 | Kolaż: Wojciech Gołąbowski |
Znów byliśmy na wycieczce. W końcu wróciliśmy do domu. Kilka grubych kopert ze zdjęciami prosto z zakładu już czeka na telewizorze. Wkładamy je do nowego, wielkiego albumu, który kupiliśmy przed wyjazdem, opatrzywszy go napisem "Wycieczka do Europy". Rozsiadamy się wygodnie na kanapie i zaczynamy oglądać. A więc - przeżyjmy to jeszcze raz. Całkiem udana była ta wycieczka. Parę krajów się zobaczyło: Niemcy, Włochy, Francję, Szwajcarię... Zdaje się, że Szwajcarię też, ale pewności nie ma. Trzeba będzie sprawdzić. Na pierwszym zdjęciu Yoichi na tle wieży Eiffla - sprawia wrażenie takiej dużej... Oryginalna architektura. Dalej Yoichi na tle jakiejś uroczej uliczki - na pocztówce z widoczkiem napisane jest, że Montmartre. Ładna nazwa. Yoichi na schodach przed białą bazyliką. Szkoda, że nie weszliśmy do środka, w końcu było trochę czasu wolnego. Tam musiało być równie pięknie. Yoichi na tle fioletowych pól. Mówią, że to się nazywa lawenda. Teraz możemy już tylko wyobrazić sobie, jak pachnie świeża i prawdziwa, tam we Francji. Yoichi na tle uroczej, rzymskiej, zrujnowanej budowli. Ciekawe, po co została zbudowana? Co się w niej działo? I jak wygląda z drugiej strony? Yoichi w mieście na wodzie. W tle widać śmieszną łódeczkę. Podróż nią byłaby zapewne przyjemna. Yoichi wśród zieleni parku. Po prawej jakaś grupka nastolatków karmiących ciasteczkami zabawne rude zwierzątko. Wiewiórka - zdaje się, że tak je nazywają. Miło by było pogłaskać to puchate futerko. Yoichi na tle bajkowego zamku. Ten zamek szczególnie zapamiętaliśmy. Z pewnością można było go zwiedzać. Szkoda, że nie starczyło czasu. Yoichi na tle... Przejrzeliśmy jeszcze wiele zdjęć i wiele ujęć Yoichi. Kilka rolek filmów, w które się zaopatrzyliśmy, nie poszło na marne. Teoretycznie byliśmy tam - jeszcze przed tygodniem, jeszcze przedwczoraj, ale z kalejdoskopu fotografii wyłapujemy jedynie nieliczne, które z czymś nam się kojarzą. Reszta to niezaprzeczalne dokumenty naszego pobytu w Europie, ale... nam samym nieznane. Nasza wycieczka po Europie zaczyna się dopiero teraz - w domu, przed albumem. I dopiero teraz żałujemy, że nie doświadczyliśmy tysiąca drobnych uroków tamtejszego życia, nie poznaliśmy smaku ani zapachu setek rzeczy i nie zatrzymaliśmy się chwilę nad szeregiem drobnych spraw. A teraz - nie ma już Europy, jest dom, Japonia, obowiązki i praca. Wycieczka należy do przeszłości, którą możemy co najwyżej wspominać. Wiecznie żałować, że nie była taka, jak teraz byśmy chcieli. Chwile minęły i nie powrócą. Zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie poznaliśmy Europy, że jest ona dla nas tylko albumem pełnym zdjęć i wspomnieniem ciągłego pośpiechu - i niczym więcej. Że trzeba się tam będzie wybrać ponownie. |