nr 3 (XXXV)
kwiecień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Esensja
Krótko o…
"Brzoskwinia" #1, "Brzoskwinia" #2, "Skorpion: Krzyż św. Piotra", "Pieśń Strzyg: Wpływy", "Pieśń Strzyg: Doświadczenia", "Znak #1: Znak Mocy"

Zawartość ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Krzysztof Bartnik   Standardowa historia romantyczna

Pierwszemu tomowi mangi „Brzoskwinia” z powodzeniem można przypiąć etykietę lektury lekkiej i niezobowiązującej, stanowiącej jednocześnie miły przerywnik pomiędzy poważniejszymi historiami.

Niestety, całość wpisuje się w mocno utarty schemat opowieści romantycznej (czy tasiemcowej – zobaczymy w przyszłości): główną bohaterką „Brzoskwini” jest nastoletnia uczennica o imieniu Momo, wyróżniająca się z tłumu jej podobnych dziewcząt poprzez ciemny odcień skóry (rodzi to również pewne problemy z dorosłymi panami, którzy chcą się „zabawić” – no comment). Jest również chłopak, którego Momo kocha od lat: Tyjigamori, który zdaje się odwzajemniać jej uczucie, jednak ze względu na brak doświadczenia w kontaktach damsko-męskich nie za bardzo wie jak sobie poradzić. Między wspomnianą dwójkę z różnym skutkiem próbują się wmieszać: Sae Kashiwagi (domniemana przyjaciółka Momo, wykorzystująca jej dobre serce i niszcząca wszystko, co Momo pragnie osiągnąć) oraz Kairi Okayasu (pierwszak z dużym powodzeniem u dziewcząt, który nie może oprzeć się urokowi Momo). To wszystko składa się na standardową historyjkę z półki mang shojo, czyli mang kierowanych do dziewcząt. Autorka serii - Ueda Miwa - bardzo umiejętnie prowadzi scenariusz, umieszczając w nim nagłe zwroty akcji. Bo co z tego, że nawet jeśli od początku wiadomo, że kiedyś Momo i Tyji będą wreszcie razem, to od prawdziwego oraz niczym nie zakłóconego szczęścia dzieli ich jeszcze długa droga...?

W warstwie klimatu opowieści, „Brzoskwinia” przypomina „Marsa”, chociaż niektórym takie porównanie może się nie spodobać. Stronie graficznej opisywanego tomu nie można zbyt wiele zarzucić – autorka kolejnymi ilustracjami dosyć zgrabnie prezentuje stany emocjonalne bohaterów, od ogólnej euforii (elementy komediowe), poprzez złość (nawet rękoczyny…), aż do smutku i przygnębienia. Utrzymana bez rewelacji wizualnych czy eksperymentów, ale na dobrym poziomie „Brzoskwinia #1” skutecznie wciąga i sprawia, że duża grupa miłośników gatunku z pewnością sięgnie po następne tomy. Pamiętać jednak należy, że ten komiks to jednak tylko standardowa historia romantyczna - można poczytać dla chwilowego wytchnienia pomiędzy pozycjami ambitniejszymi.



„Brzoskwinia” #1 („Peach girl” #1)
Scenariusz: Miwa Ueda
Rysunki: Miwa Ueda
Tłumaczenie: Zbigniew Kiersnowski
Egmont 2003
Cykl Brzoskwinia
ISBN 83-237-9773-0
Cena: 16,- zł
Ekstrakt: 60%
Kup w Merlinie




Zawartość ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Sebastian Chosiński   Jak w życiu…

"Brzoskwinia" to manga shojo (a więc z przeznaczeniem dla dorastających dziewcząt), która w Japonii póki co doczekała się szesnastu tomów. W Polsce ukazały się dotychczas dwa zeszyty i w zasadzie już po edycji zaledwie ułamka całości można stwierdzić, iż popularność, jaką komiks ten cieszy się w ojczystym kraju, dziwić raczej nie powinna. „Brzoskwinię”, choć w żadnym wypadku nie jest to dzieło wybitne, czyta się z dużą przyjemnością, a jest także na dodatek czym sycić oko.

