nr 08 (XXX)
październik 2003




powrót do indeksunastępna strona

Szept
  Szept poleca

        Tomek, Ania, nonFelix, Vel, nonFelix
     Tomek   w altanie

     powoje są dziś nieco smutne. przyniesiono
     herbatę, a nie słychać fortepianu. i nikt
     nie przyjechał konno. w oddali pomrukuje
     podkosiarka. za nic macie pieśni Schuberta.

     nagości nie przesłania się już tak pięknie lecz
     równie skrzętnie. róże są zaniepokojone,
     królicze łapki – puste. w pluszowych pokojach
     rozgrywa się akcja waszej samotności.

     zdaje się, że forsycje już przekwitły albo
     nic a nic nas to nie obchodzi. wczoraj było
     pochmurno i dość patetycznie przy kolacji.

     miłość własną pielęgnuje się pisząc wiersze.
     o piątej zachwyciły nas muchy w herbacie,
     zamiast kardamonu były muchy w herbacie.




     Ania   *** [samotność]

     dla M.

     samotność
     ma przepastne kieszenie
     pełne drżącej chmurno-wietrznej niepewności
     stare listy obce myśli obce słowa
     sen spokojny
     już nie boi się ciemności

     ciężkie buty
     i sznurówki takie śmieszne
     te w kolorze niedojrzałych schizofrenii
     na sznurówkach powiesiły się marzenia
     dziś już wie
     że się żadne z nich nie spełni

     ale w małej
     szklanej kuli pływa anioł
     anioł wcale się nie boi samotności
     razem śnili kładł jej głowę na ramieniu
     anioł wcale się nie boi samotności




     nonFelix   *** [dokładnie takie...]

     dokładnie takie imię nadałem nocy
     gdy po przegranej partii usiedliśmy –
     każde w swoim pokoju –
     po przeciwnych stronach tarczy zegara

     krótkie oczekiwanie kończyło się zniecierpliwieniem
     całe godziny przed zaśnięciem układałem
     pieśni mające zakończyć milczenie
     toczyliśmy dysputy zapominane wraz z przebudzeniem

     ona miała mnóstwo czasu
     ja nie miałem nic
     regularnie przechodziliśmy obok
     wymieniając przelotnie oddechy za wirującą zasłoną

     nie pamiętam momentu kiedy wszystko stało się niepotrzebne
     cała ta dzienna dziwna rutyna –
     jedzenie picie nawet bicie serca
     odbywało się pomiędzy jednym niczym a drugim

     w końcu i noc stała się tłem
     stąpała cicho jakby jej nie było?
     graliśmy w marazm i łapanie chwil
     dokładnie takie nadałem jej imię




     vel   [polandia]

     Śnią mi się białe krwawiące ściany
     Blady stygmatyk, okres (i krew Chrystusa)
     Kościół gwałcący heretyka (światłość wiekuista)
     Śnią mi się myśli jak samochody
     Równo zaparkowane, ułożone
     W mieście, znudzenia bliskie

     Śni mi się zwykła ulica
     I nierówny rytm oddechu

     Śni mi się wartość śmierci
     I każda matka boska z podbitym okiem,
     Gdy recytuje zalety życia


     Śni mi się chwila, w której się budzę
     Wdech (ja to nie ja)
     Wydech (tonie ja)




     nonFelix   &nbsp;<b>

     opowiem historię
     widziałem jak zbierałaś kwiaty
     wiatr pasł wiankami
     zmarszczkami pasł się wiart
     pszczoły słońce i jedno
     wszystkim gestem gloria!
     feerie motyli i barw

     widziałem jak zaklęłaś dmuchawce
     płonęły gdy zbyt blisko ust
     umierały dla ciebie zjawisko
     euforycznie spieniły już
     staw i ten styczeń nam
     zbyt blisko warg

     -skąd…?
     zawsze tutaj
     zawsze-tak
powrót do indeksunastępna strona

10
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.