Ktoś tu ma dziwny gust – albo ja, albo ci wszyscy, którzy w recenzjach powieści Andrzeja Kaliszewskiego „Piętka Czesław, niżej podpisany” zachwycają się obyczajowym humorem PRL stanu wojennego.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W sieci bez trudu można znaleźć informacje o kilku Andrzejach Kaliszewskich. Jednak bliżej nie wiadomo, czy to któryś z nich spisał „Piętkę Czesława”, bo autor wydanej przez Fabrykę Słów powieści (w zapowiedziach jest już jego następna pozycja) pragnie pozostać anonimowy. Niemniej treść powieści świadczy, że autor zna, że przeżył tamte (coraz bardziej odległe) czasy. Wiele tu szczegółów, które obecnie – w czasach dużych sentymentów do PRLu, podsycanych umiejętnie preparowanymi zestawami informacji – rzadko przewijają się przez media. Widoczny jest cały „brud, syf i ubóstwo” stanu wojennego, „bida z nędzą” skacząca do oczu na każdym kroku – o czym jakoś ostatnio się zapomina… Ale powieść nie traktuje o stanie wojennym, nie traktuje o PRLu. Jest kilkumiesięcznym spojrzeniem na żywot „myślącego inaczej” dorosłego Czesia. Czesio, uważający się za wielkiego artystę, załapał się na posadę w Domu Kultury, gdzie „schronienie” znaleźli także inni malarze, graficy, słowem – artyści. Czesio dumny jest, a przy tym niekoniecznie wie, o co chodzi, więc kłopotów z nim jest co niemiara. Co rusz jego szefowie i znajomi są nawiedzani lub wzywani przed oblicze milicji, ubecji czy przodującej partii. Artyści wyjeżdżają „w plener”, a Czesio z nimi. Tu coś rozleje, tam przewróci… To donos napisze, to wybuch spowoduje… A w tle toczy się sielskie życie „niebieskich ptaków”, którzy coś od niechcenia namalują, a na boku dorobią. Brud PRLu, który podobno odszedł? Niekoniecznie – wciąż słychać głosy o konieczności dotowania wybranych grup ludzi, co to wielką sztukę tworzą… Książka ma kilku głównych bohaterów. Narratorem jest Czesio, jego oczyma spoglądamy (z niezrozumieniem) na świat. Trudno ocenić, czy jest on bohaterem pozytywnym, czy negatywnym. Choć niektóre jego działania zdecydowanie uprzykrzają życie innym, jego „inność myślenia” (tu: wymowny gest palcem przy skroni) uprawnia do niezdawania sobie z tego sprawy. Czyżby więc bohaterami powieści mieli być Bronek, Marek, Janek – szefowie i koledzy z Domu Kultury, którzy i przygarnęli Czesława do swego grona, i przeszkolili w zawodzie? Jednak oni też nie są kryształowo czyści, bez skazy, bez wad. Może więc Rysiek, prywaciarz, który dał Czesiowi prawdziwą robotę? Na pewno nie… Wychodzi więc na to, że powieść nie ma bohatera pozytywnego – za to negatywnych całą gromadę, na czele z PRLem stanu wojennego. „Piętkę Czesława, niżej podpisanego” można porównywać do „Forresta Gumpa”, jednak porównanie wypada na zdecydowaną niekorzyść dla propozycji polskiej. Forrest w życiu miał szczęście, Czesio – pecha. Forrest żył w kraju wielkich możliwości, Czesio – w Polsce. Wreszcie, co chyba najważniejsze, przygody Forresta rozbawiają czytelnika, natomiast perypetie Czesia – dołują. Podsumowując, powieść jest wiernym obrazem nieciekawych czasów: Polski połowy lat 80. Blurb „jak zabawnie bywało w PRL” ma się nijak do smutnej w swej wymowie treści książki, w dodatku miejscami przypominającej groszowe opowieści o dzielnych milicjantach właśnie w tamtych czasach spisywane. Polecam tym, którym PRL jawi się jako raj na ziemi, natomiast odradzam tym, którzy to przeżyli – i obecnie szukają okazji do uśmiechu. Tu go nie znajdziecie, mimo licznych entuzjastycznych recenzji.
Tytuł: Piętka Czesław, niżej podpisany Autor: Andrzej Kaliszewski ISBN: 83-89011-45-X Format: 300s. 125×195mm Cena: 25,— Data wydania: maj 2004 Ekstrakt: 70% |