nr 3 (XXXV)
kwiecień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Autor
Bartosz Kotarba
Powrót księcia
"Prince of Persia: Sands of Time"

Zawartość ekstraktu: 90%
'Prince of Persia: Sands of Time'
'Prince of Persia: Sands of Time'
Książę biegł ile sił w nogach do zamykających się drzwi. Wiedział, że pozostało mu niewiele czasu. Za chwilę ze ściany wyjedzie kolejne ostrze, które rozetnie go na pół niczym kartkę papieru. Jeszcze pięć kroków i książę odbił się jak najmocniej potrafił, szybując nad przepaścią pełną naostrzonych pali. Lekkie lądowanie, fikołek i już był po drugiej stronie drzwi, które właśnie w tym momencie z głuchym łomotem zatrzasnęły się za jego plecami. Niewiele brakowało...

Wspomnienie

Wiele osób czytających powyższy tekst mogłoby pomyśleć, że zebrało mi się na wspominki. Książę, zaostrzone pale, pułapki - wszystko to podsuwa każdemu graczowi tylko jeden obraz - "Prince of Persia".

Gra ta za sprawą Broderbund zagościła na wielu komputerach w roku 1990. Szybko stała się hitem. Tysiące graczy ratowało piękną księżniczkę z rąk złego Wielkiego Wezyra omijając liczne pułapki i pokonując w walce na szable licznych przeciwników. A wszystko to w zaledwie jedną godzinę!

Choć "Prince of Persia" była grą niezwykle wciągającą, już dawno nikt w nią nie gra. Dlaczego zatem właśnie teraz zebrało mi się na pisanie o "PoP"? Powód jest jeden - książę powrócił!

'Prince of Persia' '90
'Prince of Persia' '90
Dziś

Choć większość graczy zagrywających się 14 lat temu w pierwowzór już dawno wyrosła z gier komputerowych (bo podobno się z tego wyrasta, choć ja w to nie wierzę), UbiSoft zdecydował się obudzić wspomnienia. Chcąc przyciągnąć staruszków do swoich „blaszaków”, a także by zgromadzić grono nowych fanów przygód perskiego księcia, zdecydowano o wyprodukowaniu "Prince of Persia: Sands of Time".

(love?) Story

"Piaski Czasu" (bo tak brzmi polski tytuł gry) nie są, jak mogłoby się wydawać, wierną kopią gry sprzed lat, przyobleczonej w nowe, bardziej odjazdowe fatałaszki. To zupełnie nowy tytuł, choć bezpośrednio nawiązujący do gry z 1990.

Podobnie jak tam, mamy tu księcia i piękną księżniczkę (ściślej mówiąc, córkę maharadży). Akcja gry rozgrywa się w ogromnym pałacu, który zwiedzimy od piwnic po czubki dachów (dosłownie!). Tym razem naszym celem będzie pokonanie złego wezyra, za którego zdradliwą namową nasz bohater wypuścił na świat Piaski Czasu. Efekt był zgoła odmienny niż oczekiwał tego książę, a moce, które uwolnił, w jednej chwili obróciły wszystkich w proch (a ściślej mówiąc, w piaskowe bestie). Jedynym, co pozostało w tej sytuacji, to spróbować cofnąć swój czyn. Mowa przecież o Piaskach Czasu, sile nadprzyrodzonej, która potrafi zapanować nad tym, co, wydawałoby się, nie podlega żadnym manipulacjom - nad czasem. Z pomocą przychodzi księciu Farah (córka maharadży, w którego pałacu toczy się akcja gry), która przez większość czasu będzie nam towarzyszyć. Wspólnie będą musieli stawić czoła licznym pułapkom, drobnym zagadkom logicznym czy wreszcie licznym wrogom stojącym na drodze do Złego Wezyra.

'Prince of Persia' '90
'Prince of Persia' '90
Piruet, skok i bieganie po ścianie, czyli kilka słów o wnętrzach

Aby dotrzeć do swego głównego przeciwnika, książę i Farah przemierzą niezliczoną ilość lokacji. Od lochów i pełnych wody łaźni, poprzez jaskinie pełne stalaktytów, urwiste zbocza z pięknymi wodospadami, liczne podwórka, potężne mosty – aż po pełne wschodniego przepychu wnętrza i czubki dachów potężnego pałacu. Jedną wspólną cechą większości tych miejsc jest wysokość. Niemal zawsze nasz główny bohater kończy pokonywanie kolejnego pomieszczenia gdzieś pod sufitem (a sale w pałacu są baaardzo wysokie), balansując na linie nad przepaścią czy skacząc nad znikającym gdzieś w ciemnościach (w dole) wodospadem. Tym samym szczerze odradzam grę osobom, które mają lęk wysokości.

