinach w 1982 r.) spowodował, że zaczęto sprowadzać kolejne produkcje, co było o tyle łatwe, że w dużej mierze pochodziły one z socjalistycznej kinematografii Chin Ludowych. Po "Wejściu smoka" przyszedł czas na "Klasztor Shaolin". Film był nieco odmienny - po pierwsze bardziej "chiński", po drugie z akcją umieszczoną w czasach historycznych. Ale nie zmienia to faktu, że bili się w nim dużo i dobrze (fachowcy twierdzą, że ten film prezentuje jeden z bardziej rozbudowanych zestawów technik kung-fu), a co więcej - obraz nie był pozbawiony humoru. Nie można nie wspomnieć, że w tym filmie zadebiutował sam Jet Li. I znów ogromny sukces - "Klasztor Shaolin" pobił w polskich kinach nawet "Powrót Jedi". Kolejnym filmem na naszych ekranach była chińska produkcja "Tajemnica Buddy" i ...klapa. Film był bardzo zły, nudny, walki zaczynały się dopiero w samej końcówce. To niepowodzenie zadecydowało o przekazaniu pałeczki do telewizji.

'Wejście smoka'
'Wejście smoka'
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych TVP całkiem nieźle zrealizowała program prezentacji kultury chińskiej, a właściwie hongkońskiej. Na czoło wybiły się filmy z nieśmiertelnym Bruce Lee. Po kolei zobaczyliśmy cztery legendarne filmy, które zadecydowały o krótkotrwałej karierze Małego Smoka - "Wielki szef" (1971), "Wściekłe pięści" (1972), "Droga smoka" (1972) i oczywiście "Wejście smoka" (1973). Oprócz tego ostatniego, warta uwagi jest "Droga smoka" (Meng long quojiang, 1972, reż. Bruce Lee) z gangsterską fabułą w realiach chińskiej dzielnicy Rzymu i pamiętnym pojedynkiem między Bruce Lee i samym Chuckiem Norrisem w ruinach Colloseum. Gdybym miał wybierać listę najważniejszych filmowych pojedynków kung-fu, tej walki nie mogłoby zabraknąć.

Ale i telewizja zrezygnowała. Na szczęście dla miłośników gatunku, zaczęły się Złote Lata Wideo. A tu repertuar był niezwykle bogaty. Do Polski trafiały głównie filmy nagrywane z niemieckiej telewizji satelitarnej i kablowej, a tam tania produkcja chińska i hongkońska dominowała. Spośród setek tytułów, warto zwrócić uwagę na jeden - wielkim przebojem wideo stał się "Pijany mistrz". To naprawdę zabawna komedia kung-fu. Młody, krnąbrny chłopak zostaje wysłany na nauki do starego i uznanego mistrza kung-fu. Ten zaskakuje chłopaka nieortodoksyjnym podejściem do treningu. Specjalizuje się bowiem w stylu "pijanego człowieka", który naśladuje miękkość ruchów człowieka pod wpływem alkoholu. Mistrz nie uznaje udawania - spożywanie dużych ilości napojów wyskokowych staje się obowiązkową częścią treningu. Chłopak po początkowym oporze nawiązuje z mistrzem naprawdę przyjacielskie stosunki, zgłębia tajniki kung-fu i wykorzystuje je w praktyce. Zwycięża nie tylko upokarzającego go kolegę, ale i mordercę, wynajętego do zabicia jego ojca. Oczywiście korzystając przed walką z dużej ilości środków dopingujących ("- Mistrzu, to jest mocne! Co to jest? - Japońska ryżówka!"). Nie można nie nadmienić, że film rozpoczął wielką karierę Jackie Chana, tu w głównej roli.

'Wejście smoka'
'Wejście smoka'
Dziś dalekowschodni film kung-fu żyje sobie spokojnie swoim życiem. Chiny produkują nadal niemało produkcji z przeznaczeniem na rynek zachodni. Filmy te trafiają potem do kablówek i wypożyczalni wideo. Rzadko kiedy wyrasta z tego gatunku coś rewolucyjnego, ale niewątpliwie sam John Woo filmom sztuk walki zawdzięcza swą karierę.

Kino zachodnie nie byłoby sobą, gdyby nie spróbowało przeszczepić gatunku na swój grunt. Elementy kung-fu zaczęły pojawiać się w coraz to nowych filmach i pojawiły się pierwsze amerykańskie i europejskie gwiazdy gatunku, będące najczęściej autentycznymi mistrzami walk. Zaczął David Carradine, grający główną rolę w serialu o wiele mówiącym tytule "Kung-fu". Sławę osiągnął mistrz koreańskiego tangsoodo Chuck Norris (który, jak wspominałem, zaczynał od dostania za swoje od Bruce Lee w "Drodze smoka"), po nim przyszło wielu innych. Pojawiały się filmy o wątpliwej fabule, najczęściej oparte na schemacie jakiegoś, najczęściej nielegalnego, turnieju sportowego kung-fu ("Krwawy sport", "Najlepsi z najlepszych", "Kickboxer" wraz z dziesiątkami sequeli). Filmy te wypromowały przede wszystkim Jean Claude Van Damme'a, ale spośród białych gwiazd należy jeszcze oczywiście wspomnieć choćby Stevena Seagala, Michaela Dudikoffa, Dolpha Lundgrena czy Marka Dacascosa.