Osią fabuły są skomplikowane losy czwórki bohaterów, uczniów pierwszej klasy szkoły licealnej, znających się już jednak dobrze od czasów gimnazjalnych. Pokrótce przypomnę, jak przedstawia się ich sytuacja. Momo Adachi jest piękną blondynką, którą spora część znajomych postrzega dość stereotypowo, upatrując w niej tzw. „łatwą panienkę”. Momo od dłuższego czasu kocha się w Tyjigamori, który jest jednak nieśmiałym chłopcem, do tej pory niezbyt doświadczonym w kontaktach z dziewczętami. Całkowitym jego przeciwieństwem jest z kolei Kairi Okayasu – szkolny playboy, starający się nie przepuścić żadnej dziewczynie godnej, jego zdaniem, uwagi. A że Momo zdecydowanie jest godna uwagi, Kairi kręci się wokół niej, mając nadzieję, że ta w końcu mu ulegnie. Całości obrazu dopełnia krótkowłosa brunetka Sae Kashiwagi – zdecydowanie największy „czarny charakter” mangi. Znająca wartość swej urody, Sae potrafi świetnie manipulować chłopcami, a ponadto obdarzona jest wyjątkowo paskudną cechą charakteru: chorobliwą wręcz zazdrością. Głównym obiektem jej ataku jest długo niczego nieświadoma Momo, której „najlepsza przyjaciółka” stara się za wszelką cenę „ukraść” chłopaka. Sae nie waha się przy tym przed podjęciem najbardziej nawet wyrafinowanych kroków. A że intrygantka z niej przednia, na brak emocji narzekać nie możemy. Sae robi więc wszystko, aby doprowadzić do rozpadu związku Momo z Tyjim, starając się przy tym wykorzystać dla własnych celów zainteresowanie Kairiego piękną blondynką.

Autorka zafundowała nam kilka intrygujących zwrotów akcji, dzięki czemu, choć fabuła jest właściwie jednowątkowa, nie odczuwamy znużenia. Natężenie emocji jest zaś tak duże, iż szybko identyfikujemy się z bohaterami i nieobce są nam targające nimi uczucia: sympatia, złość itp. Czegóż wymagać więcej? Bohaterowie są wyraziści, rzeczywistość logiczna i spójna do tego stopnia, że podobna sytuacja mogłaby zaistnieć w szkole średniej pod każdą szerokością i długością geograficzną, a na dodatek bardzo przyzwoita grafika.



"Brzoskwinia" #2 („Peach Girl”)
Scenariusz i rysunki: Miwa Ueda
Przekład: Zbigniew Kiersnowski
Egmont 2003
Cena: 16,00 zł
Liczba stron: 168
ISBN 83-237-9774-9
Ekstrakt: 60%
Kup w Merlinie




Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Artur Długosz   Osaczony skorpion kąsa

Trzeci zeszyt „Skorpiona” zatytułowany „Krzyż św. Piotra” trzyma poziom poprzednich części. Dynamiczna akcja, wciągająca fabuła i imponująca kreska Mariniego gwarantują niezapomnianą rozrywkę. Tytułowy bohater mimo przeciwności losu i wrogich mu ludzi konsekwentnie realizuje swoją zemstę. Dzień wyboru nowego papieża zbliża się nieubłaganie, a Skorpion nie zamierza pozwolić, aby został nim zabójca poprzedniego.

„Krzyż św. Piotra” to bezpośrednia kontynuacja opisanych w poprzednim tomie serii wydarzeń. Śmierć ukochanego przez lud papieża wstrząsa społecznością chrześcijańską w Rzymie. Wydarzenie odciska swe piętno także na Skorpionie, który dowiaduje, że prawdopodobnie był synem papieża, zakochanego w jego matce zanim jeszcze stanął na czele Kościoła. Tropiony przez ludzi kardynała Trebaldiego Skorpion zaszywa się w Rzymie. Mimo nacisków ze strony swego przyjaciela ani myśli uciekać mając teraz do wyrównania znacznie poważniejsze rachunki. Rozmyśla więc nad zemstą pociągając za sznurki swych koneksji, których dorobił się jako najlepszy specjalista od świętych relikwii i starożytnych przedmiotów. Jego głównym celem jest obmyślenie i zrealizowanie planu, który uniemożliwiłby Trebaldiemu zajęcie miejsca zmarłego papieża. Dzień konklawe zbliża się, a Skorpion gotuje się do starcia z kardynałem.

