 |  | ‹Duża ryba› | „Duża ryba” to książka absolutnie niezwykła, opowiada bowiem o dziejach absolutnie niezwykłego człowieka. To historia życia i śmierci Edwarda Blooma, ojca, męża i człowieka. Kolejne przygody „cudownego rodzica” poznajemy bez sensacyjnego napięcia, ze spokojem. Jedyne emocje, które rodzą się w trakcie lektury to serdeczny, ale delikatny uśmiech lub nieznaczne podniesienie brwi.
Poznajemy opowieść o Edwardzie Bloomie w momencie, kiedy leży już na łożu śmierci, a jego syn-narrator przywołuje dla nas przeróżne, wybrane historie – wspomnienia z życia swojego taty. Gdy już staje się jasne, że ojciec powoli odchodzi ze świata żywych, syn postanawia nie dopuścić do tego, by przeminął bez echa i przedłużyć jego istnienie, zapisując je w swoistej legendzie. Jednocześnie w obliczu pewnego końca, poszukuje prawdy, zarówno o ojcu, jak i o sobie samym. Cztery ujęcia „śmierci ojca” przeplatane są niesamowitymi, zarówno pod względem treści jak i sposobu opowiadania, historiami o niesamowitych wyczynach Edwarda Blooma.
Panuje tu aura baśni, to, co się dzieje, zdaje się nie uznawać zasad logiki. Zdarzenia i sytuacje, w jakich widzimy bohatera wywołują uśmiech, ale i zaciekawienie, które każe czytać dalej. Pojawia się na przykład olbrzym Karl, który – gdy kończy mu się jedzenie – zaczyna pustoszyć miasteczko, aby napełnić swój wielki żołądek. Edward Bloom dzielnie stawia mu czoła, mając za jedyne narzędzie ‘walki’ własny urok i magiczną moc swojej osobowości. Innym razem pewnej starej damie figlarni chłopcy ukradli szklane oko. Któż inny jak nie Edward mógłby je odzyskać? Kiedy pewne miasteczko żyje w strachu przed morderczym dzikim psem, tylko nieustraszony Edward niezrażony ciemnością nocy jest gotów zmierzyć się z potwornym zwierzęciem.
Książka sprawia wrażenie jakby była przeznaczona dla dzieci, ma ‘duże literki’, jest pisana prostym językiem. Jednak zawarte w niej treści trzeba najpierw dobrze rozważyć, a dopiero potem podsunąć (jeśli w ogóle) maluchom do lektury. Wydaje mi się, że zbyt dużo jest tu zmysłowości i sytuacji o wątpliwym statusie moralnym, by z lekkim sercem serwować to danie na dziecięcy stół. Edward, oprócz tego, że pokonuje baśniowe przeszkody, wyrastające na jego drodze jak grzyby po deszczu, prowadzi też w pewnym sensie podwójne życie. Gdy wyjeżdża do pracy, zostawiając żonę i syna w domu, na drugim końcu kraju już wypatruje go inna młoda, piękna, spragniona pieszczot ukochana… Tej sytuacji w książce się nie ocenia. Jest pozostawiona samemu czytelnikowi, po prostu opowiedziana, magicznym, urzekającym stylem, który tak naprawdę nie pozwala niczego potępić. Stąd wątpliwość, co do wychowawczych walorów utworu.
Rozbawił mnie bardzo pomysł okładki. Jest to plakat filmu, który niedawno powstał na podstawie książki. Oprócz tytułu i autora, na froncie książki znajduje się napis: „Głęboko przejmujący film”. Projektanci okładki chcieli chyba potencjalnego nabywcę zmylić i zasugerować, że jak okładkę otworzy – w środku zaskoczy go płyta z filmem. Nie pochwalam takiej mistyfikacji. Ta książka nie musi być sprzedawana pod ‘przykrywką’ filmu, jest doskonała sama w sobie.
Edward Bloom to ‘człowiek-orkiestra’, na wszystko znajdzie radę, ze wszystkim się rozprawi, z każdym nawiąże serdeczną znajomość. Jest jednak coś, co rzuca na niego cień. O ile w powierzchownych znajomościach radzi sobie wręcz fenomenalnie, o tyle w relacjach z najbliższymi, już niestety nie jest tak różowo. Nie potrafi rozmawiać o fundamentalnych sprawach, nie potrafi po prostu powiedzieć synowi, że go kocha, nie potrafi sięgnąć głębiej – każda próba zawiązania prawdziwie dojrzałego kontaktu z ojcem kończy się kawałem. Na najprostsze osobiste pytanie, Edward odpowiada dowcipem. Zawsze tak robił. Jesteśmy świadkami desperackich prób, jakie podejmuje syn, aby choć odrobinę poznać swojego ojca. Pada pytanie: „Czy wierzysz… w niebo, w Boga i tę całą resztę…?” – lecz odpowiedzią na nie jest dowcip o Panu Jezusie. Syn doskonale wie, że ojciec przeszedł przez życie w „emocjonalnym pancerzu”, że nic z jego wnętrza nie wydostało się na zewnątrz i nie przebiło się do wewnątrz. Co więc pozostaje przy łożu umierającego? Śmiech czy łzy…? Wciąż jest jeszcze nadzieja, że w tych ostatnich dniach ojciec pokaże „czułe podbrzusze swojej osobowości” jednak nadzieja nie karmiona – słabnie. Czy odnajdą tę metafizyczną nić, która powinna łączyć najbliższe sobie osoby? Czy dotrą do głębin swoich osobowości? I czy w końcu się siebie nauczą…? Chyba warto się przekonać samemu.
Tytuł: Duża ryba Tytuł oryginalny: Big Fish Autor: Daniel Wallace Przekład: Jerzy Łoziński Wydawca: Zysk i S-ka ISBN: 83-7298-699-9 Format: 196s. 125×183mm, oprawa twarda Cena: 25,90 Data wydania: 20 lutego 2004 WWW: Polska strona Kup w Merlinie (24,—) Ekstrakt: 90%
|