nr 10 (XXXII)
grudzień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Artur Długosz
  Blacksad:  Marlowe komiksu do kwadratu

        o serii

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Trudno dziś stworzyć oryginalny, zapadający w pamięć komiks. Przekonują się o tym nieustannie zarówno twórcy, jak i ich czytelnicy. Liczne serie mają swoich wiernych odbiorców, ale niewiele jest tytułów, które, nie bacząc na podziały gatunkowe czy tematyczne, przyciągają uwagę szerszej rzeszy miłośników komiksu. Dwóch nieznanych wcześniej na komiksowym rynku artystów stworzyło postać i serię, którą śmiało można zaliczyć do najważniejszych komiksowych wydarzeń ostatnich lat... Oto nadszedł czas kota-prywatnego detektywa. Call him Blacksad..

Dwóch ojców Blacksada

Juanjo Guarnido bazgrał bezustannie już jako dziecko. Właściwie nie powinno to nikogo dziwić. Ale kiedy podrósł, bazgranie przeszło w rysowanie. Zaczął tworzyć krótkie komiksy, samodzielnie zszywając pojedyncze kartki w zeszyty. Uczęszczając w Grenadzie na fakultety ze sztuk pięknych, rysował dla wielu fanzinów. Dostarczał także ilustracje do hiszpańskich wydań komiksów Marvela, dla wydawnictwa Planeta de Agostini. Po zakończeniu studiów trafił do przemysłu filmu animowanego. Przy wyborze profesji kierował się głównie względami racjonalnymi - musiał z czegoś żyć. Przez 3 lata pracował w Madrycie, potem przeniósł się do Disneya w Paryżu, gdzie pracuje już 10 lat.

Z kolei Juan Díaz Canales od dziecka czytał komiksy. Zawsze chciał połączyć swoją fascynację z wykonywanym zawodem. Trafił całkiem nieźle, bo do przemysłu związanego z animacją. Zaliczył kilka semestrów na Akademii Sztuk Pięknych, by wraz z trzema przyjaciółmi założyć wreszcie własną firmę o nazwie Tridente Animation. Dziś nadal zajmuje się animacją. Pisze także scenariusze komiksów. "Blacksad: Pośród cieni" jest jego pierwszym albumem.

Obaj twórcy poznali się na studiach w Madrycie, gdzie uczestniczyli w zajęciach z filmu animowanego. Znajomość z czasem przerodziła się w przyjaźń. Obaj marzyli o stworzeniu komiksu.. Kiedy Guarnido przeniósł się z powodów zawodowych do Paryża, współpraca nabrała tempa.

Narodził się Blacksad

Wszystko zaczęło się od kilku historyjek rysowanych przez dobre 10 lat przez Canalesa. Tworzone z zamiarem opublikowania w jednym z hiszpańskich czasopism, stały się zapalnikiem dla wyobraźni Guarnido. Zaproponował on znacznie bardziej poważne podejście do tematu i stworzenie całej serii, której bohaterem byłby kot detektyw. Obaj zabrali się więc do dzieła, ale ze względu na obowiązki zawodowe i dzielący ówcześnie artystów dystans Paryż-Madryt, prace posuwały się bardzo wolno. Na szczęście podsycany ciekawym i obiecującym pomysłem zapał nie ostygł...

Obaj twórcy podkreślają, że jednym z elementów ich sukcesu i tego, że "Blacksad" w ogóle ujrzał światło dzienne, było ich doświadczenie w pracy zespołowej, będącej podstawą przemysłu filmu animowanego. Po powstaniu szkicu scenariusza, bardziej wtedy jeszcze przypominającego scenariusz filmowy niż komiksowy, Canales poddał go krytyczniej ocenie swojej żony i Guarnido. Po wprowadzeniu poprawek nastąpił etap tworzenia storyboardu, który był już domeną Guarnido. Na podstawie storyboardu naniesiono dalsze zmiany, głównie drobne, odnoszące się do niektórych dialogów, a w międzyczasie intensywnie myślano nad castingiem postaci.

