nr 07 (XXIX)
wrzesień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Tomasz Kujawski
  Bez rewelacji

        Martina Cole "Bez twarzy"

Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
"Bez twarzy" jest powieścią, którą dość trudno zakwalifikować gatunkowo. Wydana w prezentującej głównie thrillery i horrory serii Merkury książka Martiny Cole zawiera sporo elementów sensacyjnych, ale przede wszystkim jest obrazem przestępczego półświatka współczesnego Londynu, a dokładniej ludzi w nim żyjących. Więcej jest tu opisów zachowań i relacji międzyludzkich zniekształconych przez patologiczne środowisko, niż opisów samego środowiska czy wciągającej akcji.

Marie Carter, skazana za zabicie swoich dwóch przyjaciółek, wychodzi po dwunastu latach z więzienia. Próbuje zbudować sobie na nowo życie, ale u nikogo nie może znaleźć akceptacji ani pomocy, odrzuciła ją rodzina i dawni przyjaciele. Marie wydaje się być wiodącą bohaterką powieści, ale bardzo szybko dołącza do niej kilkanaście innych, którym autorka poświęca równie dużo miejsca. Splatając ich losy, prezentuje brudną stronę Londynu - akcja toczy się w środowisku przestępców, prostytutek, alfonsów, handlarzy narkotyków, morderców i zboczeńców. Niełatwo jest polubić bohaterów, bynajmniej nie są czarno-biali, ale ich przeszłość i występki sprawiają, że podchodzimy do nich bardzo ostrożnie; większość z nich to całkiem normalni ludzie, którzy na swoje nieszczęście urodzili się w niewłaściwym miejscu. Martina Cole wkłada sporo wysiłku, aby wiarygodnie rozrysować bogatą galerię przewijających się osób, i przeważnie robi to sprawnie. Niestety, wymyśliła też fabułę, którą musi zrealizować, i tu postacie często wymykają się spod jej kontroli, zmusza je do zachowań, które są zupełnie niewiarygodne. Działają wbrew zdrowemu rozsądkowi, pałają niezrozumiałą nienawiścią, są uparte na granicy głupoty, wreszcie posuwają się do przemocy z morderstwem włącznie - a wszystko to tylko na chwilę, aby posunąć bieg zdarzeń do przodu, po czym wracają do normalnego stanu. Niektóre po wykonaniu powierzonego im przez pisarkę zadania znikają ze sceny, inne dość niespodziewanie dołączają w połowie książki - wszystko to sprawia, że sporo tracą ze swojego realizmu. Na zakończenie przygotowano jeszcze niespodziankę, która może i zaskakuje, ale dowodzi, że przeczytaliśmy zdecydowanie powieść rozrywkową.

Mimo tych minusów "Bez twarzy" to lektura przyjemna. Cole ma specyficzny sposób prowadzenia narracji -- prawie w ogóle nie opisuje miejsc, wyglądu bohaterów, otoczenia, w którym się poruszają. Sceny akcji także potraktowane są dość minimalistycznie, brak tu starannych opisów i budowania napięcia, ot, kilka akapitów i po sprawie. Na książkę składają się krótkie, wypełnione głównie dialogami sceny, opisujące uczucia postaci i motywację ich zachowań. Obrany przez autorkę styl wpływa negatywnie na wizualizację - trudno sobie wyobrazić to, o czym czytamy - ale jednocześnie sprawia, że "Bez twarzy" jest lekturą bardzo szybką, przy której trudno się nudzić.



Martina Cole "Bez twarzy" ("Faceless")
Zysk 2003
Przekład: Tomasz Bieroń
ISBN 83-7298-320-8
Stron 470
Cena: 35,00 zł
Ekstrakt: 50%
Kup w Merlinie

powrót do indeksunastępna strona

70
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.