"Karierowicz" (1955) "Karierowicz" ukazał się zaledwie parę miesięcy po "Drodze donikąd". Pracę nad tą powieścią rozpoczął Mackiewicz już parę lat wcześniej. W roku 1953 w "Kulturze" ukazał się jej pierwotny szkic - "Przyjaciel Flor" (włączony potem do powieści jako część pierwsza). Jest to najmniej do dzisiaj znana, nie licząc oczywiście "Dna nieba", powieść Mackiewicza. Jej akcja rozgrywa się w małym miasteczku na Kresach w latach 1919 (cz. 1 i 2) - 1926 (cz.3). Jest to jedyny tak duży utwór pisarza pozbawiony wątków politycznych i nie oparty na źródłach historycznych. "Karierowicz" jest powieścią o zakłamaniu, o fałszowaniu biografii człowieka przez niego samego, o przypadku, który z ludzi nijakich i przeciętnych czyni nawet narodowych bohaterów; równocześnie jest opowieścią o ludzkich namiętnościach, charakterach, tajemnicach. Czołowe postaci utworu to młody ułan Leszek (tytułowy "karierowicz"), tajemniczy Flor, szara eminencja i sprawca wszystkich wydarzeń; Helena, pielęgniarka, przełożona szpitala, w którym leczy się Leszek, lesbijka, a także Naścia, młoda pielęgniarka w tym samym szpitalu, zakochana w Leszku i odrzucająca amory Heleny. Nieokreślone w tej powieści jest nie tylko miejsce (miasteczko na wschodzie Polski, na skraju wielkiej puszczy) i tło historyczne (akcja rozpoczyna się w trakcie wojny bolszewickiej, ale nie wiadomo, w którym dokładnie momencie), ale przede wszystkim nie określone są losy ludzkie. W tym właśnie zawiera się sens ideowy utworu. Leszek, tchórz i kłamca, dzięki przypadkowi staje się bohaterem, otrzymuje order i najróżniejsze godności. Korzysta z nich bez skrupułów, tym samym przyjmując fałszywą tożsamość, którą nadali mu ludzie. Po sześciu latach, które minęły od wydarzeń opisanych w części pierwszej, Leszek (wraz z żoną) powraca do tego samego miasteczka, jako leśniczy. Nie z własnej inicjatywy wciągnięty zostaje w wir nowych wydarzeń, mających swe źródło, w zdarzeniach sprzed lat. Cały splot ludzkich losów, nie do rozwikłania, zdaje się prowadzić ku nowej tragedii. "Upiory" powracają, ciągnąc Leszka na dno upodlenia i zakłamania. W końcu jednak Leszek rozwiązuje swoje problemy, jego chora żona, po operacji, dochodzi do zdrowia. Wkrótce opuszczają fatalne miasteczko, które tak zaważyło niegdyś na losach młodego człowieka. Jedynym wypadkiem po ich wyjeździe jest samobójstwo ordynatora tutejszego szpitala, doktora Dawidowskiego. Mackiewicz do minimum ograniczył jego rolę w akcji, a równocześnie obdarzył go najgłębszym znaczeniem symbolicznym. W przeciwieństwie do Leszka, który nie posiada w powieści nazwiska, Dawidowski ma ich aż zanadto; zmienia je w zależności, od kolejnych okupacji w latach 1919-20: przy Niemcach nazywa się Davidoff, przy bolszewikach - Dawidow, przy Litwinach - Dawidauskas, przy Ukraińcach - Dawidenko, przy Polakach - Dawidowski. I on, podobnie jak Leszek, tak naprawdę nie posiada własnej tożsamości. Jego samobójcza śmierć jest niejako dopowiedzeniem losów Leszka, możemy się w ten sposób domyślać, co stałoby się z głównym bohaterem, gdyby pozostał w miasteczku. Jest więc "Karierowicz" niejako całkowitym przeciwieństwem "Drogi donikąd", a losy Leszka całkowitym przeciwieństwem losów Pawła. Paweł ucieka do puszczy, chcąc odzyskać wolność, Leszek natomiast ucieka z puszczy, godząc się na życie w narzuconej sobie samemu niewoli. Ogromna jest w tej powieści