nr 09 (XXXI)
listopad 2003




powrót do indeksunastępna strona

DzieMsession
  Gzina

        Autorzy piszą o sobie:
DzieMsession – trzyosobowa spółka autorska (Ewa Dziewulska, Antoni Mierzwiński, Ryszard Dziewulski) działająca w Przemyślu od kilku lat. Mamy na swoim koncie piosenki, bajki oraz wiele pięciowierszy, które można znaleźć w trzech broszurach. W przygotowaniu są dwie kolejne.

DzieMsession
DzieMsession
     Latem, w zgryźliwą wdawszy się kłótnię,
     sponiewierały gzy się okrutnie,
     giez gza podźgiwał i lżył go grzmocąc -
     - drżał koński tyłek pod gzią przemocą.
     
     Sporu przedmiotem stała się gzina,
     czyli samica, vel - gzia dziewczyna.
     Podłej urody była ta mała,
     ale mieszała... i zamieszała.
     
     Krętą się życia szwendała ścieżką,
     stąd też niejeden był jej koleżką.
     Kręty zadała kwestii tej wątek -
     - spróbujmy jednak znaleźć początek...
     
     ... Kiedy spowija mgła końskie tyłki
     mogą poranne powstać pomyłki;
     tu się na gzinę giez zdesperował,
     tudzież zajadle ją konsumował.
     
     Rzecz nie w tym jednak jak się bawili,
     lecz co poczęli, gdy to czynili. -
     - Gziątko kwilące smutny pysk miało,
     jadło zaś wszystko, wszystkim też srało.
     
     - Wątek niesmaczny, ale, niestety,
     w tej opowieści ważne są bzdety.
     Słuszność miał zatem ten, kto rzekł tyle:
     "Szszęsiem ulotne jeno są chwyle."
     
     Dziwne są ścieżki przypadkowości,
     bowiem w przyrodzie nie ma litości,
     tak też zmieniają się priorytety,
     gdy ktoś wydala złote monety...
     
     - "Cóżeś ty jadło?" - padło pytanie -
     - "Kto ci serwował drugie śniadanie?"
     Gziątko - kretynek - nic nie wiedziało,
     gdzieś cośtam jadło... i czymśtam srało...
     
     - "Nicem nie jadło!" - odrzekło w stresie -
     - "Trochem węszyło w wielkim biznesie...
     tużem skubnęło... tamżem possało...
     nieźlem się przy tym nazapieprzało,
     
     nie wiem, gdzie byłom, bom przecież głupie!
     Wiem, że skończyłom na końskiej dupie!"
     ... I tu historia zapętla treści:
     "cash" stał się sprawą wielkiej boleści.
     
     Raptem się zgłasza chmara tatusiów,
     każdy z nocniczkiem (niby na siusiu...),
     każdy z ogromną paką "pampersów" -
     - to jest historia bez precedensu,
     
     to jest historia wręcz wzruszająca,
     bo jeden tatuś drugiego trąca,
     bo każdy bardziej chce być tatusiem
     oraz przyswoić gzinę z dzidziusiem.
     
     Gziątko-kretynek, gzinka-kretynka
     i chór tatusiów - niezła rodzinka!
     - "Ciągniemy losy!" - wyrwał się z tłumu
     wątły lecz piękny przebłysk rozumu.
     
     W gronie tak zacnym brak kapelusza
     raczej nikogo zbytnio nie wzrusza,
     więc symbolicznie, z dreszczem ryzyka,
     losy ciągnięto prosto z nocnika.
     
     Rzecz nie w tym jednak, kto wygrał bójkę,
     lecz kto z nich wszystkich najmniej był wujkiem,
     lecz kto był prawym gzim kreatorem,
     a nie losowym uzurpatorem.
     
     Zatem w zgryźliwą wdawszy się kłótnię
     poniewierały gzy się okrutnie.
     Inni - zwęszywszy, że gdzieś się grzmocą -
     przyszli powalczyć... nieważne o co.
     
     I znów, gdy wojna o damę wszczęta,
     końska pojawia się "komponenta".
     (Bowiem batalia się rozgrywała
     na pewnej części końskiego ciała)
     
     Koń, który dotąd stał niewzruszony,
     nagle się ocknął czymś pobudzony
     i jak nie sieknie w zadek ogonem!...
     ...Ulga... ucichło... - wszystko skończone.
     
     Dziwne są ścieżki przypadkowości,
     bowiem w przyrodzie nie ma miłości -
     - Nikt się nie przejął gęstym gzim trupem
     wyściełającym gdzieś końską dupę.
     
     Bo koński ogon ślepy jest przecież
     i nie on jeden na pięknym świecie -
     nazajutrz w konia piorun uderzył,
     choć przecież wcale w niego nie mierzył...
     
     - "Ale co z resztą?" - niejeden spyta -
     "Czy bohaterka takoż ubita?"...
     Otóż, gdy wszyscy sczeźli w cholerę,
     gzina zrobiła wielką karierę.
     Ewa Dziewulska

powrót do indeksunastępna strona

44
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.