Wszystkie odwiedzane przez nas lokacje naszpikowane są licznymi pułapkami, zapadniami, piłami tarczowymi, ostrzami, zatrzaskującymi się po pewnym czasie drzwiami itp. Aby pokonać te przeszkody, nasz perski przyjaciel będzie musiał wykazać się nadludzką wręcz zręcznością, a także dużą dozą sprytu (nie każda droga jest tak oczywista, jakby się mogło wydawać). Chcąc pokonać przeszkody, nieraz będzie musiał balansować nad przepaścią, biegać po ścianach czy, odbijając się od ścian, wspinać się na zamkową wieżę. Tak, tak... Nasz perski heros zna niesamowitą ilość sztuczek, a co najważniejsze, wykonuje je z dziecinną wręcz łatwością. Skoki nad przepaścią, koziołki, salta, wspinaczka po urwisku, spacerek po gzymsie najwyższej wieży w zamku czy nawet bieganie po ścianie - to dla księcia chleb powszedni. Tylko wykorzystanie pełnego zestawu umiejętności (niejednokrotnie łącząc poszczególne ruchy w całe 'kombosy') pozwoli na pokonanie przeszkód. To, co warto zaznaczyć, to przemyślana budowa każdego z pomieszczeń, które przyjdzie nam pokonać. Z początkowo niejasnej konstrukcji komnat po pewnym czasie gry zaczniemy szybko wyławiać charakterystyczne elementy konieczne do jej pokonania. Niewielkie gzymsiki, filary, wystające ze ściany pręty, belki stropowe w odpowiednim zestawieniu pozwolą osiągnąć nam cel, najczęściej (jak już wspominałem) zawieszony gdzieś wysoko ponad naszą głową. Plansze są bardzo zróżnicowane, a pokonanie każdej stanowi odrębne wyzwanie. To, na co na pewno nie będziemy mogli narzekać, to nuda. Intrygujące rozwiązania przejścia kolejnych lokacji zupełnie pochłaniają gracza. I choć początkowo konieczne kombinacje ruchów mogą wydać się niemożliwe (skok, bieg po ścianie, odbicie się od niej, złapanie liny, 'bujnięcie się' i kolejny skok na następną...), po chwili okazują się dziecinnie proste, a niesamowita łatwość, z jaką sterujemy księciem, pozwala nam na zachowania niemal intuicyjne.

Sala była ogromna. Dwa snopy światła oświetlały posadzkę, wpadając przez szklaną kopułę zawieszoną gdzieś wysoko ponad głową bohatera. Książę właśnie obserwował maleńkie drobinki kurzu wirujące w powietrzu, gdy zaczęli pojawiać się wrogowie. Liczne emanacje magiczne ogłaszały przybycie kolejnych piaskowych bestii. Książę wiedział, że nie ma zbyt wiele czasu. Mocniej ścisnął trzymaną w prawej ręce szable i rzucił się do ataku. Uderzając na przemian szablą i sztyletem zlikwidował dwóch pierwszych przeciwników. W momencie, gdy wbijał magiczny Sztylet Czasu w ciało drugiego z nich, aby odesłać go w wieczny niebyt, tuż za jego plecami teleportował się olbrzymi strażnik. Książę niczym błyskawica wykonał piruet tnąc na odlew, aby w tej samej sekundzie wykonać salto w tył i błyskawicznie odbić się od ściany. Z wysuniętym do przodu ostrzem poszybował wprost w kierunku oszołomionego jeszcze przeciwnika. Chwilę później Sztylet Czasu wyssał z ciała magiczną moc, która pozwalała odradzać się piaskowej marze.

Taniec miecza

Jedną z głównych atrakcji "Prince of Persia: Sands of Time" są liczne walki, które książę musi stoczyć, aby ostatecznie zmierzyć się ze Złym Wezyrem. Walki te to oczywiście szermiercze pojedynki z licznie strzegącymi pałacu piaskowymi potworami. Podobnie jak pokonywanie wymyślnych pułapek, walka w grze jest równie widowiskowa i atrakcyjna. Aby stanąć przeciwko liczniejszym wrogom, będziemy musieli opanować cały zestaw ciosów, parowań i przeróżnych sztuczek. Choć tak skomplikowane 'kombosy' mogą wydawać się trudne, kolejne sztuczki wykonujemy bez najmniejszych trudności, a walka odbywa się w sposób niezwykle płynny - przypominając raczej taniec z mieczem, niż brutalną walkę na śmierć i życie. Każdy z przeciwników ma jakiś słaby punkt, który wcześniej czy później musimy odkryć i, wykorzystując jeden konkretny cios, rozprawić się z nim ostatecznie. Choć wydaje się to prostą receptą na zwycięstwo, w zestawieniu z mieszanym składem atakujących nas oddziałów (a także ich liczebnością), sprawa nie jest tak łatwa, jakby się mogło wydawać. Początkowo proste pojedynki z czasem zmieniają się w mordercze batalie z całymi zastępami wrogów, pełnymi szybkich uników, parowań i błyskawicznych cięć. Przeciwnicy za wszelką cenę starają się otoczyć księcia i powalić go na ziemię. Jeśli im się to uda, marna szansa, że wyjdziemy z tego cało.

