Poznaję wciąż Poznaję wciąż Na nowo Znajome osoby Przedmioty Uczucia Mózg na wiecznym procesie Percepcja kontra intuicja Świadkowie obrony Plączą się w zeznaniach mylą im się daty, zapachy, obrazy oskarżenie wyciąga na jaw sprawy sprzed lat lecz nie ma świadków bo śpią na dnie szafy pomiędzy ulotnym przeczuciem i strachem nie do wytłumaczenia Nie spotkam Cię już Mówią moje sny Czy mam im wierzyć Wysoki Sądzie? Bez Właśnie umiera kolejny dzień Zatrzymaj go na małą chwilę Wartą słońca zachodu Bym bez pośpiechu Bez lęku Wyszła naprzeciw temu Co jest teraz A nie za mną i przede mną. Przemiana Przed tygodniem może przed dwoma TO stało się Nareszcie Coś pękło popsuło się Mała implozja Pod czaszki kopułą Puściły zawory A spod spodu wypłynęły: Obłęd i skrzętnie upakowana Metoda Wcześniejsze życie Wisi u sufitu Dyndając śmiesznie Jak kokon muchówki Moja larwa leży na dywanie Jeszcze nie może się ruszać Ale już widzi cokolwiek Jakby to opisać? To tak jak z widzeniem trójwymiarowych Obrazów Najpierw wszystko mgliste Zacierają się granice i kąty Rozpływają się jak po atropinie By za chwilę ukazać Wyczyszczony ze śmieci połowicznego widzenia Obraz tak ostry Że zdaje się że on żyje Bo żyje. Oddycha. Porusza się. W rytmie twego serca. A kiedy z mojej larwy Zmienię się w to właściwe Stworzenie Zobaczę . 21 10 2002 |
|