„Skorpion” to zdecydowanie udana seria komiksu głównego nurtu. W tym przypadku fabularna i plastyczna warstwa komiksu współgra ze sobą idealnie oferując czytelnikowi świetną rozrywkę. Scenariusz Desberga w najmniejszym stopniu nie ustępuje najlepszym kryminalno-sensacyjnym fabułom uznanych książek czy filmów, ale na potrzeby komiksowego medium zostaje najwyraźniej uproszczony. Mamy tu nieustanny wyścig z czasem, niespotykanych sprzymierzeńców, nieprzewidziane przeszkody, bezlitosnych przeciwników i upartego, zdeterminowanego Skorpiona. Mimo wyraźnych inspiracji Desberg był w stanie stworzyć ciekawą fabułę, nadać jej wciągające tempo i stworzyć postacie, które przemówią do czytelnika. Scenarzysta skutecznie wykorzystuje literackie metody opowiadania historii - retrospekcje ujawniają kolejne wydarzenia z przeszłości mające wpływ na bieżące wydarzenia, a wielowątkowa akcja nadaje komiksowi dynamizmu.

Oczywiste są zalety plastyczne albumu, ale to zasadniczo znak firmowy Mariniego. Precyzyjna kreska, mistrzowskie operowanie kolorem oddające nastrój poszczególnych scen i klasyczne, ale efektowne kadrowanie nie mają sobie równych. Po prostu solidny Marini.



"Skorpion: Krzyż św. Piotra" ("Le Croix de Pierre")
Scen.: Stephen Desberg
Rys.: Enrico Marini
Kolory: Enrico Marini
Przekład Maria Mosiewicz,
Egmont 2004-01-01
ISBN 83-237-9078-7
cena 18,90 zł
Zobacz planszę ilustracyjną
Kup w Merlinie




Zawartość ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Tomek 'Jim' Kontny   Dyskusyjna grupa wsparcia

"W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje." - powiedział swego czasu inżynier Mamoń. Jego słowa jak ulał pasują do kolejnych tomów "Pieśni strzyg", serii we Francji popularnej i kasowej. Dlaczego? Na to pytanie ani ja, ani tymbardziej inżynier Mamoń, odpowiedzieć nie potrafimy.

Kevin Nivek w dosyć bulwersujących okolicznościach zostaje zaproszony przed oblicze prezydenta, który decyduje się udzielić mu swojego wsparcia. Nivek jednak przyjmuje pomoc prezydenta i reprezentującego go przedstawiciela bardzo podejrzliwie. Melinda dręczona post-strzygowymi koszmarami szuka pomocy, która zjawia się w postaci niejakiego Grahama Gallaghera, badacza zjawisk paranormalnych i medium. Cień i Nivek odwiedzają Andy poszukując gniazda strzyg i stopniowo, wraz ze swoimi przyjaciółmi wciągniętymi w tryby zagadki dowiadują się coraz więcej o naturze niezwykłego prześladowcy. Oczywiście w niespiesznym, piknikowym tempie, bądź co bądź do ostatecznej rozgrywki zostało jeszcze kilka tomów.