właśnie rola przyrody. To puszcza decyduje o losach Leszka - i to dwukrotnie: w części pierwszej (gdy ucieka do niej ze szpitala) i w części ostatniej (kiedy staje się ona sprawcą wszystkich jego kłopotów na stanowisku leśniczego). "(...) rola przyrody nie ogranicza się do akcentowania generalnego rytmu wydarzeń. Przyroda pełni funkcję konstrukcyjną, współtworząc dramatyzm akcji i zapowiadając charakter jej kolejnych epizodów" - pisał Tomasz Mianowicz. Tymi opisami przyrody zachwycał się również Wit Tarnawski uznając je za arcydzieło. Jerzy Giedroyć zaś uznał "Karierowicza" w ogóle za największe osiągnięcie literackie Mackiewicza. Niewątpliwie, niezwykła to powieść, bezpośrednio nawiązująca do literatury rosyjskiej z XIX wieku i jej zasadniczej tezy: nic się nie zdarzyło, a jednak zdarzyło się tak wiele. Mianowicz dostrzega w niej jeszcze jeden problem; kwestię prawdy. Helena w powieści mówi do Flora: "Jedna prawda między ludźmi po ulicy chodzi. A druga prawda, gdy nikogo nie ma, w czterech ścianach pokoju siedzi". Zatem, zdaniem Mianowicza, "sens ideowy utworu sięga znacznie głębiej. To problem prawdy, czy raczej dwóch prawd: autentycznych faktów i ich wersji stworzonej przez opinię publiczną". To, jak sądzę, także próba odpowiedzi na pytanie: ile w naszym własnym życiu tak naprawdę zależy od nas? Na ile zaś jesteśmy skazani - przez Boga, przypadek czy innych ludzi? "Kontra" (1957) Pierwowzorem "Kontry" był bezsprzecznie, uważany przez Mackiewicza za jedną z najwspanialszych powieści, "Cichy Don" Michaiła Szołochowa. Podobnie jak książka pisarza radzieckiego, jest "Kontra" kozacką sagą, a raczej - historią walk dońskich Kozaków z bolszewikami w czasie rewolucji październikowej i po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej w roku 1941. Skomponowana jest z kilku różnych wątków fabularnych, które splatają się ostatecznie w tragiczny węzeł losów zarówno pojedynczych ludzi i rodzin, jak i całego narodu. W powieści można wyróżnić trzy części: epicką sagę poświęconą rodzinie Kozaka, Aleksandra Kolcowa; relację o postawie nierosyjskich narodów ZSRR wobec władzy komunistycznej oraz bardzo szczegółową kronikę wydania przez Anglików oddziałów kozackich, które schroniły się w Austrii przed nadciągającą ze wschodu Armią Czerwoną. Temat ten nie był Mackiewiczowi obcy. W swej publicystyce parę razy wracał do wielkiej tragedii Kozaków ("Jeszcze jedno słowo honoru", 1947; "Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy", 1955, "Po latach na miejscu zbrodni nad Drawą", 1956), nim wreszcie napisał "Kontrę" (1957). Zbiorowym bohaterem części pierwszej (zatytułowanej "Jak do tego doszło") jest kozacka rodzina Kolcowych, zamieszkująca chutor Jeglicki nad Donem. W roku 1917 przywódca rodu, Aleksander Kolcow, wybrany zostaje miejscowym atamanem i wraz z synem Saszą walczy z bolszewikami. Po klęsce kontrrewolucji obaj, w obawie przed zemstą, opuszczają rodzinne strony; Sasza emigruje do Jugosławii, ojciec ukrywa się w Azerbejdżanie. Żona Aleksandra i jedna z jego córek zostają spalone żywcem przez bolszewików w odwet za jego udział w kontrrewolucji. Najmłodszy syn Mitia, po nieudanej ucieczce z korpusem kadetów do Rumunii, trafia do łagru. Życie całej rodziny zmienia dopiero najazd III Rzeszy na Sowietów. Mitia zgłasza się jako ochotnik na front, gdyż jest to jedyny sposób na wydostanie się z obozu. Nie idzie