nr 07 (XXIX)
wrzesień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Dominik "lucek" Szcześniak
  Lucka sprawa

        #2

Dwa lata temu ktoś obliczył, że w Polsce wychodzi jeden komiks dziennie. Dzisiaj, jak sądzę, liczba ta poszła znacznie w górę. Wraz z nią pojawił się równie prężny ogrom krytyków, recenzentów, działaczy itp. Papierowych, kserowanych, medialnych, internetowych... Wszelkiej możliwej maści dosłownie!

Cóż, zalał nas deszcz, więc i grzyby powstać musiały.

Nowocześni recenzenci (piszę "nowocześni", bo spłodził ich XXI wiek) grzeszą na każdym komiksowym kroku. A największym z ich grzechów głównych jest nadużywanie jednego słowa. Słowa, które już i tak samo w sobie jest wystarczającym nadużyciem.

Jest nim "pseudoartyzm" (plus pochodzące od niego lub doń nawiązujące: "pseudobuntownicy", "artystyczne pierduły", "poziom zinowy" etc.). Poruszyło mnie troszeczkę to bezstresowe używanie popularnego przedrostka, w dodatku w połączeniu ze słowem "artyzm".

Nie wnikając w istnienie na naszym rynku komiksu artystycznego, którego ów pseudoartyzm miałby być nieudolną imitacją, zastanowiło mnie, jakie jest zastosowanie tego określenia w praktyce. I sądząc z kontekstów, w jakich "pseudoartyzm" zazwyczaj się pojawiał, owo zastosowanie ograniczało się do zinów i magazynów, które (na tle szeroko dostępnych obecnie komiksów rozrywkowych) stanowią spuściznę ery "przedboomowej". I to spuściznę w całej jej okazałości - w postaci czarno białej, często eksperymentalnej krótkiej formy, w wielu przypadkach bardzo osobistej, zindywidualizowanej...

Kilkanaście lat temu, kiedy komiks w Polsce miał się jeszcze niemrawo, takie właśnie komiksy dominowały w zinach, magazynach. Wciągające bardziej formą niż treścią; tworzone z myślą o szufladzie lub o publikacji w niskonakładowym pisemku; czasem robione na poziomie, czasem nie; czasem zrozumiałe, w większości przypadków jednak trudne do pojęcia. A skoro trudne do pojęcia to - przyjmując optykę teoretyków "pseudoartzmu" - pseudoartystyczne. Tyle że jakie wyznaczniki charakteryzują ów tajemniczy "pseudoartyzm"? Czy można tak powiedzieć np. o tym, czego nie rozumiemy? Co nam się nie podoba? A może o tym, co wydaje się dla nas banalne?

Nieliczne ziny, które wówczas trwały w takiej formule, nie wyszły z niej do dzisiaj. Po to w końcu są zinami, by stanowiły jakąś alternatywę wobec suchej oficjeli, by propagowały komiks (lub też "krótką formę" - jak zwał, tak zwał) nieco bardziej osobisty od tego, co dostępne na rynku. Jak widać, bardziej osobisty = pseudoartystyczny. Lecz czy nie jest to nadużycie? Czy wszelacy recenzenci nie przesadzają, kiedy psioczą na komiks zinowy, osobisty oraz - co ważne - przeznaczony do wąskiego grona odbiorców, którym taki rodzaj lektury najwyraźniej odpowiada? Czy nie rżną z siebie głupa, kiedy tak zupełnie nieostrożnie i bezmyślnie łączą "pseudo" z "artyzmem" w przypadku utworów zupełnie zindywidualizowanych? Mogę zrozumieć, że są tacy, którzy po prostu tego typu komiksu nie lubią, lecz nie potrafię pojąć, skąd u nich pomysł, by go gnoić?

Jeśli zaś chodzi o "pseudoartyzm" w magazynach, to sprawa jest prostsza. Otóż, oficjalnie wychodzące czasopisma, wyzbyte tych indywidualnych zapędów zinowych, prezentując komiksy krótkie, czarno - białe, estetyką nawiązujące do zinów, mogą uprawiać co najwyżej "pseudorozrywkę". Bo są przedsięwzięciami na szeroką skalę, nastawionymi na pozytywny wydźwięk wśród czytelni. A aplauz wśród publiki zapewnić może jedynie publikacja komiksów prostych, lekkich, rozrywkowych... Na artyzm nie ma tam zwykle miejsca, więc i o "pseudoartyzmie" mowy być nie może... W grę wchodzi jedynie ta nieszczęsna "pseudorozrywka", którą w natłoku słowotwórczych dziwactw sam właśnie stworzyłem...

I - na Odyna! - być może tędy droga! Mamy demokrację, mamy wolność słowa, więc ciągnijmy dalej temat komiksowego słowotwórstwa! Stwórzmy własną nowomowę! Oczekujmy "kontrartyzmu" i spodziewajmy się "alternatywnej rozrywki"! Nie bądźmy zaściankowi i ukujmy pojęcia "pseudorozrywkowej subalternatywy", "alterformatu A4" oraz "kontralbumu"! A nade wszystko uleczmy chorobę "komercją artystyczną"! "Amatorską rewolucją"! Do dzieła, o prężny ogromie krytyków, recenzentów, działaczy itp. Papierowych, kserowanych, medialnych, internetowych!

Zalał nas deszcz i ściany komiksowej Polski grzyb zżera powoli.

29 VIII 03

powrót do indeksunastępna strona

33
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.