 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | To byłby znacznie odpowiedniejszy tytuł dla filmu Kahna (Josepha, nie Shao), gdzie 0 równałoby się IQ twórców, a to co po dwukropku równałoby się poprojekcyjnym reakcjom widza. Oczywiście przesadzam. „Torque” wystartował w wyścigu o miano najgorszego filmu roku, ale przegrał już na starcie. Jest zbyt śmieszny.
Cóż może być takiego śmiesznego w obcowaniu z filmem, który przez serwis imdb.com został sklasyfikowany jako action/crime/thriller? Ano właśnie ta akcja, ta zbrodnia i ten thriller.
Przyjrzyjmy się zatem wpierw akcji. Cary Ford, anorektyczna wersja Matthew McConaugheya, wraca do USA z ciepłych krajów, gdzie odbywał banicję, gdyż przekręcił przywódcę konkurencyjnego gangu motocyklowego na grubą forsę. Tak, teraz już wiecie. Ford nie jeździ fordem, woli z prędkością światła brykać na motorze. No więc nasz bohater wraca i natychmiast zostaje przyuważony przez tego-co-to-go-kiedyś-tam-wykołował. Ten-wykołowany-kiedyś-tam pała, rzecz jasna, żądzą zemsty. I w tym momencie przechodzimy do zbrodni. Wykołowany-kiedyś-tam zabija brata przywódcy jeszcze innego gangu (uwaga skołowani, mamy już 3 gangi!) i zwala winę na Forda. Naturalną koleją rzeczy, teraz i przywódca trzeciego gangu (no wiecie, ten, co to mu brata zabili) chce się zemścić na Fordzie. I zaczyna się thriller (uwaga, według jankeskiego pojmowania kina, jeśli ktoś kogoś w filmie ściga, to stuprocentowo musi to być ten gatunek). Przywódca-od-zabitego-brata zbiera ekipę i rozpoczyna szaloną pogoń za Fordem. A co w tym czasie robi Ford? Myślicie, że tylko ucieka? Wolne żarty! Ford, co prawda, rzeczywiście spieprza przed przywódcą-od-zabitego-brata, ale też jednocześnie ściga wykołowanego-kiedyś-tam, by niewinności swej dowieść. A wszystkim na karku siedzi jeszcze dwójka federalnych.
Podsumujmy może, bo wyrafinowanie scenarzysty zadało nam, widzę, niezłego bobu. Gang 1 (Forda) goni Gang 2 (wykołowanego-kiedyś-tam) i ucieka przez Gangiem 3 (przywódcy-od-zabitego-brata). Ucieka do czasu, aż przywódca-od-zabitego-brata się kapnie, że to jednak wykołowany-kiedyś-tam zabił jego brata. Zemsta zmienia przeznaczenie (uwaga, to już 3-ci akt zemsty!) i teraz Gang 3 wespół z Gangiem 1 ściga Gang 2. A, no i FBI. Tak wielopłaszczyznowego, przesyconego intrygami dzieła nie oglądałem od dawien dawna. Szekspir byłby dumny.
Na koniec nieco o technikaliach. Efekty specjalne miały, zdaje się, rzucać na kolana. Rzucają, ale – podobnie jak scenariusz i aktorstwo – przeponą. Motocykle ścigające się po pociągu, motocyklowe salta w slow-motion oraz – punkt programu – panienki pojedynkujące się motor w motor, zawieszone w przestrzeni wysoko nad ziemią. Trinity byłaby dumna.
Tytuł: Torque. Jazda na krawędzi Tytuł oryginalny: Torque Reżyseria: Joseph Kahn Zdjęcia: Peter Levy, Chris Hayes Scenariusz: Matt Johnson Obsada: Jaime Pressly, Monet Mazur, Adam Scott, Faizon Love, Ice Cube, Jay Hernandez, Martin Henderson, Matt Schulze, Fredro Starr, Dane Cook, Christina Milian Muzyka: Trevor Rabin Dystrybutor: Warner Data premiery: 16 kwietnia 2004 Czas projekcji: 81 min. WWW: Strona Gatunek: akcja Ekstrakt: 30%
|
|