powrót do indeksunastępna strona

nr 8 (XL)
październik 2004

Autor
 Absurd posunięty do geniuszu
Zbigniew Batko ‹Oko›
Miło zobaczyć, jak wolny rynek podnosi jakość książek. SuperNOWA, pchnięta ostrogą młodszych wydawnictw, ponownie wprowadza na rynek „Oko” Zbigniewa Batki, świetnie napisaną radosną kpinę ze wszystkiego z solidnym przesłaniem.
Zawartość ekstraktu: 90%
‹Oko›
‹Oko›
Absurd, dygresje, przeloty z jednego nieprawdopodobnego miejsca w inne, jeszcze mniej prawdopodobne; postacie rysowane w sposób jawnie groteskowy, wydarzenia kpiące ze wszelkiej logiki – oto „Oko” Zbigniewa Batki. Lekko wchodząca w czytelnika opowieść, która jednak pozostaje w myślach na długo i trawi umysł licznymi pytaniami. Nieustająca feeria dowcipów, podszyta jednak niewesołymi obserwacjami.
Nie doszukujmy się tu spójnej fabuły – nie po to „Oko” powstało. Przede wszystkim jest to nieustająca kpina z wszelkich ideologii. To ostra satyra polityczna, której ostrze sięga w głąb lat, naruszając schematy myślowe wykuwane przez wieki i do dziś trwające. Jakichżeż idei tam Batko nie wyśmiał! Nie szczędzi patriotyzmu, opowieści o wsiowych sielankach, miłości do dzikusa, demokracji, ustrojów idealnych… Te i inne wielkie pomysły naszych przodków obrywają od autora kijem absurdu, sugerując czytelnikowi zdrowe przemyślenie mądrości, zdawałoby się niewzruszonych.
„Oko” nie patrzy jednak jedynie w przeszłość. Batko żyje wśród nas i w swoim krzywym zwierciadle groteski odbija otaczającą rzeczywistość. Drobne wady rosną w jego książce do rozmiarów gargantuicznych, porażając bezsensownością i jaskrawym pokrewieństwem z naszą codziennością. Poprzez wyolbrzymianie autor umiał wykpić nasze elity, choć i soli narodu porządnie się oberwało.
Ważny w „Oku” jest język, jakim powieść napisano. Akcja wije się niczym górski potok przez środowiska i krainy, przed oczami czytelnika pojawiają się coraz to nowe obrazy, a konfiguracja postaci i ich wzajemnych stosunków obraca się w tempie CD-ROMu, jednak wzrok czytelnika nie wyhamowuje nawet na jednym wyrazie. Książka płynie przed oczyma, czyta się prawie sama. W dodatku nieustanne kpiny autora podawane są swobodnie i z wdziękiem, bez napuszenia i podkreślania własnego dowcipu. Doprawdy, trudno się dziwić, że pierwsze wydanie tej powieści było nominowane do nagrody Zajdla.
Szkoda, że autor uległ modom i przerwał tok powieści niemądrym fragmentem, w którym stara się jawnie porozumieć z czytelnikiem. Nic to nie wnosi, żadnych istotnych konsekwencji nie powoduje, wybija jedynie czytającego z rytmu i równowagi. Chwali się Zbigniewowi Batce, że to jedyna taka odautorska notka i więcej nas takimi wynalazkami nie raczy.
„Oko” kończy się niejednoznacznie. Najpierw autor zdaje się oddawać hołd tezie o wyższości tego co bliskie nad tym, co odległe, nad przewagą uczuć do bliźniego nad ideologiami wszelkiej maści. Jednak byłoby to zbyt mało przewrotne i Batko zawija akcję jeszcze parę razy kończąc w rejonach, w których każdy czytelnik sam musi znaleźć swoją drogę.



Tytuł: Oko
Autor: Zbigniew Batko
Wydawca: superNOWA
ISBN: 83-0754-030-9
Format: 240s. 125×195mm
Cena: 22,50
Data wydania: 5 sierpnia 2004
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

47
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.