nr 7 (XXXIX)
wrzesień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Autor
 Trzy Zwroty Shyamalana
‹Osada›
Nie słuchajcie krytyków, którzy nie są w stanie zaakceptować filmu odbiegającego od przyjętych standardów i narzekają na najnowszy film twórcy „Znaków”. Jeśli chcecie znaleźć coś twórczego, coś oryginalnego, coś z pozoru znanego, ale podanego w przemyślany sposób, zaskakującego i inspirującego – obejrzyjcie „Osadę” M. Night Shyamalana.
Zawartość ekstraktu: 100%
‹Osada›
‹Osada›
Trudno jest pisać tę recenzję, zdając sobie sprawę, że z fabuły „Osady” M. Night Shyamalana nie można zdradzić prawie nic, aby nie zepsuć wrażenia z seansu (recenzenta „Gazety Wyborczej” należałoby zesłać na 10 lat oglądania niemieckich komedii za to co napisał w „Co jest grane”). Ale napisać muszę, bo - czego nie mogę zrozumieć – „Osada” w większości mediów zyskuje recenzje co najwyżej przeciętne. A tym czasem film ten daje nam to, co najlepsze w twórczości Shyamalana. Jeśli widzieliście w „Szóstym zmyśle”, „Niezniszczalnym”, czy „Znakach” coś więcej niż tylko thrillery z zaskakującym zwrotem akcji, „Osada” nie może was rozczarować.
Z każdym filmem staję się coraz większym fanem twórczości młodego reżysera hinduskiego pochodzenia. Wprowadził do kina popularnego pomysł wraz z oryginalnym wykonaniem, jego filmy są inteligentne, nowatorskie, w interesujący sposób wykorzystują schematy kultury popularnej w połączeniu z całkiem poważnym przesłaniem, w dodatku nie pozostawiając nic do zarzucenia pod względem realizacji. Każdy film miał ukryte drugie dno pod typową popkulturową estetyką. „Szósty zmysł” to z pozoru typowy horror o duchach, ale w formie dramatu psychologicznego, będąc jednocześnie wypowiedzią na temat radzenia sobie ze śmiercią najbliższych. „Niezniszczalny” to oryginalne podejście do tematu komiksu o superbohaterach – przewrotne przetworzenie komiksowych schematów. „Znaki” jako podstawę biorą historię o inwazji kosmitów, a w rzeczywistością staja się filozoficznym traktatem o Bogu i sensu rzeczy dotykających człowieka. Można powiedzieć, że wszystkie filmy pana S. są według podobnego schematu, ponieważ jednak ten schemat zakłada całkowite zaskoczenie widza, nie można się tu obawiać nudy i powtórek. Hindus zna prawidła horroru, thrillera, wie jak straszyć, ale też doskonale wie jak widza wzruszyć. Shyamalan to nowe pokolenie twórców filmowych – wychowany na popkulturowych ikonach, komiksach, klasycznej fantastyce i horrorze, chętnie je wykorzystuje do poruszania poważnych, nierzadko eschatologicznych tematów. Jego filmy można więc odbierać jako udane produkcje rozrywkowe, ale przy odrobinie chęci, można też odnaleźć w nich dużo więcej. Nie inaczej jest w „Osadzie”.