Spadkobiercy Orwella

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Postawienie na zwierzęcą galerię nie było posunięciem przypadkowym, ale dobrze przemyślanym wyborem, wpisującym się w konwencję obranego gatunku. Świadomi wyeksploatowania pokładów kryminału, twórcy postanowili nie silić się na wymyślanie skomplikowanego scenariusza, a próbę trafnego obsadzenia zwierząt w typowych dla gatunku rolach. I choć było to posunięcie nieco ryzykowne, to odsunięcie na dalszy plan oryginalności fabuły wyszło komiksowi na dobre. Pozwoliło to artystom skoncentrować się na komiksowej reżyserii i nadać unikalny ton opowieści, dzięki doskonałemu doborowi zwierząt do reprezentowanych przez nie postaci.

Guarnido przyznaje, że nie wyobrażał sobie nigdy, że miałby narysować jakiś kryminał. Ale "zwierzęca" atmosfera opowieści spleciona z klasycznym detective story podziałała na niego zachęcająco. Zwłaszcza, że bardzo lubi rysować zwierzęta. Przekonała go zwykła ciekawość, jakże to może ostatecznie wypaść, kiedy nada się zwierzętom ludzkie cechy (lub odwrotnie). Stanął przed niebanalnym wyzwaniem rysowania gestów i mimiki zwierząt, odpowiadających określonym reakcjom, czy zachowaniom typowym dla ludzi. Nie było to łatwe, ale obserwacje wykazały wiele ludzkich zachowań czy min, wydających się mieć korzenie w zwierzęcym kodzie i znajdujących odbicie w charakterach zwierząt. Poza rysowaniem ważny był także wybór odpowiedniego zwierzęcia do danej roli. Tu twórcy posiłkowali się zakorzenionymi w świadomości ludzi stereotypami, powiedzonkami przypisującymi danemu gatunkowi określone cechy oraz zmysłem ironii, przekładającej się w pewien sposób na świat ludzi i obnażającej paradoksy naszego świata. Najlepszym przykładem pierwszej grupy jest tytułowy bohater będący kotem-samotnikiem, do drugiej zaś choćby kot stający na baczność przed małą myszką.

Niekiedy pierwotny wybór nie okazywał się najlepszy. Trzymając się konwencji obranego gatunku, twórcy chcieli stworzyć część postaci, których wygląd zewnętrzny będzie niejako automatycznie ilustrować ich osobowość. Komiksowy album o określonej objętości nie daje możliwości opowiedzenia kompletnej historii, uzupełnionej o takie szczegóły jak przeszłość danej postaci, definiującej jej charakter. Idąca za fenotypem osobowość okazała się bardzo pomocna, bo umożliwiała wprowadzenie bohaterów samym tylko rysunkiem, bez konieczności dopowiadania motywów ich postępowania. Nie ma w tej metodzie nic odkrywczego (powszechnie stosuje się ją w serialach telewizyjnych), ale umożliwiła ona podniesienie atrakcyjności opowieści.

Filmowy komiks

W komiksie Guarnido i Canalesa wyraźne są wpływy filmu, zwłaszcza tak zwanej czarnej serii. Na pierwszy rzut oka na dowolnej planszy widać, że twórcy wybrali bardzo filmowy sposób opowiadania. Charakterystyczne dla filmu elementy można odnaleźć również w dialogach i monologach. Historycznie czarny kryminał powstawał niemal równocześnie w filmie, powieści i komiksie. Typowe dla danego medium środki szybko zostały umiejętnie przeniesione na pozostałe. Czytając niektóre powieści odnosi się wrażenie obcowania z filmem. Czytając komiksy z serii "Blacksad", ma się wrażenie analogiczne. Uniwersalne dla filmu, wizualne i narracyjne kody, zostały splecione z wybraną tematyką, nastrojem opowieści i kolorystyką tworząc jeden z najbardziej filmowych komiksów.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Twórcy nie eksperymentowali natomiast w układzie stron. Pod tym względem "Blacksad" jest bardzo klasyczny. Posiada prostokątny układ kadrów, od którego jedynym odstępstwem są stosowane od czasu do czasu kadry pozbawione ramek. Guarnido uważa, że komiks charakteryzuje się wystarczająco bogatym językiem na swoim podstawowym poziomie. Nie ma potrzeby uciekania się do ukośnych obrazów, scen wychodzących poza kadry i innych tego rodzaju technik, by wydobyć jego głębię. Współpraca obrazu i tekstu dopełnia wszystkiego. To właśnie udało mu się dowieść.