jednak walczyć. Wraca do rodzinnego chutoru, gdzie zastaje także ojca, i przyłącza się do antykomunistycznej partyzantki. Opowiada Mackiewicz, jak na tyłach Armii Czerwonej samorzutnie powstają antybolszewickie oddziały (w których największy udział mają Ukraińcy), witające atak Hitlera na ZSRR jako nadzieję wyzwolenia spod okupacji sowieckiej. Wybucha - podobnie jak w latach 1917-1920 - kontrrewolucja. I podobnie jak wówczas, skazana jest ona na klęskę. Hitler, uznający ludy słowiańskie i azjatyckie za podludzi, nie szuka bowiem z nimi sojuszu; jak wszyscy narody pochodzenia niearyjskiego, mają one ulec likwidacji. Pomimo tego, nawet w obliczu klęski III Rzeszy, stoją Ukraińcy (Kozacy) po stronie hitlerowców, przeciw bolszewikom, i wraz z nimi wycofują się na zachód Europy. Aleksander i Mitia, walczący pod dowództwem atamana Domanowa, docierają do Włoch; Sasza walczy na terenie Jugosławii z partyzantką Tity w składzie XV Korpusu Kozackiego i tutaj ginie. Kozacy nie poddają się włoskim partyzantom, razem z rodzinami wycofują się do strefy okupowanej przez Anglików i pozwalają się rozbroić przez ósmy batalion szkocki. Dowództwo angielskie ręczy słowem honoru, iż nikt nie zostanie wydany władzom sowieckim, dzieci kozackie obdarowane zostają na potwierdzenie tych słów czekoladą i pomarańczami, a dorośli - tytoniem. Odebrana zostaje jednak Kozakom nie tylko broń, ale również rzeczy osobiste i pieniądze. Pod pretekstem konferencji zorganizowanej niedaleko miejsca postoju wojsk kozackich, wywiezieni zostają oficerowie. Wszystkich przekazują Anglicy w ręce NKWD. Podobnie postępują z oczekującymi na ich powrót rodzinami i szeregowymi żołnierzami. Opierających się biją pałkami i z największą brutalnością wrzucają do ciężarówek. Wybucha walka, w wyniku której ginie kilkadziesiąt osób (m.in. stary Aleksander Kolcow), niektórzy Kozacy popełniają samobójstwa. Taki sam los spotyka XV Korpus Kozacki nad rzeką Mur. Po deportacji do ZSRR wszyscy ukraińscy generałowie zostają powieszeni. Identycznie rozprawili się Anglicy także z innymi wojskami, utworzonymi przez nierosyjską ludność ZSRR, a w czasie wojny walczącymi po stronie Hitlera. Politycznym tematem "Kontry" są więc dzieje kontrrewolucji nierosyjskich narodów Związku Radzieckiego, przede wszystkim zaś Ukrainców. Rewolucję stłumili bolszewicy, nie poparł jej Hitler, ostatecznie unicestwili alianci w imię wyższej racji stanu, jaką był sojusz ze Stalinem. Zdradzeni przez cynizm aliantów, traktujących ich jako wewnętrzną własność państwa bolszewickiego, wydani zostali na pewną śmierć. Opisane przez Mackiewicza wydarzenia Konstanty Jeleński nazwał "jedną z najohydniejszych zbrodni ostatniej wojny". Przez wiele lat był to temat przemilczany, alianci się do winy nie przyznawali, bo jakże mogli przyznać się do tak potwornej zbrodni, dokonanej takimi samymi metodami, jakimi posługiwało się gestapo i NKWD: za pomocą kłamstwa, wiarołomstwa i brutalności. Jest "Kontra" zarazem destrukcją mitu bolszewickiej rewolucji jako symbolu postępu społecznego w XX wieku, jak i bezgranicznej w przypadku niektórych narodów ślepej wiary w Zachód, w europejską cywilizację przeciwstawioną cywilizacji budowanej na wschodzie przez komunistów. Kozacy, których Mackiewicz mimo wszystko nie idealizuje, przedstawieni są tu jako ofiary sojuszu państw "wolnego" świata. Ta wolność staje się kresem ich