nr 3 (XXXV)
kwiecień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Michael Slade
Drzwi do śmierci
ciąg dalszy z poprzedniej strony

     Na głębokość skóry
     
     Wyspa Ebbtide, Stany Zjednoczone
     
     Najdziwaczniejszym muzeum na świecie jest prawdopodobnie to, które znajdziecie pod numerem siódmym przy Alei du Général de Gaulle w Maisons-Alfort, ponurym przemysłowym miasteczku położonym na wschodnich peryferiach Paryża. Francuską odpowiedzią na doktora Frankensteina był bowiem Honoré Fragonard, który żył tu w latach 1732-1799. Ten osiemnastowieczny anatom nauczający w państwowej szkole weterynaryjnej, był kuzynem Jeana-Honoré’a Fragonarda, malarza znanego ze swych pejzaży ukazujących słoneczne francuskie krajobrazy oraz z portretów pucołowatych cherubinków; jego obrazy nadal zdobią Luwr. Honoré, czarna owca rodziny, również był utalentowanym artystą, jednak zamiast pędzla używał skalpela, a zamiast płócien – ciał ludzi i zwierząt. Słowo „dziwaczny” jest niedomówieniem, gdy trzeba opisać dzieła wystawione przez Fragonarda w muzeum, które założył w 1766 roku w szkole, gdzie uczył. Jego pracodawcy byli nimi tak zaszokowani, że w 1771 roku wyrzucili „pierwszego dadaistę”, chociaż nie zniszczyli jego okazów. Dziś nadal można je podziwiać w Muzeum Fragonarda, zajmującym trzy cuchnące formaldehydem sale przypominającej fortecę szkoły weterynaryjnej w pobliżu szpitala dla obłąkanych Charenton – miejsca, w którym wiele osób chętnie zamknęłoby samego Fragonarda.
     Doktor najwyraźniej wysoko cenił sztukę Fragonarda, gdyż fotografie, które wykonał kiedyś w Muzeum Fragonarda wisiały przypięte do tablicy ogłoszeń obok zwłok hollywoodzkiej aktorki, leżących na stole operacyjnym w Sali Chirurgii Plastycznej, głęboko pod cyplem zajmowanym przez Klinikę Panaceum. Przedsiębiorca Pogrzebowy przesuwał spojrzeniem od fotki do fotki, studiując outré technikę dawno zapomnianego geniusza, który rzeźbił „w ciałach” zamiast w glinie. Zdjęcia przedstawiały zmumifikowane ciała trzech obdartych ze skóry niemowląt, tak bardzo pozbawionych ludzkiej formy, że równie dobrze mogłyby reprezentować rasę Obcych z kosmosu. Jedno z dzieci ukształtowano tak, jakby tańczyło gigę, drugie miało ramię zgięte w łokciu i wydawało się palić papierosa. Kolejne zdjęcie, L’Homme ? la mandibule, ukazywało obdartego ze skóry mężczyznę w walecznej pozie walki – wyglądał jak Samson dziesiątkujący filistrów. Z wyjątkiem wypukłych szklanych oczu, które zresztą wyglądały całkiem ludzko, był wydrążonym i zabalsamowanym wojownikiem naturalnej wielkości. Wykorzystując organy wewnętrzne denata, Fragonard stworzył makabryczny wizerunek, przywodzący na myśl najniższe rejony świata pomiędzy nauką i sztuką.
     Perełką, prawdziwym piéce de résistance – kolekcji muzeum był wszakże Le Cavalier de l’apocolypse – prawdziwy obdarty ze skóry jeździec, który na prawdziwym obdartym ze skóry wierzchowcu wydawał się galopować ku dniu Sądu Ostatecznego. Dzieło wyglądało jak zmumifikowany testament przerażającej techniki Fragonarda. Zgodnie z wyjaśnieniem spisanym zaskakująco czytelnym pismem na przypiętym obok zdjęcia skrawku papieru, artysta najpierw zakonserwował zwłoki – zarówno mężczyzny, jak i konia – mocząc je w alkoholu „przyprawionym” pieprzem i ziołami. Następnie odarł ciała ze skóry i wstrzyknął w naczynia krwionośne i oskrzela albo barwiony łój, albo wosk zmieszany z terpentyną. Czerwony dla tętnic, niebieski dla żył. Potem, w końcu usatysfakcjonowany, umieścił ciała na suszarce i pozostawił do mumifikacji. W efekcie – ponad dwieście lat temu – powstał organiczny posąg jeździecki, którego bohaterowie mieli szklane oczy przypominające wyłupiaste oczy ofiar uduszenia oraz napięte mięśnie, ścięgna i wiązadła nadal połączone ze szkieletem. Całość stanowiła jeden z wewnętrznych krajobrazów ciała, krwi i kości, które wyraźnie prześladowały Fragonarda i teraz, po latach, hipnotyzowały Doktora.
