 | 'Urodzeni w Przeczycach' | "Wsi spokojna, wsi wesoła"... Kto przeczytał "Chłopów", ręka w górę?... Nie widzę... Wiejskie życie ma swój urok, ale i swe trudy. Co innego bowiem willa w podmiejskiej wsi, gdzie w razie najmniejszych problemów wsiadamy w samochód i jedziemy do miasta, a co innego chata w surowych wiejskich warunkach, obrabianie pola (kiedyś pańskiego, nie własnego!) i bieganie boso kilka kilometrów do jednoizbowej szkółki na podstawową naukę pisania i czytania...
Słusznie kiedyś zauważono na grupie pl.soc.genealogia, że najciekawsze i najcenniejsze w całej tej "zabawie" genealogicznej są przypominane sobie przez starsze pokolenia historyjki i anegdoty przekazywane ongiś z pokolenia na pokolenie. Historie rodowe, których czas już minął - klimat PRL-u im nie sprzyjał, dziadkowie nie potrafili zainteresować nimi ojców, ojcowie - nas... My zaś, choćbyśmy chcieli je przekazać naszym dzieciom (wraca moda!), po prostu ich już nie znamy... "Ostatni moment" nadszedł, godzina wybiła, dzwony umilkły, jeszcze tylko echo gra. Szukajmy, póki czas, póki żyją dziadkowie, póki babcie nie straciły pamięci! Spisujmy, ilustrujmy, zachowujmy dla potomnych!
Trzymam w rękach pracę zmarłego już miłośnika takich właśnie opowieści. Autor - urodzony na początku XX wieku i wychowany na wsi - nie wstydził się swego pochodzenia. Był z niego dumny, zwłaszcza gdy opisywał długą drogę, którą przeszedł, i kim się później stał. Ale najcenniejsze z mojego punktu widzenia w tej książce (poza śladami gałęzi własnej rodziny spowinowaconej z rodziną autora) są właśnie opisy scen, historyjki (zabawne i smutne) i anegdotki z życia kilku pokoleń wstecz.
Zabieranie niemowląt na cały dzień ciężkiej pracy w pole, gdzie "rosa poiła i wiatr kołysał" dziecię uwieszone na prowizorycznym hamaku. Walka o prawidłowe wymierzenie własnego skrawka ziemi przy uwłaszczeniu popowstańczym (korupcja była wtedy - o dziwo - nie mniejsza niż obecnie). Pasanie gęsi i krów na bosaka. Łapanie ryb w pobliskim potoku, często gołymi rękami. Brnięcie w zaspach lub wręcz wykopanych tunelach, gdy spadł obfity śnieg. Wreszcie w latach dorosłości codzienna piesza wędrówka kilkanaście do kilkudziesięciu kilometrów do miasta, do pracy w fabryce, hucie czy kopalni.
Do tego dochodzą opowieści z czasów obu wojen światowych - a więc tułaczka, niepewność jutra, głód... Oraz - co, niestety, stałe wśród Polaków - nieporozumienia i waśnie przy podziałach majątkowych, spadkowych. Krzywda i niesprawiedliwość to, można powiedzieć, główne motywy niniejszej pozycji, wydanej w skromnym nakładzie przez rodzinę autora.
Nie zachęcam do poszukiwania "Urodzonych w Przeczycach" w księgarniach, bo ich tam po prostu nie znajdziecie. Zachęcam natomiast do wyszukiwania i lektury podobnych do niej pozycji związanych z regionem, z którego Wy, drodzy Czytelnicy, pochodzicie. W których tkwią Wasze korzenie. Może znajdziecie pozycje spisane przez Waszych przodków (niekoniecznie w linii prostej)? Może ktoś opisał Waszą rodzinę? A może uda Wam się namówić starsze pokolenie do wspomnień (spiszcie je!) z czasów wczesnego dzieciństwa, do przekazania historyjek, które zasłyszeli w kołysce?... Przekażcie je Waszym dzieciom. Podzielcie się nimi. Bądźcie dumni z Waszych korzeni.
Józef Polewka "Urodzeni w Przeczycach" Rodzina 1993 (tekst: 1972 r.) ISBN 83-901654-0-6 Nakład: 300 egz.
|
|