istnienia, apokalipsą; stawiani przez Hitlera w rzędzie "podludzi", nie inaczej traktowani są przez rządy państw europejskich, z Hitlerem walczących. "Zasługa Mackiewicza - pisał o "Kontrze" Alois Woldan z Salzburga - polega nie tylko na tym, że znalazł się wśród pierwszych, którzy o tragedii nad Drawą poinformowali opinię publiczną. Był pierwszym, który swoją relację ubrał w formę literacką i trzeba tu podkreślić, że jego powieść uzyskała rezonans, jaki nie stał się udziałem żadnej innej książki na ten temat. (...) Pisarzowi powiodło się w ten sposób zachować środkami właściwymi literaturze historyczny fakt, o którym zawodowa historiografia najchętniej chciałaby zapomnieć, lub też który usunęłaby ze swego pola widzenia". Był więc Mackiewicz pisarzem, który zachował ten fakt dla historii, a także - ku przestrodze. Powstała powieść, którą Piotr Kuncewicz bez wahania uznał za arcydzieło, pisząc: "Jest to właściwie opowieść o absolutnym braku wyjścia mieszkańców tej okolicy świata. (...) Książka jest dramatyczna i posępna, wypełniona bez reszty rozpaczą"; natomiast jej treść "była zawsze kamieniem obrazy dla polskiego czytelnika, ponieważ, oczywiście, nasz punkt widzenia na te sprawy jest inny". Mackiewicz znów odważył się spojrzeć inaczej, za co zbierał nie tylko pochwały. Znaleźli się i tacy, którzy uznali to za zdradę i próbę rehabilitacji bezlitosnych morderców, bo przecież w ten sposób odcisnęli się w pamięci Polaków żołnierze ze Wschodu, biorący udział w pacyfikowaniu walczącej Warszawy. "Sprawa pułkownika Miasojedowa" (1962) We wstępie do tej powieści cytuje Mackiewicz notatkę pt. "Rosyjski zdrajca. Pułkownik powieszony za szpiegostwo", zamieszczoną na łamach londyńskiego "Timesa" 5 kwietnia 1915 roku; czytamy w niej: "Wkrótce po klęsce poniesionej przez 10-tą Armię [rosyjską] w rejonie Jezior Mazurskich, podano do wiadomości, że odkryto spisek mający na celu zdradę tajemnic wojskowych na rzecz wroga i że główną postacią był w niej pewien pułkownik o nazwisku Miasojedoff. Służył on poprzednio w żandarmerii na granicy Prus Wschodnich i miał rozległe znajomości wśród Niemców. Trzy lata później A. Guczkow w Dumie oraz Boris Suvorin w prasie, oskarżyli go, że jest agentem - prowokatorem i szpiegiem. Z pierwszym Miasojedoff stoczył pojedynek, drugiego znieważył, w wyniku czego został zwolniony ze służby. Komunikat wydany dzisiaj w tej sprawie potwierdza rozpowszechnione pogłoski, że Miasojedoff był szpiegiem. Opinia publiczna dowiaduje się z uczuciem ulgi, że za swe przestępstwa został on już skazany na hańbiącą śmierć, i że jego cywilni wspólnicy będą pociągnięci do odpowiedzialności". Skomentował ją autor następująco: "W ten oto sposób przypomniała mi się ta sprawa, ongiś duża sensacja w całej niemal prasie europejskiej i amerykańskiej. Tajemniczość jej i kontrowersje, które wzbudziła niebawem, uczyniły z niej typową, rosyjską sprawę Dreyfusa. Jednakże wypadki toczącej się właśnie pierwszej wielkiej wojny, runięcie tego świata, z którym sprawa Miasojedowa była związana, pozbawiły ją wkrótce aktualności. Czy były to jednak przyczyny wystarczające dla jej zupełnego zapomnienia? Czy też zabrakło czynników zainteresowanych w jej przypomnieniu? (...) Po przeczytaniu notatki w starej gazecie, stanęły mi w oczach niektóre szczegóły i osoby, które pamiętam i nawet znałem osobiście, w okresie najwcześniejszej mojej