nr 4 (XXXVI)
maj 2004




powrót do indeksunastêpna strona

Piotr Koz³owski
Polly musi znikn±æ
"Nadchodzi Polly", "Starsza pani musi znikn±æ"

Zawarto¶æ ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pierwsza do Polski zawita³a Polly. Ponad miesi±c pó¼niej przepad³a jak kamieñ w wodê. Wtedy pojawi³a siê starsza pani. I ona tak¿e zapad³a siê nagle pod ziemiê. Policja jak zwykle bezradnie rozk³ada rêce, jednak reporterowi „Esensji” uda³o siê dotrzeæ do obu kobiet. Jak jednog³o¶nie twierdz±, za ich tajemniczym znikniêciem stoi niejaki Ben S., znany tak¿e pod pseudonimem Zoolander. Nie uda³o nam siê jak na razie namierzyæ Bena S., wiemy tylko, ¿e przez jaki¶ czas by³ ziêciem samego Roberta De Niro. Przeczytajcie wstrz±saj±cy reporta¿ o cz³owieku, który zabi³ dobry smak.

– Chodzi³am z nim do liceum – wyznaje Polly, prywatnie ¿ona aktora Brada P. – Parê miesiêcy temu spotkali¶my siê na jakim¶ przyjêciu. On przyszed³ z kumplem, który wygl±da³ jota w jotê jak Philip Seymour Hoffman, ja by³am tam kelnerk±. Przyznajê, z pocz±tku uda³o mu siê mnie zauroczyæ. Wzruszy³ mnie. Opowiada³, ¿e jego ukochana od razu podczas podró¿y po¶lubnej pu¶ci³a siê z jakim¶ Francuzem. Tak strasznie zrobi³o mi siê go ¿al. By³ taki mi³y, no i wie pan... – Polly ¶cisza g³os. – Wie pan, co tu du¿o owijaæ w bawe³nê, nawi±zali¶my romans. Ale nie jest pan z jakiego¶ taniego brukowca, nie rozdmuchacie tego, prawda? – Sk±d¿e znowu – oponujê. – Ju¿ pani mówi³em, jestem z „Esensji”, to jest marka, której w przeciwieñstwie do Marka Pola mo¿na zaufaæ. A nawet trzeba. – Cieszê siê. Na czym to ja skoñczy³am? – Na romansie. – Ach tak. No wiêc niech pan mnie nie wini, proszê. Brad wtedy goni³ w piêtkê po jakiej¶ Troi i czu³am siê taka samotna... £obuz wiedzia³ kiedy siê zjawiæ. Rozkocha³ mnie w sobie, a potem... – dziewczyna przerywa i zalewa siê ³zami. – A potem? – Potem siê zmieni³ nie do poznania. Zacz±³ siê zachowywaæ jak totalny palant. Pierdzia³, beka³, wymiotowa³. Na potêgê. I sprawia³o mu to widoczn± uciechê. Zapcha³ mi kibel i omal nie pobi³ mojego instruktora od salsy. Ale ja... Bo¿e, jaka ja by³am g³upia. Cierpliwie to wszystko znosi³am, lecz pewnego dnia miarka siê przebra³a. Ben próbowa³ zabiæ moj± tchórzofretkê – Polly tuli do piersi ¶lepe zwierzê. – Czy ju¿ wtedy zdecydowa³a siê pani od niego uciec? – pytam. – Nie, ale wkrótce potem. Wie pan, co siê okaza³o? ¯e ten bezczelny cham wszystkie nasze randki filmowa³ z ukrycia! Na spacerze, na dyskotece, w ³ó¿ku, wszêdzie! Prosi³am, by odda³ mi kasetê, ale nic z tego. Jego interesowa³y tylko pieni±dze. Wprowadzi³ film do kin. Teraz ju¿ pan wie. Ukrywam siê, bo... tak mi wstyd, Bo¿e, tak bardzo mi wstyd! – dziewczyna ponownie wybucha histerycznym p³aczem.