'Wielki szef'
'Wielki szef'
Już wkrótce okazało się, że kung-fu jest na tyle atrakcyjnym dla widza, a przede wszystkim efektownym wizualnie elementem filmowym, że warto jest je dołączać do dowolnego filmu jak wątek romantyczny, pościg samochodowy, czy rozprawę sądową. I tym razem nie fabuła stała się małym dodatkiem do wschodnich sztuk walki, lecz pojedynki na pięści, nogi, kije i inne uatrakcyjniały niezależną fabułę. Walki, w których realizm nie miał już żadnego znaczenia, natomiast efektowność olbrzymie. Najlepszym przykładem będzie oczywiście inwazja kung-fu na kino science fiction. "Matrix", czy ostatnio "Equilibrium" najlepszym tego przykładem.

Jak się okazało nie był to szczyt osiągnięć kina kung-fu. Wkrótce miało ono osiągnąć niemałej nobilitacji. W 2001 roku film Anga Lee "Przyczajony tygrys, ukryty smok" został nagrodzony aż 4 Oscarami w tym nagrodą dla najlepszego filmu zagranicznego. Dodatkowo doczekał się nominacji w kategorii Best Picture, co dla filmów w językach innych od angielskiego jest bardzo rzadkim zjawiskiem. Widownia również doceniła obraz - w Stanach zarobił ponad 100 milionów dolarów.

'Wielki szef'
'Wielki szef'
Ang Lee, twórca "Rozważnej i romantycznej" (a obecnie też "Hulka"), postawił sobie zadanie stworzenia historii osadzonej mocno w kulturze chińskiej, będącej także zrozumiałą i atrakcyjną dla widza zachodniego. Chciał połączyć kino sztuk walki z romantyczną opowieścią. Udało się. "Przyczajony tygrys, ukryty smok" jest z jednej strony opowieścią o wojownikach wuxia, wypełniony niesamowitymi scenami walk, ale także połączony z roztrząsaniem dylematów wuxia, konfliktu między miłością i powinnością. Jest też historią romantyczną, w klasyczny sposób przedstawiające miłosne losy dwóch par w przepięknej scenerii chińskich miast i chińskiej pustyni. To także opowieść o zagubieniu i poszukiwaniu własnego miejsca, zagubieniu najpiękniej wyrażanemu w scenach walki. Wreszcie jest "Przyczajony tygrys, ukryty smok" filmem pełnym symboliki filozofii i religii Wschodu, a także piękną, smutną i nostalgiczną baśnią.

Czy "Hero" ma szansę dorównać sukcesowi "Tygrysa i Smoka"? Już wkrótce się przekonamy.

Pięć filmów, które warto znać:
Wejście Smoka (Enter the Dragon, 1973, reż. Robert Clouse)
Pijany mistrz (Zui quan, 1978, reż. Yuen Woo-Ping)
Klasztor Shaolin (Shao Lin tzu, 1979, reż. Chang Hsin Yen, Xinyan Zhang)
Dawno temu w Chinach (Huang Feihong, 1991, reż. Tsui Hark)
Przyczajony tygrys, ukryty smok (Wu hu zang long, 2000, reż. Ang Lee)



1 Niestety nie było nikogo, kto pouczył polskich widzów o konwencji w jakiej został nakręcony "Przyczajony tygrys, ukryty smok", że umiejętności latania, chodzenia po gałęziach drzew i biegania po wodzie należą do normalnych umiejętności wojowników wuxia, o których był ten film. Stąd śmiechy na salach kinowych podczas seansów. Drodzy widzowie, na nasze ekrany wchodzi "Hero", w którym bohaterowie również będą popisywać się nadludzkimi umiejętnościami. Jeśli Was to będzie śmieszyć, to może znaczy, że poszliście do kina na niewłaściwy film?

Podczas pisania tekstu korzystałem z następujących źródeł:
Marian Butrym, Wisława Orlińska "Tajemnice kung-fu" Sport i Turystyka, Warszawa 1983
Andrzej Pitrus "Kino sztuk walki" w "Wokół kina gatunków" pod redakcją Krzysztofa Loski, Rabid 2001
Monika Zakrzewska "Bruce Lee spotyka Jane Austen", Machina numer 3 (60), marzec 2001
Więcej o filmach w Esensji

powrót do indeksunastępna strona

51
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.