powieści. Nie, nie było tak prosto, jak to wygląda z suchej relacji petersburskiego korespondenta Timesa. (...) Strona przeciwna, ten szef ówczesnego wywiadu niemieckiego, płk. Nicolai w książce wydanej po 20 latach (Geheime Machte, Lipsk 1934), zaprzeczył kategorycznie, by Miasojedow był kiedykolwiek na służbie niemieckiej, twierdząc, że padł ofiarą intryg (...). Po przewertowaniu wszystkich dostępnych mi źródeł, zetknąłem się z tak przedziwnym kompleksem przyczyn i skutków. (...) Wtedy powstała myśl napisania tej książki". Powieść podzielona jest na dwie części: bohaterem pierwszej jest Sergiusz Miasojedow ("Sprawa pułkownika Miasojedowa"), bohaterką drugiej - jego żona ("Sprawa Klary Miasojedow"). Fabuła części pierwszej jest w zasadzie znana: Miasojedow, pułkownik carskiej żandarmerii, a także pracownik carskiego wywiadu, zostaje oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec, następnie zaś skazany przez doraźny sąd wojskowy w Warszawie. Ostatecznie zostaje powieszony w Cytadeli Warszawskiej. Mackiewicz dopowiada nam jego wcześniejsze losy i wskazuje, gdzie możemy szukać przyczyn późniejszej tragedii. W roku 1905 jako naczelnik żandarmerii w Wierzbołowie (na granicy rosyjsko-pruskiej) Miasojedow rozszyfrowuje prowokację ochrany i ujawnia ją, czym naraża się śmiertelnie carskiej tajnej policji. To ona odegra w przyszłości główną rolę w spreparowaniu zdrady pułkownika. Jednocześnie staje się Miasojedow protegowanym ministra wojny, generała Suchomlinowa, osobistego przeciwnika wielkiego księcia i następcy cara, Mikołaja Mikołajewicza. Po wybuchu wojny w. ks. Mikołaj obejmuje naczelne dowództwo wojskowe i odsuwa od władzy ministra wojny. Gdy armia rosyjska ponosi druzgocącą klęskę w Prusach Wschodnich, opinia publiczna domaga się wyjaśnienia jej przyczyn, ukarania winnych. Jak zwykle winę w takiej sytuacji zrzuca się na Żydów, ale tym razem potrzebny jest bardziej konkretny winowajca. Staje się nim Miasojedow. Aresztowani zostają też jego wspólnicy, głównie Żydzi, członkowie spółki handlowej, w której pracował przed wojną. Śledztwo toczy się błyskawicznie i mimo braku dowodów i z wielokrotnym pogwałceniem procedury karnej, wojskowy sąd doraźny skazuje Miasojedowa na śmierć; taka sama kara spotyka również trzech Żydów. Pozostali uczestnicy "spisku" skazani zostają na katorgę bądź - jak Klara Miasojedowa - uniewinnieni. Ale i ten prawomocny wyrok zostaje parę dni później zmieniony; katorga zostaje zamieniona na śmierć, a uniewinnienie na katorgę. Nic się nie da zrobić. Adwokat Miasojedowa tłumaczy to następująco: w ustroju demokratycznym "skazany przez władzę może być obroniony przez opinię publiczną. Skazany przez opinię publiczną, może być obroniony przez władzę. Ale gdy opinia publiczna staje się władzą... (...) Nie ma takiej siły, do której można by się odwołać. (...) Społeczeństwo chce mieć szpiegów, na których mogłoby zrzucić winę za klęski na froncie. Proszę bardzo: Miasojedow. Dlatego, że współpracował z Żydami, zadowolona jest prawica. Dlatego, że nosił mundur żandarma, zadowolona jest lewica. Wszyscy są zadowoleni". W części drugiej - "fikcyjnej" - opowiada Mackiewicz dalsze losy Klary Miasojedowej, skazanej w procesie męża ostatecznie na katorgę. W kraju Ałtajskim poznaje ona zesłańca Polaka - Mariana Szatkowskiego, wychodzi za niego za mąż i razem z nim, po wybuchu rewolucji, przebywa