O filmie można powiedzieć właściwie tylko tyle, ile zdradza dystrybutor w materiałach promocyjnych. Jest rok 1897, w małej osadzie w Pensylwanii, otoczonej lasami Covington, życie biegnie spokojnie. Nie jest to jednak całkiem zwyczajne miejsce. Wokół osady żyją tajemnicze mityczne stworzenia. Do tej pory panowała niepisana umowa – ludzie nie wchodzą do lasu, istoty nie zjawiają się w miasteczku. Pewnego dnia jednak młody Lucius (Joaquin Phoenix) przekroczy zakazana granicę. To spowoduje chęć zagadkowych mieszkańców do złożenia rewizyty. I wszystko wskazuje na to, że nie przyjdą do Covington z przyjaznymi zamiarami. Tymczasem pewne z pozoru niewinne wydarzenie w wiosce przerodzi się w dramat. Do „miast” – obecnej poza lasem cywilizacji – wyrusza Ivy, niewidoma dziewczyna, na wzór wielu baśniowych postaci, które muszą pokonać swe słabości, aby nieść pomoc ukochanym. Ale „Osada” baśnią jest tylko w niewielkiej części…
I wiele więcej naprawdę nie mogę powiedzieć. Każdy, kto zna kino twórcy „Szóstego zmysłu”, wie, że właściwy dla tego reżysera jest Wielki Zwrot Shyamalana, całkowicie pod koniec filmu zmieniający jego wymowę. Tak też będzie w „Osadzie”, choć właściwie w tym filmie zwrotów akcji będzie aż 3. Podobnie jak w „Szóstym zmyśle” i „Niezniszczalnym” Shyamalan pozostawia sprytnie tropy, które stają się jasne dopiero po zakończeniu. Film, podobnie jak „Szósty zmysł” i „Znaki” utrzymany jest w estetyce horroru, tym razem przywodzące na myśl dziewiętnastowieczne historie spod znaku Edgara Allana Poe czy H.P. Lovecrafta. Shyamalan jest szalenie sprawnym rzemieślnikiem i potrafi wytworzyć silny niepokój, zaintrygować, ale też nieźle
przestraszyć (filmowanie z otwartych okien i drzwi, sylwetki przemykające się w mroku). Jednakże czyni to z nieco mniejszym przekonaniem i siłą niż choćby w „Znakach”, ale w jest to całkowicie celowe – dlaczego, wyjaśnione zostanie oczywiście na końcu. Od strony realizacyjnej film jest bardzo sprawnie wyreżyserowany, dużą rolę odgrywają też interesujące zdjęcia i piękna muzyka. Z aktorów mniej do pokazania ma tym razem dobry Joaquin Phoenix i słabiej wykorzystana sama Sigourney Weaver, natomiast na pierwszy plan wysuwa się świetny William Hurt, znakomity Adrien Brody i rewelacyjna i śliczna Bryce Howard.
Co więc decyduje o wielkości „Osady”? To film o przemyślanym scenariuszu, nastrojowy i bardzo inteligentny. Dobra realizacja połączona jest z dużą dbałością o szczegóły, nurtujące na długo po zakończeniu filmu. Pokazuje jak można na nowo odczytywać stare pomysły. Zaskakuje, czasem przestrasza, nierzadko wzrusza. Ale daje też do myślenia, jakby mimochodem poruszając szereg istotnych tematów. Shyamalanowskim drugim dnem (to chyba mogę nieco enigmatycznie zasugerować) będzie tu nierzadko spotykany temat ucieczki od społeczeństwa, będącego źródłem zła, z wiarą iż spokojne wiejskie życie może przywrócić równowagę. „Osada” staje się jednocześnie horrorem, baśnią, thrillerem, antyutopią i moralitetem, ale wszystko to tworzy całkiem spójną całość i jeden z najciekawszych obrazów jakie miałem okazję oglądać w ostatnich latach.
Naprawdę trudno było napisać tę recenzję, nie mówiąc wprost co mnie w filmie urzekło. Uwierzcie więc na słowo, że warto „Osadzie” przyjrzeć się uważnie.



Tytuł: Osada
Tytuł oryginalny: Village, The
Reżyseria: M. Night Shyamalan
Zdjęcia: Roger Deakins
Scenariusz: M. Night Shyamalan
Obsada: Michael Pitt, Adrien Brody, Brendan Gleeson, William Hurt, Judy Greer, Joaquin Phoenix, Sigourney Weaver, Bryce Howard
Muzyka: James Newton Howard
Dystrybutor: Forum Film
Data premiery: 13 sierpnia 2004
WWW: Strona
Gatunek: fantasy, horror
Ekstrakt: 100%
powrót do indeksunastępna strona

78
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.