     Obok dzieł Francuza wisiały w biurze Doktora zdjęcia innych objects d’art z najrozmaitszych miejsc świata, które – podobnie jak egipskie mumie znalazły dom (jako okazy) w posiadłościach zarozumialców w typie brytyjskiego lorda Riddinga; podobna anatomiczna sztuka zdobiła bogate salony francuskich créme de la créme upudrowanych i w perukach, którzy wkrótce zostaną ścięci o głowę przez Rządy Terroru, gdy jeden po drugim będą się wspinać na stopnie szafotu i nieszczęsną randkę z panią Gilotyną.
     Po co jednak ograniczać się do fotografii, skoro można dokonać tego samego?
     Ostatniej nocy, kiedy we trzech udusili kobietę z doszytymi piersiami, której głowę zamknęli w wędzidle sekutnicy, Doktor wszedł na spiralę kamiennych stopni prowadzących w górę z podziemnej kostnicy przez serce klifu do kliniki na wierzchołku cypla. Minął parter, przechodząc obok ukrytego w ścianie przesuwanego panelu prowadzącego do biura Dyrektora, po czym wspiął się na piętro i tam – niczym ciekawski Tomasz podglądający pożądliwie Lady Godivę – zaczął szpiegować nagą hollywoodzką aktorkę przez weneckie lustro pełnej wysokości, przed którym stała.
     Tymczasem, na dole w kostnicy przy Sali Mumii, Dyrektor i Przedsiębiorca Pogrzebowy przygotowywali się do pracy nad nową pacjentką. Wyzwoliwszy czteropierśne ciało z wędzidła i krzesła z garotą, wytaszczyli je z pokoju do podziemnego przejścia i zawlekli wijącym się niczym jelito tunelem do morskiej groty wyrytej w licu klifu po tej stronie podwodnej skały. Grotę, tunel i kryptę kostniczą wykorzystywano niegdyś do przechowywania nielegalnego alkoholu w czasach, gdy Stany Zjednoczone wprowadziły prohibicję, Kanada zaś nie. Wewnątrz ukrytej groty stała zacumowana motorowa łódź. To w niej Przedsiębiorca Pogrzebowy przeszmuglował Śpiącą Królewnę do Stanów z doku rzeki Fraser, w której zatopił karawan wraz z dwoma zabitymi inspektorami celnymi.
     Gdy czteropierśne ciało znalazło się na pokładzie motorówki, wynajęty zabójca również wszedł na kamienne schody i ruszył w górę, ku rezydencji.
     Doktor jak zwykle miał kłopoty ze swoją nową ofiarą, więc wezwał do pomocy Przedsiębiorcę. Personel Kliniki Panaceum dostał tego dnia wolne, toteż wszyscy odlecieli na stały ląd śmigłowcem z lądowiska przed imponującą kamienną rezydencją. Na opuszczonej wyspie zostało ich tylko czworo, zatem nikt poza nimi nie słyszał wrzasków kobiety, odbijających się echem, kiedy ją wciągali – machającą rękoma i nogami niczym niechętna Alicja – przez otwarte już lustro, a potem w dół sekretnymi schodami do krainy czarów, gdzie prezentowały się cuda ludzkiej anatomii.
     Piękno sięga tylko tak głęboko jak skóra.
     Chociaż nie według Doktora.
     Och, jak ta hollywoodzka aktorka krzyczała i traciła oddech, jak wrzeszczała i bełkotała długo w noc, podczas gdy chirurg plastyczny metodycznie i na żywca obdzierał ją ze skóry. Nawet Przedsiębiorca Pogrzebowy, który dotąd nigdy się nie lenił, ilekroć chodziło o „przygotowanie” ludzkiego ciała, zdumiewał się wiwisekcyjną zręcznością Doktora. Nie stosując żadnych środków znieczulających, ponieważ zniszczyłyby one erotyczny dreszcz, rozciął ofierze skórę chirurgicznym skalpelem i odrywał ją, ukazując lśniące wewnątrz cuda. Z rozrzuconymi kończynami przywiązana do stołu autopsyjnego w Sali Chirurgii Plastycznej naga kobieta wierzgała, kopała, szarpała się, wykrzywiała i błagała o wybaczenie, tymczasem jej niekwestionowany pan i władca szydził z niej, powtarzając:
