Bywa, że felietonista wypada na moment z przebiegu zdarzeń na scenie, o której pisuje. Bywa, że najgorszej maści złe duchy utrudniają mu skupienie. I wreszcie bywa, że zdaje sobie sprawę, iż nie jest wystarczająco "bieżący", by odpowiednio i rzetelnie nawiązać do jakiegokolwiek tematu. Wówczas felietonista albo zaczyna pisać bzdury i rzeczy, które nikogo nie interesują, albo decyduje się na eksperymentalną fabularyzację jakiegoś wyssanego z palca zagadnienia.
Albo też nie pisze nic.
Przyznaję, że w ostatnim miesiącu wypadłem z obiegu komiksowego, że jestem rozproszony przez złe duchy i że nie jestem w stanie nawiązać rzetelnie do jakiegokolwiek tematu. Lecz, na Odyna, ani mi w głowie zaśmiecać mózg czytelnika bzdurami, więc po prostu pisał dzisiaj nie będę. Następny miesiąc przyniesie jednak mnóstwo nowych tematów... 9 grudnia 2003
Dominik Szcześniak, lucek
PS. Jak słusznie zwrócił mi uwagę Kamil Śmiałkowski, ostatnia "Lucka sprawa" w jednym z akapitów znacznie przesadziła. Chodzi o fragment, w którym stwierdziłem, iż jeden z aspektów "klątwy KKK" to zerżnięcie idei nagród Koraków z nagród KKK. Kamil nigdzie takiej wypowiedzi nie udzielił, to była jedynie moja bezpodstawna sugestia.
Zainteresowanych przepraszam.
Kamil Śmiałkowski zwrócił mi również uwagę, że wszystkie jego pozostałe teorie nt. "klątwy" są trafione, a moje przemyślenia chybione. Tu jednak, z przyczyn które przedstawiłem w poprzednim felietonie, ostanę przy swoim... |
|