nr 7 (XXXIX)
wrzesień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Autor
 Co gryzie Harry’ego Boscha
Michael Connelly ‹Zagubiony blask›
Prawdopodobnie nie będę pierwszym, który styl Michaela Connelly’ego przyrówna do chandlerowskiego a jego bohatera, Harry’ego Boscha, ochrzci Philipem Marlowe’em nowego stulecia. „Zagubiony blask” dowodzi niezbicie, że jest to uprawnione porównanie.
Zawartość ekstraktu: 100%
‹Zagubiony blask›
‹Zagubiony blask›
Pomijając półstronicowe filozoficzne wprowadzenie poprzedzające właściwe rozdziały książki, „Zagubiony blask” Michaela Connelly’ego rozpoczyna się dokładnie tak, jak przystało na rasowy czarny kryminał. Pozornie zwykłe zdania i akapity bardzo szybko budują wciągającą akcję, a moment, w którym czytelnik wpada w jej sidła zależy wyłącznie od łatwości ulegania wyobraźni pisarza.
Bohaterem powieści Connelly’ego jest Harry Bosch, były policjant, który po 25 latach służby z własnej woli postanawia odpocząć. Samotny, rozwiedziony, uczestnik wojny wietnamskiej, wyrabia sobie papiery prywatnego detektywa nie bardzo wiedząc po co, bo nie otwiera żadnego biura. Wyraźnie nie może poradzić sobie z nadmiarem wolnego czasu – do momentu, w którym przypomina sobie sprawę sprzed 4 lat. Wtedy to przez kilka dni zajmował się nigdy niewyjaśnionym morderstwem 24-letniej Angelli Benton, które to śledztwo podejrzanie szybko zostało przekazane innemu departamentowi. Sprawa ta utkwiła na zawsze w pamięci policjanta, niczym zadra, której uciążliwe skutki ujawniają się z pewnym opóźnieniem. Ową zadrą był nietypowy układ rąk ofiary, złożonych jakby w niemej prośbie o pomoc, którą to prośbę Bosch odczuł jak skierowaną do siebie. Tak więc bez niczyjego zlecenia Harry Bosch, teraz prywatny detektyw, wraca do tej zamierzchłej sprawy ze swojego poprzedniego policyjnego wcielenia.
Bohater Connelly’ego rozpoczyna konsekwentne badanie wszelkich śladów, które mogłyby przyczynić się do rzucenia jakiegoś światła na tę sprawę. Jest tak uparty i bezczelny, że wplątuje się z czasem w znacznie większą aferę, z której każdy inny detektyw szybko by się wycofał. Zbierają się nad nim coraz ciemniejsze chmury, które rozproszyć może tylko sam, bo sam je wywołuje. Podpada niemal każdemu, z kim się styka, ale ani na moment nie powątpiewa w słuszność obranej drogi, gdyż ze skrawków zdobytych informacji rekonstruuje stopniowo wydarzenia sprzed 4 lat.
Koncepcja powieści niczego nowego nie odkrywa, ale Connelly sprawnie podążą dobrze utartymi szlakami kryminału. Zdecydowanie najsilniej książka kojarzy się z utworami Chandlera, co zresztą dostrzegli krytycy i okrzyknęli „Zagubiony blask” najbardziej chandlerowską produkcją Connelly’ego. Główny bohater, przedstawiony w pierwszej osobie, wygadany i uparty, nasuwa skojarzenia z Philipem Marlowe’em, a na dodatek autor sam parokrotnie sprytnie nawiązuje do tej postaci. Sam język powieści również mocno przypomina dokonania mistrza czarnego kryminału. Brak tu sążnistych opisów, dużo za to rozmów i przemyśleń Boscha, no i oczywiście często trafia się pyskówka w jego wykonaniu, zwykle bardzo udana. Ale Connelly nie ogranicza się jedynie do kopiowania. Wnosi od siebie sprawny warsztat i bardzo ciekawą fabułę, która, choć początkowo trąci nieco naiwnością, z czasem okazuje się być świetnie przemyślaną intrygą. Nie ma w tej powieści zgrzytów językowych czy logicznych, całość czyta się z niekłamaną przyjemnością. Zresztą ta dwustronna wiarygodność i spójność książki stanowią prawdopodobnie jej największą zaletę, trudną niekiedy do odnalezienia w innych. Connelly wymyśla dość zwariowany pomysł na przestępstwo, ale potrafi przekonać do niego czytelnika. Podobnie z motywami, którymi kieruje się jego bohater. W sumie za nic naraża własne życie, na którym zdecydowanie mu zależy, a jednak ani na moment nie traci on nic ze swojej realności.
„Zagubiony blask” wart jest długiej nieprzespanej nocy. Ale wtedy to jednorazowa lektura. Więc może lepsze jest jej dawkowanie rozciągnięte na kilka wieczorów? To już wybór czytelnika. Tę książkę trzeba przeczytać. Wszystko jedno jak.



Tytuł: Zagubiony blask
Tytuł oryginalny: Lost Light
Autor: Michael Connelly
Przekład: Wojciech M. Próchniewicz
ISBN: 83-7337-596-1
Format: 240s. 142×202mm
Data wydania: 6 kwietnia 2004
Ekstrakt: 100%
powrót do indeksunastępna strona

114
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.