     – Zadowolona? Zaspokojona? Na pewno żałujesz, że nie możesz cofnąć słów, które doprowadziły cię do obecnego stanu. Jakaś ty brzydka! Popatrz na siebie, panno Hollywood, której czas już przeminął. Żaden mężczyzna przy zdrowych zmysłach nie uznałby cię za atrakcyjną. Jeśli chodzi o mnie, nadajesz się na mumię i mumią się staniesz. Zasługujesz na taki los – za to, co mi zrobiłaś!
     Ach te jej krzyki!
     Muzyka dla uszu ich trzech.
     Dla uszu Doktora, Dyrektora i Przedsiębiorcy Pogrzebowego.
     Podobnie jak szczątki pozbawionej piersi kobiety, którą Przedsiębiorca porzucił przy leśnej ścieżce na wyspie Galiano, jak wysuszona „mumia”, którą zostawił na Plaży Wraków, jak zdeformowana istota, którą umieścił na plaży przy Cowichan oraz jak dwa inne ludzkie potwory, których pozbył się w stanie Waszyngton i czteropierśne ciało, które tej nocy załadowali na łódź w grocie… podobnie jak wszystkie poprzednie, nowa ofiara również stanowiła parodię sztuki medycznej.
     W jej przypadku wzgardzony doktor zastosował technikę znaną w kręgach chirurgii estetycznej jako peeling mechaniczny, dermabrazja, odnowienie skóry lub podnaskórkowy remodeling. Metoda ta polegała na usunięciu skóry powierzchniowej, by ujawnić nowy, nieuszkodzony naskórek pod spodem. W perwersyjnej wersji Doktora zabieg oznaczał jednakże usunięcie także skóry właściwej, aż – podczas nieznośnych godzin długo w ubiegłą noc – obnażył aktorkę hollywoodzką do piękna głębszego niż skóra.
     Praca Przedsiębiorcy Pogrzebowego jeszcze się jednak nie skończyła. Najpierw zabójca obserwował, jak kobieta umiera z powodu chirurgicznego szoku, później zaś po raz kolejny wypłynął łodzią w noc z zadaniem porzucenia poprzedniego ciała – tym razem czteropierśnej kobiety – w miejscu, które wyznaczył mu Dyrektor, czyli na skałę przy wyspie Lopeza. Słońce powoli wstawało do czasu, gdy zabójca skierował motorówkę z powrotem do morskiej groty, płynąc wśród statków roztrzaskanych o skałę podwodną chroniącą wylot groty – skałę, od której wzięła swoją nazwę wyspa… przed ostatnią zmianą. Po zacumowaniu łodzi zabójca wrócił do Sali Chirurgii Plastycznej, ciekaw, jak w trakcie jego nieobecności Doktor ukształtował ludzkie ciało.
     Zobaczył jakiś rodzaj mumii.
     Wspaniałe stworzenie!
     Ponieważ w czasie gdy nekrofil wykonywał swoje wczesnoporanne zadanie, Doktor przekształcał odartą ze skóry hollywoodzką aktorkę zgodnie z przepisem Fragonarda. Jakby chciał zaspokoić trwającą całe życie fiksację Przedsiębiorcy Pogrzebowego na punkcie sutków, po opłukaniu ciała z krwi i namoczeniu go w środkach konserwujących, wstrzyknął kolorowy wosk w wydatne piersi, którymi – w przeciwieństwie do wielu innych współczesnych aktorek – obdarzyła ją natura.
     Przedsiębiorca Pogrzebowy poczuł nagłe pragnienie…
     Niemal nie mógł się oprzeć pokusie…
     Doktor zachował obie brodawki sutkowe. Złuszczył skórę przy sutkach, by obnażyć naczynia krwionośne i kanaliki mleczne w tkance tłuszczowej, a później przy użyciu trzech kolorów – czerwonego, niebieskiego i białego – stworzył dzieło sztuki z wewnętrznych „przewodów”. Poprzednie sześć ciał Dyrektor kazał porzucać w różnych, wyraźnie wskazanych miejscach, dzięki czemu otoczył się swego rodzaju zasłoną dymną i ogłupił policjantów Kanadyjskiej Konnej, uznał jednak, że dla omamienia policji sześć ciał wystarczy, więc z ostatnią ofiarą Doktor mógł zrobić, co chciał. A Doktor – wiedząc, że jego dzieło może przetrwać równie długo jak sztuka Fragonarda – w przypadku zmumifikowanej aktorki wzniósł się na wyżyny perfekcjonizmu. Stworzona według formułki Fragonarda istota była tak piękna, że Przedsiębiorca Pogrzebowy poczuł, iż ma potężny wzwód.
     Pochylił się do przodu jak książę nad Śpiącą Królewną i zaczął ssać chemicznie pachnące sutki mumii.
     Różne metody dla różnych osób.

ciąg dalszy na następnej stronie

powrót do indeksunastępna strona

28
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.