nr 2 (XXXIV)
marzec 2004




powrót do indeksunastępna strona

Maja Lidia Kossakowska
Siewca Wiatru
fragment

Maja Lidia Kossakowska 'Siewca Wiatru'<br/>data wydania: styczeń 2004<br/>miejsce wydania: Lublin<br/>ISBN: 83-89011-37-9<br/>cena: 27.99 PLN<br/>wydawca: Fabryka Słów<br/>wymiary: 125 x 195 mm<br/>liczba stron: 560<br/>oprawa: miękka<br/><br/>Pan, stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt jednak oprócz Niego nie wie, kiedy Zły nadejdzie.<br/>A potem Pan odszedł. <br/>Archaniołowie podzielili sie władzą, ale czy uda im się utrzymać nieobecność Pana w tajemnicy? Czy władza nie zniszczy ich, czy ocalą Jego dzieło i samych siebie przed Antykreatorem?<br/>Ale czy można walczyć z Siewcą Wiatru bez Pana? Abbadon, wybrany i wskrzeszony Anioł Zagłady, bez dotknięcia Pana jest bezradny...<br/>Nie ma już wybranych i odrzuconych, Niebios i Otchłani. Jest tylko Dzieło Pana i Antykreator, Siewca Wiatru, nicość i pustka...<br/>Cień jest coraz bliżej.<br/><br/><a href='http://www.merlin.com.pl/sklep/sklep/strona.glowna?str=ddk286780&skad=ikoymhuviz' target='_blank'><font color='#CC0000'><b>Kup w Merlinie</b></font></a>
Maja Lidia Kossakowska 'Siewca Wiatru'
data wydania: styczeń 2004
miejsce wydania: Lublin
ISBN: 83-89011-37-9
cena: 27.99 PLN
wydawca: Fabryka Słów
wymiary: 125 x 195 mm
liczba stron: 560
oprawa: miękka

Pan, stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt jednak oprócz Niego nie wie, kiedy Zły nadejdzie.
A potem Pan odszedł.
Archaniołowie podzielili sie władzą, ale czy uda im się utrzymać nieobecność Pana w tajemnicy? Czy władza nie zniszczy ich, czy ocalą Jego dzieło i samych siebie przed Antykreatorem?
Ale czy można walczyć z Siewcą Wiatru bez Pana? Abbadon, wybrany i wskrzeszony Anioł Zagłady, bez dotknięcia Pana jest bezradny...
Nie ma już wybranych i odrzuconych, Niebios i Otchłani. Jest tylko Dzieło Pana i Antykreator, Siewca Wiatru, nicość i pustka...
Cień jest coraz bliżej.

Kup w Merlinie
Bitwa

     - Co to jest?! - krzyknął Nuriel, dźgając palcem w zwierciadło.
     Załzawione, opuchnęte od dymu oczy Gabriela spojrzały nieprzytomnie.
     - Wyłazi ze szczeliny! Patrz!
     Gabriel przypadł do lustra.
     - Posłać wozy bojowe chajot!
     Z czeluści wypełzały ogromne, opancerzone stwory, przypominające owady połączone z maszyną. Zdawały się pokraczne. Niezgrabne, segmentowate nogi przesuwały się z chrzęstem, zaczepiały o siebie. Wyglądały jak kikuty nierównej długości, obcięte w pośpiechu. Stwory zataczały się, ale twardo pełzły do przodu. Pośrodku tułowi chwiały się cienkie, segmentowate szyje, zakończone bezokimi paszczami. Niektóre miały całe pęki takich szyj, inne tylko jedną lub dwie. U części pokracznych chsząszczy, jak ochrzcił je na własny użytek Gabriel, w ogóle nie było segmentowych macek, tylko coś w rodzaju gigantycznych szczęk. Wszystkie porastało mnóstwo gruzłowatych wyrostków, wypustek i guzów.
     Regent Królestwa patrzył bezradnie, jak ku stworzeniom przyskakują oddziały skrzydlatych i cofają się, ponosząc dotkliwe straty. Mackowate szyje raziły aniołów trującym, smrodliwym dymem i fioletowymi płomieniami, spopielającymi obrońców na pył. Zapalające pociski, podobne do małych komet, wybuchały na i pod pancerzami, nie czyniąc im szkody. Krzyk triumfu, gdy jeden z granatów urwał członowatą nogę potwora, przerodził się w jęk zawodu, bo gruba, gruzłowata narośl na pancerzu natychmiast poczęła pęcznieć, przemieniając się w nowe odnóże.
     Naprzeciw potworom Mroku już toczyły się chajot, wibrując niskim pomrukiem. Woźnice cisnęli "naczynia gniewu", płaskie, obłe pociski burzące. Pomknęły ze świstem, a ich lśniące, czerwone ślepia wypatrywały słabych punktów celu. Uderzyły. Pierwszy rozprysnął się na pancerzu stwora, urwał pęk macek, nie czyniąc więcej szkody. Natychmiast zaczęły odrastać. Drugi odbił się do gruzłowatej powierzchni, wybuchł w powietrzu, raniąc wielu obrońców. Pozostałe także okazały się nieskuteczne.
     Chajot zaniechały sypania pocisków, z brzękiem opuściły poczwórne skrzydła, otwarły cztery dysze, przesłonięte maskami o kształcie lwich i byczych pysków, powoli szykując się do natarcia.
     Machiny chaosu zatrzymały się, rozwarły podobne do owadzich szczęk klapy z przodu i zamarły w bezruchu.
     Chajot ruszyły. Spod kół podniosły się chmury popiołu. Zazębiające się i rozplatające podczas biegu tarcze wydawały charakterystyczny, wysoki świst. Trzydzieści sześć wozów bojowych poruszało się równo niczym ostrze gigantycznej kosy.
     Owadzie machiny z chrzęstem osiadły na brzuchach, z odgłosem, przypominającym westchnienie, wciągnęły odnóża. Spomiędzy rozwartych szczęk wydobył się snop oślepiającego, fioletowego światła. Fala uderzeniowa, towarzysząca eksplozji, rozdarła trzy wozy bojowe na strzępy. Zdarła pokrywy pancerza, odarła woźniców ze skóry i mięśni, pozostawiając płonące, poszarpane szkielety skrzydlatych i ich machin.
     Cztery chajot zataczały się niczym pijane, na połamanych kołach, z opalonymi, powyginanymi pancerzami. Jeden wpadł w grupę własnych żołnierzy i eksplodawał. Pozostałe wozy parły do przodu. Wypluły z hukiem chichoczące, ogniste kule, które zalały machiny Siewcy jedną ławą płomieni.
     - Chaszmal! - ryczał do oka dnia Gabriel. - Chaszmal! Natychmiast się wycofuj! To nie czas na brawurę!

powrót do indeksunastępna strona

15
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.