W walce często wspiera naszego herosa Farah, szyjąc do przeciwników z łuku. Niestety, jako osoba wątła i raczej niezaprawiona w bojach, często z kata staje się ofiarą, która wymaga naszej pomocy (ech, to podkreślanie swego męstwa!).

Sztylet Czasu

Tym, co bez wątpienia ułatwia nam pojedynki, jest wspomniany Sztylet Czasu. Broń ta przepełniona niezwykłymi mocami pozwala nam na krótką chwilę zapanować nad czasem. Dzięki niemu będziemy mogli cofnąć czas o kilka(naście) sekund, 'zamrozić' na moment przeciwnika czy nawet sprawić, że wszystko będzie rozgrywało się w zwolnionym tempie (kolejna wersja Bullet Time znanego z Matrixa czy Maxa Payne'a). Choć nie jest to nic nowego w dzisiejszych grach, zostało to w "PoP" doskonale dopracowane wizualnie i funkcjonalnie. Sztylet Czasu ma określony ładunek magiczny, który gromadzimy pokonując kolejnych przeciwników. Nie jest on zbyt wielki, zatem musimy dysponować magiczną mocą roztropnie i wykorzystywać ją w najwłaściwszych taktycznie momentach walki. Nawet, jeśli przegramy i ugniemy się pod ciosami przeciwników, pozostaje możliwość 'cofnięcia' owych krytycznych kilku(nastu) sekund i rozegrania ostatniego starcia inaczej, unikając śmiercionośnego ciosu. Wszystko to wszakże pod warunkiem posiadania magicznego ładunku w sztylecie.

Piękno Wschodu

Oprawa wizualna gry powala na kolana. Choć rzadko zdarza mi się brak zastrzeżeń do gry, tu uczciwie musze powiedzieć, że "Prince of Persia: Sands of Time" po prostu mnie urzekła. Kolejne poziomy nie dość, że zaprojektowane ciekawie i z rozmysłem (do samego końca gry!) urzekają feerią barw, wystrojem wnętrz, widokami i szczegółowością przedstawień. Gra wykorzystuje w pełni możliwości najnowszych kart graficznych i nie jest to tylko czcze gadanie. Piękne, przestronne pomieszczenia pałacu, rozświetlane przez wpadające przez okna promienie światła, w których widzimy wirujące pyłki kurzu, ciemne, mroczne i przytłaczające swym klimatem kazamaty, czy wreszcie skaliste urwiska oblewane wodą wodospadu… Pełne uroku są nawet przerażające chwile, gdy maszerując po wąskim gzymsie na szczycie wieży zawieszonej tuż nad przepaścią, podziwiamy widoki rozpościerające się wokół. A wszystko to setki metrów nad urwiskiem! Nie sposób wymienić czy opisać tego wszystkiego - to po prostu trzeba zobaczyć. Grafika, choć doskonale szczegółowa, jest jakby 'zmiękczona', niczym obraz za mgłą, co jeszcze bardziej dodaje grze baśniowego charakteru.

Sama postać głównego bohatera też zasługuje na wielkie uznanie. Jest dopracowana do tego stopnia, że po przejściu przez pełny zbiornik możemy obserwować ociekającą z szat księcia wodę, a przed wspinaczką musimy poczekać, aż jego trzewiki wyschną - gdyż inaczej będą bezradnie ślizgać się po ścianie.

Muzyka (oczywiście w odpowiednich klimatach) także podkreśla charakter gry i miło towarzyszy nam w przygodach.

Przyjaźnie dla użytkownika

O sukcesie "Prince of Persia: Sands of Time" bez wątpienia zdecydowała łatwość i prostota sterowania postacią księcia. Wszystkie, nawet najbardziej karkołomne kombinacje ciosów czy skoków, wykonywane są niezwykle łatwo - przy wykorzystaniu zaledwie kilku klawiszy i myszki. Fakt ten sprawia, że z grą może się zmierzyć niemal każdy gracz, który choć trochę zaprawił się w bojach ze 'zręcznościówkami'.

