 |  | 'Smoki Argonathu' | "Smoki Argonathu" to szósty już tom Cyklu Bazila. Tom zdecydowanie najsłabszy z dotychczas wydanych na polskim rynku. Rozczarowuje to o tyle, że poprzedzający go "Smok na krańcu świata" był całkiem przyzwoitą powieścią przygodową w kostiumie fantasy i zdawało się, że autor podąży tym tropem, porzucając pojawiający się we wcześniejszych częściach tu i ówdzie infantylizm. Niestety, nic z tego. Bazil i Relkin, wróciwszy do domu, zostają obwołani bohaterami. Rychło jednak Relkin zostaje uwikłany w spory sądowe, i to w kilka naraz. W czasie, gdy jest raz po raz przesłuchiwany przez kolejne komisje zarówno na okoliczność użycia magii w Mirchazie, jak i posiadania zaskakująco dużych bogactw, zostaje zawiązana intryga mająca na celu odebranie Argonathowi władztwa nad Imperium Róży. Sercem intrygi jest sprowadzony z innego wymiaru Dominator, niszczyciel światów i siewca zła. On to podburza Aubinas - jedną z prowincji imperium - do buntu. Wkrótce, podczas objazdu prowincji, zaatakowany zostaje imperator. Ledwo udaje mu się ujść z życiem. I to głównie dzięki pomocy naszych dobrych znajomych - Bazila i Relkina, którzy jak zwykle - coraz bardziej denerwującym "przypadkiem" - pętają się właśnie po okolicy. Wkrótce obaj, wraz ze swoim szwadronem smoków, pomagają ratować zagrożone rozpadem imperium... Książka jest bardzo zagadkowa. W znacznej części infantylna i dziwaczna, podąża zygzakiem od ckliwego melodramatu, poprzez thriller sądowy, do horroru. I żaden z tych wątków nie ma satysfakcjonującego zakończenia. Na przykład kwestia procesów sądowych jakoś w trakcie lektury się rozmywa i znika, zupełnie jakby była wprowadzona wyłącznie dla zapełnienia kilkudziesięciu stron. Potem następują tradycyjne potyczki, podchody i ucieczki, a ZŁO po raz kolejny wywleka na światło dzienne nowe potwory, co i tak w niczym mu nie pomaga, skoro naprzeciw staje Bazil z Relkinem. Ten schemat staje się zwyczajnie nudny, bo z góry wiadomo, jakie będzie zakończenie. Nie ma tutaj ani grama tego klimatu, który przyniósł ze sobą "Smok na Krańcu Świata". Klimatu, który dawał nadzieję na jakieś sensowne ożywienie cyklu. Bohater znów staje się chłopcem (duchowo), znów płata różnorakie figle, zupełnie jakby dojrzałość, jaką osiągnął na Eigo, była niefortunną pomyłką autora. Książka po prostu sprawia wrażenie napisanej bez pomysłu i bez serca. Jedyną dobrą rzeczą, która ocalała w cyklu, jest to, że książkę można czytać bez znajomości poprzednich części, bowiem akcja kolejnych tomów (również i tego) nie nawiązuje w sposób ścisły do żadnych wcześniejszych zdarzeń. To jednak trochę mało, żeby lektura pozostawiała poczucie zadowolenia i mile spędzonego czasu.
Christopher Rowley "Smoki Argonathu" ("Dragons of Argonath") Przekład: Jerzy Marcinkowski ISA 2002 441 stron ISBN 83-88916-24-6 Cena: 24,90 zł Gatunek: fantasy Ekstrakt: 40% Kup w Merlinie |
|