nr 08 (XXX)
październik 2003




powrót do indeksunastępna strona

Błażej
  Rzeczywistość, sztuka, archeologia

        Enki Bilal '32 grudnia'

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W październiku ukaże się „32 grudnia” – polskie wydanie drugiego tomu nadal nienazwanej trylogii Enkiego Bilala. W Polsce nastąpiło to zaledwie kilka miesięcy po ukazaniu się tomu pierwszego, „Snu potwora”, we Francji fani musieli poczekać dużo dłużej – aż pięć lat.

Bilal kontynuuje swoją opowieść o Nike'u, Amirze i Leyli – trojgu „rodzeństwa”, których łączy jedynie to, że trzydzieści lat wcześniej podczas wojny domowej jako niemowlęta leżeli obok siebie w sarajewskim szpitalu. Nike, człowiek obdarzony niezwykłą pamięcią, jest w stanie cofnąć się w czasie aż do pierwszych dni swojego życia. Kiedy udaje mu się przypomnieć sobie Amira i Leylę, postanawia ich odnaleźć. Na jego drodze stają jednak potężne geopolityczne siły… W końcu jednak udaje mu się spotkać z Leylą i zlokalizować Amira.

Tak w wielkim skrócie można zreasumować fabułę pierwszej części trylogii. Na wstępie wypada mi uprzedzić, że jej znajomość wydatnie pomaga przy lekturze drugiego tomu. Jest to istotna uwaga; osoby znające twórczość Bilala wiedzą bowiem, że artysta ten ma tendencję do konstruowania cykli z luźno powiązanych ze sobą fabuł –
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
tak było w przypadku „Trylogii Nikopola”. Tym razem jednak akcja zostaje wznowiona niemal od razu po wydarzeniach, które zakończyły pierwszy tom. Bez znajomości ich ich czytelnik może poczuć się zagubiony. To, że opowieść zostaje zawieszona w kulminacyjnym punkcie, również dowodzi, że tym razem artysta chce stworzyć dzieło znacznie bardziej zintegrowane.

Bilal wytrwale kontynuuje poszukiwanie siły napędzającej zło w świecie. W „Śnie potwora” był to fundamentalizm religijny, którego hi-techowym i ekumenicznym wcieleniem była organizacja Obscurantis Order. O ile jednak protagoniści pozostają ci sami, o tyle wiele istotnych elementów świata przedstawionego uległo zmianie. W „32 grudnia” religia jest całkiem nieobecna, zaś ultra-złoczyńca Warhole z integrysty przekształca się w… artystę. Nowy komiks Bilala ukazuje zło jako diaboliczną sztukę konceptualną, której literą jest krew (dosłownie!), a duchem – śmierć. Twórca nie ukrywa, że jednym z powodów takiego odczytania kwestii zła były niektóre opinie na temat zamachów z 11 września 2001 roku, przyrównujące je do morderczych happeningów, zrodzonych w zdegenerowanych umysłach szaleńców. Epoka demonicznej sztuki może być bliżej, niż nam się wydaje…

W „32 grudnia” Bilal powraca też do innych tematów, poruszonych w „Śnie potwora”, przede wszystkim do kwestii tożsamości. Androidy są coraz doskonalsze i znów Warhole będzie je wykorzystywał w swoich planach, a jego
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
celem stanie się ponownie Nike, który zacznie się nawet zastanawiać, czy aby on sam nie jest tylko podróbką… Powróci też motyw pamięci Nike'a – dzięki niej zostanie on zaproszony do udziału w specjalnej misji. Poza motywami eksploatowanymi już w pierwszej części, w drugiej Bilal wprowadza kilka nowych, których ujawnianie na tych łamach byłoby spoilerowaniem.

Scenariusz „32 grudnia” jest bardzo udany – często zaskakuje, obfituje w zwroty akcji. Fabuła jest złożona, ale liniowa i skonstruowana bardzo logicznie, co pomaga w śledzeniu przeplatających się wątków i narracji każdego z trojga „rodzeństwa”. Autor umiejętnie buduje napięcie, którego kulminacja następuje w finale, każąc czytelnikowi niecierpliwie czekać na trzeci tom. Nie znaczy to, że Bilalowi nie można nic zarzucić – jeden z najważniejszych wątków, dotyczący znaleziska w Gnieździe Orła, wydaje się nieco sztuczny i ciekaw jestem, w jaki sposób autor zamierza go zakończyć w ostatniej części trylogii. Czasami można odnieść wrażenie, że Bilal aż za bardzo stara się nawiązać do nowojorskich wydarzeń sprzed dwóch lat.

Obok bardzo dobrego scenariusza mamy w „32 grudnia” niezwykły rysunek. Nad tym komiksem Bilal pracował w sposób nieortodoksyjny: poszczególne kadry powstawały niezależnie od siebie na malarskich sztalugach. Cechuje je połączenie pasteli i farb, zamiłowanie do detali i typowy dla Bilala, nie mającego póki co w tym względzie
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
naśladowców, ekspresyjny styl, polegający na „rozmywaniu” rysunku przy pomocy mniej lub bardziej przypadkowych linii, stwarzających efekt raz dynamiczny, raz odrealniający i dodatkowo nasycających komiks znaczną siłą wyrazu. Bardzo to orzeźwiające w zalewie komiksów rysowanych sztampowym stylem „realistycznym” i kolorowanych komputerowo. Jedynym zgrzytem jest wciąż ta sama, nieznośna statyczność twarzy bohaterów – na siódmej planszy Nike woła „Co? Przecież sama powiedziałaś mi o jego śmierci…”, ale jego twarz wygląda, jakby mówił „Czy możesz sięgnąć po jeszcze jedno piwo z lodowki, kochanie?”.

Swoją serią Enki Bilal zakreśla nowe granice komiksu popularnego. Popularnego, bo zrealizowanego w konwencji science-fiction, pełnej akcji, eksplozji, „girlsów i giwer”. Z drugiej strony podejmowane tam tematy dotyczą problemów dzisiejszego świata, a zakres zadawanych, odważnych pytań jest bardzo szeroki. Bilal jest twórcą zaangażowanym, co wiele znaczy w medium tak często posądzanym o eskapizm. Również graficznie artysta przekracza ustalone granice gatunku, wprowadzając elementy rysunkowego indywidualizmu, idącego daleko poza to, co w komiksie przygodowo-fantastycznym zwykło się praktykować. Tym sposobem łączy to, co najlepsze z dwóch światów – sztuki masowej i sztuki ambitnej. Popkultura w najbardziej kreatywnej postaci. Jeszcze krok i komiksy Bilala mogłyby być niestrawne. Ale Bilal tego kroku nie robi. I na tym polega jego siła.



„32 grudnia”
Scenariusz i rysunki: Enki Bilal
Zobacz planszę ilustracyjną

powrót do indeksunastępna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.