Animowane doświadczenie

Praca Guarnido w przemyśle filmowym związana była z projektowaniem storyboardów, etapem koniecznym również podczas tworzenia komiksu. Swoje zawodowe doświadczenia wykorzystał podczas rysowania "Blacksada". Pierwsza strona komiksu to wprowadzenie do opowieści, nakreślenie pewnych nastrojów, scenerii i określonej sytuacji. Zbudowana z czterech poziomych kadrów kojarzy się bardzo z filmowym sposobem opowiadania, ale zanim uzyskała taką postać, twórcy przeszli przez kilka nieudanych projektów, które nie spełniały ich oczekiwań. Rozwiązaniem były właśnie te poziome kadry niosące ze sobą właściwe cechy skłaniające czytelnika do dłuższego zatrzymania się na kadrach, przyjrzeniu się scenom, twarzom, wypełniające ujęcia ciszą, podkreślającą powolność i niemal wydobywającą z kartek ledwie słyszalne, leniwe odmierzanie czasu.

Ciekawym posunięciem, ukłonem w stronę filmowości komiksu, jest scena spotkania Blacksada z "Kubą Rozpruwaczem" (na stronach 16-17 polskiego wydania).. Mamy tu do czynienia z filmem w filmie, kiedy to główny bohater trafia na plan filmu o czasach wiktoriańskiej Anglii. Bez zachwiania logiki opowieści, nagle znajdujemy się na londyńskich uliczkach, wypełnionych mgłą i lękiem przez Kubą Rozpruwaczem. A dzięki magii komiksu Blacksad faktycznie go spotyka.

Scena strzelaniny w mieszkaniu Blacksada (strona 34) ukazuje jeszcze inny aspekt filmowości komiksu. Zaplanowanie tej planszy sprawiło twórcom sporo trudności, począwszy od jej ogólnej kompozycji, do dopracowywania detali, gestów, czy mimiki postaci. Rozbicie kluczowego momentu akcji na małe, identyczne kadry przywodzi na myśl pracę kamery w zwolnionym tempie, zdecydowanie nie przyspiesza lektury, ale daje możliwość przeżycia dramatu chwili w znacznie bardziej intensywny sposób.

Kryminał w kolorach

Oczywiście klasyczny film noir jest czarno biały. Takim też Canales widział komiks, ale Guarnido od początku był nastawiony do projektu bardzo realistycznie, tak w rysunkach jak i kolorze. Poza tym uważał, że
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
trudno będzie przebić się z komiksem czarno białym, kiedy obecnie większość komiksów jest kolorowych. Ostatecznie postawiono więc na kolor, ale bez eksponowania wyrazistych barw, jako że światło miało być jednym z elementów utrzymujących atmosferę prawdziwego kryminału. Guanido podszedł do kolorowania komiksu bardzo metodycznie, wiedząc dokładnie, jakie efekty zamierza osiągnąć w poszczególnych scenach. Używane odcienie szarości pozwoliły nadać opowieści wrażenie podobne do filmu "Siedem". Retrospekcja zwykle w komiksach pokazywana jest w barwach sepii lub na czarno biało. W "Blacksadzie" jedna z nich przypomina o starych, dobrych czasach, więc wybór padł na ciepłe kolory (strony 6,7 i 8); druga zaś to krwawe, nieprzyjemne wspomnienie, więc zastosowano tu paletę czerwonych barw.

Wpływy i inspiracje

Guanido nie zaprzecza wpływom Disneya, pod jakimi niewątpliwie się znajduje po latach pracy. Podkreśla jednak, że tak naprawdę rzecz nie w sposobie rysowania, ale myślenia. Będąc dzieckiem, nie chciał być ani strażakiem, ani lekarzem, czy piłkarzem. On chciał być Waltem Disneyem i stworzyć własny świat z postaciami do filmów rysunkowych albo komiksów. Jako przykłady artystycznych inspiracji rysownik wymienia wiele hiszpańskich nazwisk, w tym jeśli chodzi o rysowanie zwierząt Francisco Ibaneza, twórcę postaci Mortadelo i Filemon (Clever and Smart). Padają też nazwiska Sienkiewicz, Miller, Gimenez, Moebius, Prado, Uderzo i wiele innych. W twórczości Guanido trudno doszukać się jednak wyraźnych wpływów pojedynczych artystów. Jego styl to raczej mieszanina inspiracji, doświadczenia zawodowego i własnej ciężkiej pracy.

