powrót do indeksunastępna strona

nr 8 (XL)
październik 2004

 Zaczyn
Konrad T. Lewandowski ‹Bo kombinerki były brutalne›
Panowie K. T. Lewandowski i R. A. Ziemkiewicz są do siebie bardziej podobni z twórczości, niż byliby skłonni przyznać. Tak, jak pierwsze opowiadanie o Aleksandrowiczu („Żywa gotówka”) budziło mocne skojarzenia redaktorem Tomaszewskim, tak w książce „Bo kombinerki były brutalne” KTL posłużył się formą literacką bardzo przypominającą „Całą kupę wielkich braci”.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Intensywna wymiana uprzejmości między obydwoma panami zaowocowała pewnym duchowym pokrewieństwem. „Bo kombinerki były brutalne”, tak jak późne opowiadania o Aleksandrowiczu, są jedynie na pozór dziełem literackim. Owszem, jest tam fabuła, jednak tak naprawdę Konrad Lewandowski po prostu wypowiedział się na wszystkie interesujące go tematy, kryjąc się za parawanem literackiej fikcji i fantastyczno-sensacyjnym kostiumem. To tak samo felieton, jak prawdziwa powieść. Proza publicystyczna, że tak powiem.
Przedmowa do „Bo kombinerki były brutalne” to jeszcze jedno potwierdzenie głębokiej więzi między panami RAZ i KTL. Dopiero po tym paszkwilu, w którym KTL niewybrednie opluwa swojego adwersarza, zaczyna się właściwa powieść, umiejętnie wykreowana hybryda sf religijnej i twardej. Oto w Polsce pojawia się nowa forma życia, przypadkowo sklecona przez naszych naukowców (choć każdy, kto przeczyta książkę zgodzi się, że obdarzanie tych typów szczytnym mianem uczonego może zdawać się wątpliwe), a redaktor Tomaszewski podejmuje się walki o jej duszę.
Zmagania są jednak, jak już nadmieniono, jedynie tłem. Karty powieści posłużyły autorowi do wyrażenia swoich poglądów na życie, Wszechświat i całą resztę, ze szczególnym uwzględnieniem osób, które udało się autorowi w swoim barwnym żywocie spotkać. Napisane jest to sprawnie i wartko, K. T. Lewandowski jest, nie da się ukryć, fachowcem w tej branży. W książce nie ma fragmentów ciężkich i przynudzających, jednak to nie łatwość przyswajania książki jest najważniejsza.
Najważniejsza jest odpowiedź na pytanie: czy warto? Czy poglądy KTL są na tyle interesujące, że warto dla nich zakupić książkę? Myślę, że tak, z jednym zastrzeżeniem. Otóż należy pamiętać, że ta książka to jedynie zaczyn, myślowy ferment, że wypełniające ją kategoryczne stwierdzenia są w istocie jedynie podstawą do dalszego rozmyślania, pierwszymi pytaniami, na które należy odpowiedzieć. Ale, w sumie, to dobre pytania.
„Zaczynowość” cechuje zresztą całą twórczość Lewandowskiego, zarówno publicystyczną, jak i literacką. W jego głowie powstają interesujące koncepcje, ale nie dba on zupełnie o ich rozwój. Co ciekawe, redaktor Tomaszewski w “Bo kombinerki były brutalne” również rzuca jedynie pomysłem, spychając pracę nad nim na innych. Można sobie pozwolić na takie podejście w opowiadaniach, czy felietonach, natomiast w przypadku powieści ma to na ogół skutki fatalne. Wyjątkiem jest właśnie powieść dygresyjna, czyli gatunek, jaki zdaje się recenzowana książka reprezentować; tu taki styl pisania sprawdza się znakomicie.
„Bo kombinerki były brutalne” mogą się nie podobać, bo KTL kilka osób portretuje jednoznacznie niemiło, oczerniając je bezlitośnie. Bez tego jadu powieść byłaby chyba strawniejsza, choć, z drugiej strony, brak byłoby jej pasji, która wyziera z każdego słowa (kłania się RAZ i przepojony podobnym odautorskim gniewem „Pieprzony los kataryniarza”). Głosi też Lewandowski wiele tez mocno obrazoburczych, ale niektóre z nich naprawdę nie powinny być odrzucane prostym „to bez sensu”. To powieść zarazem lekka w lekturze i pobudzająca do myślenia… I warto się z nią zapoznać.



Tytuł: Bo kombinerki były brutalne
Autor: Konrad T. Lewandowski
Wydawca: Lampa i Iskra Boża
ISBN: 83-86735-98-8
Format: 205s. 120×200mm
Cena: 24,—
Data wydania: 2003
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

41
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.