kilka tysięcy kilometrów przez Azję i Rosję, by dotrzeć do niepodległej Polski. W roku 1922 osiadają Szatkowscy w Wilnie, gdzie Marian zostaje urzędnikiem państwowym, a później nawet prezesem agencji. W roku 1939 wybucha wojna, w czerwcu 1940 Litwę zajmują Sowieci. Klara boi się o siebie i swego męża. Chce uciekać. Na mocy odpowiedniej umowy między III Rzeszą a ZSRR podpisuje volkslistę (jej panieńskie nazwisko brzmi bowiem: Holstein) i namawia do tego męża, który - jako polski patriota - długo się waha. Miasto komentuje decyzję Klary następująco: "przecież żona Szatkowskiego jest starą agentką niemiecką, jeszcze z okresu pierwszej wojny. To była żona Miasojedowa, słynnego szpiega niemieckiego. Wszystko jasne". W sierpniu 1940 roku Klara i Marian wyjeżdżają z Wilna i w drugiej połowie roku 1943 ostatecznie osiadają w Dreźnie. Gdy w końcu 1944 staje się oczywiste, że miasto zajmie Armia Czerwona, Szatkowscy postanawiają uciec do Szwajcarii. Klara jedzie do Pragi, aby kupić dla siebie i męża fałszywe paszporty, w tym czasie - jest dokładnie 13 lutego 1945 roku - rozpoczyna się operacja "Clarion", największy dywanowy nalot lotniczy II wojny światowej - na Drezno. Powieść kończy się właśnie niezwykle przejmującym i sugestywnym nalotu. W sumie w nocy z 13 na 14 lutego 1945 roku zabito w Dreźnie 350-400 tysięcy cywilnej ludności. Po wojnie sprawie tej starano się nie nadawać rozgłosu ani w Anglii, ani w Niemczech, ani w Polsce, ani nawet w Związku Radzieckim. Jakim bowiem argumentami dałoby się usprawiedliwić tak wielką, zdaniem Mackiewicza, zbrodnię? "W rezultacie nie wiadomo, czy Klara dowiedziała się w końcu, że liczba ofiar zbombardowanego Drezna znacznie przewyższyła liczbę ofiar w Hiroszimie? Bo większość Europejczyków nie wie o tym do dziś dnia; chociaż Hiroszima leży w dalekiej Japonii, a Drezno w środku Europy". I znów Mackiewicz był jednym z pierwszych, jeżeli nie pierwszym człowiekiem, który przerwał milczenie, całą sprawę - dzięki swej powieści - oddając pod osąd publiczny. Dlaczego jednak Mackiewicz nie poprzestał w powieści na rekonstrukcji losów Sergiusza Miasojedowa (autentycznych)? Dlaczego dopisał losy Klary (fikcyjne)? Przekonywująco wyjaśnia to Tomasz Mianowicz: "Mackiewicz podporządkowuje konstrukcję artystyczną Sprawy przejściu od przypadku dla dawnych czasów jednak wyjątkowego, jakim są losy Miasojedowa, do ilustracji zasady ogólnej określającej nową epokę - jest nią historia Klary Miasojedowej". Dlaczego wybrał losy Klary dla przekazania swojej idei? "Ponieważ w historii pułkownika odbija się istotny dla pozycji autora moment z jego własnego życia: bezpodstawny wyrok śmierci i niesłuszne oskarżenia, odświeżane w zależności od taktycznych potrzeb przeciwników politycznych Mackiewicza.(...) [W sprawie Mackiewicza] Podobnie jak w sprawie Sergiusza Miasojedowa i Klary Miasojedow - ważne są nie fakty, lecz opinia o nich, ważne są nie dowody rzekomej winy (tych brak), lecz sam wyrok i kolportowana o nim fama". Fama dotycząca Klary powraca za każdym razem, kiedy potrzebuje tego opinia publiczna; tak samo jest z Mackiewiczem - "powtarzają się zarzuty wobec pisarza, gdy występuje on z szeregu polrealistycznej myśli kolektywnej, podejmując polemikę z utrwalonymi przez sąd ogółu politycznymi opiniami czy narodową mitologią". Tak odczytana "Sprawa..." nabiera dla pisarza całkiem nowego znaczenia. |
|