nr 07 (XXIX)
wrzesień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Michał R. Wiśniewski
  Ameryka z daleka i przez szybkę

        "Gunsmith CATS: Bonnie & Clyde"

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wszystko zaczęło się od jednego obrazka, który Sonoda narysował do antologii dla znajomego fanzinu. Przedstawiał on dwie dziewczyny z giwerami - jedną wysoką, jedną małą. Kiedy później rysownik udał się z kilkoma pomysłami na komiks do wydawcy, ten wskazał na ilustrację i polecił rozwinąć pomysł. Tak powstały się "rusznikarskie kociaki" - "Gunsmith Cats".

Kenichi Sonoda urodził się w Takaishi na Osace 13 grudnia 1962 roku. Komiksy rysował od 17. roku życia - zaczynał, jak wielu japońskich rysowników, od działalności fanzinowej. Zbiorek prac Sonody został dostrzeżony przez przedstawiciela ARTMIC i zaproponowano mu współpracę. W ten sposób już jako dwudziestolatek pracował przy projektach postaci animowanej space opery "Gall Force". Rok później zadebiutował jako mangaka, publikując "Private Lives" w MOVIC. Międzynarodową sławę zyskał projektując postacie grupy najemniczek Knight Sabers dla cyberpunkowego anime "Bubblegum Crisis" - tytułu, który kroczył w pochodzie japońskiej animacji podbijającej świat na przełomie lat 80/90.

Sonoda jest już znany polskiemu czytelnikowi z wydanego przez Klub Mangi Egmontu "Exxaxion" - komiksu sci-fi o wielkich robotach. Teraz będziemy mieli okazję zapoznać się z o wiele lepszym tytułem japońskiego twórcy - jego sztandarowym "Gunsmith Cats".

Cats in the windy city

Chicago. Wietrzne Miasto. Ikona popkulturowa, kojarząca się jednoznacznie, zwłaszcza po oscarowym sukcesie musicalu opowiadającego o dwóch morderczyniach. Także Kenichi Sonoda nie miał wątpliwości co do reputacji miasta. Wybrał je na miejsce akcji swojej opowieści, bo Nowy York jest wyeksploatowany jako tło japońskich komiksów akcji: Chicago, miasto Al Capone, gangsterskich bitew czasów prohibicji, twardych gliniarzy, nasunęło się samo.

Kim są te dwie dziewczyny z obrazka? Sonoda opowiada: "Kiedy rysuję czyjąś twarz, czuję, jakby cała osobowość skrywała się za ilustracją. Myślę, że chodzi głównie o oczy. Dziewczyny, które potem stały się Rally i Minnie-May, miałby bardzo różne oczy i już wiedziałem, jakie one są. Minnie-May ma coś bardzo ostrego w spojrzeniu i taka właśnie jest, na swój sposób twardsza niż Rally".

Rally Vincent. Ciemnoskóra brunetka. Młoda i zabójcza. Prowadzi sklep z bronią "Gunsmith Cats", dorabiając sobie jako łowca nagród. Znakomity kierowca, jeździ Shelby Cobra GT500. Minnie-may. Jeszcze młodsza i jeszcze bardziej zabójcza. Drobniutka blondyneczka. Specjalistka od ładunków wybuchowych z mroczną przeszłością. Ulice Chicago zadrżą.

Jak wygląda Ameryka oczyma Japończyka, który odwiedził USA już po narysowaniu GSC? To dziki zachód, świat żywcem wyjęty z ulubionych filmów sensacyjnych Sonody, który nie ukrywa wpływu takich tytułów jak "Francuski łącznik" czy nawet (a może zwłaszcza?) komediowy "Blues Brothers". Otrzymujemy "hollywood movie", ale "nakręcony" z japońskiej perspektywy.

Hobby Kenichiego Sonody to broń. Pistolety, rewolwery, karabiny. Ale w Japonii nie można posiadać broni, więc musi zadowalać się wiatrówkami i modelami. I... fantazją o takim miejscu na świecie, gdzie maniakalny fan giwer może trzymać arsenał w piwniczce, a nawet używać go w ramach "obrony koniecznej", gdy ciężko uzbrojeni włamywacze wtargną na jego teren. O Chicago. Miejscu, gdzie ulice są szerokie i puste, tak, by pędzące mechaniczne mustangi - kolejna pasja Sonody - miały gdzie się ścigać, jak w najlepszych z filmów akcji. American Dream. Z daleka i przez szybkę.

Kenichi Sonoda zadziwia niezwykłym miszmaszem nastrojów, w obrębie jednej opowieści lawirując między komedią i dramatem, co zresztą można było zauważyć w "Exxaxion". W "Gunsmith Cats" eksploruje ciemne strony miasta: gangi, narkotyki, prostytucję, by nagle rozładować atmosferę slapstickowym gagiem lub tzw. "panty shotem", czyli ujęciem majtek seksownej bohaterki. Czytelnik jest co chwila zaskakiwany i... może właśnie to jest przyczyną wielkiej popularności Sonody? Rysunek - podobne przemieszanie. Szczegółowe - maniakalne niemalże - odwzorowanie: broni, z detalami typu napisy na łusce; pojazdów (tych wspaniałych amerykańskich samochodów ze starych dobrych lat 60/70, gdy jeszcze miały duszę) oddanych z takim dynamizmem, że aż się czuje jak pędzą; wreszcie przedmiotów banalnych, jak puszka pepsi czy pizza. A na to dołożone wielkookie postacie (ładne, ale kuleją czasem profile), z ostro zarysowanymi emocjami - dokładnie tak mangowe, jak tylko może skojarzyć się pierwszemu lepszemu człowiekowi z ulicy (bo Kenichi właśnie to skojarzenie na Zachodzie zaszczepił). Czuć w tym wszystkim echa inspiracji Sonody, zwłaszcza wczesnego "Lupina III", mangi o wnuku słynnego włamywacza-dżentelmena, autorstwa Monkey Puncha, który z kolei czerpał m.in. z tradycji magazynu "Mad".

"Gunsmith Cats" to po prostu kawał dobrej, wciągającej, niezobowiązującej zabawy. Twarde, piękne dziewczyny, broń w każdym sorcie, najpiękniejsze samochody, skorumpowani gliniarze i pełna galeria różnorakich szumowin do odstrzału. Czy potrzeba czegoś więcej temu wielkiemu dzieciakowi siedzącemu w każdym męskim mężczyźnie?

Chyba tylko zimnego piwa.



"Gunsmith CATS: Bonnie & Clyde"
Scenariusz i rysunki: kenichi sonoda
Przekład: alex hagemann
Egmont 2003
ISBN 83-237-9779-x
Cena: 16 zł

powrót do indeksunastępna strona

27
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.