Doskonale skonstruowany system cofania czasu (przy użyciu znajdującego się na wyposażeniu bohatera magicznego sztyletu) umożliwia kilkukrotne przećwiczenie tej samej sytuacji i opracowania optymalnego sposobu na pokonanie przeciwników czy wykonanie krytycznego skoku.

Tak doskonale dobrane składniki pozwoliły na rezygnację z opcji zapisu gry, ograniczając ją tylko do określonych, wcześniej zdefiniowanych przez twórców momentów (najczęściej po pokonaniu jakiejś trudniejszej lokacji). System ten niejako odwołuje się do tradycji gier zręcznościowych, których przejście wymagało niemal wyuczenia się na pamięć kolejnych plansz. Podobnie i tutaj, brak zapisu gry zmusza gracza do wielokrotnych prób pokonania problemu, doprowadzając ostatecznie do całkowitego rozpracowania planszy przez zawodnika. Tym samym gracz szybciej nabiera doświadczenia, by po kilku takich próbach następnie już płynnie i bez problemu pokonywać kolejne poziomy gry.

Kolejnym ułatwieniem dla graczy są wizje, których doznaje książę. Widzenia te nasz bohater ma po każdym przejściu poziomu, a migawki te prezentują krytyczne momenty przechodzenia następnych etapów. Jeśli zatem 'zatniemy' się gdzieś, wystarczy najczęściej ponownie obejrzeć wizję, a ona najprawdopodobniej wskaże nam rozwiązanie problemu.

Nie może być idealnie...

Nie ma gier idealnych i nigdy takich nie będzie. "Prince of Persia: Sands of Time" również podlega tej prawidłowości. Choć naprawdę niewiele brakuje jej do przysłowiowej 10-tki, gra nie ustrzegła się pewnych błędów.

Największym zarzutem jest kamera. "PoP" jako gra zręcznościowa wymaga doskonałego panowania nad kamerą, jej położeniem względem postaci, a także optymalnego eksponowania przeszkód do pokonania. Niestety, choć w większości przypadków tak jest, zdarza się jednak, że kamera ustawia się tak niefartownie, że wykonujemy skoki na ślepo lub, co gorsza, musimy walczyć z hordą przeciwników nic nie widząc. Do dziś śni mi się po nocy walka, którą rozgrywałem 70 minut - gdyż zbyt wąskie pomieszczenie (klatka windy) zmuszało kamerę do bardzo dziwnych ustawień, które bardzo skutecznie utrudniały mi walkę.

Bywa, że w krytycznych momentach zbyt słabym ogniwem okazuje się także Farah, która zamiast pomagać, sama wymaga pomocy, narażając nas tym samym na śmierć. Nasza towarzyszka czasem wręcz przyczynia się do naszej śmierci, niezbyt celnie strzelając z łuku i, zamiast we wroga, pakuje swoje opierzone pociski księciu prosto w plecy.

Pewnym zarzutem może być długość gry, którą doświadczony gracz może ukończyć w 3-4 wieczory. Niestety, wydaje się, że taka długość stała się pewnym standardem w obecnych produkcjach (vide "Max Payne 2"), zatem trudno winić "PoP" za ogólny trend na rynku gier. Z drugiej strony, lepiej dostać produkt niemal doskonały i krótszy, niż sztucznie przedłużany i ostatecznie psujący całość obrazu.

To już jest koniec

Podsumowując, można z czystym sumieniem powiedzieć, że "Prince of Persia: Sands of Time" to godny następca klasycznego "Prince of Persia". Przeniesienie w piękne (!!) 3D nie tylko nic nie odebrało grze, ale sprawiło, że niesamowity klimat przygód perskiego księcia wrócił z nową, zupełnie świeżą siłą. Co więcej, niesamowite efekty wizualne nie przeszkadzają grze być naprawdę doskonałą zręcznościówką, której grywalność stoi na najwyższym poziomie.

"Prince of Persia: Sands of Time" jest bez wątpienia grą wyśmienitą, godną polecenia praktycznie każdemu.



"Prince of Persia: Sands of Time"

Minimalne wymagania sprzętowe:
- Procesor Pentium III 800 MHz
- 256 MB RAM
- Karta graficzna GeForce 3 lub lepsza - gra nie działa na kartach z serii MX
- 1.5 GB wolnego miejsca na HDD

Zalecana konfiguracja:
- Procesor Pentium III 1 GHz
- 256 MB RAM
- Karta graficzna GeForce 4 lub Radeon 9500

Ekstrakt: 90%

powrót do indeksunastępna strona

125
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.