Nie bez znaczenie dla Guanido jako narratora było spotkanie z Regisem Loiselem, którego poznał podczas wykładów w studio Disneya. Loisel pokazywał tam swoje własne rysunki wyjaśniając przy tym różne rysunkowe triki: wpływ tekstu w obrazie na jego odbiór, sterowanie wrażeniem upływu czasu w obrazach, itp. To, co dla Loisela jako mistrza opowieści językiem komiksu było oczywiste, dla wielu uczestników spotkania było rewolucyjnym odkryciem.

W trakcie przygotowań do komiksu Canales i Guanido przekopywali się przez najlepsze, zarówno filmowe jak i książkowe dokonania czarnego kryminału. Nie bez przyjemności samego obcowania z klasyką wyławiali inspiracje i materiały dokumentacyjne, dzięki którym ich komiks sprawia wrażenie tak rzeczywistego. Upodobali sobie zwłaszcza produkcje lat 40. i 50. ubiegłego stulecia, które uchodzą za złoty okres czarnego kryminału w filmie. Sięgnęli także po cenione nowsze produkcje, takie jak "Tajemnice Los Angeles".

Blacksad bardzo mocno przypomina słynnego bohatera powieści Chandlera, Philipe'a Marlowe'a. Papieros, płaszcz, nastawienia do życia, trafne komentarze, biuro. Guanido wpadł nawet na pomysł, aby akcję komiksu rozpocząć od sceny w biurze Blacksada, mówiącego pod nosem sakramentalne słowa "Czasami, kiedy przychodzę do biura...".. Ale Canales chciał rozpocząć akcję z impetem, od razu od miejsca zbrodni, co ułatwiło ostatecznie szybkie przedstawienie dramatis personae.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Podobnie z innymi postaciami historii: femme fatale, skorumpowany policjant, bokserzy, rośli faceci, drobni złodziejaszkowie. Ich zestawienie z atmosferą komiksu ukazuje, że twórcy zasadniczo niczego nowego nie stworzyli w zakresie fabularnym, a po prostu umiejętnie, wręcz po mistrzowsku żonglowali rekwizytami gatunku. I na tym właśnie zasadził się sukces "Blacksada". Jak mówi sam Canales, po obejrzeniu i przeczytaniu kilku klasyków, nie mowy o wymyślaniu czegoś nowego, stworzone lata temu postacie są tak sugestywne, że nie sposób wręcz się na nich nie wzorować. Dlatego też pojawia się naturalne pragnienie ożywienia ich w nowych wcieleniach, usłyszenia raz jeszcze ciętych ripost Bogarta, obejrzenia sztuki uwodzenia w wykonaniu Baccals, czy wczytywania się w monologi Marlowe'a.

Obraz...

Dzięki doświadczeniu w pracy przy filmach animowanych Guarnido opanował do perfekcji operowanie kolorem i światłem w celu nadania scenom określonych nastrojów. W przypadku jego techniki rysowania, nakłada on kolory bezpośrednio na tusz. Oznacza to, że nieudany dobór barw jest równy wyrzuceniu rysunku do kosza. Do jednej sekwencji tworzy on zwykle wiele szkiców, aż do chwili natrafienia na ten właściwy. W przypadku "Blacksada" wybrano ciemną paletę barw, z pogranicza brązów i szarości. Mimo, wydawałoby się, ograniczonego wyboru, patrząc na album, z łatwością rozpoznajemy różne odcienie tych samych kolorów, w zależności od nastroju sceny. Ma to oczywiste przełożenie na język komiksu, różnicowanie tempa akcji i nadawanie poszczególnym wątkom czy sceneriom określonego klimatu. Widać tu ciężką pracę artystów, gdyż nie sposób znaleźć identycznych kolorów w scenach sąsiadujących.

