nr 10 (XXXII)
grudzień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Eryk Remiezowicz
  Baba z jeszcze większymi jajami

        Andrzej Ziemiański "Achaja"

Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
"Achaja" wyszła po raz drugi. Tym razem okładkę zdobi tytułowa bohaterka (chyba) w pancerzu pełniejszym, niż w poprzednim tomie i muszkietem w rękach. Naturalną koleją rzeczy zacząłem podejrzewać, że Andrzej Ziemiański da naszej księżniczce solidnego kopa w górę i pozwoli wywrzeć chociaż częściową zemstę na złym świecie. Całkowitego wyrównania rachunków się nie spodziewałem, ale też byłem ostrzeżony, że tom trzeci nadciąga.

Co do kopa w górę nie myliłem się, chociaż szanowny autor nie omieszkał wyszorować bohaterką paru rynsztoków, zanim pchnął ją ku gwiazdom. Jednak w zamian Achaja zyskuje wiele - stanowisko, coś w rodzaju rodziny, tajemne siły i - co najważniejsze - życiowy cel. Wiele przedziwnych zdarzeń dosięgło biednej dzieweczki - zbyt wiele. Tom pierwszy równoważył trzy wątki - chytrusa Zaana, pnącej się do góry po trupach Achai i grzebiącego w metafizyce Mereditha. W tomie drugim panowie schodzą na dalszy plan, ze szkodą dla powieści. Brak, brak tu wielkiej polityki, brak chytrych intryg i asów z rękawa, więcej młócki i rozwiązywania spraw dużą piąchą. Sytuację nieco ratuje Biafra, ale tylko nieco, jego ostatni spisek ma subtelność parowego kafara.

Tom drugi jest dużo bardziej naładowany akcją i tempem - właśnie dzięki rezygnacji z pozostałych wątków. Wprawdzie w historii Mereditha dowiadujemy się paru bardzo ciekawych rzeczy, ale tu Andrzej Ziemiański zmarnował niestety szansę, by dać się wykazać czytelnikowi i walnął otwartym tekstem, o co chodzi. Szkoda, można to było zawiesić w powietrzu. Wpadkę tę równoważy jednak wielka, smakowita aluzja filmowa umieszczona w wątku Zaana.

A zatem - młócka jest. I momenty. I akcja, akcja, mnóstwo akcji, z tradycyjnym dla Andrzeja Ziemiańskiego zamiłowaniem do codziennych szczegółów i prawdziwego wojskowego życia. Aż się marzy o kategorii co najmniej D, byle nie trafić do tego stada psychopatów o duszach pawianów, które reszta świata zna pod nazwą "armia".

Niestety, w jednym momencie noga się autorowi powinęła. Sama zmiana powieści polityczno-awanturniczej w czystą przygodę nie jest niczym złym, szczególnie jeśli uwzględnić zaprezentowane przez Andrzeja Ziemiańskiego nowe, atrakcyjne krainy; raz na jakiś czas autorowi zbiera się jednak na wykład życiowej filozofii, co z tak skonstruowaną fabułą mocno koliduje. W tomie pierwszym takie wtręty dziwnie, ale pasowały. W drugim wykłady Achai (a już w szczególności cała łzawa opowieść o psychicznym pojedynku z Virionem) po prostu nudzą, zdają się być elementem sztucznym, wciśniętym na siłę.

Mimo to "Achaję" czyta się nadal świetnie. To wciąż błyskotliwa lektura, pełna humoru, z tempem i pazurem, prawdziwy wir wydarzeń, wciągający czytelnika bezpowrotnie. Ale już nie ta misterna momentami intryga z tomu pierwszego; mózgi poszły w odstawkę, główną rolę odgrywają jaja i pięści.



Andrzej Ziemiański "Achaja"
Fabryka Słów
Lublin 2003
ISBN 83-89011-33-6
Cena: 29,90 PLN
Ekstrakt: 70%
Gatunek: fantasy

powrót do indeksunastępna strona

63
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.