 |  | ‹Cube 2› | Nie da się wejść dwa razy do tego samego Sześcianu. W sequelu oryginalnego horroru sf Vincenzo Natalego z 1997 r. otrzymujemy niestety tylko odgrzewane danie wraz z bijącą rekordy głupoty fabułą i oszałamiającą ilością pseudonaukowego bełkotu.
„Cube” (z bliżej nieznanych powodów nie przetłumaczony na „Sześcian”) Vinzenzo Natalego był jednym z wydarzeń roku 1999 w fantastyce (w Polsce, bo dotarł do nas z dwuletnim opóźnieniem). Ten wyjątkowo niskonakładowy film, zwrócił na siebie uwagę oryginalnością pomysłu i sugestywnością wizji. Natali udowodnił, że do kręcenia interesującej fantastyki wcale nie trzeba dużo pieniędzy – przede wszystkim potrzebny jest Pomysł, reszta miewa mniejsze znaczenie (zadedykowałbym to naszym filmowcom, którzy albo podejmują próby o żałosnym efekcie, bądź tłumaczą się, że z naszymi możliwościami technicznymi nie mamy szans na rywalizacje z lepiej rozwiniętymi kinematografiami). W jego filmie grupa kilku osób w tajemniczy sposób budzi się wewnątrz dziwnej konstrukcji – sześcianu złożonego z dużej ilości mniejszych pomieszczeń, połączonych ze sobą. W niektórych z nich są śmiertelne pułapki, każda jest oznaczona cyframi, z których można obliczyć położenie pomieszczenia i sprawdzić, czy nie występuje zagrożenie. Grupa ludzi jest dobrana tak, że każde z nich ma jakąś umiejętność, która jest niezbędna dla wszystkich do wydostania się z pułapki – o ile będą współpracować. Wkrótce jednak budzą się między nimi antagonizmy.
O sukcesie filmu, oprócz oryginalności wizji, zadecydował klaustrofobiczny nastrój, potęgowany przez surowe techniczne wnętrza pomieszczeń. Uczucie osaczenia bardzo udzielało się widzom – do tego stopnia, że w scenie, w której bohaterowie muszą przejść jeden z pokojów bezszelestnie by nie uruchomić pułapki, na sali kinowej zapadała również śmiertelna cisza. Jak to bywa w thrillerach, zagrożenie pozwalało bohaterom na ujawnienie swego prawdziwego oblicza. Film pozostawia również szanse na różnorodne interpretacje – w najprostszej z nich Sześcian jest modelem naszego świata, w którym czyhają na nas pułapki, ale w gruncie rzeczy prawdziwym zagrożeniem są inni ludzie. I choć momentami nie udawało się ukryć niskiego budżetu, a aktorstwo pozostawiało wiele do życzenia, „Cube” pozostanie przykładem na to, że sukces niskobudżetowej, niezależnej fantastyki jest możliwy.
Minęło jednak 5 lat – i powstał sequel. Biorąc pod uwagę, że część pierwsza stanowiła zamkniętą całość, kontynuacja sprawia wrażenie prostego i niskonakładowego skoku na kasę. Za kamerą stanął nasz rodak Andrzej Sekuła, ale ten film akurat chwały mu nie przynosi. Niektórzy recenzenci piszą bzdury, że film może usatysfakcjonować jedynie miłośników części pierwszej – o nie, ich właśnie rozczaruje w dwójnasób. Co więc wymyślono w „Cube 2”?
Otóż, ni mniej, ni więcej, sequel opowiada o grupie ludzi, którzy w tajemniczy sposób trafili do tajemniczego sześcianu... Oryginalne, nieprawdaż? Ten sam pomysł, prawie to samo wykonanie choć może aktorstwo i efekty specjalne odrobinę lepsze. Widz, znający pierwowzór, musi ze znudzeniem po raz drugi oglądać to jak bohaterowie budzą się, spotykają, zastanawiają nad swym losem. Czeka się tylko kiedy zaczną się znów kłócić i zabijać – i to oczekiwanie nie pozostanie bez odpowiedzi. Ale, ale – coś jednak trzeba było do filmu dodać, aby nie narazić się na zarzut plagiatu. Dodano więc ...jeszcze jeden wymiar. Otóż bohaterowie chodzą już nie po sześcianie. Chodzą po tesserakcie, czyli foremnej bryle czterowymiarowej (kto na studiach miał algebrę, wie jak to narysować). Oczywiście nie ma to wiele wspólnego z fizyką czy matematyką, chodzi o to aby wprowadzić kilka „oryginalnych” pomysłów. Stąd w pomieszczeniach zamieniana jest góra z dołem, inaczej biegnie czas, dzieją się inne dziwne rzeczy, o których pochodzeniu pewnie nawet scenarzysta nie ma pojęcia. Cały ten świat nie rządzi się jakąkolwiek logiką, a film skutecznie traci zainteresowanie widza. Na domiar złego wszyscy bohaterowie wygłaszają absurdalne pseudonaukowe bzdury przyprawiające o ból zębów każdego, kto ma jakiekolwiek pojęcie o wyższej matematyce. W ten sposób powstał z pewnością najgłupszy film roku, jak to się ładnie mówi „głupszy niż ustawa przewiduje” – a znając idiotyzmy naszych ustaw to naprawdę brzmi źle.
Nad zakończeniem litościwie spuszczę zasłonę milczenia.
Tytuł: Cube 2 Tytuł oryginalny: Hypercube: Cube 2 Reżyseria: Andrzej Sekuła Zdjęcia: Andrzej Sekuła Scenariusz: Sean Hood, Ernie Barbarash, Lauren McLaughlin Obsada: Kari Matchett, Geraint Wyn Davies, Matthew Ferguson, Neil Crone, Barbara Gordon Muzyka: Norman Orenstein Dystrybutor: SPI Data premiery: 25 czerwca 2004 Czas projekcji: 95 min. WWW: Strona Gatunek: horror, SF Ekstrakt: 20%
|