Tomek w altanie powoje są dziś nieco smutne. przyniesiono
herbatę, a nie słychać fortepianu. i nikt
nie przyjechał konno. w oddali pomrukuje
podkosiarka. za nic macie pieśni Schuberta.
nagości nie przesłania się już tak pięknie lecz
równie skrzętnie. róże są zaniepokojone,
królicze łapki – puste. w pluszowych pokojach
rozgrywa się akcja waszej samotności.
zdaje się, że forsycje już przekwitły albo
nic a nic nas to nie obchodzi. wczoraj było
pochmurno i dość patetycznie przy kolacji.
miłość własną pielęgnuje się pisząc wiersze.
o piątej zachwyciły nas muchy w herbacie,
zamiast kardamonu były muchy w herbacie.
Ania *** [samotność] dla M. samotność
ma przepastne kieszenie
pełne drżącej chmurno-wietrznej niepewności
stare listy obce myśli obce słowa
sen spokojny
już nie boi się ciemności
ciężkie buty
i sznurówki takie śmieszne
te w kolorze niedojrzałych schizofrenii
na sznurówkach powiesiły się marzenia
dziś już wie
że się żadne z nich nie spełni
ale w małej
szklanej kuli pływa anioł
anioł wcale się nie boi samotności
razem śnili kładł jej głowę na ramieniu
anioł wcale się nie boi samotności
nonFelix *** [dokładnie takie...] dokładnie takie imię nadałem nocy
gdy po przegranej partii usiedliśmy –
każde w swoim pokoju –
po przeciwnych stronach tarczy zegara
krótkie oczekiwanie kończyło się zniecierpliwieniem
całe godziny przed zaśnięciem układałem
pieśni mające zakończyć milczenie
toczyliśmy dysputy zapominane wraz z przebudzeniem
ona miała mnóstwo czasu
ja nie miałem nic
regularnie przechodziliśmy obok
wymieniając przelotnie oddechy za wirującą zasłoną
nie pamiętam momentu kiedy wszystko stało się niepotrzebne
cała ta dzienna dziwna rutyna –
jedzenie picie nawet bicie serca
odbywało się pomiędzy jednym niczym a drugim
w końcu i noc stała się tłem
stąpała cicho jakby jej nie było?
graliśmy w marazm i łapanie chwil
dokładnie takie nadałem jej imię
vel [polandia] Śnią mi się białe krwawiące ściany
Blady stygmatyk, okres (i krew Chrystusa)
Kościół gwałcący heretyka (światłość wiekuista)
Śnią mi się myśli jak samochody
Równo zaparkowane, ułożone
W mieście, znudzenia bliskie
Śni mi się zwykła ulica
I nierówny rytm oddechu
Śni mi się wartość śmierci
I każda matka boska z podbitym okiem,
Gdy recytuje zalety życia
Śni mi się chwila, w której się budzę
Wdech (ja to nie ja)
Wydech (tonie ja)
nonFelix <b> opowiem historię
widziałem jak zbierałaś kwiaty
wiatr pasł wiankami
zmarszczkami pasł się wiart
pszczoły słońce i jedno
wszystkim gestem gloria!
feerie motyli i barw
widziałem jak zaklęłaś dmuchawce
płonęły gdy zbyt blisko ust
umierały dla ciebie zjawisko
euforycznie spieniły już
staw i ten styczeń nam
zbyt blisko warg
-skąd…?
zawsze tutaj
zawsze-tak