Swój doskonały rysunek Guanido zawdzięcza także wieloletniemu stażowi u Disneya. Podkreśla, że w filmach animowanych cały czas chodzi o uchwycenie ruchu postaci, jej gestów i mimiki i umiejętność tego doskonalił latami. Postać filmu rysunkowego musi być ostra i jednoznaczna zarówno z punktu widzenia samej kreski, jak i formy. Nie ma tu miejsca na artystyczność i ekspresyjność. Guanido troszczy się także o detale, gdyż jego zdaniem odgrywają one ważną rolę w nadawaniu kadrom nastroju i dopowiadaniu opowieści. Korzystając ze specjalnego papieru do akwareli (uniemożliwiającego ścieranie gumką błędów), stara się, aby jego szkice były bardzo precyzyjne. By ostateczna wersja była klarowna i prosta.

...i słowo

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jeśli chodzi o scenariusz, Canales mimo swojego doświadczenia w filmie animowanym uważa, że podobieństwa ze scenariuszem komiksowym kończą się na etapie tworzenie storyboardów historii. Komiks pozwala na znacznie więcej niż film. Głównie poprzez to, że nie jest z definicji adresowany do szerokiego grona odbiorców. Filmy rysunkowe, które współtworzył, były robione zwykle z myślą o zainteresowaniu nimi zarówno dzieci, młodzież jak i dorosłych. Tymczasem komiks może być adresowany do węższej, specyficznej grupy odbiorców. W przypadku obu mediów ma to oczywiście związek z ekonomią przedsięwzięcia i nakładem kosztów.

"Blacksad" charakteryzuje się bardzo subiektywnym sposobem opowiadania, typowym dla czarnego kryminału. Canales używał go chętnie, twierdząc, że ten właśnie sposób prowadzenie opowieści wydaje mu się najbardziej naturalny. Subiektywnymi elementami komiksu nie jest jednak jedynie pierwszosobowa narracja Blacksada, ale również kadrowanie rysunków. Na koniec każdej prawej strony scenarzysta przewidział zmianę scenerii, której znaczenie docenił i podpatrzył u innego rysownika komiksów Hermanna. W albumie znaleźć można wiele rysunków pozbawionych tekstu, mających na celu dopowiedzenie charakteru postaci, podkreślenie ważności danej sceny czy rozwinięcia jakiegoś drobnego, pobocznego wątku. Zwykle skupiają się one na postaci, co sprawia, że uwidacznia się ich sposób myślenia, reakcje, odczucia.

Od początku prac nad komiksem zakładano osadzenie jego akcji w miejscu nieokreślonym. Podczas pokazywania szkiców różnym wydawnictwom twórcy nie wymienili żadnej nazwy miasta, i nie przybliżyli czasu trwania opowieści. Im bardziej prace posuwały się do przodu, tym czas i miejsce coraz bardziej przypominały wiktoriański Nowy Jork lat 50. Autorzy nie wzbraniają się przed porównywaniem scenerii "Blacksada" z tym miastem. Zgodnie twierdzą, że Nowy Jork to doskonałe miejsce na osadzenie takiej właśnie fabuły: stare drapacze chmur, wąskie ulice, historyczne tło Zimnej Wojny, której elementy pojawiać się będą w kolejnych częściach, nastrój miasta.

Historia z morałem

Można postawić pierwszej części "Blacksada" zarzut bardzo prostego, liniowego scenariusza. Ale jest to efekt świadomego wyboru twórców, którzy nie kierowali się chęcią komplikowania opowieści, a klarownym charakteryzowaniem postaci i jej motywów. Canales preferuje proste historie, w których czytelnik czy widz nie zastanawia się co chwilę, o co w tym wszystkim chodzi. Stawia raczej na bogactwo w sposobie przedstawiania postaci i dialogach. To ostatecznie decyduje o tym, czy odbiorca będzie potrafił się zidentyfikować z bohaterem, czy będzie razem z nim śmiał się i cierpiał. Dodatkowym elementem było obsadzenie zwierząt, co według Guanido wręcz wymagało nieskomplikowanej, jasnej fabuły. Niemniej w drugiej części komiksu mamy już znacznie bardziej rozbudowaną historię, choć daleko jej do choćby "Tajemnic Los Angeles". W planach są także dalsze części serii. Wróży im dobrze fakt, że druga część została przyjęta bardzo dobrze. Twórcy o żadnym innym komiksie póki co nie myślą.



Zobacz też recenzję "Blacksad: Pośród cieni"
Zobacz też recenzję "Blacksad: W śnieżnej bieli"
Zobacz też plansze "Blacksad: W śnieżnej bieli"

powrót do indeksunastępna strona

31
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.