Aretmis Fowl II (lub senior jak kto woli)  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Otóż pisze w sprawie, która wydaje mi sie dosyć ważna by tracić czas na raozmowe z kimś kto prawdopodobnie nie dysponuje nawet IQ mojego psa. Sprawa owa dotyczy Pani recenzji bądz jak wole to nazywac antyreklamy (na rzecz, rzecz jasna Harrego Pottera), dotyczącej książki "Artemis Fowl". Czytająć pani wywody odniosłem wrażenie iż jest pani prawdziwym autorytetem światowmym na temat zakrzywiania przestrzeni, otóz jedynie owo "zakrzywianie" dałoby pani możliwość odgadnięcia czy komunizm upadnie po raz drugi za lat przeszło 200, czy też nie. Również ten wynalazek dał Pani zapewne wiadomośći na temat najwnowszych jeszcze nie wprowadzonych udogodnień, które juz za 100 lat zagoszczą w domu każdego z nas. Jednak z powodu braku jakichkolwiek doniesień prasowych o powtarzających się u jednej osoby wygranych w totolotka wnioskuje, iż nie dysponuje pani tą technologią. Tym samym zadaję pytanie co dało pani podstawy by poddawać w wątpliwość treśc książki która jako jedna z nielicznych daje nam obraz świata nieprzemalowanego pędzlem cenzury. Jeśli uważa Pani że jedyna książka jak może "konkurować" z potterem to taka w której cały świat jest identyczny, a jedynie autor i imiona inne to jest pani w błędzie. Nie w pani kompetencjach leży ocenianie czy charakter Artemisa jest dobry czy zły, oraz czy to dobrze czy źle. Wszelkie porównania do pottera są bezsensowne gdyż, owa walka między dwoma tytułami nie polega bynajmniej na ich podobieństwu, ale na przejęciu czytelników. Następnym "ciekawym", dla zapewne większości analfabetów w tym kraju, jest zagadnienie owego tłumacza. Zapewne jest panie z wykształcenia humanistą co wnioskuje ze stylu pani wypowiedzi oraz chęci pisania recenzji. Wnioskuje też z "opisów" translatora iż nie jest pani w stanie zrozumiec subtelności użytego w książce urządzenia. Translator Artemisa to program. Jak każde dziecko wie, program żeby coś przetłumaczyć potrzebuje jakiegoś wzoru, a ów wzór wprowadził Artemis rozpoznając litery (hieroglify) i podając komputerowi ich znaczenie. Być może Pani doświadczenia z translatorami polegają jedynie na tłumaczeniu tekstów angielskich (francuskie są również bardzo popularne), a tu spotykamy się z językiem którego podstawą był angielski,. Dlatego składnia która w Polskim i Angielskim jest tak różna, w języku wróżęk i Angielskim jest prawdopodobnie identyczna (gdyby było inaczej autor dodałby pare linijek opisujących jakiego genialnego sposobu Artemis uzył by to poprawić). Jak widac owe doskonałe rymy i rytm można prosto wytłumaczyć. Jeśli języki były bardzo zbliżone (podstawy angielskiego to niezmienione zasady elfickjego) to przetłumaczenie polegało jedynie na zamianie hioglifów na słowa w angielskim przez co tekst był łatwy do odczytania i sładny).
Podsumowując pragne zwrócić uwagę na pani komplenty brak inteligencji bądz jakiejkolwiek myśli technicznej. Pragnę równiez zauważyć iż pani porównania z Potterem godne są dziwięciolatka.
Czekam na odpowiedz na mój list ponieważ nieotrzymanie jej odbiorę jedynie jako Pani niezdolnośc do inteligentnej rozmowy.
Without respect Łukasz Bylica. Od redakcji: List adresowany do autorki recenzji pozostawiamy bez komentarza. Zachowano pisownię oryginalną.
Dzień Wstępniaka i Bez zadęcia  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Witam :)
Zgodnie z prośbą zawarta w ostatnim numerze daje znać: tak, jestem nienormalny, czytam wstępniaki, proszę nie wklejać tam tekstów z poprzednich numerów ;o)) Szczerze mówiąc to wstępniaka czytam zazwyczaj na samym początku, zaraz po spisie treści (no dobrze, ostatnio zacząłem od recenzji Harry’ego Pottera, ale co tam). A wstępniak w numerze 36 o braku pomysłu wcale nie był zły, proszę nie przejmować się głosami krytyki. Bo niby co miałoby się tam znaleźć? 5 zdań z serii: "tak, jesteśmy najlepsi na świecie, tylko u nas recenzja "Pojutrze" bo tylko my oglądamy filmy, a tak w ogóle to jesteśmy jedynym na świecie pismem o fantastyce"? Chociaż to byłby tzw. profesjonalizm (patrz np. Radio 94 i Rock Radio Mazowsze - nadając w jednym mieście obydwa maja hasło reklamowe "jedyna w Polsce rockowa stacja radiowa", nie wspominając pewnego nieistniejącego już pisma o grach komputerowych...).
Hmm... nie wiem, ilu jeszcze czytelników się odezwało, ale czuje się jakbym wypełnił 50 % ogólnopolskiego planu ;o))
Pozdrawiam,
Krzysztof.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Mi się tam ten przedostatni wstępniak bardzo podobał... :)
P.S. Ostatni również.
Pozdrawiam
Paweł Sadkowski
Przepis na sukces Alistaira MacLeana  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czytałem pana artykuły na temat twórczości Alistaira MacLeana i w pełni się z panem zgadzam. Też uważam, że MacLean był wielkim pisarzem. Ja sam przeczytałem jego piętnaście książek; przeczytałbym więcej, ale w bibliotece do której chodzę nie ma reszty jego dzieł. I na bazie tych kilku dzieł ośmielam się potwierdzać tą tezę. Większość jego książek czytałem przez dwa wieczory, trzeba przyznać, że miał dar do pisania, gdyż jego książki tak wciągają że czyta się je jednym tchem, oprócz „Partyzantów” i „Rzeki Śmierci”. Te książki można powiedzieć, że to były jego wpadkami, ale przecież człowiek nie jest maszyną, i bestsellerów zawsze nie będzie pisał. (…) Zgadzam się z panem że autor ten miał specyficzne poczucie humoru, sam spisywałem jego teksty. Nie wiem, ale uważam, że znalazłem o wiele lepsze od pana opublikowanych na stronie internetowej. A może na tym polegał fen omem MacLeana, że potrafił zadowolić i rozśmieszyć ludzi o różnych gustach! (…) A tak w ogóle miło słyszeć że „trochę starsi” też czytają jego książki, i się tym chwalą. Ja mam sąsiada, który podobnie jak pan przeczytał wszystkie jego książki, a przyznaje się tylko do „Dział Nawarony”. Ja mam 19 lat - uważam że to odpowiedni wiek na czytanie tego typu książek, bo później się pracuje i wraca się zmęczonym do domu i myśli się wtedy żeby się położyć a nie żeby coś czytać.
Szymon z Złotorii koło Torunia
|