O tym, że "Kill Bill" będzie wydarzeniem, wiadomo było od samego początku, gdy świat dowiedział się, że film ten ma realizować Quentin Tarantino. Sam Tarantino niebywale szybko, po zaledwie dwóch filmach, "Wściekłych psach" i słynnym "Pulp Fiction" zyskał status twórcy kultowego. Co zaskakujące, uznali go zarówno krytycy, obsypując "Pulp Fiction" deszczem nagród, w tym Złotą Palmą w Cannes, jak i widzowie, którzy walili do kin drzwiami i oknami. Kolejny film Tarantino "Jackie Brown", nie zdobył już takiej popularności, czy uznania, ale udowodnił, że Tarantino znakomicie potrafi odnaleźć się w innej konwencji niż "Pulp Fiction", przedstawiając opowieść spokojniejszą, bardziej refleksyjną niż dynamiczną i hałaśliwą jak wcześniejsze filmy. Od "Jackie Brown" minęło 6 lat, czy można się dziwić, że po takim czasie nowy projekt Tarantino musi budzić ogromne emocje? O "Kill Bill" wiadomo z jednej strony bardzo wiele, a z drugiej projekt pozostaje tajemnicą - tym bardziej rośnie zainteresowanie. Oczekując na polską premierę, która odbędzie się 24 października, przypomnijmy to wszystko, co już wiemy. "Kill Bill" jest wspólnym projektem Quentina Tarantino i Umy Thurman. Pomysł na film powstał podczas rozmów tych dwojga na planie "Pulp Fiction", a Thurman ostatecznie dostała w "Kill Bill" rolę główną. Wiemy już wiele o fabule (chyba, że to tylko marketingowa ściema). "Zabić Billa" opowiada prostą historię zemsty. Zabójczyni, która zakończyła już karierę zawodową, w czasie swego ślubu zostaje postrzelona w głowę. Zapada w czteroletnią śpiączkę. Po przebudzeniu, oczywiście, pragnie się zemścić. Zanim dotrze do Billa, musi zabić 3 skrytobójczynie, pracujące na jego usługach. I tyle. Wiemy też, że film ma być długi, trzygodzinny, przez co został podzielony na dwie części zatytułowane po prostu "Kill Bill. Volume One" i "Kill Bill. Volume Two". Film kręcony jest w Meksyku i Chinach, co pozwala na duże oszczędności na kosztach. To, co jest istotne, czego do końca nie wiemy i co ma być najważniejszym atutem filmu - to nie fabuła, lecz jego estetyka. "Kill Bill" ma bowiem być hołdem jaki Quentin Tarantino składa niskonakładowemu azjatyckiemu kinu walk - zarówno pełnym przemocy kryminałom, jak filmom kung-fu i samurajskim. Każdy z pojedynków, które stoczy Uma Thurman ma odzwierciedlać jedną z konwencji. Wśród nich będzie m.in. czarno-biała sekwencja filmu samurajskiego i nawiązanie do anime. Azjatyckie inspiracje nie będą jedyne, Tarantino sięga również do spaghetti westernów spod znaku Sergio Leone i włoskiego krwawego horroru lat siedemdziesiątych. Podobno. Hołd do azjatyckiej kinematografii nie ogranicza się tylko do wizualnych inspiracji. Tarantino rezygnuje w filmie z dobrodziejstw współczesnych środków technicznych. Pragnie również i tu korzystać z osiągnięć twórców pierwowzorów np. ...z kondomów wypełnionych sztuczną krwią. Gdy już mówimy o krwi - wiadomo, że w filmie będzie jej bardzo dużo. Nawet więcej niż kiedykolwiek, film ma być jednym z najbardziej drastycznych i krwawych w historii kina. Ma to być krew "samurajska", nie "horrorowa" - bardziej jaskrawa i mniej gęsta. Niezwykle istotna, jak przystało dla takiej produkcji, staje się choreografia walk. Tarantino, oszczędzając tym razem w scenariuszu na dialogach, z podziwu godną dokładnością opisał sceny pojedynków, głównie powołując się na konkretne historyczne sceny filmowe, które mają być naśladowane. Określił nawet jak ma zmieniać się kolor krwi. Ale zatrudnił też słynnego Yuen Wo-Pinga, twórcę walk w "Matriksie" i "Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku" i japońskiego mistrza i aktora Sonny'ego Chibę, możemy więc być pewni, że pojedynki znów będą klasą dla siebie. Kilka słów należy się obsadzie. W roli głównej, jak Panna Młoda, występuje Uma Thurman, która rozgłos zdobyła rolą w "Pulp Fiction" (i niewątpliwie tańcem tamże z Johnem Travoltą) i zapewne po "Kill Bill" powróci na pierwsze strony gazet. Przyznać trzeba, że w zalanym krwią żółtym kostiumie wygląda intrygująco. Egzotyczne trio jej przeciwniczek, składających się na tzw. Deadly Viper Assasination Squad, stanowią Daryl Hannah (niezapomniana Pris z "Blade Runnera", tu zabójczyni Elle Driver), skośnooka Lucy Liu (jeden z nowych Aniołków Charliego tym razem jako Upadły Aniołek Billa - O-Ren Ishi) i czarnoskóra Vivica A. Fox (Vernita Greek). Billa zaś gra David Carradine, młodszej widowni prawdopodobnie nieznany, często oglądany w kinie akcji lat siedemdziesiątych. Najsłynniejszą rolą Carradine'a był występ w serialu "Kung-fu", w którym w rywalizacji o główną rolę pokonał (nie na macie, niestety), samego Bruce'a Lee. To ciekawy wybór - Carradine uchodzi za najgorszego karatekę wśród wszystkich aktorów grających w filmach walki. Jego umiejętności Chuck Norris określił wymownie: "poziom jego walk był podobny do poziomu mojego aktorstwa". Może więc to być kolejny hołd, ale też i przewrotny żart Tarantino. Zobaczymy. "Kill Bill", to niewątpliwie jeden z najbardziej oczekiwanych filmów roku. Czy jesteśmy już gotowi na ocean krwi? Zobaczymy wkrótce.
"Kill Bill" USA 2003 Reż. Quentin Tarantino Więcej o filmach w Esensji |
|