 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Trudno sobie wyobrazić bardziej idealny film na wakacje. Piraci, skarby, pojedynki, słoneczne Karaiby i aztecka klątwa - z ekranu wieje przygodą i humorem, postacie są charyzmatyczne, dostajemy solidną dawkę efektów specjalnych i porywającej muzyki. "Piraci z Karaibów: Klątwa czarnej perły" to wykwintna guma dla oczu, która mogłaby użyźnić panującą w kinach wakacyjną posuchę i być może powtórzyć niedawny sukces "Shreka", ale niestety wchodzi do nas dopiero we wrześniu, krótko po "Terminatorze" i przed kolejnym "Matrixem". Jak dziwnie by to nie brzmiało, fabuła filmu oparta jest na tematycznej przejażdżce kolejką w parku Disneya. Piracki kapitan Jack Sparrow ratuje przed utonięciem Elizabeth Swann, córkę gubernatora jednej z karaibskich wysp. Zyskuje wdzięczność rodziny, ale i tak za uprawiany przez siebie proceder zostaje osadzony w więzieniu. Elizabeth jako dziecko weszła przypadkowo w posiadanie tajemniczej monety będącej ostatnią częścią obłożonego klątwą azteckiego skarbu. Po monetę i jej właścicielkę przybywają na żaglowcu "Czarna perła" piraci pod wodzą kapitana Barbossy, którzy pod wpływem ciążącego na nich przekleństwa w świetle księżyca zamieniają się w nieśmiertelne szkielety. W celu zdjęcia klątwy muszą skompletować skarb, przeprowadzają więc atak na wyspę i porywają Elizabeth. Na ratunek rusza jej zakochany w gubernatorównie kowal, któremu pomaga uwolniony z więzienia Sparrow.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Film zdecydowanie należy do odtwarzającego Sparrowa Johnny'ego Deepa. Stroniący od komercyjnych produkcji aktor dał się skusić i stworzył kreację, która jest najdłużej zapadającym w pamięć elementem filmu. Umalowany, z warkoczami w brodzie i złotymi zębami, wiecznie błaznujący, pozornie zniewieściały, poczciwy drań - takiej postaci w filmach o piratach jeszcze nie było! Pozostali aktorzy też spisują się dobrze, jednak ich bohaterowie są już tylko dokładnym odzwierciedleniem "pirackich" archetypów. I tylko Orlando Bloom nie bardzo pasuje do powierzonej mu roli. Poważny, bladolicy, długowłosy - idealny elf, ale kto wpadł na pomysł, żeby obsadzić go jako kowala? Film powstawał z myślą o młodszym widzu, ale twórcy bardzo się starali, aby zaciągnąć do kin także dorosłych. Na "Piratach z Karaibów" można się zdrowo pośmiać - scenariusz twórców "Shreka" pełen jest niewymuszonego humoru - a zakończenie w przeciwieństwie do większości produkcji Disneya nie razi moralizatorstwem. Reżyserią zajął się Gore Verbinski, który  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | ostatnio zrealizował bardzo udaną amerykańską wersję japońskiego "Kręgu", a w budowaniu napięcia i porywających scen akcji pomaga mu między innymi nasz rodak, operator Dariusz Wolski. Jeśliby bardzo chcieć się do czegoś przyczepić, to można wskazać długość filmu, tempo akcji słabnie, a salwy śmiechu cichną nieco przed wielkim finałem, pojedynki z nieśmiertelnymi szkieletami można by pewnie trochę ukrócić. "Piraci z Karaibów" to bardzo udana reaktywacja filmu płaszcza i szpady. Prawdopodobnie producenci wreszcie przemogą się po spektakularnej klęsce Polańskiego i jego "Piratów" i już wkrótce po nadchodzącej fali "gladiatorów" zaleją nas "korsarze". Nie mam nic przeciwko.
"Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły" (Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl) USA 2003 Reżyseria: Gore Verbinski Scenariusz: Ted Elliott, Terry Rossio Muzyka: Klaus Badelt Zdjęcia: Dariusz Wolski Obsada: Johnny Depp, Geoffrey Rush, Orlando Bloom, Keira Knightley, Jack Davenport, Jonathan Pryce Zawartość ekstraktu: 70% Więcej o filmach w Esensji |
|