nr 7 (XXXIX)
wrzesień 2004




powrót do indeksunastępna strona

 Album japońskiego turysty
Dobromiła Górczyńska (ur. 1986) uczy się w LXVII L.O. w Warszawie. Od najmłodszych lat lubiła pisać zapełniając liczne zeszyty mniej lub bardziej naiwnymi dziecięcymi historyjkami, ale "na poważnie" zabrała się za to jakże niewdzięczne zajęcie mniej więcej rok temu. Lubi patrzeć w gwiazdy i wąchać książki.
Kolaż: Wojciech Gołąbowski
Kolaż: Wojciech Gołąbowski
Znów byliśmy na wycieczce. W końcu wróciliśmy do domu. Kilka grubych kopert ze zdjęciami prosto z zakładu już czeka na telewizorze. Wkładamy je do nowego, wielkiego albumu, który kupiliśmy przed wyjazdem, opatrzywszy go napisem "Wycieczka do Europy". Rozsiadamy się wygodnie na kanapie i zaczynamy oglądać. A więc - przeżyjmy to jeszcze raz.
Całkiem udana była ta wycieczka. Parę krajów się zobaczyło: Niemcy, Włochy, Francję, Szwajcarię... Zdaje się, że Szwajcarię też, ale pewności nie ma. Trzeba będzie sprawdzić.
Na pierwszym zdjęciu Yoichi na tle wieży Eiffla - sprawia wrażenie takiej dużej... Oryginalna architektura.
Dalej Yoichi na tle jakiejś uroczej uliczki - na pocztówce z widoczkiem napisane jest, że Montmartre. Ładna nazwa.
Yoichi na schodach przed białą bazyliką. Szkoda, że nie weszliśmy do środka, w końcu było trochę czasu wolnego. Tam musiało być równie pięknie.
Yoichi na tle fioletowych pól. Mówią, że to się nazywa lawenda. Teraz możemy już tylko wyobrazić sobie, jak pachnie świeża i prawdziwa, tam we Francji.
Yoichi na tle uroczej, rzymskiej, zrujnowanej budowli. Ciekawe, po co została zbudowana? Co się w niej działo? I jak wygląda z drugiej strony?
Yoichi w mieście na wodzie. W tle widać śmieszną łódeczkę. Podróż nią byłaby zapewne przyjemna.
Yoichi wśród zieleni parku. Po prawej jakaś grupka nastolatków karmiących ciasteczkami zabawne rude zwierzątko. Wiewiórka - zdaje się, że tak je nazywają. Miło by było pogłaskać to puchate futerko.
Yoichi na tle bajkowego zamku. Ten zamek szczególnie zapamiętaliśmy. Z pewnością można było go zwiedzać. Szkoda, że nie starczyło czasu.
Yoichi na tle... Przejrzeliśmy jeszcze wiele zdjęć i wiele ujęć Yoichi. Kilka rolek filmów, w które się zaopatrzyliśmy, nie poszło na marne. Teoretycznie byliśmy tam - jeszcze przed tygodniem, jeszcze przedwczoraj, ale z kalejdoskopu fotografii wyłapujemy jedynie nieliczne, które z czymś nam się kojarzą. Reszta to niezaprzeczalne dokumenty naszego pobytu w Europie, ale... nam samym nieznane. Nasza wycieczka po Europie zaczyna się dopiero teraz - w domu, przed albumem. I dopiero teraz żałujemy, że nie doświadczyliśmy tysiąca drobnych uroków tamtejszego życia, nie poznaliśmy smaku ani zapachu setek rzeczy i nie zatrzymaliśmy się chwilę nad szeregiem drobnych spraw. A teraz - nie ma już Europy, jest dom, Japonia, obowiązki i praca. Wycieczka należy do przeszłości, którą możemy co najwyżej wspominać. Wiecznie żałować, że nie była taka, jak teraz byśmy chcieli. Chwile minęły i nie powrócą. Zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie poznaliśmy Europy, że jest ona dla nas tylko albumem pełnym zdjęć i wspomnieniem ciągłego pośpiechu - i niczym więcej. Że trzeba się tam będzie wybrać ponownie.
powrót do indeksunastępna strona

14
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.