nr 7 (XXXIX)
wrzesień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Autor
 Kolejne świata ratowanie
Dennis L. McKiernan ‹Smoczy Kamień›
Jeśli zdarza się zbyt długi wieczór, lub deszczowy dzień, zawsze można sięgnąć po książkę, która pozwoli o tym zapomnieć. Jedną z książek, które są do tego po prostu stworzone, jest „Smoczy Kamień” Dennisa McKiernana – powieść gruba, sprawnie napisana, i skutecznie zabierająca czas (niektórzy pewnie użyliby w tym momencie słowa „podstępnie”). Szczerze mówiąc – nawet zbyt ładnie.
Zawartość ekstraktu: 60%
‹Smoczy Kamień›
‹Smoczy Kamień›
Bohaterką powieści jest elfka Arin. Ma ona przerażające wizje – świat pogrąży się w chaosie, smoki wystąpią przeciw ludziom, ziemie spłyną krwią niewinnych. Wszystkiemu zaś winien będzie duży, zielony klejnot obdarzony mocą rozkazywania smokom, który wpadnie w ręce złego maga. Zadaniem Arin jest odnalezienie tegoż kamienia i zapobieżenie tragedii. W tym celu musi skompletować – zależnie od interpretacji przepowiedni, której „mętne” zagadki czytelnik rozwiązuje na kilkanaście stron przed bohaterką – grupę sześciu bądź siedmiu osób. Arin rusza w podróż mając nadzieję, że nie jest za późno na powstrzymanie nadchodzącej katastrofy.
Niestety (dla czytelnika oczywiście) rusza tak przez pierwsze 36 rozdziałów, opowiadając drugiej z szukanych osób, jednookiemu wikingowi Egilowi, dzieje proroctwa i początki swojej wyprawy. Następnie Egil opowiada swoją historię, potem jeszcze historię opowiada pierwsza ze znalezionych osób – dalekowschodnia wojowniczka Aiko, a wszystko to jest przetykane „krotochwilnym” pastwieniem się nad drugą jednooką osobą w wiosce – starym pijaczkiem Alosem. Innymi słowy – przez pierwsze dwieście pięćdziesiąt stron następuje wprowadzenie czytelnika w świat i zawiązanie intrygi. I wreszcie, w rozdziale 37., zaczyna się akcja. Powiedziałbym, że to dość solidny rozbieg jak na pojedynczą książkę, liczącą w sumie 650 stron. Niestety, później nie jest wcale dużo lepiej – pchnięta do przodu akcja co chwilę utyka, grzęznąc w rozlicznych dyskusjach, sprzeczkach, konstrukcjach definicji rozmaitych rzeczy (przemoc, miłość, niewolnictwo, itd.) i innych niespecjalnie porywających działaniach. W dodatku co pewien czas następuje gremialne użalanie się nad różnymi ciemiężonymi istotami, w tym i wojownikami, którzy – nieszczęśni – musza patrzeć na śmierć innych osób (najczęściej tych zabijanych przez siebie). Panoszy się tutaj aż do obrzydzenia miłość do osób postępujących dobrze, uczciwie, szlachetnie, uczuciowo i delikatnie, zaś wszyscy, którzy do tego wzorca nie pasują, są prędzej czy później zabijani lub okaleczani. Swoją drogą muszę przyznać, że jest to ciekawa metoda „selekcji naturalnej”.
Innym ciekawym elementem świata są smoki. A zwłaszcza ich rozmnażanie – parzenie się z żyjącymi w morskich głębinach krakenami. Jeszcze bardziej zastanawiające jest postawienie znaku równości między trollem a ogrem (ogru?). Widać część autorów, w tym i McKiernan, sili się na wątpliwą oryginalność, w swoim mniemaniu walcząc z tzw. stereotypami – czyli na przykład ogólnym przekonaniem, że smoki znoszą jaja, a trolle są znacznie większe od ogrów, i mają inny metabolizm. Jaki jest cel takich działań? Próba kreowania nowych wartości? Wyraźne odcięcie się od klasyki i ewentualnych posądzeń o zapożyczenia, czy wręcz plagiat? Pewnie nikt nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie…
Mimo tych minusów książkę daje się czytać. Malowany świat jest dość ładny, a część zachowań bohaterów ociera się chwilami o sens. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to książka głównie dla młodzieży – autor tłumaczy wiele rzeczy, z którymi każdy młody człowiek teoretycznie powinien zapoznać się w szkole. Nie zaniedbuje na przykład dyskusji o naturze zła, o powinnościach człowieka (chronienie zwierząt i drzew), o naturze miłości, o niewłaściwości niewolnictwa, i tak dalej, i tak dalej. Po prostu starszego czytelnika atakuje w pewnym momencie duchowa zgaga, coraz bardziej utrudniająca lekturę. W związku z tym proponowałbym tę książkę raczej osobom młodszym, które jeszcze nie doznały przesytu otrzymywanymi na co dzień umoralniającymi radami.
I drobna uwaga – dobrze by było, by wydawnictwo choć trochę pilnowało tłumacza. Z jakiejś przyczyny nie chciało się bowiem tłumaczowi przekładać anglosaskich miar na system metryczny, dzięki czemu wzrost bohaterów poznajemy w stopach i calach. A ponoć to system metryczny zastępuje te miary, a nie na odwrót…



Tytuł: Smoczy Kamień
Tytuł oryginalny: The Dragonstone
Autor: Dennis L. McKiernan
Przekład: Karolina Post
Wydawca: ISA
Cykl: Mithgar
ISBN: 83-88916-14-9
Format: 667s. 115×175mm
Cena: 29,90
Data wydania: 20 czerwca 2002
Ekstrakt: 60%
powrót do indeksunastępna strona

109
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.