Zawarto¶æ ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Polly nie jest jedyn± osob±, która pad³a ofiara oszusta. – To z³y cz³owiek. Bez jakichkolwiek skrupu³ów, bez moralno¶ci. W moim towarzystwie te¿ zachowywa³ siê jak ¶winia. Puszcza³ b±ki, rzyga³. A taki ³adny ¯yd z niego... – starsza pani wzrusza ramionami. – A wie pan, zaczê³o siê ca³kiem niewinnie. Po ¶mierci mê¿a mieszka³am sama w dupleksie (dom dwurodzinny – przyp. red.) i naprawdê nie potrzebowa³am a¿ tyle miejsca. Powiedzia³am o tym w³a¶cicielowi domu... Nie mia³ pan przyjemno¶ci? No, taki ma³y, pocieszny grubasek, W³och chyba. A przynajmniej nazwisko ma w³oskie... cholera, jak to sz³o... DeVeni, DeVidi... ach, ju¿ wiem. DeVito! – tryumfalnie wykrzykuje staruszka. – A wie pan, swoj± drog± to o tym DeVito kr±¿± legendy. S³ysza³am, ¿e w³asn± matkê wyrzuci³ z poci±gu. Zamknêli go za to w wariatkowie, ponoæ siedzia³ tam z samym Jackiem Nicholsonem. Wyci±gn±³ go brat-bli¼niak, obecny gubernator Kalifornii... No, ale dla mnie by³ zawsze uprzejmy, do rany przy³ó¿. No wiêc powiedzia³, ¿e co¶ z t± moj± samotno¶ci± zrobi. I wkrótce zjawili siê oni. – Oni? – A tak – obrusza siê starsza pani. – Oni! Ben mia³ wspólniczkê, Drew B. Udawali ma³¿eñstwo. Z pocz±tku s³odcy i mili. Cieszy³am siê, ¿e w koñcu bêdê mieæ towarzystwo. Niestety, po jakim¶ czasie pokazali swoje prawdziwe oblicza. Jej w dzieñ prawie nie by³o w domu, niby pracowa³a w jakiej¶ agencji reklamowej czy co¶ takiego. On za to zostawa³. Wie pan, podawa³ siê za pisarza. I ¿e niby musi mieæ ciszê i spokój. O nic go nie mo¿na by³o poprosiæ, zaraz siê denerwowa³. I tak powoli nasze stosunki ulega³y och³odzeniu. Najpierw z³o¶liwcy zepsuli mi kran, potem próbowali otruæ papugê pod moj± nieobecno¶æ. Ta bezczelna dziwka usi³owa³a nawet zrzuciæ mnie ze schodów! A on w±cha³ moj± bieliznê! – staruszka a¿ sinieje ze w¶ciek³o¶ci. – W koñcu wynajêli p³atnego zabójcê. Ale siê nie da³am – pêka z dumy moja rozmówczyni. – Nie mog³a pani zg³osiæ tego na policjê? – pytam. – Zg³osi³am, a jak¿e. Ale siê wykpili. – I wtedy zdecydowa³a siê pani uciec? – Nie. Tu dochodzimy do sedna ca³ej sprawy. Okaza³o siê, ¿e ta ca³a nasza wojna, ten ca³y zabójca itd., to by³ pic na wodê, fotomonta¿. Odkry³am poukrywane w ca³ym dupleksie kamery. I zrozumia³am, ¿e zosta³am wrobiona. To wszystko by³o sztuczne, ustawione. Wie pan, jak w tym Big Brotherze. I ten oszust Ben wprowadzi³ te show do kin. No i jak siê mia³am potem pokazaæ znajomym z chóru ko¶cielnego? Teraz pan rozumie, dlaczego musia³am znikn±æ – z bladym u¶miechem koñczy starsza pani. – Rozumiem – przytakujê. – I obiecujê pani, ¿e nag³o¶nimy ca³± sprawê i sprawiedliwo¶ci stanie siê zado¶æ.

Niniejszy reporta¿ powsta³ ku przestrodze. Takich oszustów jak Ben S. jest co najmniej kilku. W wiêkszo¶ci pochodz± z okolic Hollywood, choæ i w Polsce g³o¶ny by³ ostatnio przypadek niejakiego Olafa L., który pod pretekstem komedii próbowa³ sprzedaæ widzom gar¶æ sfilmowanych wulgaryzmów, chamskich zachowañ i innych niecnych procederów, polegaj±cych np. na oddawaniu moczu do frytek.

Na koniec podajemy rysopis przestêpcy. Brunet. Krótko ostrzy¿ony. Ok. 1,70 m wzrostu. Akcent amerykañski, rysy ¿ydowskie. Znaki szczególne: ironiczny u¶mieszek, czêste wypuszczanie gazów z otworów górnego i dolnego. Ktokolwiek zobaczy Bena S., proszony jest o natychmiastowy kontakt z redakcj±. Dziêkujemy. I miejcie siê na baczno¶ci, nigdy nie wiadomo, czy kto¶ Was w tej chwili nie filmuje. Jak mawiali faceci w czerni – Oni s± wszêdzie!



Tytu³: Nadchodzi Polly
Tytu³ oryginalny: Along Came Polly
Re¿yseria: John Hamburg
Zdjêcia: Seamus McGarvey
Scenariusz: John Hamburg
Obsada: Philip Seymour Hoffman, Ben Stiller, Alec Baldwin, Debra Messing, Hank Azaria, Jennifer Aniston, Bryan Brown
Muzyka: Theodore Shapiro
Dystrybutor: UIP
Data premiery: 5 marca 2004
Czas projekcji: 90 min.
WWW: Strona
Gatunek: komedia

Tytu³: Starsza pani musi znikn±æ
Tytu³ oryginalny: Duplex
Re¿yseria: Danny DeVito
Zdjêcia: Anastas N. Michos
Scenariusz: Larry Doyle
Obsada: Drew Barrymore, Ben Stiller, James Remar, Eileen Essel, Swoosie Kurtz
Muzyka: David Newman
Dystrybutor: SPI
Data premiery: 16 kwietnia 2004
Czas projekcji: 97 min.
Gatunek: komedia

powrót do indeksunastêpna strona

59
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrze¿one
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.