Zawartość ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W trzecim i czwartym tomie „Pieśni Strzyg” scenarzysta, Eric Corbeyran, wyraźnie hołduje skądinąd chwalebnemu przekonaniu, że każdy konflikt można rozwiązać rozmową. Bohaterowie komiksu gadają więc, dyskutują, prowadzą monologi i sprzeczają się do woli. Szkoda, że tak bez polotu i nie zbliżając się nijak do rozwiązania żadnej z tajemnic. A jeśli już to bardzo powoli. Krótko mówiąc „Pieśń Strzyg” nuży - tu jakaś strzelaninka, tu jakieś porwanko, zagraniczny wojaż lub seansik spirytystyczny, ale tak naprawdę nic specjalnego się nie dzieje. Chcąc nie chcąc nasuwają się skojarzenia z co marniejszymi amerykańskimi serialami, w których z konkretną akcją mamy do czynienia w pierwszym i ostatnim odcinku. Przez resztę czasu natomiast bohaterowie wchodzą ze sobą w nieciekawe, stereotypowe interakcje, tudzież zajmują się rozwiązywaniem pomniejszych zagadek, których wpływ na główny wątek fabularny jest śladowy. Skojarzenia z amerykańskim przemysłem filmowym usprawiedliwia jeszcze jeden argument - czy to na życzenie scenarzysty, czy to z kaprysu rysownika w albumach znowu mamy do czynienia z gościnnymi występami amerykańskich aktorów. W tomie czwartym serialu Woody Allen występuje w roli zakompleksionego laboranta, a David Duchovny w roli, a jakże, nieustępliwego agenta FBI, a to pewnie nie wszystko. W tomie trzecim nie udało mi się wypatrzyć nikogo znajomego (chociaż podejrzewam występ Jeffa Bridgesa w roli prezydenta) zapewne z powodu rysunkowej nieporadności Richarda Guerineau. Generalnie jednak oprawa graficzna jest jaśniejszym punktem serialu, szczególnie w porównaniu z nijakim scenariuszem. To dobra, rzemieślnicza robota, szczegółowa i gęsto upakowana w obrębie strony. Szkoda, że podobnie jak scenarzyście również rysownikowi nie udaje się wykrzesać żadnych emocji, energii w scenach walk, wybuchów, pościgów. Całość ślamazarnie toczy się naprzód brnąc w kolejnych płytkich, niewiele wnoszących epizodach i powodzi zbędnej gadaniny.



"Pieśń Strzyg: Wpływy" ("Le Chant de Stryges: Emprises")
Scenariusz: Eric Corbeyran
Rysunki: Richard Guerineau
Kolor: Isabelle Merlet
Tłumaczenia: Marta Bańkowska
Wydawnictwo: Egmont 2003
ISBN 83-237-9710-2
Cena: 17,90 zł
Ekstrakt: 30%
Kup w Merlinie

"Pieśń Strzyg: Doświadczenia" ("Le Chant de Stryges: Experiences")
Scenariusz: Eric Corbeyran
Rysunki: Richard Guerineau
Kolor: Isabelle Merlet
Tłumaczenia: Marta Bańkowska
Wydawnictwo: Egmont 2003
ISBN 83-237-9711-0
Cena 18,90 zł
Ekstrakt: 40%




Zawartość ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Artur Długosz   Niemoc nie broni

Ileż to razy mieliśmy okazję śledzić losy osaczonego ze wszech stron bohatera, którego los obdarowywuje jakimś gadżetem albo... znakiem. Samandahl Ray, bohater komiksu „Znak Mocy”, dołącza do tego grona, ale nie wnosi niczego nowego.

Dawno temu ziemska Unia Planetarna skolonizowała znaną część wszechświata. Ludzkości powodziło się bardzo dobrze; zasiedlając nowe planety, budując miasta i fabryki, zdobywała kolejne surowce i nieustannie rosła w siłę. Kosmos wydawał się być niezamieszkany i w całej swej okazałości i bogactwie czekać tylko na ludzi. Lecz pewnego dnia natknięto się na obcych. Okazali się nim być gadziopodobni Saurianie i choć nie wiadomo już jaki charakter miało pierwsze z nimi spotkanie, to dziś między oboma rasami trwa nieustanny konflikt. Na początku tej wojny ziemianie byli przekonani o swej przewadze; wydawało się, że pokonanie jaszczurów jest tylko kwestią czasu. Niestety w międzyczasie Saurianie urośli w siłę, a ich umięjętności i technologia bojowa znacznie wzrosły. Dziś nic nie wskazuje, aby ten kosmiczny konflikt miał się ku rychłemu końcowi.

Samandahl Ray jest byłym żołnierzem ziemskich sił kosmicznych. W szeregach Uni Planetarnej stoczył niejedną bitwę z Saurianami. Wielokrotny uczestnik tajnych wojskowych misji jest dziś najwyraźniej w stanie spoczynku, bo włóczy się - zasadniczo bez celu - po znanych światach. W pobycie na Tanipalu, rządzonym przez sułtana Ronolo, towarzyszy mu jego nieodłączna partnerka w interesach piękna Roiya Sintor i chyba nie powodzi się im ostatnio najlepiej, bo rozważa ona zarabianie swoim ciałem. Przygodny naganiacz oferuje im jednak inny środek zarobku – grę pseudozarami, w której zgarnąć można niebagatelne kwoty. I choć rozrywka ta jest zabroniona, Samandahl rozgrywa partię i zwycięża. Tu jednak zaczynają się jego kłopoty. Nagle w jednym miejscu dochodzi do serii wydarzeń, które decydują o dalszym losie bohatera komiksu.

Z wygraną w ręku nasi bohaterowie stają twarzą w twarz ze strażą Sułtana poszukującą jego trzynastej, prawdopodobnie porwanej, żony o imieniu Zanniati. Praktycznie w tym samym momencie stają się także obiektem ataku jaszczurów księcia Tchlusaruda, najwyraźniej polujących na głowę Samandahla. Niespotykanie przychodzą im z pomocą tajemniczna, milcząca kobieta oraz rozgadany JeMeerik Meer, dzięki którym udaje się im wybronić swej skóry i po małej rozróbie na planecie salwują się ucieczką swoim statkiem „Parszywy fart”. Jednak w zawierusze walki Samandahl zostaje naznaczony dziwnym znakiem, a tajemnicza, zakapturzona postać przekazuje mu niepokojące przesłanie „Ty... Znajdziesz ich, zbierzesz i poprowadzisz”.

Pierwszy album serii „Znak”, będący zbiorem czterech pierwszych zeszytów oryginalnego wydania Crossgen, nie wróży serii nic dobrego. „Znak Mocy” jest po prostu zbyt stereotypowy, aby wybić się ponad przeciętność publikowanych dziś w Polsce komiksów. Nieciekawi bohaterowie potrafią zabić nawet najbardziej wyrafinową intrygę, ale tu nie ma czego zabijać. Przetacza się przez karty opowieści nawałnica wydarzeń, ale stanowią one jedynie tanie chwyty mające na celu utrzymanie odpowiedniego tempa akcji. Mamy tu więc efektowne starcia ludzi z jaszczurami, kosmiczne potyczki, sceny pościgów, a wszystko to zwizualizowane z rozmachem i rysunkowym profesjonalizmem, ale jednocześnie z fabularną miałkością. Dialogi przyprawiają miejscami o gęsią skórkę, bardziej przypominając bełkot niż rzeczywiste rozmowy, które można prowadzić nawet za setki tysięcy lat.

Daleko komiksowi do hard science fiction, jak określa serię wydawca, a elementy magii każą raczej sądzić o odmianie space opery. Ale mniejsza o gatunkową przynależność cyklu, bo komiks, jako produkt przemysłu rozrywki, ma przede wszyskim bawić. A „Znak Mocy” nie bawi, raczej nuży. Nuży swą infantylnością i płaskością fabularną, jakby autorom zabrakło mocy, aby pociągnąć jeszcze jedną historię o postaci obdarowanej nadludzką mocą i przeznaczeniem.



"Znak #1: Znak Mocy" ("Sigil : Mark of Power")
Scen.: Barbara Kesel, Ron Marz
Rys.: Ben Lai, Claudio Castellini
Tusz: Ray Lai, Ceasar Rodriguez, Andrew Crossley
Kolory: Wil Quintana, Michael Atyieh
Przekład Grzegorz Zieliński
Egmont 2004
ISBN 83-237-9017-5
cena 14,90 zł
Kup w Merlinie

powrót do indeksunastępna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.